tag:blogger.com,1999:blog-79892660529954178942024-03-13T01:52:46.146+01:00 Oh. Hi!Martishttp://www.blogger.com/profile/00031033110772366437noreply@blogger.comBlogger24125tag:blogger.com,1999:blog-7989266052995417894.post-90001480516920139242017-05-12T14:02:00.000+02:002017-05-12T14:02:50.104+02:00THIS IS US: How we kissed 'only once'<div style="text-align: justify;">
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Nasza wielka impreza przy ognisku skończyła się stosunkowo
wcześnie. Tak to właśnie najczęściej bywa, kiedy zbyt długo i dokładnie coś
planujesz. Ostatecznie wychodzi... tak sobie. Zostają jedynie wątpliwości, czy
w ogóle był jakikolwiek sens, żeby to organizować.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Większość po kilku butelkach soju rozeszło się do domów.
Luhan zasnął na wpół leżąc, opierając się o drzewo. Pozycja nie wyglądała na
wygodną, ale cóż poradzić. Nie miałem siły kiwnąć palcem i jakoś nie czułem
potrzeby targania zwłok przyjaciela do namiotu. Nie byłem zbyt troskliwy z
natury.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Sehun zdecydowanie miał lepiej - za poduszkę robił sam
Luhan.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Technicznie rzecz biorąc, zostaliśmy sami z Baekhyunem.
Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy, wpatrując się w ogień. Atmosfera była
zadziwiająco przyjemna, jak na czas spędzany z Byunem. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Spojrzałem w gwieździste niebo, zastanawiając się, czy nie
powinienem przerwać milczenia. Nim zdążyłem jednak podjąć decyzję, Baek zrobił
to za mnie. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Siedział tuż obok mnie - z łatwością więc trącił mnie
ramieniem, zwracając na siebie całą moją uwagę. Przez chwilę podziwiałem jego
oczy, w których teraz odbijał się płomień z ogniska. Iskry tańczyły w jego
tęczówkach. Uśmiechnął się, szybko podłapując moje spojrzenie. Gdyby nie
butelka soju, pewnie dawno odwróciłbym wzrok. Rzuciłbym jakimś głupim tekstem i
jak zwykle, zamknął się w swojej ukochanej ochronnej bańce. Alkohol jednak
zawsze dodawał mi odwagi. Z procentami w organizmie, na chwilę stawałem się
dawnym sobą. Tym Chanyeolem sprzed zerwania z Yixingiem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- O czym myślisz? - zapytał bardzo cicho, tak, żeby
przypadkiem nie obudzić naszych przyjaciół. Byłem prawie pewny, że nie
obudziłby ich nawet koniec świata, ale w jakimś stopniu doceniałem jego
starania.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- O niczym. Podziwiam widoki - wybełkotałem pod nosem. To
nie tak, że już byłem pijany i nie mogłem się wysłowić. Zwyczajnie nic mi się
nie chciało. Nawet mówienie wymagało ode mnie jako takiego wysiłku. Gdyby obok
był ktokolwiek inny, niż Baek, pewnie w ogóle bym się nie odzywał.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Podobają ci się? - dopytywał, śmiejąc się pod
nosem. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Bywały lepsze - stwierdziłem, za co zostałem pstryknięty
w nos. - Nie są najgorsze - poprawiłem się, ku jego uciesze. Pociągnąłem łyk z
prawie pustej już butelki. Podałem ją Baekowi, ale odmówił gestem ręki. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Wystarczy mi - rzucił, odwracając wzrok. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Wzruszyłem ramionami. Znów zapadła cisza. Każdy z nas na
chwilę zatopił się w swoich myślach. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Alkohol zrobił ze mną kolejną, zadziwiającą rzecz: zacząłem
się zastanawiać nad tym, dokąd zmierza nasza znajomość. Normalnie pewnie nie
przejąłbym się tymi niezręcznymi momentami, na które co chwilę dzisiaj się
narażaliśmy, spędzając razem stanowczo zbyt dużo czasu. Jak zwykle zniknąłbym
za murem, wyglądając przez malutkie okienko raz na pół godziny, żeby
skontrolować sytuację. Jednak teraz jakoś dziwnie zależało mi na tym, żeby
odkryć w tym wszystkim głębszy sens. I pewnie naprawdę bym to zrobił, gdyby nie
to, jak mocno szumiało mi już w głowie. Myśli uciekały, nim zdążyłem im się
bardziej przyjrzeć. Próby zrozumienia<span class="apple-converted-space"> </span><i>nas</i><span class="apple-converted-space"> </span>spełzły na niczym.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- W skali od jeden do dziesięciu, jak bardzo mnie
nienawidzisz? - zapytał, a ja spojrzałem na niego zdziwiony. - Za knucie intryg
z twoim przyjacielem. Za wpychanie się między was. Za to... jaki jestem -
wyliczał na palcach tuż przed swoim nosem. Dziwnie zezował na swoje dłonie,
więc delikatnie odsunąłem je od jego twarzy. Odniosłem wrażenie, że cały się
spiął, kiedy go dotknąłem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Pieprzysz głupoty, wiesz o tym? - szepnąłem, przechylając
głowę, żeby lepiej go widzieć. Uciekał ode mnie spojrzeniem. - Nie nienawidzę
cię.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Dlaczego wszystkim dookoła musiałem to powtarzać? To pomału
zaczynało się robić nudne.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Właściwie, to nawet całkiem cię lubię - sprostowałem.
Baekhyun przez chwilę tylko wpatrywał się w swoją rękę, którą wciąż wyliczał
punkty na swojej głupiej liście. - Ale jak komuś o tym powiesz, to zaprzeczę -
dodałem całkiem poważnym tonem. Jeszcze tego brakowało mi do szczęścia, żeby
zaczął się z tym obnosić. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Baek wciąż wyglądał jak ktoś, komu właśnie runął cały
światopogląd. Zaśmiałem się nieco głośniej, niż zamierzałem, czym chyba sprowadziłem
go na ziemię. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Zaraz... śmiejesz się. Czy to był żart? - zapytał
gniewnie. Jego nagła zmiana nastroju zbiła mnie z tropu.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nie. Śmieję się, bo wyglądasz głupio. A mówiłem całkiem
poważnie. Lubię cię, choć często działasz mi na nerwy.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Upiłem kolejny łyk alkoholu. Było mi gorąco, choć do końca
nie wiedziałem dlaczego. Przez ognisko, alkohol czy Baekhyuna?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Chanyeol... - Lubiłem, kiedy wypowiadał moje imię.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Skrzywiłem się, wstydząc się własnych myśli. Kiedy zrobiłem
się taki uczuciowy? <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Burknąłem coś pod nosem, dając mu znak, że słucham. Wzrok
skupiłem na Sehunie, który oddychał spokojnie i miarowo. Kiedy spał, wyglądał
jeszcze bardziej dziecięco. Nie miał tego dziwnego, poważnego wyrazu twarzy,
który tak często towarzyszył mu w dzień.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
Baek długo się nie odzywał.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Wszystko w porządku? - zapytałem. Próbowałem brzmieć
nonszalancko, udając, że to, co chciał powiedzieć, wcale mnie nie obchodziło.
Choć obchodziło jak cholera.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Tak, tak - od razu odpowiedział. Trochę zbyt gorączkowo,
jak na niego. To znaczy, zawsze był energiczny... przy innych. Przy mnie
poważniał. - Jest coś, co od ośmiu miesięcy chciałem zrobić... ale brakowało mi
odwagi - wyznał. Zaczął się wiercić, jakby nagle zrobiło mu się niewygodnie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Byłem zbyt pijany, żeby od razu załapać, o co mu chodzi.
Nie zwróciłem nawet uwagi na liczbę miesięcy - wskazówkę prawie tak jasną, jak
dzisiejszy księżyc w pełni. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Zrób to, Baek. Żyjesz tylko raz - stwierdziłem, jakoś nie
specjalnie zważając na słowa. Nie wiedziałem, że po raz kolejny
przypadkiem otworzyłem przed nim drzwi.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<i>Czy gdybym wtedy o tym wiedział... czy coś by się zmieniło?</i><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<i>Prawdopodobnie nie.</i><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Co... jeżeli to jest w pewnym sensie przekroczeniem
granicy? - zapytał. Zaczął błądzić dłonią wokół swojej twarzy. Przejechał
palcami po dolnej wardze, po czym delikatnie przygryzł kciuk. Trochę zbyt długo
wpatrywałem się w jego usta, więc szybko odwróciłem wzrok. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Jeżeli w grę wchodzi twoje szczęście, to... pieprzyć
granice - rzuciłem rzeczowym tonem, choć moje słowa nie brzmiały zbyt
poważnie. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Zebrało mi się na wspomnienia. W głowie zobaczyłem kilka
nieprzyjemnych obrazów, które automatycznie popsuły mi humor. Może czasem nie
warto przekraczać granicy, nawet jeżeli dzięki temu na chwile będziemy
szczęśliwsi? Radość szybko znika. Życie to menda.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Poczułem na sobie wzrok Baekhyuna. Zadziwiające, że
chwilowe skrzyżowanie z nim spojrzeń sprawiło, że wspomnienia ulotniły się, jak
niechciane obłoki dymu. W jego oczach wciąż tańczyły iskry. Rozchylił
delikatnie usta. Obserwowałem, jak zwilża wargi językiem. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Pieprzyć granice? - bardziej zapytał, niż oznajmił, zanim
złączył nasze usta w dość długim, ale zadziwiająco statycznym pocałunku. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Z początku byłem zbyt zdziwiony, by cokolwiek zrobić czy
jakkolwiek odpowiedzieć na ten dziwnie przyjemny gest. To jak nasze usta
idealnie do siebie pasowały, było całkiem miłym zaskoczeniem. Jakbyśmy właśnie
odnaleźli dwie zaginione części układanki. Baek smakował alkoholem i
truskawkami. Pachniał jak trawa cytrynowa połączona ze świeżą miętą. Pocałunek
był przyjemny - nie atakował mnie, pomimo swojej stanowczości. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Niestety źle zinterpretował moją bezczynność. Odsunął się
ode mnie. Spuścił głowę, jakby naprawdę żałował, że zebrał się na odwagę. Ja
nie żałowałem, więc dlaczego on miałby...? Czułem, że w jakiś sposób go
zawiodłem. I wcale nie było mi z tym dobrze.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Przepraszam, nie powinienem. Ta granica... dawałeś mi
jasne sygnały, że ty nie... - próbował się wytłumaczyć. Miał przyjemny dla uszu
dziwnie ochrypły głos. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Przyglądałem mu się w ciszy. Sam nie do końca wiedziałem,
co czuję, ale... chyba tego chciałem. Chciałem całować Byun Baekhyuna, smakować
jego ust, czuć na skórze jego rozgrzany oddech. Dawno nie byłem z nikim tak
blisko. Nawet nie zdawałem sobie sprawy z tego, jak bardzo tego potrzebuję.
Baek wzbudził we mnie uczucia, o których istnieniu już dawno zapomniałem. Choć
postanowiłem sobie, że na razie nie będę budował z nikim bliższych relacji...
czułem, że dla Baeka mogłem zrobić wyjątek, bez wyrzutów sumienia. Ten jeden
raz...<span class="apple-converted-space"> </span><i>zrobić wyjątek.</i><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Baek... - Siedzieliśmy dość blisko siebie, więc z
łatwością mogłem mruczeć mu do ucha. Wzdrygnął się, kiedy źle oceniłem
odległość i przypadkowo musnąłem ustami jego rozpaloną skórę. - Tylko raz... -
szepnąłem zgodnie ze swoim postanowieniem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Spojrzał na mnie kątem oka. Z tej perspektywy dokładnie
widziałem, jak ciężko przełyka ślinę. Wyglądał, jakby walczył sam ze sobą.
Pomogłem mu podjąć decyzję, opuszkami palców dotykając jego policzka i
delikatnie zmuszając go, do odwrócenia się w moją stronę. Przez chwilę w
milczeniu podziwiałem jego urodę. Na chwilę przymknął powieki. Kiedy otworzył
oczy, wyraz jego twarzy całkowicie się zmienił. Nie był już ostatnią ofiarą
losu, niszcząca się od środka, za przekroczenie cholernej<span class="apple-converted-space"><i> </i></span><i>granicy</i>. Teraz
wyglądał... zadziornie. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Przeczuwałem, że w jego ślicznej główce właśnie powstawał
jakiś złowieszczy plan, ale średnio mnie to obchodziło. Nic mnie już nie obchodziło
tak bardzo, jak jego usta. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Baek - znów zacząłem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Lekko podniósł się z miejsca, wyjął mi z ręki butelkę z
resztką soju i odstawił ją na bok. Nie minęła chwila, a już wygodnie siedział
okrakiem na moich kolanach, palcami delikatnie błądząc po mojej twarzy. Kiedy
jego dłoń ulokowała się na mojej szyi, niepewnie zerknąłem w stronę naszych
śpiących przyjaciół. Baekhyun odszukał moje spojrzenie i znów złączył nasze
usta w pocałunku. Choć tym razem to ja chciałem być inicjatorem, Baek przejął
kontrolę. Mruknąłem cicho, kiedy poczułem, jak wplata palce w moje włosy.
Pogłębiłem pocałunek, kompletnie zatracając się w chwili.<o:p></o:p></div>
<br />
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Samotność ma swoje plusy, ale nic nie pobije tego uczucia
bliskości.<o:p></o:p></div>
</div>
<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<br />
<br />Martishttp://www.blogger.com/profile/00031033110772366437noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7989266052995417894.post-41347793526591148082017-05-08T23:27:00.000+02:002017-05-08T23:27:07.919+02:00[Terapia] Układy i zazdrość<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Farbowany
blondyn zagryzł mocno zęby. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Taehyung
nie patrzył w jego oczy. Tam spojrzał przypadkiem. Bardziej interesował go
fioletowo-żółty siniak pod jego okiem, który nieśmiało zszedł aż na jego blady
policzek. Wyglądał jak upiór – sińce pod oczami, jedno przykuwające spojrzenie
limo. Dolna warga również nie zdążyła jeszcze się zagoić. Taehyung raz widział
już, jak przy szerszym uśmiechu warga kolegi znów pęka i sączy się z niej
stróżka świeżej krwi. Na szczęście Min nie należał do tych radosnych.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">- Masz
jakiś problem? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Z
otępienia wyrwał go głos Min Yoongiego. Tae po raz pierwszy od dawna się
zawahał. Zazwyczaj uciekłby spojrzeniem i zwiał do swojej samotni, mamrocząc
pod nosem „przepraszam” milion razy. Weszło mu to w nawyk. Przepraszał nawet
gdy nie był winny. Jakby zrobił innym przykrość, że w ogóle się urodził i teraz
każdego z osobna musiał prosić o wybaczenie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Krwawisz – szepnął Taehyung. Jego wzrok utkwił w dłoni Yoongiego, która zamaszystym
ruchem pozbyła się czerwonego problemu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Min syknął
z bólu i przymrużył oczy, czego niemal od razu pożałował. Nie tylko warga nie
dawała o sobie zapomnieć. Do kompletu doszedł jeszcze policzek, powieka i
skroń. Niemal wyrwał chusteczkę z ręki Taehyunga, którego dobre serce nie
pozwoliło zostawić potrzebującego w takiej chwili. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Skurwysyn mi za to zapłaci – warknął Yoongi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Właśnie
wtedy Tae wreszcie spuścił wzrok na swoje dłonie. Był przyzwyczajony do tego,
że wyzwiska kierowano w jego stronę, więc i tym razem nie spodziewał się niczego
innego. Zwłaszcza po szkolnym chuliganie, który malował graffiti na płocie za
sklepem i nazywał koleżanki z klasy „suniami”.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">- Nie
bój się – powiedział trochę milej, co zaskoczyło Taehyunga bardziej niż śnieg w
kwietniu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">- Nie
boję się.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Trzęsiesz się.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">- To z
zimna – żachnął się Tae, odwracając się na pięcie. Chciał odejść. Zniknąć
stamtąd jak najszybciej i już nigdy więcej nie rozmawiać z Yoongim. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Od
postawienia następnego kroku powstrzymało go prychnięcie starszego kolegi. Odkąd
pamiętał, zawsze gotowało się w nim od środka, gdy traktowano go z wyższością
czy niesprawiedliwością. Tylko że zazwyczaj nie miał w sobie na tyle siły i
samozaparcia, żeby w jakikolwiek sposób to okazać. A teraz jego gniew i
irytacja stały się tak przytłaczające, że Tae zaczynał pomału tracić nad sobą
panowanie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Chcesz zapalić, młody? – usłyszał, a po chwili poczuł zapach dymu z papierosa,
którym z zadowoleniem zaciągał się Min. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">- Nie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Przez
chwilę stali w milczeniu. Obserwował, jak blondyn rzuca niedopałek na ziemię i
wdeptuje butem w ziemię. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">- Czego
ty w ogóle ode mnie chcesz? – zapytał Taehyung, zakładając ręce na piersi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Zrobiłeś się bardziej waleczny, odkąd wtedy przyłożyłeś Jonginowi – stwierdził i
podszedł bliżej Kima. Z każdym kolejnym krokiem Yoongiego, Tae tracił resztki
pewności siebie. – A już myślałem, że nie masz jaj – zaśmiał się głośno. Jego
ręka wylądowała na ramieniu młodszego, który odsunął się od niego jak oparzony.
– Mówiłem ci, że masz się nie bać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Taehyung
nie odpowiedział. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">-
Chciałbym zaproponować ci pewien układ. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">*<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">- Czyś
ty zwariował? – pisnął Jungkook, gdy Tae opowiedział mu wszystko, co zdarzyło
się tego dnia w czasie przerwy na lunch. – Hyung?! – próbował zwrócić na siebie
uwagę, gdy zamknięty w swoim świecie Kim grzebał w kimbabie. Musiał przygotować
go sam, bo matka jak zwykle urwała się z domu na weekend. Jego kimbab wyglądał
jak zdechły węgorz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Minął
Jungkooka bez słowa i wyrzucił jedzenie do kosza. I tak nie był głodny, a
czegoś takiego nie tknął by nawet kulawy pies. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">- To
dobry układ, Kookie. Jest szansa, że to zawalę, ale przynajmniej mam
informacje, których potrzebowałem – stwierdził Taehyung, wracając na swoje
ulubione miejsce na parapecie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Podkulił
nogi i objął je rękami. Brudne w smugach okno wychodziło na ogród za szkołą.
Był trochę zapuszczony – trawa nieco wyższa niż ta z drugiej strony budynku,
krzewy nie zostały artystycznie przycięte przez woźnego, a ławki obłaziły z
farby. Ścieżka wyłożona kamieniami szła gdzieś w nieznane – w głąb lasu, do
którego Tae zawsze bał się wchodzić. Oficjalnie stało się to miejscem popijawek
i palenia gangu Jongina gdy młodszy Kim zwariował i przestał wychodzić z domu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">- I po
co ci one? Dzisiaj tak mówisz, a za dwa dni ledwo zwleczesz się rano z łóżka i
bez leków znowu się nie obejdzie – burknął chłopak. Jego ogromne, sarnie oczy
rzadko znajdywały śmiałość, by zmierzyć spojrzeniem Taehyunga. Tym razem jednak
zdobył się na odwagę. Nawet wytrzymał dłużej, niż zwykle. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Od razu
poczuł, że zrobił błąd. Tae również często nie krzyżował z nim spojrzeń, ale
tym razem Kookie zobaczył w nich coś, co go przeraziło. Nienawiść. <o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">- Nie
jestem wariatem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
~*~</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><i>Krótki, bo przerywnik, ale jest.</i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Times New Roman, serif;"><i>Martis</i></span></div>
Martishttp://www.blogger.com/profile/00031033110772366437noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7989266052995417894.post-23831251826011786802017-02-17T17:05:00.002+01:002017-02-17T17:05:55.409+01:00Scream & Shout 2<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<img border="0" height="96" src="https://1.bp.blogspot.com/-XYGhu9qeoRs/VfVfRFd0y0I/AAAAAAAABqc/LFhXuwbZDDoQHAcvYbVVIja-nzoGj1OdACPcB/s320/Sands.png" width="320" /></div>
<div style="text-align: center;">
CZĘŚĆ DRUGA: BEZ ZNACZENIA</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Kibum</i></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt; text-justify: inter-ideograph;">
Oh Jiah wyglądała
groźnie, kiedy mrużyła swoje wypełnione dziką żądzą mordu czarne oczy. Jej
dłonie zacisnęły się w pięści. Chwała Bogu, że tym razem to nie przeze mnie
popsuł jej się humor. Chociaż zazwyczaj miałem gdzieś, gdy wyzywała mnie od
nienormalnych szaleńców, dzisiaj nie miałem ochoty na wysłuchiwanie podobnych
komentarzy. Zresztą, tego dnia byłoby to najprawdziwsze kłamstwo. Nie byłem już
nienormalny. Byłem szarym człowieczkiem bez ambicji. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Wciąż nie ukazała mi się
żadna, nawet najdrobniejsza wizja. Zaczynałem poważnie martwić się o stan
swojego zdrowia. Myślałem już, czy nie wybrać się do jakiejś wróżki albo
szamanki, ale Jiah ostro mnie skrytykowała za podobne pomysły. Pewnie miała
rację.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Musiało być ze mną bardzo niedobrze, skoro właśnie
przyznałem komuś rację bez walki. Wydawało mi się, że razem z moim darem, ktoś
odebrał mi całą wolę życia. Jakbym zgubił swój najcenniejszy skarb. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Ta wiewiórka zaczęła sobie ze mną pogrywać - warknęła Ji.
Jej oczy wciąż wodziły za wysokim chłopakiem o długich, pofarbowanych na rudo,
związanych w koński ogon włosach, który krzątał się teraz przy szafkach na
dokumenty. - Panoszy się na moim stanowisku...<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Teraz to WASZE stanowisko, skarbie - rzuciłem rzeczowym
tonem, czego niemal od razu pożałowałem. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Teraz to mnie oberwało się tą samą żądzą mordu, która ani
trochę nie osłabła na jakości. Wzruszyłem ramionami i odwróciłem się do niej
plecami, żeby choć prowizorycznie nie być dłużej częścią tej dramatycznej
sceny.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Niestety, ale moje słowa były prawdziwe i zdenerwowanie Oh
Ji wcale nie sprawiło, że rzeczywistość uległa zmianie. Tak samo jak moja nie
mogła się zmieć, kiedy kląłem na niebiosa, że bawią się losem ludzi, odbierając
dane im wcześniej dary. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Szlag. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Spójrz na to z dobrej strony... - zacząłem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Jej ciche warknięcie wcale mnie nie powstrzymało. Mówiłem
dalej w zamyśleniu, dobierając słowa tak, by jak najmniej ją urazić i jak
najbardziej pocieszyć. Bywałem dupkiem dla innych, dla niej zresztą też, ale
mimo wszystko była moją najlepszą przyjaciółką i najlepiej wykorzystaną wizją w
życiu. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Po pierwsze, twoje obowiązki zmniejszą się o połowę, mimo
że pensja zostaje taka sama. Po drugie, masz okazję pokazać szefowi jaką jesteś
zajebistą asystentką, bo teraz będzie miał nowy punkt odniesienia, kiedy
wystawi ci ocenę. Po trzecie, jak dobrze wszystko rozegrasz, to wiewiórka
jeszcze będzie tańczyła tak, jak tylko jej zagrasz - mówiąc, wyliczałem na
palcach, mocno wytężając umysł. - Och! No i w razie jakbyś chciała się z kimś<span class="apple-converted-space"> </span><i>pomigdalić</i><span class="apple-converted-space"> </span>w pracy, to teraz masz już z kim -
dodałem, tym razem dla żartu. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Kiedy odwróciłem się z powrotem w jej stronę, dostrzegłem
cień znikającego już uśmiechu. Wiedziałem, że dopóki nie patrzyłem, na pewno
powstrzymywała się od śmiechu, a gdy tylko nasze oczy się spotkały,
spoważniała. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Cóż... nie brzmi to najgorzej, kiedy tak to ujmujesz.
Może z wyjątkiem migdalenia się. Po co męczyć się ze służbą, jak od razu można
wystartować do szefostwa? - zapytała, a ja zakrztusiłem się wodą, której łyka
wziąłem w zdecydowanie złym momencie. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Spiorunowałem ją spojrzeniem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Czy ty urabiasz naszego<span class="apple-converted-space"> </span><i>szefa</i><span class="apple-converted-space"> </span>w TEN sposób?! - Mój głos skoczył
niemal o oktawę przy końcu zdania. - A dlaczego ja, proszę ciebie, wcześniej o
tym nie słyszałem? <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Nawet po niej nie spodziewałbym się takich wariackich
wyczynów. W końcu pan Choi był postrachem naszego miejsca pracy. Kiedy ostatnim
razem wylądowałem u niego na dywaniku przez brak nowych materiałów do artykułu,
prawie zemdlałem na widom samej plakietki na drzwiach jego biura. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Co prawda, jak na swój wiek, wciąż wyglądał bardzo młodo i
całkiem nieźle się trzymał. Był szczupły i wysoki, zawsze ubierał się w
garnitury od najlepszych projektantów, a wypastowane buty lśniły w blasku
resztek promieni słońca, które po godzinach długiej pracy chyliło się ku
zachodowi. Czasem mogłoby się wydawać, że on cały lśnił w blasku tegoż słońca,
chociaż to już były moje osobiste spostrzeżenia. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Nic więc dziwnego, że Jiah była nim zainteresowana. Gdy
opierał się nonszalancko o framugę, taksując swoich pracowników spojrzeniem,
sam miałem ochotę zamruczeć na jego widok. Koniec końców to jednak wciąż był
ten sam osobnik, który zwalniał każdego, kto krzywo na niego spojrzał albo na
przykład... nie zawiązał odpowiednio swojego krawatu. Dlatego gdybym był
kobietą, nigdy nie zdecydowałbym się go wybrać na obiekt swoich westchnień.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Oh Jiah zaśmiała się głośno, kiedy ujrzała panikę na mojej
twarzy. Opuszkami palców przejechała kokieteryjnie po swoich umalowanych na
czerwono wargach, po czym poprawiła włosy, które idealnie opadły na jej odkryte
ramiona. Przewróciłem oczami, kiedy wlepiła we mnie swoje spojrzenie, dzięki
któremu udało jej się rozkochać w sobie tyle ofiar. Oh Ji była z natury typową<span class="apple-converted-space"><i> </i></span><i>łamaczką serc</i>. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Jeszcze chwila, a puszczę pawia - skomentowałem. - Tylko
nie mów mi, że mówiąc o szefostwie... miałaś na myśli jego żonę. - Wzdrygnąłem
się na samą myśl o wysokiej anorektyczce, która przeszła już tyle operacji
plastycznych, że chyba nawet nie była w stanie się uśmiechnąć. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Fuj... - odpowiedziała i zaśmiała się, wracając do
układania książek alfabetycznie na pułkach wiszących na ścianie. - Lubię czasem
zawiesić oko na porządnej kobiecie, ale nigdy nie na pustych lalach, które boją
się pokazać światu, ile naprawdę mają lat.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Czy ty...<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie - przerwała mi, wiedząc dokładnie, o co zapytałbym w
takim momencie. Już nie raz i nie dwa przechodziliśmy przez tego typu rozmowy o
jej kochasiach. - Jeszcze z szefem... nic się nie wydarzyło, ale od dawna mam
go na oku, a on chyba ma na oku mnie. - Poruszyła zabawnie brwiami.
Odpowiedziałem jej delikatnym uśmiechem. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Bałem się o nią, bo sypianie z szefem czasem może przynieść
marne skutki. Zwłaszcza, jeżeli facet był już po raz trzeci żonaty. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie myślałaś o tym, żeby celować w jego syna? -
zapytałem, żywiąc przy tym ogromną nadzieję, że odpowiedź będzie przecząca i
może teraz uda mi się zaszczepić bardziej odpowiednią myśl w jej uroczej,
głupiej główce.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Dobre żarty, Bummie - rzuciła szorstko, jakby jakimś
cudem wiedziała, co o niej przed chwilą pomyślałem. - Jestem z nim blisko, ale
nie na tyle, by odkryć jego mroczne, rodzinne sekrety.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Nasz szef nigdy nie poruszał z pracownikami tematów
dotyczących jego rodziny. Wiedzieliśmy, że obecna żona jest już trzecią, tylko
dlatego, że kiedyś pokłócili się w jego biurze, a ona wykrzyczała mu to prosto
w twarz. Stąd dowiedzieliśmy się również, że ma dwójkę dzieci, a jedno z nich
na pewno było płci męskiej.<span class="apple-converted-space"> </span><i>Pewnie
chłopak nie chce przejąć firmy, dlatego pan Choi w ogóle o nim nie mówi,</i><span class="apple-converted-space"> </span>snuliśmy domysły. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Jakie mroczne sekrety? - zapytała wiewiórka, która znikąd
zmaterializowała się tuż za Oh Ji. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Jiah spojrzała na mnie spanikowana. Przewróciłem oczami, bo
młody jakoś nie wywierał na mnie zbyt wielkiego wrażenia. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Wierz mi, kto jak kto, ale na pewno ty, młody, nie
będziesz nic na ten temat wiedział - stwierdziłem, a do głowy nagle wpadł mi
pewien pomysł. Co, jeżeli właśnie dlatego został zatrudniony? Nikt ot tak nie
tworzy nowego stanowiska, które i tak już wcześniej było zajęte przez bardzo
kompetentną osobę. Coś musiało być na rzeczy, a jako<span class="apple-converted-space"> </span><i>dziennikarz-wschodząca-gwiazda<span class="apple-converted-space"> </span></i>uwielbiałem węszyć. Nawet jeżeli
uzyskanych informacji nie mogłem nigdzie opublikować, ani nikomu więcej
przekazać, lubiłem<span class="apple-converted-space"> </span><i>wiedzieć</i>. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Sprawdź mnie - burknął, odkładając pudło pełne artykułów
na biurko. Poprawił swoją uroczą kitkę i wlepił we mnie ciemno brązowe
oczy. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Co, może wiesz coś na temat rodziny naszego szefa, młody?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Jiah pokręciła głową z dezaprobatą. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- No co, skarbie? Przecież i tak nikomu nie wygada, o czym
rozmawialiśmy. Jest tutaj nowy, musi się pilnować - stwierdziłem, posyłając
Taeminowi delikatny uśmiech. Wciąż za nim nie przepadałem, ale dla paru dobrych
newsów mogłem się poświęcić.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Teraz to Taemin wyglądał na spanikowanego, co tylko
potwierdziło moją teorię. Wiedział więcej, niż mogło nam się z Ji wcześniej
wydawać.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- No, nie mów... czy ty wiesz o jego dzieciach? - zapytałem
podekscytowany, a on zaczął drapać się po czole, przy okazji zakrywając trochę
swoją twarz.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Odchrząknął, jakby to naprawdę miało mu w czymś pomóc i nas
rozkojarzyć. Jiah podeszła do niego bliżej, całkiem zatracona w rozmowie. Cała
jej uwaga zwróciła się ku wiewiórce. Do tej pory jeszcze nie widziałem, by
patrzyła na niego dłużej niż parę sekund... i to nie wyrażając żadnej
nienawiści. Nawet grama.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Wiesz o Minho? - pisnęła, a kiedy jego oczy stały się tak
wielkie, jak moneta pięciuset wonów, zakryła dłonią usta. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Co się, do cholery jasnej, właśnie działo na moich oczach?
Jiah twierdziła, że nie ma dostępu do sekretów pana Choi, a rzucała na prawo i
lewo imieniem jego syna! <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Skąd ty...? - szepnął Taemin, pochylając się
konspiracyjnie w jej stronę.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<i>No, toż jakbym oglądał scenę rodem z taniej dramy...</i><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Dobra, dzieciaki, o co chodzi? Kto to jest Minho? -
dopytałem. Dosłownie nosiło mnie, kiedy wszyscy dookoła wiedzieli o czymś, o
czym ja nie mogłem wiedzieć. To moje osobiste piekło na ziemi. Właśnie przez
przypadek sam do niego wszedłem. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Ciszej...! - syknął na mnie rudowłosy, posyłając mi
spojrzenie pełne dezaprobaty. Jeszcze chwila, a rękoczynem przypomnę mu, że
wciąż jestem od niego starszy. Tego mi do szczęścia brakowało, żeby młodszy ode
mnie dzieciak-asystentka mi rozkazywał. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Był chyba zbyt pochłonięty sprawą tajemniczego syna pana
Choi, żeby zwrócić uwagę na takie szczegóły.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie wolno nam tutaj o tym mówić. To są jego prywatne
sprawy, więc jeżeli zależy ci na tej robocie, to... - zaczął, ale wpadłem mu w
słowo z siłą, której sam nie byłem świadom. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Skoro to jego prywatne sprawy, to jakim cudem obydwoje o
tym wiecie?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Oh Jiah i Lee Taemin wymienili porozumiewawcze spojrzenia,
którymi tylko mocniej mnie zdenerwowali. Czyżby wrogowie właśnie znaleźli
wspólny język? Błagam, nie... <o:p></o:p></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Jonghyun</i></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Wizje wróciły w bardzo dziwnym momencie.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Do tej pory nigdy nie były zbytnio przydatne, a tym razem... możliwe, że oszczędziły mi parę długich godzin bólu w korku pełnym rozgniewanych, znudzonych kierowców. Wypadek na głównej alei oczywiście musiał zdarzyć się akurat w tym momencie, kiedy musiałem dostać się do szpitala z wciąż krwawiącą ręką. </div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Skręć w lewo na następnym zjeździe - poleciłem dziewczynie, która ze skupieniem obserwowała znaki przy drodze. Spojrzała na mnie kątem oka, zdziwiona moim poleceniem. </div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- To jest najszybsza droga, po co mam tutaj skręcać? - zapytała. </div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Zaufaj mi i... proszę, po prosu jedź tędy, okej? - poprosiłem, siląc się na spokój. </div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Dawno już nie czułem takiego bólu, jak teraz. Miałem dziwne, bardzo nieprzyjemne wrażenie, że chyba część rozbitego szkła wciąż tkwiła mi pod skórą po wewnętrznej stronie dłoni. Żałowałem, że jak zwykle nie mogłem zatrzymać wybuchu złości, bo tym razem naprawdę fizycznie na tym ucierpiałem. Z drugiej jednak strony... gdybym miał szukać pozytywów w całej tej sytuacji - na pewno nie miałbym okazji spędzić tyle czasu z piękną nieznajomą.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Jak sobie życzysz... - powiedziała cicho i posłusznie skręciła w lewo. - Wiesz, że będziemy jechać prawie pół godziny dłużej? - dopytała, a ja jak debil pokiwałem głową, chociaż wiedziałem, że raczej tego nie dostrzeże, gdy skupia się na drodze.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Wiem, ale to nie jest teraz ważne.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Pewnie wzięła mnie za wariata ze skłonnościami do masochizmu, skoro dobrowolnie dodałem sobie pół godziny bólu do dzisiejszego grafiku. Gorączkowo myślałem nad tym, jak mógłbym zatuszować tę dziwną sytuację, jednak nic dość mądrego nie przychodziło mi do głowy. Gdybym powiedział jej, że po prostu chcę spędzić z nią więcej czasu, mogłaby albo pomyśleć, że to urocze i pewnie tak bardzo mi się podoba, co nie było w stu procentach zgodne z prawdą, albo stwierdziłaby, że jestem popieprzeńcem, który jak człowiek nie potrafi normalnie zaprosić ją na kolację. Żadna z powyższych wizji nie stawiała mnie w dobrym świetle. Wybrałem więc najprostsze wyjście i zwyczajnie zamilkłem. Usadowiłem się wygodniej na siedzeniu, zdrową ręką poprawiłem pasy i wpatrzyłem się w widok za oknem.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Jesteś typem milczącego macho czy to ja cię tak onieśmieliłam? - zapytała, a kiedy na nią spojrzałem, na jej twarzy dostrzegłem szeroki uśmiech.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Ciężko stwierdzić. Wyglądam na milczącego macho? - odbiłem piłeczkę.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Przez przypadek dotknąłem materiału, który tamował krew, co sprawiło mi duży ból. Odwróciłem się twarzą do okna, by nie widziała mojego cierpienia. Skoro miałem grać milczącego macho, to nie mogłem rozkleić się przy najmniejszej ranie.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Chyba powinnam się pośpieszyć - stwierdziła, mocniej naciskając na pedał gazu. </div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Moje marne próby bycia silnym i niezwyciężonym nic nie dały. Czy ona miała jakiś dar empatii, że tak dobrze potrafiła mnie rozgryźć? Nawet mimo moich starań? Raczej byłem dobrym aktorem w życiu, z łatwością okłamywałem bliskich mi ludzi. </div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Kiedy wreszcie dojechaliśmy do szpitala, zaparkowała jak najbliżej głównego wejścia i przerwała ciszę.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- No i jesteśmy. Cieszę się, że nie wykrwawiłeś się zanim cię tu dowiozłam - powiedziała, a na jej uroczej buźce pojawił się szczery uśmiech. Kiedy okazywała szczęście, jej policzki wyglądały na jeszcze pełniejsze, a oczy wyglądały na mniejsze. </div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Dzięki, że się mną zajęłaś. </div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Wymieniliśmy spojrzenia. Ona wyglądała na dumną z siebie, że zrobiła jakiś dobry uczynek, a ja cieszyłem się, że ktoś mi go oferował. Spuściła wzrok na swoje dłonie i zaczęła bawić się pierścionkami. Nosiła ich dużo, tak samo jak kolczyków i zawieszek na łańcuszku.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nazywam się Lee Meri i mam nadzieję, że to nie jest nasze ostatnie spotkanie. </div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Kim Jonghyung i nie sądzę, by było ostatnim. No, chyba, że amputują mi rękę i nie będziesz już chciała mieć ze mną do czynienia. - Zaśmiałem się, a ona odwzajemniła gest. </div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie martw się, nie amputują ci ręki - stwierdziła pewnym głosem. </div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Skąd ta pewność?</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Zaufaj mi, dobrze o tym wiem.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Sięgnęła po torebkę, z której wyciągnęła swoją wizytówkę. Schowałem ją do kieszeni jeansów. I tak zakończyło się nasze wspólne spędzanie czasu, kiedy samotnie wszedłem do szpitalnego budynku. </div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Rzeczywiście, dziewczyna miała rację. Kiedy wyszedłem ze szpitala parę godzin później, wciąż miałem dwie ręce i nadzieję na nową, ciekawą znajomość. </div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
*<span style="font-size: large;">*</span>*</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<img border="0" src="http://data.whicdn.com/images/65529258/large.gif" height="188" width="400" /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Martishttp://www.blogger.com/profile/00031033110772366437noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7989266052995417894.post-36854201411880533592017-02-16T01:14:00.002+01:002017-02-16T01:16:17.859+01:00[Terapia] Część piąta: Rozmowy i ciekawość<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif; font-size: 11pt;">- Jestem beznadziejny
– orzekł któregoś dnia Taehyung, nim zdążył ugryźć się w język. Niemal od razu
poczuł na sobie ciężar intensywnego spojrzenia psychologa.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif; font-size: 11pt;">Tae
wiedział, że właśnie sam siebie wkopał w bardzo długą i poważną rozmowę na
temat tego, jak ważne jest, co o sobie myślimy i jak w ten sposób kierunkujemy
swoją przyszłość. Już nieraz słuchał wywodów Choi Minho, którego zazwyczaj
niesamowicie ekscytowały jego własne monologi. Tym razem jednak doktor nic nie
powiedział. Wpatrywał się w pacjenta, drapiąc się po brodzie. Młody Kim poczuł
się jeszcze bardziej nieswojo, niż zazwyczaj. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="font-family: "" , serif , "" , serif; font-size: 11pt;">Czy powiedział coś nie tak? Dlaczego doktor się
nie odzywa? Czy ma mnie dość? <o:p></o:p></span></i></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif; font-size: 11pt;">Z ciekawości
zerknął na zegarek. Wydawało mu się, że milczą od paru minut. Zdziwił się,
kiedy wskazówki prawie w ogóle nie zmieniły położenia. Czas jak zwykle zwalniał
w najmniej odpowiednim momencie. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif; font-size: 11pt;">- Kontynuuj
– poprosił doktor Choi, dając mu dodatkowo znak gestem dłoni.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif; font-size: 11pt;">Taehyung
zamrugał kilkakrotnie, nie mogą ukryć zdziwienia. Coś zmieniło się w zachowaniu
psychologa, który zamiast zarzucać go swoimi historiami, długimi, nudnymi
wywodami o psychologii czy milionem pytań, spokojnie czekał na jakieś
wyjaśnienia. Speszył tym Tae, który zamiast wykonać polecenie, jeszcze bardziej
zamknął się w sobie. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif; font-size: 11pt;">- Słucham
cię, kontynuuj – powtórzył, mierząc chłopaka spojrzeniem. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif; font-size: 11pt;">- Ja… się do
niczego nie nadaję. Kim Jongin uczy się lepiej ode mnie, choć na pewno zupełnie
przypadkowo. Nie potrafię już budować relacji z ludźmi, wszyscy uciekają po
pierwszym spotkaniu. Pamięta pan Jungkooka, dzieciaka, któremu pomogłem uwolnić
się od Jongina? Nie widziałem go od tygodnia. Zapomniał o mnie, o osobie, która
ryzykowała dla niego resztkami reputacji. Nawet nie chce mi się już wspominać o
mojej rodzinie. Prawie ze sobą nie rozmawiamy. Jeżeli już, to każda próba
kończy się krzykiem, chociaż nie ma żadnego wyraźnego powodu – wyrzucał z
siebie nie tylko słowa, ale i emocje. Z każdym kolejnym zdaniem mówił coraz
głośniej. Ręce zaczęły mu się trząść, kiedy przed oczami stanął mu obraz matki
- wiecznie zawiedzionej i zniesmaczonej zachowaniem jedynego syna. – Wszystkich
zawodzę. Przyjaciół, nauczycieli, rodziców, siebie… pana zresztą też.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif; font-size: 11pt;">Minho
chłonął każde słowo, powstrzymując się od komentarzy. Właśnie taki był jego
cel: Taehyung wreszcie dostał okazję wyrzucenia z siebie tego, co najbardziej
go dręczyło. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif; font-size: 11pt;">- Nie musisz
być mistrzem we wszystkich dziedzinach życia. Wybierz jedną rzecz, coś, na czym
naprawdę teraz ci zależy, i to popraw. Co chciałbyś zmienić? Relacje z
rodzicami? Może chcesz zyskać prawdziwego przyjaciela? Zamiast siedzieć w kącie
i użalać się nad sobą, może wreszcie spróbujesz zmienić to, co ci się nie podoba?
– zaatakował go Choi. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif; font-size: 11pt;">Tae nie
wierzył własnym uszom. Spokojny, opanowany, zawsze chętny do pomocy doktor Choi
Minho, właśnie na niego naskoczył. Kim nie był pewny, czy w życiu psychologa
wydarzyło się coś nieprzyjemnego i teraz odbija się to na nim, czy może
mężczyzna po raz kolejny zmienił taktykę i ich spotkania od teraz tak miały
wyglądać. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif; font-size: 11pt;">- Coś nie
tak? – zapytał szorstko doktor Choi, unosząc wysoko brwi w wyrazie nietypowego
dla niego obojętnego zdziwienia.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif; font-size: 11pt;">Taehyung
przez chwile walczył ze sobą. Odezwać się czy dać sobie spokój? <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif; font-size: 11pt;">Ostatecznie
pokręcił głową, udając, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Psycholog
wcale nie zranił jego uczuć. Tae wcale nie przestał mu ufać. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">Kiedy nazajutrz Taehyung przekroczył
próg budynku szkoły, jego oczom ukazał się bardzo niecodzienny widok. Na
zimnych płytkach głównego holu leżał Min Yoongi – z dolnej wargi chłopaka
płynęła stróżka krwi, na prawym policzku z daleka widać było ogromne rozcięcie.
Na nim okrakiem siedział Kim Jongin, krzycząc coś o nielojalności i ogólnym „popierdzieleniu”.
Dookoła zebrał się już sporu tłum gapiów, choć godzina była wczesna, a do zajęć
wciąż pozostawało więcej jak czterdzieści minut. Wśród nich Tae dostrzegł
roześmianego Oh Sehuna, który z wyrazem zadowolenia przyglądał się całej
sytuacji. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">Czy w szkolnym gangu doszło do
jakiegoś rozłamu? Tae nie mógł uwierzyć własnym oczom. Doskonale wiedział, jaki
jest Jongin. Kiedy się przyjaźnili, sami czasami rzucali się na siebie z
pięściami, jednak starszy Kim jeszcze nigdy nie urządził mu takiej sceny. Do
tej pory traktował swoich pomocników jak drogocenny skarb. Co się zmieniło? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">Taehyung podszedł parę kroków
bliżej, wytężając słuch. Stanął za grupą rozhisteryzowanych dziewczyn, próbując
nie rzucać się w oczy. Celowo znalazł się blisko schodów, by w razie czego mieć
jakąś drogę ucieczki. Czuł jednak, że póki co kompletnie nic mu nie groziło –
Jongin był zbyt zajęty dręczeniem swojego kumpla. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">- Powiedz to jeszcze raz,
skurwielu! – wrzasnął, przygniatając swoją ofiarę do ziemi za ramiona. – No,
dawaj, skoro jesteś taki odważny!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">- Odwal się, kurwa – syknął Yoongi.
Przez chwilę mierzyli się spojrzeniami, żadne z nich nie odpuszczało.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">I w tym momencie stało się coś
zupełnie niespodziewanego – profesor wyłonił się ze swojej jaskini z teczką w
jednej ręce i kawą w drugiej. Ogarnął wzrokiem całą sytuację i z wyrazem
czystej frustracji na twarzy, krzyknął na cały głos:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">- Do jasnej cholery, co tu się
znowu dzieje?! Rozejść mi się w tej chwili!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">Kiedy Jongin nie zareagował,
profesor wcisnął kawę w ręce najbliżej stojącej uczennicy, która z zaskoczenia
prawie upuściła ją na ziemię. Szarpnął starszego Kima za kaptur – chłopak upadł
na tyłek, a salwa śmiechu przebiegła przez zebranych wokół gapiów. Yoongi wstał
o własnych siłach, ignorując pomoc nauczyciela. Nieco chwiał się na nogach,
więc wsparł się ręką o ścianę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">- Do dyrektora, Jongin – burknął profesor,
stając nad szkolnym tyranem z założonymi rękami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">Chłopak przeniósł wreszcie wzrok
na mężczyznę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">- Jazda!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">Wzdrygnął się delikatnie i
podniósł z podłogi. Otrzepał spodnie z kurzu i piachu, zaszczycając wszystkich
zebranych długim spojrzeniem. Oczy Jongina i Taehyunga na chwilę się spotkały.
Tae czuł, że to nie wróżyło mu nic dobrego. Przewidywał, że niedługo sam
znajdzie się na miejscu Yoongiego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br />
<br /></div>
<br />
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Taehyung nie dowiedział się, o co w tym wszystkim chodziło.
Chociaż po szkole krążyło wiele plotek na temat powodu całego zajścia, żadne
źródło nie wydawało się zbyt pewne. Co więcej zdawać by się mogło, że uczniowie
bali się poruszać ten temat na głos - jak gdyby szkolni tyrani zawsze wiedzieli
kto i co mówi. W pewnym sensie, w tym miejscu rzeczywiście nie dało się kryć
zbyt wielu tajemnic. Młodzież spędzała w salach, na holach, salach
gimnastycznych i tylnym podwórku pięć dni w tygodniu po co najmniej dziewięć
godzin. Czasami zdarzało się, że zostawali po zajęciach, aż do oficjalnego
gaszenia świateł przez woźnego. To sprawiało, że: po pierwsze - znajomości,
które zawierane zostały w obrębie tych klas, musiały siłą rzeczy być trwalsze,
po drugie - czasami zwyczajniej bywało nudno, więc w jakiś sposób trzeba było
sobie zapewnić rozrywkę. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Na szczęście sekret Tae wciąż
pozostawał bezpieczny. Przynajmniej taką miał nadzieję. W końcu gdyby Jongin
dowiedział się o istnieniu Hoseoka... Taehyung nie zdziwiłby się, gdyby posunął
się do odnalezienia chłopaka i przeciągnięcia go na swoją stronę. Kim Jongin
zrobiłby wszystko, dosłownie wszystko, żeby uprzykrzyć mu życie. Jakie to
smutne, że kiedyś przez jakiś czas nawet dzielili razem pokój. Przyjaźnili się
tak blisko, że rodzice Jongina zaczęli uważać młodszego Kima za drugiego syna,
któremu od czasu do czasu pomagali w zadaniach domowych, zabierali do
restauracji albo kupowali najlepsze słodycze. Zdarzało się, że Tae czuł się
dużo lepiej w domu swojego obecnego dręczyciela, niż w swoim własnym.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Młody Kim usadowił się na
parapecie w swojej ulubionej kryjówce - opuszczonej sali muzycznej, w której
wciąż po kątach walały się stare sprzęty. Były tak zakurzone, że Taehyung bał
się sprawdzić, czy w ogóle działają. Jeszcze nawdychałby się kurzu i dostał
ataku paniki albo - co gorsza - dźwięk instrumentów zwróciłby na niego
niepotrzebną uwagę. To było tylko i wyłącznie jego miejsce. Jego samotnia.
Nawet Jongin nie wiedział, że młodszy Kim tu przychodzi. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Z taką myślą Tae odpakował
zrobiony przez matkę kimbap i wziął pierwszego gryza. O dziwo, dzisiaj nawet
miał apetyt. Nie wiedział, czy to dlatego, że mama włożyła dużo marchewki,
którą tak uwielbiał, czy może coś wreszcie zmieniło się w jego psychice? Czy
tak niewielka różnica, jak pojawienie się - jeszcze nawet nie w stu procentach
pewne - Hoseoka mogła pomóc mu wreszcie ruszyć do przodu? Cieszyć się posiłkiem
i nie martwić się o swoje zdrowie? <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Kiedy już miał zacząć
rozważać wszelakie możliwe odpowiedzi, ktoś zapukał do drzwi od sali, w której
się ukrywał. Mało nie zleciał z parapetu, kiedy z głośno bijącym sercem
próbował dotknąć stopami drewnianej podłogi. Ślamazarnie i dość niezgrabnie
zsunął się z niego i powoli, bardzo cicho zbliżył się do głównego wejścia.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Nasłuchiwał. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Zaczął nawet sobie wmawiać, że coś mu się przesłyszało, że
już zaczyna miewać halucynacje zapewne spowodowane silnymi psychotropami. Albo
oszalał. Tak po prostu, bo przecież miał takie proste, spokojne życie, to coś w
końcu musiało pójść nie tak, żeby nie miał za lekko. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Podskoczył w miejscu, kiedy pukanie znów zakłóciło głuchą
ciszę. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Co jest, do cholery... - szepnął do siebie, prawie nie
wydając żadnego dźwięku. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Miał nadzieję, że jak nie da znaku życia, to osobnik znudzi
się i pójdzie. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Kim Taehyung hyung? - Usłyszał znajomy, spokojny i bardzo
cichy głos.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Bał się, że mogła to być pułapka zaplanowana przez Jongina,
który tylko używa młodego, by wywabić Tae z kryjówki. Z drugiej strony... nie
chciał tak wystawiać dzieciaka do wiatru, w końcu sam powiedział mu, by
przyszedł do tego miejsca, w razie jakby potrzebował rozmowy. Co by z niego był
za heros, jakby teraz się tego wszystkiego wyparł, po tym jak skopał dla
młodego tyłek Jongina? <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Wziął kilka głębszych oddechów i uchylił drzwi, zerkając
jednym okiem przez szparę. Odetchnął z ulgą, kiedy na holu ujrzał tylko
zdezorientowanego, niewinnego chłopca o przerażonym spojrzeniu. Gestem jednej
dłoni zaprosił go do środka, w drugiej wciąż trzymał nadgryziony kimbap.
Jungkook zamknął za sobą ostrożnie drzwi i stanął z opuszczoną głową na
przeciwko starszego kolegi. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Przepraszam, że nie przyszedłem wcześniej, hyung. Bałem
się - wyznał cicho, zataczając butem koła w kurzu na podłodze. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Taehyungowi zrobiło się cieplej na sercu. Dawno nie czuł
się tak zobowiązany wobec kogokolwiek, jak wobec tego dzieciaka. Chciał mu pomóc.
Chciał za wszelką cenę wyciągnąć go z jonginowskiego bagna i sprawić, by na tej
uroczej buźce pojawił się uśmiech pewnego siebie faceta, a nie przerażona mina
dziecka z przedszkola. Jungkook wzbudził w nim bardzo dziwne uczucia - chęć
niesienia pomocy, chęć oddania się jakiejś ważniejszej sprawie, niż własne
problemy, chęć uszczęśliwienia kogoś, chęć... zawarcia trwałej przyjaźni, która
dałaby korzyści obydwu stronom. Chciał czuć się bezpiecznie i pomóc koledze
czuć się tak samo. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
W tej szkole już dawno na nikim tak bardzo mu nie zależało.
Co dziwniejsze, tego chłopaka znał zaledwie od dwóch tygodni. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nie przepraszaj. Wszystko w porządku? Dlaczego
przyszedłeś dzisiaj? - zapytał Taehyung, znów nadgryzając swój lunch. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Obserwowałem cię przez jakiś czas i kalkulowałem, na ile
naprawdę mogę ci zaufać, hyung. Widziałem, jak tutaj dzisiaj wchodziłeś, więc
postanowiłem, że chyba... już wiem... - tłumaczył. Wzruszył ramionami, jakby
to, co powiedział, wcale nie było jedną z najdziwniejszych rzeczy, jakie Tae
kiedykolwiek usłyszał od nowo poznanej osoby. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Młody go obserwował? I to najwyraźniej robił to
skrupulatnie od dwóch tygodni.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Taehyung nie wiedział, czy mu to imponowało, czy może
powinien zacząć się bać o swoje życie. Podążając jednak za wskazówkami psychiatry,
próbował nie rozkładać wszystkiego na drobne części i wreszcie zachować się
bardziej spontanicznie. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Cieszę się, że przyszedłeś. We dwójkę będzie nam tutaj
raźniej - stwierdził Tae. - Kimbap? - zapytał, wyciągając rękę z jedzeniem w
kierunku Jungkooka. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Kąciki ust młodego lekko drgnęły i wzniosły się ku górze.
Mimo że kimbap był już nadgryziony przez starszego, cieszył się, że w ogóle
znalazł kogoś, kto wykonał jakikolwiek przyjacielski gest względem niego. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Może jednak ten rok nie będzie taki zły dla żadnego z nich.
Może razem dadzą radę. <o:p></o:p></div>
<o:p></o:p>
<br />
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
*<span style="font-size: large;">*</span>*</div>
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";"><br /></span>
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";"><i>Uwaga, uwaga!! </i></span><br />
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";"><i>Stała się rzecz niesłychana i Martis wróciła na blogpost i wattpad z nowymi rozdziałami! :o </i></span><br />
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><i>Jestem trochę ciekawa, czy po takim czasie ktoś tutaj jeszcze zagląda. </i></span><br />
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><i>Wiem, że na pewno jest jedna osoba, która z nowej Terapii bardzo się ucieszy ^^</i></span><br />
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><i>Z dedykacją dla Ciebie! Ponieważ po roku mojej nieobecności wciąż pamiętałaś, że coś takiego jak phoenix-ff istniał i nadal istnieje. </i></span><br />
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><i>Pozdrawiam serdecznie, </i></span><br />
<span style="font-family: "times new roman" , serif;"><i>Martis.</i></span><br />
<br /></div>
</div>
Martishttp://www.blogger.com/profile/00031033110772366437noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-7989266052995417894.post-2196510811614652082016-01-03T15:03:00.000+01:002016-01-03T15:03:07.617+01:00InformacjaCześć wszystkim!<br />
<br />
<i>Przepraszam za tak długą nieobecność. Nie wiem, jak to się stało, że nie było mnie tu tyle miesięcy. Czas tak niesamowicie szybko leci!</i><br />
<i>Jestem w trakcie pisania <b>Ghost of you</b> - także niedługo robię mały comeback. Może ktoś jeszcze tu zagląda i to przeczyta, who knows.</i><br />
<i>Mam nadzieję, że dobrze zaczęliście 2016 rok? Co prawda minęło już parę dni, ale wszystkiego najlepszego w nowym roku, kochani!</i><br />
<i>Pozdrawiam serdecznie, xx </i><br />
MartisMartishttp://www.blogger.com/profile/00031033110772366437noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-7989266052995417894.post-74680015524762739942015-10-18T17:42:00.000+02:002015-10-18T23:31:54.088+02:00[Terapia] Część czwarta: Cisza i niepokój<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-size: 11pt;">Jongin się zmienił. </span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-size: 11pt;">Taka była pierwsza myśl Tae, kiedy po
ostatnim tak ochoczo wspominanym przez kolegów z klasy incydencie starszy
kolega wreszcie dał mu spokój. Może nie całkowity, bo wciąż rzucał mu groźne
spojrzenia i witał typowym dla siebie tekstem „<i>co jest, laleczko?”,</i> ale przynajmniej nie stosował już wobec niego
przemocy. Właściwie, to od paru dni nie dotknął go nawet raz, co dla Tae było
zadziwiającym postępem. Kiedy zaczął się nad tym głębiej zastanawiać, wymyślił
nawet jedną niesamowicie pokręconą, niemożliwą teorię, która pachniała fikcją
na kilometr: postrach szkoły ma uczucia. Postrach szkoły wreszcie odnalazł
swoje zagubione człowieczeństwo.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-size: 11pt;">Niestety, Kim Jongin najwyraźniej wcale
nie posiadał sumienia, które mogłoby mu pomóc w odróżnieniu dobra od zła, bo
zamiast przestać dręczyć wszystkich dzieciaków, zwyczajnie zmienił swój cel.
Taehyung mógł cieszyć się spokojem tylko z jednego powodu – w szkole pojawił
się nowy chłopak, młodszy od Jongina o trzy lata, który parę dni temu
przeprowadził się z rodziną do Seulu. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif; font-size: 11pt;">Choć
Taehyung nie miał jeszcze okazji poznać pierwszaka, który dostał już nawet
swoją własną plakietkę – „Transfer” – naprawdę bardzo mocno mu współczuł.
Dobrze wiedział, jak to jest użerać się z niezbyt inteligentnym, ale
zdecydowanie zbyt silnym i charyzmatycznym Kim Jonginem i jego bezmózgimi
pomocnikami, które dla jednej pochwały chyba przynieśliby mu bijące serca
swoich ofiar. </span><span style="font-size: 11pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif; font-size: 11pt;">Tae skrzywił
się, kiedy nieprzyjemne obrazy pojawiły się w jego głowie. Oglądał stanowczo
zbyt dużo animowanych seriali, w których przemoc grała główną rolę. Dziwne, że
przez nie sam nie stał się jeszcze agresywnym<span class="apple-converted-space"> </span><i>Panem
Szkoły</i>. </span><span style="font-size: 11pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif; font-size: 11pt;">Po raz
pierwszy od kilku miesięcy, Tae mógł spokojnie przejść przez całą stołówkę z
tacą pełną jedzenia, które wcale nie wylądowało ani na ziemi, ani na jego
spodniach. Dziwnie się czuł, kiedy nikt w pobliżu nie zwracał na niego uwagi.
Jakby dni jego męczarni wreszcie dobiegły końca – jak gdyby już dawno umarł, a
teraz jako niewidzialny duch błąkał się po swoim piekle.</span><span style="font-size: 11pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif; font-size: 11pt;">Kiedy
zebrani w stołówce uczniowie wybuchli głośnym śmiechem, Tae rozejrzał się
dookoła, szukając przyczyny nagłej zmiany w panującej na sali atmosferze. Ku
jego zdziwieniu, wcale nie był w samym centrum zainteresowania. Nikt na niego
nie patrzył, posyłając mu nieme pytania typu <br />
„<i>dlaczego właściwie wciąż żyjesz?</i>”. I
dopiero w tym momencie poczuł, że naprawdę stał się wolny. Koniec z kąśliwymi
uwagami, dowcipami czy bijatykami, koniec z podstawianiem mu nóg, wywracaniem
tacy i wylewaniem wody na jego spodnie. </span><span style="font-size: 11pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif; font-size: 11pt;">Czy własnie
nastała dla niego nowa era, w której będzie mógł znów w spokoju egzystować? Żyć
po swojemu, robić to, na co od dawna miał ochotę, ale wcześniej brakowało mu
odwagi? Teraz, kiedy nie był pod ostrzałem spojrzeń swoich znajomych, mógł
wreszcie odetchnąć i zacząć żyć. Wyobraził sobie, jak siedzi w sali muzycznej i
gra na saksofonie, jak pisze własne piosenki i znów wrzuca je do sieci, jak
nagrywa utwory z nowo poznanym internetowym kolegą, który nawiasem mówiąc,
według Tae miał niesamowicie dobry gust muzyczny. Choć młody Kim wcześniej nie
interesował się hip hopem, kilka piosenek, które przesłał mu Hoseok, sprawiło,
że miał ochotę zmienić całą listę odtwarzania. Zapełnić ją czymś nowym, co
dopiero poznawał i co naprawdę go ekscytowało.</span><span style="font-size: 11pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif; font-size: 11pt;">Kiedy wrócił
myślami na ziemię, zdezorientowany rozejrzał się po stołówce. Szybko zrozumiał,
co było przyczyną dobrego humoru rówieśników. Znajomi śmiali się w głos,
pokazując palcami na siedzącego samotnie przy stole nowego ucznia. Transfer
kurczowo trzymał na kolanach swój plecak, który Jongin siłą próbował mu
odebrać. Szkolny gangster wykrzyknął kilka nieprzyzwoitych słów, na których
dźwięk nowy tylko mocno zamknął powieki. </span><span style="font-size: 11pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif; font-size: 11pt;">Tae
rozejrzał się po pomieszczeniu w poszukiwaniu profesora. Jak na złość kiedy
najbardziej ich potrzebował, znikali. Jakby mieli w mózgach czujniki
niebezpiecznych starć uczniów i za każdym razem, kiedy wyczuwali coś w
powietrzu, wychodzili. Do tej pory jeszcze nigdy żaden nauczyciel nie pomógł
Tae, kiedy Jongin publicznie robił z niego pośmiewisko. Nikt nie odważył się
również żadnego profesora przyprowadzić, bo to oznaczałoby znalezienie się na
celowniku Wielkiej Trójki.</span><span style="font-size: 11pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif; font-size: 11pt;">Cała
sytuacja z perspektywy Taehyunga wyglądała niesamowicie żałośnie. Pierwszy raz
miał okazję znaleźć się po stronie postronnego obserwatora. To wcale mu się nie
podobało. Czuł się tak, jakby niebiosa właśnie postawiły go przed jakimś
ostatecznym sprawdzianem: jak się teraz zachowasz? Czy całe życie będziesz
obojętny?</span><span style="font-size: 11pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-size: 11pt;">W przeciwieństwie do reszty gapiów, Tae
wcale nie było do śmiechu. Skrzywił się, kiedy Jongin trzepnął młodszego kolegę
w tył głowy, a później zrzucił jego tacę z jedzeniem na ziemię.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="font-size: 11pt;">Czy właśnie tak wyglądałem w oczach
kolegów, kiedy się nade mną znęcano? Tak samo beznadziejnie, bezbronnie, po
prostu... żałośnie?</span></i><span style="font-size: 11pt;">,
zastanawiał się. Ręce zaczęły mu drżeć, kiedy mocno zacisnął je na brzegach
tacy. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif; font-size: 11pt;">– Co jest,
Transfer? Co tam ukrywasz? Czemu nie chcesz tego pokazać swojemu starszemu
koledze? Te, patrz na hyunga, kiedy do ciebie mówi – warczał Jongin, uśmiechając się szeroko. Udało mu się wyrwać przedmiot
z rąk właściciela. Odsunął suwak i zajrzał do środka. Kiedy skończył przeglądać
jego zawartość, wysypał wszystko na ziemię. Nie wyglądał na zadowolonego. Był
jeszcze bardziej wściekły, niż parę sekund wcześniej. – Po co się tak
stawiałeś, skoro nie ma tu nic ciekawego? Same śmieci – warknął, dotykając
butem porozrzucanych rzeczy, ubrudzonych w kimchi i soku pomarańczowym. Spod
książek wyciągnął telefon nowego, który chwilę później po prostu roztrzaskał.</span><span style="font-size: 11pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif; font-size: 11pt;">– Jezu! –
krzyknął Transfer, rzucając się na ziemię. Wziął do ręki rozbitą komórkę i
obrócił ją parę razy w dłoniach. Tae dostrzegł łzy w jego oczach. Poczuł się
trzy razy gorzej oglądając całe to przedstawienie, niż niegdyś będąc na miejscu
młodszego kolegi. Coś mocno ścisnęło go za serce, kiedy pierwsza łza spłynęła
po policzku ciemnowłosego chłopaka, a obserwujący to uczniowie w odpowiedzi
jeszcze głośniej zaczęli się śmiać. </span><span style="font-size: 11pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif; font-size: 11pt;">Tae nie był
aż tak przerażony jak kiedyś – teraz zalała go ogromna fala gniewu, znacznie
większa, niż ta po zerwaniu z Hyuną. Czuł niesamowicie wielką potrzebę
ulokowania gdzieś nieprzyjemnych emocji, z którymi od tylu miesięcy nie
potrafił wygrać.</span><span style="font-size: 11pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif; font-size: 11pt;">Zanim zdążył
pomyśleć o konsekwencjach, jego nogi same zaprowadziły go do celu. Stanął za
Jonginem i mocno szarpnął go za ramię. W tym momencie na sali na chwilę
zapanowała cisza. Tae usłyszał, jak ktoś mocno wciągnął powietrze, któryś z
obserwatorów syknął ostrzegawczo.</span><span style="font-size: 11pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif; font-size: 11pt;">Kiedy pięść
Taehyunga wylądowała na szczęce niczego nie spodziewającego się Jongina,
chłopak poczuł, jak wreszcie robi mu się lżej na sercu. Tae nie miał zamiaru oszczędzać
swojego przeciwnika – wreszcie miał okazję odwdzięczyć się mu za całe
cierpienie i wstyd, jakiego mu przysporzył. Nie poprzestał więc na jednym, nic
nie znaczącym uderzeniu – chciał wreszcie pokazać, na co go stać, więc wykonał
dwa kolejne, zupełnie powalając Jongina na ziemię.</span><span style="font-size: 11pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif; font-size: 11pt;">– Kurwa,
Taehyung, co ty odpierdalasz?! – krzyknął starszy Kim, zasłaniając ręką rozbity
nos. Krew ciekła mu po twarzy i spływała do ust. Wypluł ją na zimne płytki,
wyrzucając z siebie kolejne przekleństwa.</span><span style="font-size: 11pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif; font-size: 11pt;">Tae patrzył
na niego nieobecnym wzrokiem, jakby na chwilę kompletnie się wyłączył. Pomału
docierało do niego, co właśnie zrobił. Nie do końca rozumiał, dlaczego w ogóle
stanął znanemu całej szkole Jonginowi na drodze. Przecież gdyby teraz siedział
cicho, miałby prawdopodobnie zagwarantowany spokój aż do ukończenia szkoły. Nie
musiałby jadać więcej obiadu w toalecie, ani ukrywać się w składziku na miotły,
kiedy po szkole krążyły pogłoski, że Jongin znów oblał kolejny egzamin i musi
się na kimś wyżyć. Wreszcie byłby wolny! Ale za jaką cenę?</span><span style="font-size: 11pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif; font-size: 11pt;">Tae już nie
mógł patrzeć na cierpienie niewinnego dzieciaka, który nawinął się Jonginowi.
Co dopiero przyglądać się temu przez cały rok! Współczucie chyba zjadłoby go od
środka – zabiłoby jego ostatnie pozytywne emocje, które próbował w sobie
gromadzić na czarną godzinę. Nie pozwoliłby nowemu przejść przez całe to
piekło, które wcześniej zgotował mu starszy kolega. </span><span style="font-size: 11pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif; font-size: 11pt;">– Masz ze
sobą jakiś problem, Jongin? – Słowa same popłynęły z ust Taehyunga, kiedy
patrzył na wciąż leżącego przed nim chłopaka. – Zaczepiasz tylko lepszych od
siebie, czy masz jakiś inny plan działania? – zadrwił, delikatnie kopiąc byłego
przyjaciela w łydkę.</span><span style="font-size: 11pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif; font-size: 11pt;">Nim Tae
zdążył coś dodać, Oh Sehun niespodziewanie zaatakował – uderzył go parę razy w
brzuch z siłą, jakiej nikt by się po nim nie spodziewał. Tae zgiął się w pół,
prawie zwracając swój ledwo zaczęty obiad. Poczuł tak ogromny ból, że na chwilę
zapomniał, jak się oddycha.</span><span style="font-size: 11pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif; font-size: 11pt;">– Nie
stawiaj się, frajerze, bo będzie dwa razy gorzej – warknął Oh, popychając Tae,
który stracił równowagę i upadł na podłogę. Pomału żałował, że w ogóle się
odezwał. Jednocześnie wciąż był z siebie dumny, że wreszcie udało mu się
przełamać i postawić Jonginowi.</span><span style="font-size: 11pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif; font-size: 11pt;">Młodszy
postrach szkoły, żartobliwie nazywany przez rówieśników samcem beta, podszedł
do swojego mentora i pomógł mu wstać.</span><span style="font-size: 11pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif; font-size: 11pt;">– Nie myśl,
że to koniec, laleczko. Wszystko co robiłem do tej pory, to była tylko zabawa.
Teraz się ode mnie, kurwa, nie uwolnisz – powiedział na odchodne Jongin,
rzucając mu złowrogie spojrzenie.</span><span style="font-size: 11pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif; font-size: 11pt;">Oh Sehun
splunął na płytki, niedaleko twarzy Taehyunga, który wciąż zwijał się z bólu,
nie bardzo kontaktując ze światem.</span><span style="font-size: 11pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif; font-size: 11pt;">– Nie
musiałeś tego robić – szepnął nowy, pomagając Tae się podnieść, gdy dwóch
znienawidzonych już przez niego uczniów wreszcie wyszło ze stołówki.</span><span style="font-size: 11pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif; font-size: 11pt;">Dla
Taehyunga, jego dotyk był prawie tak delikatny, jak dotyk motyla. Jakby się
bał, że niosąc pomoc, sprawi mu jeszcze więcej bólu.</span><span style="font-size: 11pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif; font-size: 11pt;">– Musiałem –
odpowiedział Tae, siadając na tym samym krześle, które wcześniej zajmował
jego nowy, młodszy kolega.</span><span style="font-size: 11pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif; font-size: 11pt;">– Przeze
mnie będziesz miał kłopoty – stwierdził, pojawiając się obok niego. Podał mu
jabłko, które jako jedyne zostało na stole. Reszta jedzenia leżała na ziemi,
tuż obok porozwalanych książek i jego rozbitego telefonu.</span><span style="font-size: 11pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif; font-size: 11pt;">Tae przyjął
ten gest z delikatnym uśmiechem. Dzieciak był całkiem słodki – uroczo niewinny
i spokojny. Przynajmniej takie zrobił na nim wrażenie. Taehyung miał ochotę go
chronić, chociaż nawet nie znał jego imienia. W przeciągu paru minut stał się
mu bliższy, niż którykolwiek z jego wcześniejszych znajomych.</span><span style="font-size: 11pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif; font-size: 11pt;">– Nie martw
się. Już nie raz byłem na celowniku Jongina – wyjaśnił, wciąż rozmasowując
obolały brzuch.</span><span style="font-size: 11pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif; font-size: 11pt;">– Dziękuję –
dodał, nisko się przy tym kłaniając. Wyciągnął rękę w jego stronę i nieco
głośniej już wypowiedział swoje imię. – Jeon Jungkook.</span><span style="font-size: 11pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif; font-size: 11pt;">
– Kim Taehyung – przedstawił się w odpowiedzi.</span><span style="font-size: 11pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif; font-size: 11pt;">Zapadła
cisza, ale nie taka, którą od razu chciałoby się przerwać. Milczenie w
towarzystwie Jungkooka było zadziwiająco przyjemne dla skrytego w sobie Tae.
Chłopak wcale nie miał ochoty na rozmowę z nieznajomym – po prostu cieszył się
jego obecnością. Wreszcie znalazł kogoś, kto w pewnym stopniu mógł go zrozumieć
– drugą ofiarę Jongina. Zdecydowanie mieli mnóstwo wspólnych tematów,
których być może kiedyś wreszcie będą w stanie dotknąć.</span><span style="font-size: 11pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif; font-size: 11pt;">Jungkook w pewnym
momencie wstał od stołu i bez słowa odszedł, zostawiając Tae w świecie jego
myśli i wspomnień. Choć Kim z początku poczuł się urażony, że nowy znajomy
nawet się z nim nie pożegnał, nie miał mu tego całkowicie za złe. Jungkook
wydawał się być równie nieśmiały i aspołeczny, co Tae, więc w pewnym sensie
zdążyli już nawiązać jakąś cienką nić porozumienia.</span><span style="font-size: 11pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif; font-size: 11pt;">Taehyung
mocno się zdziwił, kiedy parę minut później Transfer wrócił do stolika,
stawiając przed nim tacę pełną jedzenia. Nie nawiązali kontaktu wzrokowego,
jednak obydwoje szeroko się uśmiechnęli. Taehyung cały czas cieszył się
obecnością kogoś nowego. Jungkook natomiast wciąż błądził myślami wokół sceny,
która wydarzyła się na jego oczach parę sekund po tym, jak szkolny tyran rozbił
mu telefon. Wciąż powtarzał w głowie ten fragment, w którym Tae w zamian
roztrzaskał mu nos.</span><span style="font-size: 11pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif; font-size: 11pt;">– Nie mogę
ci obiecać, że zawsze będę stawać w twojej obronie, bo czasem może nie być mnie
w pobliżu – zaczął po jakimś czasie Tae, kiedy wreszcie zebrał się na odwagę. –
Ale zawsze możesz ze mną porozmawiać, jeśli będziesz tego potrzebował. Możesz
mnie znaleźć w opuszczonej sali muzycznej na drugim piętrze albo w męskiej
toalecie na trzecim. To takie moje tajemnicze kryjówki – wyjaśnił, wpatrując
się w do połowy zjedzoną kanapkę Jungkooka. Nie chciał patrzeć mu w oczy, bo
wtedy najprawdopodobniej by się speszył, zrobiłby się czerwony albo jeszcze na
dokładkę by się rozpłakał.</span><span style="font-size: 11pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif; font-size: 11pt;">– Dziękuję –
powiedział drugi raz tego dnia Jungkook, wpatrując się w ciemne oczy kolegi.
Nie trudno było zauważyć, że rozmówca unika jego spojrzenia. Nie czuł się
jednak niekomfortowo – wedle niemego życzenia Tae, zwyczajnie spuścił wzrok na
jego dłonie. – Nie zdziw się, jeśli skorzystam z propozycji – dodał, po czym
wgryzł się w swojego burgera, ucinając rozmowę na kolejnych kilkanaście minut.</span><span style="font-size: 11pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif; font-size: 11pt;">Choi Minho
wpatrywał się bez słowa w swojego pacjenta, który po zakończeniu swojej
opowieści o bójce w stołówce, spuścił głowę i wbił spojrzenie w swoje dłonie.
Choć do tej pory zawsze na wszystko miał gotową odpowiedź, tym razem musiał się
mocno zastanowić, żeby odpowiednio dobrać słowa.</span><span style="font-size: 11pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif; font-size: 11pt;">– Zawiodłem
pana – bardziej stwierdził, niż zapytał Tae, a Minho w odpowiedzi tylko
delikatnie się uśmiechnął. Doktor oparł się o swoją rękę, tym samym sprytnie
zasłaniając nią swoje usta. Silił się na powagę, jednak zachowanie Taehyunga
kompletnie go rozczulało. </span><span style="font-size: 11pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif; font-size: 11pt;">–
Zaskoczyłeś, tak. Zasmuciłeś, owszem. Zawiodłeś... to trochę zbyt mocne słowo –
wyjaśnił po chwili, niespodziewanie przywołując spojrzeniem swojego pacjenta.</span><span style="font-size: 11pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif; font-size: 11pt;">– Nie
rozumiem – szepnął Tae, kompletnie zbity z tropu. Naprawdę bał się powiedzieć
doktorowi Choi całą prawdę, bo spodziewał się niepochlebnych komentarzy z jego
strony. Wydawało mu się, że zostanie zganiony za brak kontroli, niemyślenie i
zbyt szybkie działanie. Sądził, że zobaczy jego zawiedziony wzrok i mocno
zaciśnięte usta, jak u jego ojca, kiedy wracał do domu po spotkaniach z
nauczycielami. Ku jego przerażeniu, psycholog się uśmiechał. </span><span style="font-size: 11pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif; font-size: 11pt;">– Stanąłeś w
obronie słabszego, choć wreszcie mogłeś mieć spokój. Cieszę się, że nie jesteś
obojętny na cierpienie innych. Jednocześnie przykro mi, że wybrałeś tak
neandertalski sposób, jak bójka. Zdajesz sobie sprawę, że zniżyłeś się do jego
poziomu, prawda? – zapytał Choi, poważniejąc.</span><span style="font-size: 11pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif; font-size: 11pt;">Tae nie
odpowiedział od razu. Musiał przetrawić słowa doktora, które – tak mu się wtedy
wydawało – na długo zostaną w jego pamięci. Czy wiedział, że na chwilę stał się
taki jak Jongin? Nie przyszło mu to do głowy. Ostatnie, czego chciał, to być do
niego podobnym.</span><span style="font-size: 11pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-size: 11pt;">Pokręcił głową, odwracając wzrok. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-size: 11pt;">– Nie chciałem. Ja tylko chciałem pomóc Jungkookowi
– powiedział, ciągnąć wystającą nitkę z rękawa koszuli.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-size: 11pt;">– Nie sądzisz, że wreszcie powinniście
zareagować? Wy jako uczniowie, których bez ustanku terroryzuje jeden ze
starszych kolegów. Dlaczego nie zgłosicie tego wyżej, nie zaalarmujecie
profesorów? Moglibyście położyć temu kres. Jongin nie uprzykrzałby więcej
twojego życia. Ani życia Jungkooka – zaproponował spokojnym, delikatnym tonem.
Zdawał sobie sprawę z tego, że takie sytuacje zawsze są drażliwe i mało kto
decyduje się głośno o tym mówić. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-size: 11pt;">Reakcja Tae utwierdziła go w przekonaniu,
że samo mówienie o tym przerażało ludzi. Jego pacjent patrzył na niego tak
ogromnymi oczami, jakich jeszcze chyba nie widział. Taehyung bał się, że doktor
Choi zrobi to bez jego zgody – zgłosi to profesorom, a oni będą pytać. Dowiedzą
się, od kogo to wszystko wyszło. Jego rówieśnicy też będą wiedzieć. Nie będzie
miał już życia. Nigdy. Nigdzie. Będzie skończony.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-size: 11pt;">– Nie! Niech pan nawet o tym nie wspomina.
Znienawidzą mnie, wszyscy mnie bardziej znienawidzą –<span class="apple-converted-space"> </span><i>jakby jeszcze niedostatecznie mnie
nienawidzili,</i><span class="apple-converted-space"> </span>dopowiedział w
myślach. W jego głosie, oczach, w zachowaniu... doktor wszędzie dostrzegał
panikę.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-size: 11pt;">– Uspokój się, Taehyung. To była tylko
sugestia – odpowiedział Choi i westchnął ciężko. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-size: 11pt;">– Niech pan więcej tego nie sugeruje –
szepnął, znów spuszczając wzrok na swoje dłonie.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-size: 11pt;">– Zdajesz sobie sprawę z tego, że unikasz
najprostszego wyjścia? Możliwe, że jedynego odpowiedniego wyjścia z sytuacji,
które nie pociągnęłoby za tobą żadnych nieprzyjemnych skutków. Dlaczego nie
spróbujesz? – zapytał, naprawdę wierząc w swoją teorię. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-size: 11pt;">Tae powstrzymał prychnięcie.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-size: 11pt;">– Bo się boję.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-size: 11pt;">– Kogo? Jongina?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-size: 11pt;">– Reakcji znajomych. Reakcji Jongina.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-size: 11pt;">– Jeżeli to zgłosisz, prawdopodobnie nie
będzie mógł ci nic zrobić.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-size: 11pt;">– Znajdzie sposób. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif; font-size: 11pt;">– Myślałeś o
przeniesieniu się do innej szkoły? – zapytał doktor Choi. Od dawna o tym
myślał, szukając rozwiązania dla Tae.</span><span style="font-size: 11pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif; font-size: 11pt;">– Nie chcę.</span><span style="font-size: 11pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif; font-size: 11pt;">–
Ponieważ...</span><span style="font-size: 11pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif; font-size: 11pt;">– Boję się.</span><span style="font-size: 11pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif; font-size: 11pt;">– Nowe
środowisko mogłoby dobrze wpłynąć na twoje samopoczucie. Czasem potrzeba nam w
życiu czegoś nowego, żeby wszystko, co stare i nieprzyjemne mogło zostać
wymazane z pamięci – stwierdził rzeczowym tonem Minho.</span><span style="font-size: 11pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif; font-size: 11pt;">Tae pokręcił
głową. Brakowało mu słów, żeby opisać to, jak bardzo nie podobał mu się ten
pomysł. </span><span style="font-size: 11pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif; font-size: 11pt;">– Obiecaj
mi, że o tym pomyślisz.</span><span style="font-size: 11pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif; font-size: 11pt;">– Obiecuję,
że to przemyślę – powiedział głośno i wyraźnie, próbując do końca nie zawieść
doktora Choi. Chociaż tyle mógł dla niego zrobić – próbować i starać się, choć
tak rzadko mu to wychodziło. Był beznadziejny we wszystkim, co robił. Najgorsze
było to, że pomału zaczynał się do tego przyzwyczajać. Jakby już nic nigdy nie
miało ulec zmianie.</span><span style="font-size: 11pt;"><o:p></o:p></span></div>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";"><br /></span>
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">*<span style="font-size: large;">*</span>*</span></div>
<div style="text-align: center;">
<img src="http://41.media.tumblr.com/tumblr_m6lngkARHM1qhuq3ao1_500.jpg" height="210" width="320" /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";"><b>Witajcie, witajcie!</b></span></div>
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Woah, jak ja się cieszę, że tu jesteście, że zostawiacie swoje opinie. Jestem niesamowicie usatysfakcjonowana - wiem, że nie publikuję tego na marne. Wasze słowa tak nieziemsko motywują! Nie wiem, czy zdajecie sobie z tego sprawę. Jeżeli nie, to opowiem Wam małą anegdotkę: utknęłam, pisząc tę część. Tak bardzo brakowało mi pomysłu, żeby parę rzeczy ze sobą zespolić, brakowało mi słów i weny, więc przeczytałam Wasze komentarze. W jakiś magiczny sposób się odblokowałam i w ten sposób powstała część czwarta i piąta. Mówię to tylko dla tego, żeby Wam pokazać, jaki ogromny na mnie macie wpływ. Aw.</span><br />
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Wedle tradycji, chciałam gorąco powitać nowe czytelniczki - Alessę i Mery Li. </span><br />
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Pozdrawiam serdecznie, xx</span><br />
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Martis.</span></div>
Martishttp://www.blogger.com/profile/00031033110772366437noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-7989266052995417894.post-62359376025951384802015-10-13T20:36:00.001+02:002015-10-13T23:13:23.723+02:00THIS IS US: How you came clean<div style="text-indent: 50px;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
Doprawdy nie wiem, w którym momencie go do siebie
dopuściłem. To stało się tak nagle, jakby znienacka. Jednego dnia mówiłem o
nim, jak o kimś kompletnie obcym, a drugiego obudziłem się z chorą myślą o
przywiązaniu. Kiedy otworzyłem oczy, leżąc w swoim łóżku pod ciepłą pościelą w
ohydne trójkątne wzory, szepnąłem do siebie cicho: „<i>lubię go</i>”. Tak po prostu, bo zwyczajnie miałem dość okłamywania
samego siebie. Owszem, był najbardziej irytującą osobą, jaką dotychczas
poznałem i stanowczo zbyt często naruszał moją bezpieczną przestrzeń osobistą,
ale… możliwe, że właśnie to najbardziej w nim lubiłem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
Czasem zastanawiałem się, czy przypadkiem nie uderzyłem się
w głowę, bo chyba coś mi się w niej poprzestawiało.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
Szkoda, że właśnie tego samego dnia, kiedy to wreszcie postanowiłem
obdarować go jedną trzecią resztek zaufania, które mi zostały, on zdecydował
się oczyścić swoje sumienie i wyjaśnić mi, że od pięciu miesięcy nasza
znajomość opierała się na kłamstwie. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
Jak to jest, że tak długo budujemy zaufanie, żeby w parę
sekund znów je zniszczyć? I to czymś tak błahym.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
– Byliśmy kiedyś na tej samej imprezie – wyznał Baek, jakby
to była jakaś wielka tajemnica.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
– No, tak, u Luhana kilka miesięcy temu – potwierdziłem
jego słowa, kiwając głową. Nie miałem pojęcia, do czego zmierzał. Z początku cała
ta rozmowa była dla mnie pozbawiona głębszego sensu. Myślałem, że po prostu zebrało
mu się na wspomnienia.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
– Nie, Chanyeol. Nie mówię o tej imprezie, na której się<span class="apple-converted-space"> </span><i>poznaliśmy</i>. Byłem z Luhanem u
jego znajomego, Suho, w domu na obrzeżach Seulu. Byłeś tam z Sehunem.
Siedziałeś pod ścianą, sącząc piwo, kiedy reszta rozwalała Suho mieszkanie,
chlała, tańczyła, krzyczała. Zainteresowałeś mnie, bo wydawałeś się jedną z
tych nielicznych osób, których nie obchodzi świat wokół nich. Dużo się nie pomyliłem,
bo mnie wciąż masz w głębokim poważaniu – przerwał na chwilę, śmiejąc się pod
nosem bez grama wesołości. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
Chciałem mu przerwać i wyjaśnić, jak to wszystko naprawdę z
mojej perspektywy wygląda, ale on kontynuował, nim zdążyłem chociażby otworzyć
usta. Stwierdziłem, że przerwanie mu w momencie, w którym wreszcie się przede
mną otworzył, byłoby kompletną głupotą. Drugiej takiej szansy mogłem nie
otrzymać.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
Miałem okazję posłuchać, co gra Baekhyunowi w duszy.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że mógłbym spokojnie obejść
się bez tych informacji. Przynajmniej teraz nie bolałoby mnie serce.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
– Więc... obserwowałem cię wtedy z daleka, zastanawiając
się, czy do ciebie zagadać. Zabrakło mi odwagi. Ja, Byun Baekhyun, stchórzyłem.
– Cóż za szokujące wyznanie! Czyli słynnemu Baekkiemu też może zabraknąć jaj? –
Luhan obiecał, że coś wykombinuje. I naprawdę zrobił wszystko, żeby nas ze sobą
poznać. Dał nawet nachlanym dzieciakom rozbić swoją wierzę – dodał nieco ciszej. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
Podziwiałem jego profil, kiedy tak dumał nad swoją
historią, jednocześnie zastanawiając się, czy to wszystko nie jest czasem jednym,
wielkim żartem. Ciężko było mi uwierzyć w to, że tak naprawdę to Baekhyun
chciał bardziej poznać mnie, niż ja jego.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
– Czekaj, czekaj. Po kolei – zarządziłem, ciekawy
szczegółów. – Czyli Luhan specjalnie zrobił wtedy tę imprezę? – dopytałem, a
Byun w odpowiedzi kiwnął głową. – Ale skąd miał pewność, że przyjdę? Jeszcze
wtedy mnie nie znał.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
– Sehun od dawna znał się z Luhanem. Obiecał mu, że cię
przyprowadzi – wyjaśnił. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
Wezbrała we mnie wściekłość. Sehun cały ten czas udawał, że
Lu jest mu obcy? Okłamał mnie dla Baekhyuna, chłopaka, którego sam ledwo znał?
I wciąż miał czelność mianować się moim najlepszym przyjacielem? <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
– Szczerze, to nie wiem, jaki miał w tym cel. Pewnie
zwyczajnie się o ciebie martwił, jak zwykle i chciał ci jakoś pomóc – dodał,
dość nieumiejętnie próbując zatuszować gafę, jaką popełnił. Właśnie
nieświadomie wkopał Sehuna, choć po jego minie łatwo mogłem stwierdzić, że
zdecydowanie nie miał tego w zamiarze.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
Zmarszczyłem brwi. Od razu zrozumiałem, o co chodzi
Baekhyunowi. Kilka miesięcy przed poznaniem Byuna straciłem miłość swojego
życia. Typowa dla mnie wówczas jałowa egzystencja i chęć szybkiego pożegnania się
ze światem przerażały mojego młodszego przyjaciela. Dobrze o tym wiedziałem,
ale nie potrafiłem podnieść się z dołka, nawet dla niego. Bardzo pomału
godziłem się ze wszystkim, co się wydarzyło, ale zanim naprawdę wróciłem do
jako takiego życia sprzed zerwania, Oh Sehun wiele się nacierpiał. Za dużo
widział, zbyt wiele narzekań wysłuchał i zdecydowanie za bardzo się
martwił. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
Mimo wszystko, nie potrafiłem sobie wyobrazić, co właściwie
myślał, kiedy razem z Luhanem bawił się w swatkę. W ten sposób chciał mnie
uszczęśliwić? Na siłę? <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
– Czyli wszyscy znaliście się wcześniej? – zapytałem, choć
tak dobrze znałem odpowiedź. Miałem nadzieję, że zaraz wybuchnie śmiechem
i wszystkiemu zaprzeczy.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
Ku mojemu niezadowoleniu, Byun pokiwał głową. Wyglądał na
zakłopotanego – cóż, miał trochę na sumieniu, więc i miał się czym przejmować. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
Westchnąłem przeciągle, zmieniając pozycję. Położyłem się
na ziemi, ignorując nieprzyjemną rosę i spojrzałem w prawie bezchmurne niebo.
Dokładnie widziałem tysiące gwiazd, mrugających do siebie nawzajem.
Zazdrościłem im – one zdecydowanie nie miały tak beznadziejnych problemów,
typowo ludzkich. Błahych a jednocześnie sprawiających tak dużo bólu. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
– Dzisiaj pełnia – palnąłem, nie bardzo wiedząc, co
powiedzieć.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
Nie chciałem rozmawiać o kłamstwach. Żałowałem, że Baek w
ogóle się odezwał. Zdecydowanie lepiej żyło mi się w niewiedzy, ufając swoim
przyjaciołom. A przynajmniej jednemu, który zawsze stał za mną murem i
sprawiał, że potrafiłem odzyskać trochę radości w najbardziej przygnębiającym
czasie mojego życia. Teraz nabrałem nieprzyjemnych wątpliwości co do jego
intencji.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
– Chanyeol – szepnął Byun, próbując zwrócić na siebie moją
uwagę. Zamknąłem oczy, unikając kontaktu wzrokowego. Chciało mi się płakać,
więc zacisnąłem mocno zęby, myśląc o typowo męskich rzeczach.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
Moja znajomość z Yixingiem zaczęła się w podobny sposób.
Okłamywał mnie przez tak długi czas. Wybaczyłem mu, bo nie chciałem go stracić.
Ostatecznie i tak odszedł. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
Dlaczego ludzie, na którym najbardziej nam zależy od nas
odchodzą? <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
Poczułem jego rękę na swoim ramieniu.<span class="apple-converted-space"> </span><i>Nie reaguj. Nie reaguj. Nie reaguj.</i><span class="apple-converted-space"> </span>Zrobiłem się nienaturalnie spięty. Dlaczego
się tak czułem? Nie powinienem.<span class="apple-converted-space"> </span><i>Nie
reaguj. Nie reaguj.</i><span class="apple-converted-space"> </span>Oddech
przyspieszył, kiedy dłoń Baeka dotknęła odsłoniętej w okolicach szyi skóry.<span class="apple-converted-space"> </span><i>Nie reaguj.</i><span class="apple-converted-space"> </span>Otworzyłem oczy, by spotkać się z jego
spojrzeniem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
<i>Zareaguj,</i><span class="apple-converted-space"> </span>podpowiedział
cichy głos w mojej głowie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
– Oszukaliście mnie – Tym razem to on odwrócił wzrok, choć
jego ręka wciąż spoczywała na moim ramieniu. – Sehun jeszcze nigdy w życiu mnie
nie okłamał. – Zaśmiałem się, choć wcale nie było mi do śmiechu. – Chyba zawsze
musi być ten pierwszy raz – dodałem, znów spoglądając w gwieździste niebo.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
– Ja tylko chciałem wreszcie znaleźć prawdziwego
przyjaciela – odpowiedział po długiej chwili milczenia. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
Przełknąłem ciężko ślinę.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
– A Luhan?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
– Luhan... jest moim bardzo, bardzo dobrym kumplem, ale nie
przyjacielem. Czasem jest jak starszy brat, który troszczy się o mnie z
przymusu. Czasem jest moją fanką numer jeden, która na każdym kroku chwali się
znajomym moimi wyczynami. Czasem zamienia się w młodszą siostrę, której muszę
pilnować na imprezach – wyjaśnił głosem wypranym z emocji.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
– Nie musiałeś uciekać się do podstępów, jakichś dziwnych
gierek. Nie musiałeś udawać, że nie znasz Sehuna – rzuciłem oskarżycielskim
tonem. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
Mimo jego niegroźnych intencji, wciąż czułem się zawiedziony.
Nie lubiłem, nie chciałem i nie potrafiłem budować relacji na kłamstwach. Za
dużo ważnych dla mnie osób w ten sposób straciłem. Za dużo przeżyłem, żeby
myśleć pozytywnie i wierzyć, że tym razem będzie inaczej. Choć Baekhyun do
wszystkiego się przyznał, to nie wymazało jego błędu. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
– To był najłatwiejszy sposób – wyznał.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
– Łatwiejszy niż powiedzenie zwykłego<span class="apple-converted-space"> </span><i>cześć</i>? – zadrwiłem. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
– Jeszcze nigdy nie musiałem zabiegać o czyjąś uwagę. Więc,
tak... to było łatwiejsze, niż zwykłe<span class="apple-converted-space"> </span><i>cześć.
–<span class="apple-converted-space"> </span></i>Zawahał się, nim dodał: –
Jeżeli obiecam, że nigdy więcej cię nie okłamię, zaufasz mi?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
Zapadła cisza. Baek spokojnie czekał na odpowiedź, podczas
gdy ja gorączkowo nad nią myślałem. Czy mu zaufam? Z Byunem łączyły nas tak dziwne
relacje, że nawet przed całym tym wyznaniem nie wiedziałbym, co odpowiedzieć. W
pewnym sensie, bardzo pomału zaczynałem na nim polegać, bo mimo krzywych
spojrzeń i chamskich odzywek, cały czas był obok, kiedy go potrzebowałem.
Zdarzało się, że spotykaliśmy się przy piwie i po prostu milczeliśmy. Ale to
nie było w żaden sposób niezręczne – wręcz przeciwnie. To było w pewnym sensie
wspaniałe, że czuliśmy się ze sobą tak komfortowo, że nawet nie musieliśmy
podtrzymywać rozmowy. Jednocześnie w ten sposób zamiast niszczyć barierę, którą
wcześniej postawiłem, tylko ją utwierdzaliśmy. Kontakt fizyczny był u nas
rzadkością, dlatego za każdym razem, kiedy się zdarzał, świrowałem. Moje ciało
dawało mi multum dziwnych znaków, jakby chciało wykrzyczeć, że chce więcej, co
z kolei w ogóle mi się nie podobało. W rozmowach nie schodziliśmy na żadne
wnikliwe tematy – nie było paplania o uczuciach, chyba że przesadziliśmy z
alkoholem. Wtedy nam obydwojgu rozwiązywały się języki, ale również nie na
tyle, aby opowiedzieć mu dokładnie o mojej przeszłości. Czasem wybiegaliśmy
myślami w przyszłość, ale nie zdarzało nam się wspominać. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
– Nie – odpowiedziałem. Baek spuścił głowę. – Nie potrafię
ufać ludziom, zbyt często mnie zawodzą – dodałem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
Druga część mojej wypowiedzi chyba trochę za bardzo przypadła
mu do gustu. Wykopał z niej coś, czego ja nie dostrzegłem. Dowiedziałem się o
tym kilka tygodni później, kiedy wyznał, że nieświadomie zostawiłem mu uchylone
drzwi. Spodziewał się, że po intrydze, którą zaplanował z Sehunem, zatrzasnę je
przed jego nosem. Tymczasem ja zamiast go od siebie odepchnąć, pozwoliłem mu
wejść do środka. Do mojego świata.<o:p></o:p></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> *</span><span style="line-height: 115%;"><span style="font-size: large;">*</span></span><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">*</span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
<img height="190" src="https://31.media.tumblr.com/tumblr_me5c1987Bg1rto225o1_500.gif" width="400" /></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
Witajcie!</div>
<i>Tym razem zdecydowałam się wrzucić TIU. Chwilowa przerwa z Terapią nie zaszkodzi, potrzymam Was trochę w niepewności co do dalszych wydarzeń w życiu Tae. Dodatkowo byłam po prostu ciekawa, czy ktoś w ogóle chciałby jeszcze tiu czytać. To trochę taki sprawdzian dla tej historii.</i><br />
<i>Mogą być błędy, sprawdzę wieczorem.</i><br />
<i>Pozdrawiam serdecznie, xx</i><br />
<i>Martis.</i></div>
</div>
Martishttp://www.blogger.com/profile/00031033110772366437noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-7989266052995417894.post-68016383582679255212015-10-11T13:14:00.002+02:002015-10-11T13:18:45.427+02:00[Terapia] Część trzecia: Frajerzy i niepewność<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Taehyung nie powiedział nikomu o
ofercie, którą otrzymał od Jung Hoseoka.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Po raz pierwszy w życiu nie
zapytał nikogo o zdanie, tylko sam zdecydował, co jest dla niego najlepsze.
Mimo, że decyzja była w pewnym sensie podejmowana wbrew niemu, bo tak naprawdę Tae
najchętniej schowałby się pod kołdrą i zapomniał o całej sprawie, w jakimś
malutkim stopniu cieszył się ze zgromadzenia resztki odwagi, jaką posiadał.
Wysłał Hoseokowi długą wiadomość, w której dopytywał się o szczegóły
współpracy, o muzykę jaką tworzy pod imieniem scenicznym na co dzień oraz
dołączył do niej swoje namiary – numer telefonu (chociaż J-Hope już jakimś
cudem go znał) i adres e-mail<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Tae postawił wszystko na jedną
kartę. Nie zastanawiał się długo nad tym, co powinien zrobić, tylko po prostu
wziął sprawy w swoje ręce. Psycholog często mu powtarzał, że za dużo nad
wszystkim myśli. Dlatego tym razem postanowił nie rozkładać wszystkiego na
czynniki pierwsze.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="font-family: "Times New Roman","serif";">„Czasem
w życiu potrzeba spontaniczności. Spróbuj choć raz i sprawdź, jak się z tym czujesz.
Skąd możesz wiedzieć, że tego nie lubisz, skoro jeszcze nie próbowałeś?”<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Choć podjął wreszcie decyzję i
wysłał wiadomość do nieznajomego, przyjmując jego propozycję, obiecał sobie, że
nikt się o tym nie dowie, dopóki współpraca nie dojdzie do skutku. W ten sposób,
jeżeli Hoseok zmieni zdanie, to przynajmniej nikt nie będzie się z niego naśmiewał.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Tonący
brzytwy się chwyta,</span></i><span style="font-family: "Times New Roman","serif";">
pomyślał, naciskając „<i>wyślij</i>” z
zamkniętymi oczami. Kiedy je otworzył, przez chwilę miał nadzieję, że na oślep
nie trafił w przycisk. Niestety, wiadomość wędrowała właśnie do Hoseoka. Stało
się.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Wciąż nie mógł pozbyć się
wątpliwości. Miał wrażenie, że J–Hope tak naprawdę nie istniał, a nierozwiązane
sprawy z Jonginem tylko go w tym utwierdzały. Tae nie byłby zdziwiony, gdyby
wszystko było tylko chorym żartem. Oczami wyobraźni widział, jak starszy kolega
wyciąga na przerwie telefon i pokazuje wszystkim jego wiadomość. „<i>Wkręciłem go!</i>” krzyczałby tak głośno, że
uczniowie w całej szkole słyszeliby dokładnie każde słowo. „<i>Frajer myśli, że ma talent</i>.”<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">W takiej sytuacji Kim Jongin nie
zostawiłby na nim suchej nitki. Tae nie pokazałby się w szkole do końca roku.
Albo do końca życia, w zależności czy wreszcie odważyłby się zrobić ze sobą
porządek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Wzdrygnął się, wyobrażając sobie
starego przyjaciela stojącego nad jego grobem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Przydługa grzywka Tae przysłoniła
mu widok, kiedy gwałtownie schylił głowę. Nagły przypływ smutku pomieszanego z
typowym dla niego ostatnio gniewem sprawił, że łzy pojawiły się w jego ciemnych
oczach. Poklepał się po policzkach, używając trochę więcej siły, niż miał w
zamiarze. Skrzywił się z bólu, bo niechcący dotknął miejsca, w które niedawno
uderzył go Jongin.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Była to kolejna pamiątka po
utraconej dawno temu godności.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Gdy spojrzał w swoje odbicie,
roześmiał się, ale nie radośnie, tylko szorstko i drwiąco. Wyglądał jeszcze
gorzej niż zazwyczaj. Wydawało mu się, że z dnia na dzień cienie pod oczami
robiły się coraz większe, a ubrania coraz bardziej na nim wisiały. Nic
dziwnego, prawie nic nie jadł odkąd został sam. Kiedy matka była w domu, zawsze
wmuszała w niego jedzenie. Zyskiwał prowizoryczną wolność, gdy wyjeżdżała. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Nie miał ochoty dłużej patrzeć na
swoje odbicie. Musiał jednak wreszcie zrobić porządek ze swoim wyglądem,
dlatego zebrał w sobie resztki siły i po raz kolejny zerknął w lustro. Wziął do
ręki nożyczki i paroma szybkimi ruchami obciął niedawno rozjaśnianą grzywkę.
Nie wyglądało to najgorzej – często sam się z nią rozprawiał przez brak czasu,
pieniędzy i jakiejkolwiek chęci na wychodzenie z domu, więc miał już w tym
wprawę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Kiedy po raz trzeci tego dnia
spojrzał w swoje czarne oczy, w których teraz kryło się czyste przerażenie,
poczuł narastającą niepewność. Nie powinien był ścinać włosów. Nie powinien był
pisać do Hoseoka. Nie powinien był wcale wychodzić dzisiaj z łóżka. Dlaczego w
ogóle się urodził? Nie potrafił nawet odpowiednio wykorzystać danego mu czasu!
Marnował go. Nie powinien go marnować. Mógłby wreszcie wziąć się w garść. Gdyby
chciał. Gdyby spróbował. Czy chciał? Powinien chcieć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Tak wiele powinien, tak mało
potrafił. To pomału zaczynało go wykańczać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Wydawało mu się, że się dusi.
Miał nieprzyjemne wrażenie, że czyjaś niewidzialna ręka zacisnęła się mocno na
jego szyi, próbując mu zabrać jedną z najcenniejszych w życiu człowieka rzeczy.
W takiej sytuacji często zastanawiał się nad tym, jak łatwo byłoby odejść. Dać
sobie spokój. I kiedy wreszcie się temu poddawał… jak na złość wciąż oddychał.
Wcale nie brakowało mu tlenu. Wciąż żył.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Nawet jego umysł sobie z nim
pogrywał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Tae nie pamiętał, kiedy wyciągnął
ostry przedmiot z szuflady. Zorientował się dopiero, kiedy poczuł w palcach
zimny metal. Przez chwilę z uwagą mu się przyglądał. W głowie miał tylko jedną
myśl: czy to boli? Miał ochotę wreszcie się o tym przekonać na własnej skórze.
I to dosłownie. Zbliżył ostrze do nadgarstka, walcząc z samym sobą. Ręka
zaczęła mu niebezpiecznie drżeć. Wciąż nie mógł się zdecydować. Podobno w ten
sposób można oczyścić myśli. Podobno człowiekowi robi się lżej na sercu, bo
pozbywa się ciężaru, którego inaczej nie może z siebie wyrzucić. Zagryzł dolną
wargę, wpatrując się w błyszczący przedmiot. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Poddał się. Po raz kolejny.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">– I co zrobiłeś, Taehyung? –
zapytał doktor Choi, niebywale przejęty zdrowiem pacjenta. Miał ochotę wziąć go
za ręce, podciągnąć rękawy bluzy i na własne oczy przekonać się, jak zakończyła
się ta przerażająca historia. Wiedział jednak, że nie mógł przekroczyć
wyznaczonej wcześniej granicy. Kim Taehyung był jednym z tych pacjentów, przy
których naprawdę trzeba uważać na swoje zachowanie i ważyć słowa. Gdyby teraz
przycisnął go do muru, straciłby całe jego zaufanie. Chłopak więcej by go do
siebie nie dopuścił. – Tae, co zrobiłeś? – powtórzył, wbijając w niego
spojrzenie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Doktorowi wydawało się, że
Taehyung coraz bardziej się w sobie zamyka. Całkowicie mijali się z celem wizyt.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Tae spuścił wzrok na swoje
dłonie, którymi teraz zgniatał materiał czerwonej koszulki. Choi nie chciał go
poganiać. Zacisnął zęby, uważając, żeby po raz trzeci nie zadać mu tego samego
pytania. Zaczynał sądzić, że Tae nie będzie chciał dłużej rozmawiać na ten
temat. Przynajmniej w ten sposób interpretował jego milczenie. Pomylił się.
Taehyung zdjął bluzę, po czym pokazał mu nienaruszone nadgarstki. Oprócz
niewielkiego śladu po poparzeniu, nie było na nich żadnej innej skazy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Choi powstrzymał westchnięcie.
Nie chciał w jakiś chory sposób dawać mu satysfakcji. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">– Nic nie zrobiłem. Byłem tak
blisko, ale nie dałem rady – przyznał Tae, przyglądając się ciemnym rzekom
płynącym pod bladą skórą. – Myślałem o tym, że… że może byłoby łatwiej. Ale dla
mnie to wcale nie jest łatwe.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">– Mówiłem ci kiedyś, że jesteś na
to za silny. Wydaje ci się, że to nie prawda, bo chwilowo straciłeś kontrolę
nad swoimi myślami, ciałem, życiem. Ale to wszystko można naprawić. Przypomnij
sobie… po co tu jesteś, Taehyung?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">– Jestem tu, bo potrzebuję pomocy
– wyrecytował, nawet się nad tym nie zastanawiając.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Doktor skrzywił się nieznacznie.
Nie podobał mu się ten beznamiętny ton, którego zawsze w tym momencie używał
jego pacjent. Jakby wizyty w jego gabinecie nie zostawiały na nim żadnego
śladu. Jakby to wszystko nie miało dla niego sensu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">– Może powinniśmy zakończyć
terapię – stwierdził Choi, rozsiadając się wygodniej w fotelu. Podrapał się po
skroni. Chyba właśnie wymyślił nową metodę na dotarcie do tego dzieciaka. Skoro
jego standardowe chwyty nie działały…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">– Słucham? – zapytał Tae całkiem
zbity z tropu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">– Powiedziałem: „<i>może powinniśmy zakończyć terapię</i>” –
powtórzył sucho. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Taehyung znieruchomiał. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">– Zakończyć terapię? <i>Teraz?</i> – zapytał, a Choi w odpowiedzi
tylko pokiwał głową. – Ale… przecież… jeszcze nic nie osiągnęliśmy. Nic się nie
zmieniło, więc jak… – Z wrażenia plątał mu się język. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">– Sam ostatnio stwierdziłeś, że
dla ciebie nie ma już ratunku – wyjaśnił rzeczowo doktor, krzyżując ręce na
piersi. – Więc po co się dłużej męczyć?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">– Ale pan obiecał! – krzyknął,
podnosząc się z miejsca. Wezbrała w nim wściekłość, ale także pojawiło się coś
na kształt żalu. Czuł się okłamany. – Mówił pan, że pomoże! Tak nie wolno. Nie
wolno łamać obietnic – warknął. – Zarzekał pan, że nie jestem stracony. Nie
jestem… – szepnął, wymierzając w niego palec. Trzęsły mu się ręce. Tym razem
nie wiedział czy to przez leki, czy nadmiar emocji.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">– Czyli jednak w siebie wierzysz
– stwierdził psycholog takim tonem, jakby właśnie znalazł rozwiązanie zagadki.
Wrócił do poprzedniej pozycji i pochylił się w stronę zdezorientowanego Tae. –
Usiądź – rozkazał, a chłopak bez zbędnych słów wykonał jego polecenie. Nie
rozumiał, co się dzieje. – Dotrzymam obietnicy, bo ja też wciąż w ciebie
wierzę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Tae miał ochotę się rozpłakać.
Przełknął ciężko ślinę, zaciskając dłonie w pięści. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">– Tak się nie robi – szepnął
drżącym głosem. Przez chwilę naprawdę uwierzył, że traci ostatniego przyjaciela
na ziemi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Doktor uśmiechnął się
pobłażliwie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Taehyung wciąż czekał na odpowiedź
nieznajomego. Zaczynał się martwić, bo przez ostatnie trzy dni nie dostał
żadnego odzewu, chociaż w wiadomości wyraźnie prosił o kontakt. Czyżby jego
początkowe przypuszczenia się sprawdziły? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Hoseok nie istniał. J–Hope to
Jongin. A Jongin był zdolny do wszystkiego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Tae czuł strach, kiedy w
poniedziałek rano bardzo powolnym krokiem wlókł się do szkoły. Próbował
przygotować się psychicznie na spotkanie ze swoim wrogiem numer jeden. Wydawało
mu się, że jakoś to zniesie. Już nie raz był w centrum uwagi rówieśników – parę
razy wyrywano z jego rąk tacę na stołówce albo zwyczajnie przy wszystkich werbalnie
go obrażano. Powinien już się przyzwyczaić, ale nie potrafił. To za każdym
razem bolało równie mocno, co na początku. Wciąż było mu wstyd. I wciąż
nienawidził siebie za to, że nie potrafił się postawić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Pomału zaczynał wierzyć Jonginowi.
Chyba po prostu był frajerem, który spacerował właśnie przed budynkiem z
ogromnym limem na twarzy – pamiątką po ostatnim spotkaniu z pięścią byłego
przyjaciela. Bał się wejść do środka przed dzwonkiem. Zdecydował, że woli się
spóźnić i mieć do czynienia z przerażającą profesor Shin, zdolną do rzucania
kredą w uczniów, niż stanąć twarzą w twarz z Kim Jonginem i jego świtą, która
zapewne błąkała się teraz po szkolnych korytarzach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Oparł się plecami o ścianę niedaleko
drzwi i zerknął na rozbity wyświetlacz telefonu. Miał jeszcze pięć minut.
Połączył się z Internetem, by sprawdzić pocztę. Może Hoseok zdecydował się
wysłać mu e–mail? Z nadzieją przeglądał wszystkie możliwe foldery – dwukrotnie
nawet zajrzał do spamu. Pomału docierało do niego, że po raz kolejny w życiu
został olany. Choć J–Hope sam wyciągnął do niego dłoń, zabrał ją, nim Taehyung
zdążył w ogóle go dotknąć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Albo Hoseok nie istniał. Hoseok
to Jongin. A Jongin był zdolny do wszystkiego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Nie zdziwił się więc, kiedy
postrach szkoły stanął tuż przed nim i mocno pstryknął go w nos. Tae z
przerażeniem patrzył w oczy byłego przyjaciela, który teraz głośno śpiewał
refren utworu „<i>Loser</i>”. Towarzyszący
mu Sehun śmiał się głośno, w międzyczasie rzucając Jonginowi komplementy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">– Co tam, laleczko? Chcesz znowu
być niegrzeczny i spóźniasz się na lekcje? – zapytał, marszcząc brwi. – Nie
pozwolę ci na to. Porządny uczeń z zadatkami na zostanie świętym nie może się
spóźniać – stwierdził zwyczajnym tonem, jakby właśnie rozmawiali o pogodzie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Jongin złapał Tae za ramię i
pociągnął go za sobą do środka budynku. Taehyung zdążył się przekonać o tym,
jak bardzo silny był jego starszy kolega. Wciąż odczuwał lekki ból w szczęce,
kiedy przeżuwał jedzenie. Chociaż nie widział przez to najmniejszego sensu w stawianiu
się swojemu wrogowi numer jeden, próbował. Może i stał się frajerem, ale nie
miał zamiaru całkowicie się poddawać. Zaparł się nogami, rękami szarpiąc
Jongina za przedramię. Na chwilę go spowolnił, ale wcale się od niego nie
uwolnił. Przeszli przez korytarz pełny obserwujących ich uczniów,
podśmiewujących się pod nosem. Tae czuł, jak jego policzki robią się czerwone
ze wstydu. Po raz kolejny był upokarzany przez kogoś, komu kiedyś bezgranicznie
ufał. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Łzy pojawiły się w oczach
Taehyunga, kiedy Jongin niemalże wrzucił go do sali, w której za chwilę miał
mieć lekcje. Siedzący w ławkach znajomi zaśmiali się głośno. Profesor Shin
jeszcze nie było. Tae nie potrafił stwierdzić czy na jego szczęście, czy też
nieszczęście. Pewnie gdyby była obecna, nawet nie zwróciłaby na niego uwagi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">– Proszę bardzo, laleczko. Wcale
nie musisz mi dziękować za eskortę – powiedział głośno Jongin, powodując
jeszcze większy wybuch śmiechu. – Mam po ciebie przyjść, czy trafisz do domku,
dzieciaku? – zapytał, krzyżując ręce na piersi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Taehyung miał w głowie kilka
odpowiedzi, które idealnie pasowałyby do tej sytuacji. Nie potrafił jednak
zebrać się w sobie i wypowiedzieć tych słów na głos w obecności prawie całej
klasy. Zbyt długo szukał resztek odwagi czy godności – Jongin wyszedł, mijając
w progu zdziwioną profesor Shin.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">– Znowu oberwałeś, Kim Taehyung?
– zapytała, patrząc prosto w jego oczy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Spuścił wzrok, kręcąc głową.
Gdyby cokolwiek powiedział, byłby skończony. Jongin nigdy nie dałby mu już
spokoju. Pewnie nawet zyskałby jakieś piękne przezwisko, od którego do końca
życia nie byłby w stanie się uwolnić. Choć tak bardzo chciał się otworzyć,
wreszcie wykrzyczeć wszystko to, co od tak dawna chował w sobie, grzecznie usiadł
w swojej ławce, próbując ignorować spojrzenia znajomych i te drwiące uśmieszki
na ich twarzach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Zacisnął zęby. <i>Popłaczesz sobie w domu</i>, stwierdził i
wyjrzał przez okno. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Jongin nie podjął jeszcze sprawy
z Jung Hoseokiem. Tae nie wiedział, co o tym myśleć – albo Kim nie był w to
zamieszany, albo wyczekiwał ciekawszego momentu zrobienie z niego jeszcze
większego pośmiewiska.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="font-family: "Times New Roman","serif";">„Cześć,
V!<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Przepraszam,
że odpisuję tak późno, ale dopiero dzisiaj znalazłem trochę czasu. Jestem w
trakcie nagrywania utworu z jednym z moich kumpli. Jeżeli nawiążemy współpracę,
to z pewnością go poznasz. Może nawet stworzymy trio? <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Cieszę
się, że zdecydowałeś się do mnie napisać! Prosiłeś o więcej informacji – cóż,
ciężko mi cokolwiek wyjaśnić w wiadomości. To znaczy – nawet nie wiem od czego
zacząć.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="font-family: "Times New Roman","serif";"> Zauważyłeś kiedyś, jak raperzy i piosenkarze
cudownie się uzupełniają? Zapewne spotkałeś się już z tego rodzaju kolaboracją.
W załączniku wrzucę Ci parę utworów. Chciałbym stworzyć coś na ich wzór.
Oczywiście ze strony technicznej, nie muzycznej. Przesłuchaj je i daj mi znać,
czy podoba Ci się mój pomysł. Jestem otwarty na wszelkie propozycje z Twojej strony!<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Liczę
na to, że niedługo spotkamy się w cztery oczy i pogadamy o szczegółach.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Trzymaj
się, <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="font-family: "Times New Roman","serif";">J–Hope”</span></i><span style="font-family: "Times New Roman","serif";"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Taehyung wpatrywał się w ekran
komputera, nie wierząc własnym oczom. Wciąż nie mógł otrząsnąć się z szoku,
które ogarnęło go po przeczytaniu odpowiedzi Hoseoka. Chłopak jednak istniał!
Istniał, był, żył, odpisywał, chciał razem tworzyć!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">– Jak to możliwe… – szepnął Tae,
czytając e–mail od nowa i od nowa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Oczywiście gdzieś tam w środku
wciąż nie odrzucał do końca tej przerażającej myśli, że pod imieniem Hoseok tak
naprawdę kryje się irytujący Jongin, jednak z dnia na dzień wierzył w to coraz
mniej. Niestety nim zdążył ucieszyć się z istnienia kogoś, kto się nim
zainteresował, coś przykuło jego uwagę. Słowa:<i> trio </i>i <i>spotkamy się w cztery
oczy. <o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Tae zamaszystym ruchem zamknął
laptop, prawie go przy tym zrzucając z biurka. Oczywiście spodziewał się, że
Hoseok będzie chciał się spotkać. Jak inaczej mieliby nagrać razem utwór?
Wydawało mu się jednak, że jego nowy kolega nie będzie tak od razu na to
nalegał. Taehyung potrzebował czasu. Jak miał mu to zakomunikować, żeby nie
wyjść na frajera? To, że zajmował podobną pozycję w szkole, wcale nie znaczyło,
że chciał być tak postrzegany poza nią. Gdyby miał jakiekolwiek życie
towarzyskie, robiłby wszystko, żeby oddzielić je od szkolnego środowiska. Tam
już dawno dostał swoją plakietkę, której nie mógł się teraz pozbyć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Spotkanie z Hoseokiem nie
wydawało mu się aż tak szalonym pomysłem, jak stworzenie tria z jego kolegą.
Dla Tae poznanie jednego internetowego znajomego było przerażające, a co
dopiero dwóch! Serce mocniej mu zabiło, kiedy wyobraził sobie niesamowicie
wysokich, napakowanych facetów–raperów, którzy narzucą mu swoje zdanie i karzą
śpiewać głupoty.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Dlaczego w ogóle napisał do
Hoseoka?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">Gdyby tego nie zrobił, miałby
teraz święty spokój.<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif";">*<span style="font-size: large;">*</span>*</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
<img height="211" src="https://rlccphil.files.wordpress.com/2015/04/love-promise-promised-promises-promising-favim_com-360061.jpg" width="320" /><br />
<br />
Witajcie!<br />
<div style="text-align: justify;">
Jestem naprawdę miło zaskoczona, że tylu osobom spodobała się Terapia! Jak pisałam w którymś komentarzu, sądziłam, że będę pisać to tylko dla siebie przez potrzebę przelania pomysłu na papier. Nie spodziewałam się tak dużego odzewu i w komentarzach, i w wyświetleniach. <span style="text-indent: 35.4pt;">Cieszę się, że tu jesteście, bo dajecie mi dużo chęci na publikowanie kolejnych części. Mam już nawet napisanych kilka partów w przód, co u mnie niebywale rzadko się zdarza!</span></div>
<div style="text-align: justify;">
Chciałabym na koniec serdecznie powitać w moich skromnych progach nowych obserwatorów: <i>Nazywam Się Agape</i> i <i>Kiri</i>, która nie raz już dała mi znać, że czyta ♥ </div>
<div style="text-align: justify;">
Specjalne podziękowanie dla <i><a href="http://cocktailjoy.blogspot.com/" target="_blank">Yumi</a></i>, która swoimi słowami zawsze sprawia, że się uśmiecham!</div>
<div style="text-align: justify;">
Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie. Trzymajcie się ciepło w te chłodne dni, xx!</div>
<div style="text-align: justify;">
Martis.</div>
</div>
</div>
Martishttp://www.blogger.com/profile/00031033110772366437noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-7989266052995417894.post-37879858691108169632015-10-06T20:22:00.002+02:002017-02-15T23:51:34.124+01:00[Terapia] Część druga: Szkoła i utrapienie<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif;">Taehyung próbował zapomnieć o
wiadomości od nieznajomego, który przedstawił się jako Jung Hoseok. Nie był
mentalnie przygotowany na tak wielki krok, jakim była rozmowa z obcym mu
chłopakiem, a co dopiero na spotkanie w cztery oczy. Co prawda wizja komponowania
własnych utworów z drugim człowiekiem wywoływała dziwnie przyjemne ciarki na
jego ciele, a za każdym razem kiedy myślał o propozycji Hoseoka, serce
przyspieszało bicia, bo w pewnym sensie czuł się zaszczycony, że ktokolwiek
zaproponował mu współpracę. Mimo tego, nie mógł się pozbyć dziwnego uczucia, że
cała ta sprawa ze wspólnym nagrywaniem była zwykłym żartem. </span><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif;">Tae nie ufał byle komu. Ba,
Tae w ogóle nikomu nie ufał.</span><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif;">– Kim Taehyung, do tablicy –
wywołała go profesor Shin, spoglądając na niego spod okularów w czarnych
oprawkach, które niemal trzykrotnie powiększały jej oczy.</span><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif;">Kim spojrzał na nią
zdziwiony. Zazwyczaj nauczyciele nie zwracali na niego uwagi. Kilkoro wiedziało
o jego nietypowej sytuacji, przez zbyt rozgadaną mamę i jej wieczne
zamartwianie się o jego dobro poza domem. Był jej wdzięczny za próby odgrywania
roli dobrej matki, choć irytował go fakt, że zaczęła to robić dopiero, kiedy
dowiedziała się o wizytach u psychologa, za które z początku płacił z
własnych oszczędności. Wcześniej rzadko kiedy okazywała mu uczucia, teraz za
każdym razem przytulała go na powitanie, jakby nie widzieli się całe wieki.</span><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif;">– Kim Taehyung, mówię do
ciebie. Do tablicy – powtórzyła ze zniecierpliwieniem profesor, głośno
uderzając markerem o swoje biurko.</span><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif;">Wzdrygnął się, ale nie ruszył
się z miejsca, co tylko spotęgowało jej gniew. Siedział sparaliżowany z mocno
bijącym sercem. Miał wrażenie, że za chwilę wyskoczy mu z piersi. Zacisnął ręce
na brzegach niewielkiej, jednoosobowej ławki, próbując opanować ich drżenie.
Nienawidził być w centrum uwagi, bo w takich chwilach zawsze zachowywał się jak
frajer. Nie potrafił opanować własnego ciała, głosu, ani tym bardziej myśli,
które wirowały w jego głowie. Przy tablicy nigdy nie udawało mu się dobrze
odpowiedzieć. Nie potrafił rozwiązywać zadań pod ostrzałem spojrzeń wszystkich
kolegów z klasy, ani tym bardziej pod czujnym okiem profesor Shin, która znana
była z lekko agresywnego zachowania wobec uczniów. Może i nie stosowała jawnej
przemocy, ale potrafiła zadziałać na ich psychikę w dość niekorzystny sposób.</span><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif;">– Ogłuchłeś?! – krzyknęła,
wlepiając w niego swoje ogromne oczy. Tae wbił wzrok w tablicę, uciekając od
jej spojrzenia.</span><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif;">– Nie, pani profesor –
szepnął, niezgrabnie wstając z miejsca. Prawie przewrócił swoje krzesło,
potykając się o własne sznurówki. Przez klasę przebiegł cichy szmer. Zaczęło
się.</span><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="font-family: "" , serif , "" , serif;">Zaraz będą się z ciebie
śmiać, Tae</span></i><span style="font-family: "" , serif , "" , serif;">,
pomyślał.<span class="apple-converted-space"> </span><i>Przygotuj się.<u1:p></u1:p></i></span><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif;">Siląc się na spokój,
przeszedł powoli przez klasę. Wziął do ręki marker, którym nauczycielka przed
chwilą torturowała swoje biurko i spojrzał na</span> do
połowy rozpisane już przez poprzedniego ucznia zadanie. Choć w jego
zeszycie już dawno wpisany był wynik, który zgadzał się z tym w odpowiedziach,
wpatrywał się w liczby tępym wzrokiem. Nie miał pojęcia, co robić.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif;">Przełknął ciężko ślinę i
zagryzł wargi. Otworzył marker – oczywiście nie mógł zrobić tego normalnie.
Szarpnął nim tak mocno, że skuwka wyleciała mu z ręki i potoczyła się pod
najbliższą ławkę. Dobrze wiedział, że siedząca w niej dziewczyna po nią nie
sięgnie. W tej klasie wszyscy trzymali się jednej niepisanej zasady: radź sobie
sam. Podniósł ją, ale przy okazji uderzył się w głowę o drewniany blat.</span><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif;">Klasa wybuchła śmiechem.
Nawet wiecznie naburmuszona pani profesor prychnęła, uśmiechając się pod nosem.
Wyglądała jeszcze straszniej, niż na co dzień.</span><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif;">Tae rozmasował obolałą głowę,
powstrzymując cisnące się na usta przekleństwa. Czuł, jak płoną mu policzki z
zażenowania.</span><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif;">– Ale jesteś luzer, Taehyung!
– ktoś krzyknął z końca sali. Zerknął na nauczycielkę. Nie zareagowała.</span><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif;">– Kiedy się tak sfrajerzyłeś,
co? – kolejny męski głos przedarł się przez lawinę śmiechów i chichotów.</span><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif;">Taehyung odwrócił się szybko
w stronę tablicy, udając, że nic nie słyszy. W oczach stanęły mu łzy, więc
zacisnął mocniej dłoń na markerze, próbując się uspokoić. Wiedział, że jeżeli dodatkowo
rozpłacze się na oczach wszystkich, będzie skończony.</span><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif;">Jakby już nie był.</span><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif;">Każdy dzień Tae w szkole
wyglądał podobnie. Znajomi robili sobie z niego żarty, bo z fajnego kolesia, w
którym podkochiwały się wszystkie dziewczyny, przerodził się w świra, którego
cechowała niezdarność i małomówność. Wałęsał się po korytarzach, nie
rozmawiając z nikim. Żył w sowim świecie, jakby ten realny nie był warty jego
uwagi. Przynajmniej tak był postrzegany przez rówieśników.</span><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif;">Przechodził właśnie obok jego
niegdyś ulubionej sali muzycznej, kiedy ktoś szarpnął go za ramię. Zatoczył się
do tyłu, ledwo utrzymując równowagę. Spojrzał niepewnie na drwiąco
uśmiechniętego szkolnego postrachu, Kim Jongina, który przechadzał się po
korytarzach w towarzystwie swojej świty.</span><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif;">– Co jest, laleczko? –
zapytał przesłodzonym tonem, przejeżdżając subtelnie palcami wzdłuż linii
szczęki Tae.</span><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif;">– Nie mam na to czasu, Jongin
– burknął w odpowiedzi, uciekając od niego spojrzeniem.</span><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="font-family: "" , serif , "" , serif;">Pomyśleć, że kiedyś się
przyjaźniliśmy.</span></i><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif;">– Jongin? A gdzie<span class="apple-converted-space"> </span><i>hyung</i>, frajerze?</span><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif;">Popchnął go nieco mocniej,
niż zamierzał. Tae uderzył plecami o ścianę. </span><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif;">– Nie mam na to czasu, hyung
– poprawił się. Nie chciał kłopotów. I tak miał ich za dużo z samym sobą, a co
dopiero z innymi ludźmi. – Daj spokój – powiedział cicho, zerkając na niego.</span><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif;">Jongin skrzywił się
nieznacznie. Po chwili kąciki jego ust powędrowały ku górze. Oczywiście nie
chciał zrobić krzywdy Taehyungowi – ze względu na ich dawną przyjaźń. Musiał
się jednak z niego naśmiewać, inaczej ucierpiałaby na tym jego reputacja. Tae i
tak miał fory – do tej pory nie był traktowany jak rasowy kujon. </span><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif;">Do czasu.</span><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif;">– A co masz do roboty?
Śpieszysz się do przyjaciół? Zaraz… upss… ty żadnych nie masz – zarechotał
starszy chłopak, łapiąc się teatralnie za brzuch.</span><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif;">Towarzyszący mu Oh Sehun i
Min Yoongi zaśmiali się tak głośno, jakby właśnie usłyszeli najlepszy</span> na świecie żart. Tae zacisnął mocno wargi,
powstrzymując nieprzyzwoity komentarz. Rok temu nie wahałby się oszpecić
ślicznej buźki Jongina. Teraz… zwyczajnie nie potrafił podnieść na niego ręki.
Zresztą… rok temu czarnowłosy, wysoki chłopak o ciemnej karnacji sam nie miał
zbyt wielu znajomych. Nie miał poparcia, więc Taehyung nie bał się odwetu.
Teraz Sehun i Yoongi wskoczyliby za nim w ogień. Przynajmniej tak sądził Tae.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif;">– Zabrakło ci języka w gębie,
smutasie? – zapytał Jongin, delikatnie uderzając swoją ofiarę w twarz. Prawie
nie użył siły, ale sam gest odebrał młodszemu resztki godności.</span><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif;">– Odwal się, Jongin –
warknął. Miał dość jego przytyków, ale nie potrafił wymyślić nic gorszego.
Kiedy próbował znaleźć ripostę, w głowie miał pustkę.</span><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif;">– Grabisz sobie, Taehyung –
syknął, robiąc krok do przodu.</span><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif;">Przez chwilę mierzyli się
spojrzeniami. Cała wściekłość opuściła Tae tak szybko, jak się pojawiła.
Spuścił wzrok, zakłopotany całą sytuacją. Przez chwilę wydawało mu się, że
obudził się w nim dawny, zadziorny Kim Taehyung, który nie bał się stawić czoła
największym wrogom. W pewnym sensie miał nadzieję, że dzięki kolejnym zaczepkom
Jongina coś w nim pękło. Jednak zażenowanie i przerażenie wzięło górę, kiedy
dawny przyjaciel wszedł w jego bezpieczną przestrzeń. Jongin przekroczył
granicę, niezamierzenie płosząc Tae – wyrywając mu z ręki resztkę pewności
siebie.</span><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif;">Od kolejnego nieprzyjemnego
komentarza ze strony Jongina, uwolnił go szkolny dzwonek. Taehyung jeszcze
nigdy tak bardzo nie cieszył się z tego dźwięku. Prawie że odetchnął z ulgą – w
porę się powstrzymał, zanim przez przypadek sprowokował dręczyciela.</span><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif;">Jongin odszedł powoli w
stronę klasy, a za nim – posłuszni jak dwa pieski – podreptali jego dwaj kumple.</span><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif;">Taehyung sądził, że nikt już
nie zafunduje mu tego dnia dodatkowych wrażeń. Po ostatnim dzwonku wyszedł z
sali, zarzucając sobie ciężki plecak na ramię. Odkąd odciął się od wszystkich
znajomych, do domu zawsze wracał sam. Nie musiał się nawet z nikim żegnać pod
szkołą, jak większość jego rówieśników.</span><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif;">Szedł spokojnym krokiem,
nucąc sobie pod nosem jedną z piosenek, których wcześniej słuchał na przerwie.
Przez chwilę szedł po krawężniku, udając, że to lina wisząca kilka metrów nad
ziemią, z której w każdej chwili może spaść. Rozstawił szeroko ręce, próbując
złapać równowagę. Kiedy robił kolejny krok, ktoś mocno go popchnął.</span><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif;">Runął jak długi na betonową
ulicę, po której – na jego szczęście – rzadko kiedy jeździły samochody. Poniósł
się na łokciach. Oddychał ciężko, był zaskoczony nagłym atakiem. Spodziewał się
już, kogo zobaczy, kiedy podniesie głowę. Zwlekał z tym, jednak ostatecznie
zebrał się w sobie i skrzyżował spojrzenia z rozbawionym Jonginem.</span><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif;">Usiadł, rozmasowując łokcie i
kolana. Z większych otarć zaczęła sączyć się krew. Zacisnął pięści i podniósł
się, zabierając z ulicy swój plecak i roztrzaskany telefon. Kim Jongin
uśmiechał się triumfalnie. Stał na chodniku, więc górował nad nim wzrostem.</span><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif;">Kiedy Taehyung odwrócił się
na pięcie, Jongin znów szarpnął go za ramię. Tae nie zdążył zareagować, kiedy
pięść starszego kolegi wylądowała na jego szczęce. Zrobił krok do tyłu,
automatycznie dotykając obolałego miejsca. Przygryzł sobie język. Poczuł metaliczny
smak w ustach, splunął krwią na beton.</span><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif;">Był wściekły, a jednocześnie
tak cholernie się bał. Sam nie rozumiał, co czuje. Nie miał pojęcia, co zrobić,
więc tylko stał i patrzył na szczęśliwego Jongina, który zaczął się oddalać.
Jego głośny śmiech słyszał z daleka.</span><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif;">Kiedy wszedł do domu, nie
zastał nikogo. Na kilka minut zapomniał, że rodzice wyjechali. Po incydencie
spod szkoły, siedząc przy misce zupy, poczuł się szczególnie samotnie.
Nawet nie miał się komu wygadać… Raczej nie powiedziałby o całym zajściu mamie,
ale byłoby miło, gdyby w razie czego przynajmniej miał taką możliwość.</span><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif;">Do oczu napłynęły mu łzy,
które wkrótce pomieszały się z już i tak wystarczająco słoną potrawą. Odsunął
porcelanowy przedmiot, wzdychając ciężko. Kiedyś w ostateczności zadzwoniłby do
Hyuny. Teraz nie miał nawet jej.</span><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif;"><br />
<br />
<!--[if !supportLineBreakNewLine]--><br />
<!--[endif]--></span><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif;">– Wyglądasz gorzej niż
zazwyczaj – stwierdził doktor Choi, dziwnie przekrzywiając głowę, kiedy
badawczo przyglądał się swojemu pacjentowi.</span><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif;">Taehyung prychnął, kiwając
głową. Miał ochotę rzucić jakąś kąśliwą uwagę, ale w ostatniej chwili się
powstrzymał. Nie rozmawiał z kolegą, tylko z kilkanaście lat starszym od niego
psychologiem. Choć czasem tak to właśnie odczuwał – jakby doktor zastępował mu
przyjaciela, z którym zawsze może porozmawiać.</span><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif;">– Mój ex przyjaciel się na
mnie rzucił – powiedział, krzywiąc się nieznacznie.</span><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif;">Choi zmarszczył brwi.</span><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif;">– W jakim sensie „rzucił”?</span><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif;">– Uderzył mnie – wyjaśnił i
zaśmiał się, chociaż sytuacja w ogóle go nie bawiła.</span><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif;">Doktor znów zawiesił na nim
wzrok, szukając śladów po bójce. Po chwili dostrzegł zarys sińca, który pomału
pokazywał się na jego delikatnej, bladej skórze.</span><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif;">– Oddałeś mu? – zapytał, a
Tae przez chwilę wpatrywał się w niego zdziwiony.</span><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif;">– Nie. A powinienem?</span><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif;">– Oczywiście, że nie. Przemoc
rodzi przemoc – stwierdził, drapiąc się po brodzie.</span><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif;">– Zapytał pan takim tonem,
jakby… jakby się pan po mnie spodziewał, że mu oddam.</span><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif;">– Zapytałem, bo ostatnio
nosisz w sobie więcej gniewu, niż smutku czy przerażenia. Martwię się, że
następnym razem już się nie powstrzymasz – wyjaśnił Choi.</span><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif;">Taehyung zastanawiał się nad
jego słowami w milczeniu. Wpatrywał się w stojący pomiędzy nimi stolik, jakby
za chwilę miał na nim znaleźć odpowiedź. Dotarło do niego, że psycholog ma
rację. Nie zauważył tego wcześniej, ale rzeczywiście od zerwania z Hyuną był
cały czas rozdrażniony. Nosił w sobie gniew, którego nigdzie nie potrafił
ulokować. Pomału to uczucie zastępowało mu strach, co po pewnym czasie mogło
być tragiczne w skutkach. Tae przeczuwał, że jeżeli następnym razem Jongin na
niego naskoczy, to nie będzie się hamował.</span><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif;">– Przewiduje pan następny
raz? – zapytał, wracając do rozmowy.</span><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif;">– Jestem facetem, wiem jak
wygląda życie nastolatka – stwierdził, uśmiechając się znacząco.</span><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif;">Tae miał ochotę się
roześmiać. Powstrzymał się jednak, przybierając w miarę poważny wyraz twarzy.</span><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif;">– Jak myślisz, dlaczego cię
uderzył? – zainteresował się Choi.</span><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif;">– Jongin to frajer, który
musi pokazywać ludziom, że ma nad nimi przewagę.</span><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif;">– Dlaczego?</span><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif;">– Mówię przecież, że to
frajer. Frajerzy tak mają – burknął Tae. Doktor pokręcił głową.</span><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "" , serif , "" , serif;">– Nie, Tae. Pokazuje
przewagę, bo sam czuje się słaby. Pamiętaj o tym, że ludzie nie dręczą innych,
bo naprawdę są lepsi. Czują się gorsi i w jakiś sposób muszą to sobie
rekompensować – wyjaśnił Choi rzeczowym tonem.</span><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Taehyung znów się zamyślił. Czy Jongin naprawdę go
atakował, bo czuł się gorszy? Ale niby czego mógł mu zazdrościć? Niezdarności?
Jeżeli sam chciał zostać pośmiewiskiem, to droga wolna. Tae z chęcią oddałby mu
swoją plakietkę za odrobinę spokoju i wolności od szkolnego gangu prosto z
dramy o bad boyach.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; text-indent: 35.4pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , serif; text-indent: 35.4pt;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";"> *<span style="font-size: large;">*</span>*</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<img src="http://pulpypics.com/wp-content/uploads/2014/08/large_zps2379ef58.jpg" height="219" width="320" /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">Cześć i czołem! Wracam z drugą częścią. Naprawdę dobrze mi się pisze tę historię, dlatego korzystam z weny i cały wolny czas poświęcam na Terapię. Staram się w miarę regularnie zaglądać na Wasze blogi i nadrabiać zaległości, ale od 1 października już mam urwanie głowy. Siedzę w notatkach cały wieczór. Jeżeli jeszcze mnie u Was nie było, to prędzej czy później do Was trafię, na pewno!</span><br />
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">Mam nadzieję, że widzimy się niedługo.</span><br />
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">Pozdrawiam, xx!</span><br />
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">Martis.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";"><br /></span></div>
Martishttp://www.blogger.com/profile/00031033110772366437noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-7989266052995417894.post-25913113670326027392015-09-30T23:17:00.001+02:002015-09-30T23:17:39.646+02:00[Terapia] Część pierwsza: Rozstanie i samotność<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">Taehyung nie pamiętał drogi
do budynku, w którym znajdował się gabinet doktora Choi. Czasem zdarzało mu się
na chwilę gubić w realnym świecie, dryfować gdzieś w otchłani własnego umysłu,
na moment chować się w jego najciemniejszych zakamarkach i po prostu...
egzystować, nie zważając na okoliczności. Dotarł na miejsce tylko dzięki sile
przyzwyczajenia – w końcu spędzał tu każdy poniedziałkowy i piątkowy wieczór.</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">Wbił spojrzenie w wiszący w
poczekalni obraz. Wschód słońca nie powinien być przygnębiającym widokiem. W
końcu promienie słońca odbijające się w falującej wodzie były zapowiedzią
nowego dnia pełnego przygód, a nie końca świata. Tae nie rozumiał, dlaczego w jego
oczach pojawiły się łzy.</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="font-family: '', serif, '', serif;">„Nie bój się nazywać rzeczy
po imieniu. </span></i></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="font-family: '', serif, '', serif;">Jeżeli jesteś smutny, mów o tym.”</span></i><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">Zaczął zastanawiać się nad
tym, co właściwie czuje. Psycholog kazał mu zwracać uwagę na takie drobiazgi
jak emocje. Niby tak proste ćwiczenie... a jednak było dla niego prawie
niewykonalne. Tae nie pamiętał, kiedy</span> ostatnio
z własnej woli powiedział komuś, że cierpi. Wszystko dusił w środku, wmawiając
sobie, że jeżeli nie będzie zwracał uwagi na smutek, ten po prostu wyparuje.<span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">Z zamyślenia wyrwał go
donośny, gruby głos Choi Minho, który czasem tak bardzo go denerwował.
Tolerował jednak wszystkie wady swojego doktora, bo była to jedyna na świecie
osoba, z którą potrafił jeszcze rozmawiać. Gdyby nie on, Kim nie wychodziłby z
pokoju. </span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">Na kilka sekund skrzyżowali
spojrzenia.</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">– Zapraszam do gabinetu,
Taehyung.</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">Pomieszczenie, w którym
odbywały się wizyty, było zadziwiająco przytulne. Utrzymane w ciepłych
kolorach, z niewielkimi zaledwie wstawkami zieleni, które ponoć symbolizowały
nadzieję. Fakt, w gabinecie Tae naprawdę czuł się... lepiej, jakoś... radośniej
dzięki słonecznym odcieniom żółci. Nie potrafił jeszcze dopuścić do siebie
słynnej Nadziei, jednak według doktora Choi – był na dobrej drodze. </span>Taehyung wciąż pamiętał, kiedy przyszedł tu po raz
pierwszy. Spodziewał się małego pokoju, pomalowanego na biało.
Przygnębiającego, smutnego… Po brzegi wypełnionego zatrutym przez poprzednich
pacjentów powietrzem, ich problemami, przerażającymi wspomnieniami czy
bezsensownymi, niespełnionymi marzeniami. Był zdziwiony, kiedy jego
przypuszczenia tak bardzo minęły się z prawdą.<span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">Doktor zajął swoje
standardowe miejsce w skórzanym fotelu. Machnął ręką w kierunku drugiego,
takiego samego siedzenia, na którym Taehyung chwilę później przycupnął. </span>Niemalże od razu spuścił wzrok na swoje dłonie. Nie lubił
początków wizyt – grzecznościowych formułek i pytań o samopoczucie. Nieważne
ile razy przez to przechodził, to wciąż było dla niego niezręczne. Choć lubił
doktora Choi, za każdym razem musiał się od nowa przyzwyczajać do jego obecności.
Jakby przez kilka kolejnych dni zapominał, dlaczego lubił tam przesiadywać i co
skłaniało go do kolejnych wizyt.<span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">– Jak się czujesz?</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">– Tak jak zawsze.</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">– Czyli?</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">– Beznadziejnie – powiedział
zgodnie z prawdą Tae.</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">Kiedy przebrnęli przez
standardową pierwszą część terapii, nastolatek trochę się rozluźnił. Usiadł
głębiej w fotelu, krzyżując nogi w kostkach.</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">– Wydarzyło się coś
ciekawego? – zapytał Choi, przyglądając się pacjentowi. Szukał jakichkolwiek
oznak poprawy. Z nieukrywanym smutkiem stwierdził, że po raz kolejny nic się
nie zmieniło. Sińce pod oczami chłopaka wciąż wyróżniały się na tle jego trupio
bladej skóry. Ubrania wisiały na nim, jak na wieszaku.</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">Tae wahał się przez chwilę.
Czy coś się wydarzyło? Owszem. Czy coś ciekawego? Nie dla niego. Pokiwał jednak
głową, chcąc jak najszybciej pozbyć się zaistniałego w głowie mętliku.</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;"> – Pamięta pan Hyunę? –
zapytał, a kiedy doktor lekko skinął głową, szybko dodał: – Zerwała ze mną.</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">Choi powstrzymał
westchnięcie. Przez chwilę zastanawiał się, co powiedzieć, żeby przypadkiem nie
zdołować Tae jeszcze bardziej.</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">– Jak to na ciebie wpłynęło?</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">– Nie spałem całą noc –
rzucił na jednym tchu. Trochę zbyt szybko, jakby wstydził się własnych słów.</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">– Aż tak ci na niej zależało?</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">– Nie.</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">– Więc dlaczego nie spałeś?</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">– Właśnie dlatego… że mi nie
zależało. Zastanawiałem się, co jest ze mną nie tak. Powinienem się przejąć.
Zwłaszcza, że wcześniej na co dzień mówiłem jej, że ją kocham.</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">– Nie kochałeś?</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">– Sam nie wiem. Kiedyś chyba
tak. Była dla mnie ważna – stwierdził Taehyung, rozmasowując sobie kark. Ciężko
było mu mówić o uczuciach.</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">Zapadła cisza.</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">Taehyung wrócił myślami do
spotkania z Hyuną.</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">Tak bardzo nie rozumiał
siebie i swojego zachowania…</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">Hyuna była piękna. Miała
wielu adoratorów, których nie sposób było ignorować. Ustawiali się do niej w
kolejce, marząc o choć jednym spotkaniu. Pożerali ją wzrokiem, co nie uchodziło
uwadze Tae. Kiedyś go to irytowało – rzucał się na takich facetów z pięściami w
walce o miłość. Teraz nie robiło to na nim zbyt wielkiego wrażenia.</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">– Przepraszam, Tae –
szepnęła, jakby to miało w jakikolwiek sposób pomóc mu pogodzić się z prawdą.
Nowa rzeczywistość objęła go w momencie, w którym Hyuna szepnęła słynne
"zostańmy przyjaciółmi". Poczuł dłoń swojej byłej już dziewczyny na ramieniu. Szukała jego wzroku, ale Tae skutecznie się przed nim bronił.
Bał się, co ujrzy w jej oczach. Triumf? Nienawiść? Obrzydzenie?</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">– Dlaczego? – zapytał.</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">Próbował ją zrozumieć.
Przychodziło mu to z trudem, w końcu dla niego ich związek wyglądał...
idealnie. Ich relacje w ostatnim czasie wcale nie uległy tak wielkiej zmianie.</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">– Nie chcę tkwić w związku
bez przyszłości – stwierdziła, nawet się nad tym nie zastanawiając.</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">Kątem oka dostrzegł grymas na
jej twarzy. Przez jego myśli przewinęło się parę nieprzyjemnych pytań. Jak
długo zbierała się w sobie, żeby to wszystko zakończyć? Jak długa była z nim
tylko ze względu na jego sytuację? Pewnie od dawna miała innego, tylko bała się
z nim zerwać. Jakby miał zrobić krzywdę jej… albo sobie.</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">– Bez przyszłości? –
powtórzył.</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">Przypomniał sobie wszystkie
te rozmowy, w których opisywali swoją wspólną przyszłość. Jak mogła jej nie
widzieć, skoro tak niedawno jeszcze razem ją planowali?</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">– Nie mogę dłużej być z kimś,
kto boi się własnego cienia, do cholery. Mam tego dość – warknęła, na chwilę
tracąc kontrolę. Do tej pory pilnowała się, by nie przekroczyć wyznaczonej
sobie wcześniej granicy. Dobrze wiedziała, że i bez tego zerwania chłopak miał
zbyt dużo problemów w życiu.</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">– Nie odchodź – poprosił,
wreszcie patrząc jej w oczy.</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">Hyuna westchnęła przeciągle.
Przeczuwała, że ta rozmowa wcale nie będzie prosta.</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">– Mam tylko ciebie – dodał
Tae, zaciskając mocno wargi.</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">Może i nie czuł do niej tego,
co kiedyś, ale Hyuna wciąż pozostawała ostatnią osobą, która jeszcze się od
niego nie odwróciła. Była jego ostatnią przyjaciółką. Ostatnią nadzieją na
odrobinę normalności w jego popapranym świecie.</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">– Nie idźmy w tę stronę, Tae.
Tylko nie mów tego, co powiedziałby każdy wariat.</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">Taehyung zacisnął pięści.
Nienawidził słowa „wariat”. Nie był świrem! Był normalny. Po prostu był
zagubiony. Każdy czasem się gubi.</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">– Jesteś dla mnie wszystkim.
Zabiję się, jeżeli odejdziesz – rzuciła dziwnie beznamiętnym tonem,
przyglądając się jego drżącym dłoniom. – Nie mów takich rzeczy. I tak odejdę –
dodała sucho, przygryzając dolną wargę.</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">Chciała załatwić to
delikatnie, ale zwyczajnie zabrakło jej cierpliwości. I tak długo z nim
wytrzymała. Musiała zaakceptować tę nową, beznadziejną wersją swojego starego
chłopaka. Z pogodnego, radosnego faceta z poczuciem humoru, stał się
niezdecydowanym, przygnębionym, zamkniętym w sobie chłopaczkiem, który prawie z
nią nie rozmawiał. Miarka się przebrała, kiedy kompletnie się od niej odciął,
chowając się w swoim łóżku przed całym światem. Nie był dzieckiem – powinien
sobie z tym poradzić jak dorosły mężczyzna.</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">Nawet nie czuła już
współczucia. Teraz była jedynie zdenerwowana i rozczarowana. W końcu nie tak
wyobrażała sobie ich związek.</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">Taehyung wreszcie na nią
spojrzał. Sam nie wiedział, co nim kierowało, ale pierwszy raz od dawna poczuł
się naprawdę wściekły. I wcale nie zamierzał się z tym kryć.</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="font-family: '', serif, '', serif;">„Nie bój się uczuć. Nie bój
się o nich mówić, ani ich okazywać. Są naturalną częścią życia.”</span></i><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;"> – Idź już – warknął. –
Jestem tylko nic nieznaczącym wariatem, z którym pewnie za długo musiałaś się
użerać. Więc idź już. Nie trać na mnie czasu.</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">– Tae… przestań, przecież
możemy zostać przyja...</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">– Powiedziałem, idź! –
krzyknął, wstając z łóżka. – Dobrze wiem, jak to działa.<span class="apple-converted-space"> </span><i>Zostańmy przyjaciółmi.<span class="apple-converted-space"> </span></i>Puste słowa. Kolejna fałszywa
formułka – powiedział, używając tego samego tonu, co ona. Mówił z wyrzutem,
jakby naprawdę czemuś zawiniła.</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">– Myślałam, że nie chcesz
stracić przyjaciółki. Sam to przed chwilą powiedziałeś – tłumaczyła się,
spoglądając na niego z szeroko otwartymi oczami. – Nie rozumiem cię.</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">– Nikt nie rozumie. Wyjdź –
burknął, wskazując ręką drzwi.</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">– Rozstaliście się w gniewie?
– bardziej zapytał, niż stwierdził Choi.</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">Tae spojrzał na niego
rozkojarzony. Opowiedział mu znacznie więcej, niż planował. Zawsze tak było – w
głowie szykował jedno, góra dwa zdania, ostatecznie słowa płynęły niczym potok.</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">– Tak jakby.</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">– I jak się z tym czujesz?</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">– Nijak.</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">Taehyung poczuł na sobie
wzrok pełen dezaprobaty.</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">– Jest mi przykro – poprawił
się – bo oprócz niej naprawdę nie mam już nikogo. Będę za nią tęsknił, ale
bardziej jak za przyjaciółką, niż dziewczyną – powiedział zgodnie z prawdą.</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">– Zawsze powtarzasz, że nie
masz nikogo. Ale z tego, co wiem, to masz kochających, oddanych rodziców,
którzy…</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">– Dają mi tyle wolności, że
aż ich nie obchodzę – stwierdził i wzruszył ramionami. – Nie lubię tego tematu
– burknął.</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">– Dobrze, wrócimy do niego,
kiedy będziesz gotowy.</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">Taehyung powstrzymał
prychnięcie. Czuł, że do tego tematu nigdy nie wróci z własnej woli, ale nie
chciał od razu budować wokół niego muru, bo wtedy doktor na pewno nie dałby mu
już spokoju.</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">Kiedy Taehyung otwierał
drzwi, już w progu zaatakowała go mama. Wzięła jego twarz w dłonie i głośno
cmoknęła go w czoło, zostawiając na skórze mokry ślad. Tae strzepnął jej ręce i
wytarł ślinę rękawem bluzy, nie kryjąc swojego zniesmaczenia.</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">– Jak się dziś czuje mój mały
chłopiec? – zapytała, uśmiechając się szeroko.</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">Taehyung skrzywił się
nieznacznie, słysząc jej przesłodzony ton. Już wiedział, skąd ta cała szopka.
Spodziewał się, o czym za chwilę zaczną rozmawiać. Nic jednak nie powiedział.
Zdjął buty i ruszył do kuchni, po drodze rzucając plecak na sofę w salonie.</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">– Jak poszła wizyta? –
dopytywała dalej, nie zważając na brak odpowiedzi.</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">– Tak jak zawsze, mamo. Nic
się nie zmieniło.</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">– Poczekaj chwilę, skarbie,
zagrzeję ci obiad – zaproponowała, niemalże rzucając się w stronę kuchenki.</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">Tae położył dłoń na ramieniu
matki, próbując ją w ten sposób zatrzymać.</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">– Nie trzeba, nie jestem
głodny.</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">Kobieta westchnęła. Razem z
mężem wydawali pieniądze na psychologa, a efektów jak do tej pory w ogóle nie
było widać. Nie chciała znowu zadręczać syna, w końcu rozmawiali o tym prawie
codziennie. Każda próba podjęcia tego tematu kończyła się wielką kłótnią i
pytaniem Taehyunga: „<i>mam przestać tam chodzić?!</i>”</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">– Gdzie jest tata? – zapytał,
biorąc jabłko z miski na owoce i wodę z lodówki. Dobrze wiedział, co za chwilę
usłyszy.</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">– Załatwia sprawy w Japonii.
Wróci za parę dni – odpowiedziała. Nie minęło kilka sekund, jak zmieniła temat.
– Idziemy wieczorem na burgery?</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">Taehyung westchnął. Chciał
jak najszybciej zaszyć się w pokoju i nie wychodzić aż do następnego poranka.
Cmoknął więc mamę w policzek, całkowicie ignorując jej pytanie i cisnącym się
na usta przekleństwem, poszedł do siebie.</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">– Tae? – krzyknęła za nim,
kiedy wspinał się ślamazarnie po schodach. Wyczerpał cały zapas sił. – Jutro
wyjeżdżam. Wrócę za kilka dni. Poradzisz sobie, prawda? – zapytała z nadzieją,
jakby spodziewała się usłyszeć coś innego, niż standardowe „oczywiście”.</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">– Oczywiście, mamo. Szerokiej
drogi – powiedział cicho, nie zatrzymując się nawet na chwilę.</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">Odetchnął, kiedy znalazł się
w swojej samotni. Dzisiejsza rozmowa z doktorem Choi nie należała do
najłatwiejszych. Długo poruszali temat Hyuny i jego prawdopodobnie wygasłej już
miłości, która w pewnym momencie zwyczajnie zamieniła się w przyzwyczajenie. Dodatkowo
dwukrotnie próbował nawiązać do rodziców Tae, co trochę go wystraszyło.</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">Taehyung leżał w łóżku,
rozmyślając nad swoim życiem. Wpatrywał się w pomalowany na granatowo sufit z
przyklejonymi do niego białymi gwiazdami. Lubił ten widok. Lubił swój pokój,
kiedy przebywał w nim sam. Gdy na głowę zwalała mu się mama z całą tacą
jedzenia i mnóstwem pytań… to go przerastało. Robiła to z obowiązku – czuła, że
musi mu jakoś delikatnie przekazać, że znowu zostawia go samego. Nie wiedziała,
że Tae już dawno przyzwyczaił się do samotności. Jako mały chłopiec często
płakał, kiedy wyjeżdżała. Teraz to było mu obojętne.</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">Telefon zaczął wibrować w
jego kieszeni, przyprawiając go o mały zawał. Serce zabiło mu dodatkowo dwa
razy mocniej, kiedy zobaczył na wyświetlaczu powiadomienie o nowej wiadomości
przychodzącej. Nie rozmawiał ze znajomymi od paru tygodni. Do tej pory jakoś
nikt się nie zainteresował jego nieobecnością na pozaszkolnych spotkaniach.
Skąd więc ta nagła zmiana?</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">Z niemałym zdziwieniem i
ogromnym przerażeniem czytał treść wiadomości, co chwilę przecierając oczy
dłonią. Nie wierzył w to, co widział. To zwyczajnie wydawało się niemożliwe.
Może śnił na jawie? Czy to mógł być jakiś objaw depresji albo skutek uboczny
leków?</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<i><span style="font-family: '', serif, '', serif;">„Cześć, V!</span></i><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<i><span style="font-family: '', serif, '', serif;">Nazywam się Jung Hoseok. Niedawno
odkryłem w sieci Twoje filmiki. Są niesamowite! TY jesteś niesamowity! Masz
wspaniały głos i niebywały talent. Widać, że dużo trenujesz. Oby tak dalej!</span></i><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<i><span style="font-family: '', serif, '', serif;">Słuchaj… nie chciałbyś może
nawiązać współpracy? Od paru lat rapuję. Moglibyśmy stworzyć razem niezły
kawałek. Przemyśl to i daj odpowiedź.</span></i><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<i><span style="font-family: '', serif, '', serif;">Trzymaj się!</span></i><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<i><span style="font-family: '', serif, '', serif;">J–Hope”</span></i><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">Taehyung próbował opanować
drżenie rąk. Nieskutecznie. Z nerwów przygryzał wargi, zastanawiając się nad
jakąś odpowiedzią. Czy w ogóle powinien odpowiadać? Może to był dowcip? Ktoś na
pewno robił sobie z niego żarty… W końcu kto chciałby współpracować z
człowiekiem, który – jak to cudownie określiła Hyuna – boi się własnego cienia?
Z drugiej strony, Tae w Internecie był anonimowy. Jung Hoseok nawet posłużył
się jego nickiem, więc na pewno widział jego filmy. Nie znał go, nie wiedział,
jaki jest naprawdę. Gdyby wiedział, nie napisałby. Więc... może to jednak była
prawda?</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">Tae dawno nic nie wstawiał.
Zdążył już zapomnieć, że w ogóle pokazywał się w sieci. A tak bardzo lubił
śpiewać… </span>Wszedł na swój kanał i zaczął
przeglądać stare filmy. Wyglądał… niesamowicie młodo. I był radosny. Cały czas
się uśmiechał. <span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Czasem nie mógł powstrzymać śmiechu, kiedy nagrywał smutne
piosenki.<span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">Taehyung miał wrażenie, że
minęły wieki.</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Ścisnął telefon w ręce, walcząc z samym sobą. Z jednej
strony… wszyscy byliby zadowoleni, gdyby zdecydował się wrócić do muzyki. Jego
mama z radości upiekłaby mu tort – była jego fanką numer jeden. Tae wyobraził
sobie minę doktora Choi, kiedy oznajmia mu, że wreszcie zrobił dla siebie coś dobrego.<span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">Niestety… nie czuł się gotowy
na taki krok. Choć wiedział, że powinien wziąć byka za rogi i wreszcie zacząć
pomału wracać do świata żywych – mieć hobby, marzenia, czerpać radość z tego,
co robi… Nie potrafił wysłać wiadomości, którą zdążył już naskrobać.</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">Jakiś czas wpatrywał się w
wyświetlacz. Zablokował telefon i rzucił go na łóżko, głośno wzdychając. Serce
cały czas mocno biło w jego piersi, nie dając mu zapomnieć. </span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="font-family: '', serif, '', serif;">To jeszcze nie jest ten czas,</span></i><span class="apple-converted-space"><span style="font-family: '', serif, '', serif;"> </span></span><span style="font-family: '', serif, '', serif;">tłumaczył sobie.</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: '', serif, '', serif;">Chociaż chciał, nie potrafił.</span><span style="font-size: 13.5pt;"><o:p></o:p></span></div>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<br />
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-i1TIP9bX0lo/VgRGOYdvkAI/AAAAAAAABuY/W7wjAhRbKh8/s1600/d5f9d0973f0fb8ddad686f17cb32efb1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="197" src="http://2.bp.blogspot.com/-i1TIP9bX0lo/VgRGOYdvkAI/AAAAAAAABuY/W7wjAhRbKh8/s320/d5f9d0973f0fb8ddad686f17cb32efb1.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><i>Choć widzę, że Terapia nie jest zbyt miło przyjętym ff i tak zamierzam go dalej pisać. Z sentymentu. To jest coś, co... w pewnym sensie było inspirowane prawdziwymi wydarzeniami. Oczywiście bohaterowie, ich charaktery, wydarzenia, w których biorą udział czy ogólny zarys historii jest mocno zmieniony. W 80% jest to wytwór mojej wyobraźni. </i></span><br />
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><i>Witam serdecznie Yehet - mam nadzieję, że chociaż trochę Ci się tutaj podoba <3</i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><i>Pozdrawiam, x</i></span><br />
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><i>Martis.</i></span></div>
Martishttp://www.blogger.com/profile/00031033110772366437noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-7989266052995417894.post-90703726695673771842015-09-22T21:59:00.000+02:002015-11-21T13:19:53.033+01:00[Terapia] Prolog: Czas i muzyka<div class="MsoNormal">
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">– Pan mnie nie rozumie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">– Jeszcze nie, ale jestem tu po to, żeby w końcu zrozumieć i ci pomóc. Obiecuję, że to zrobię – powiedział spokojnie doktor Choi.
Mężczyzna rzadko kiedy zmieniał tonację. Z punktu widzenia Tae był taki…
stały. </span><span style="font-family: 'times new roman', serif; text-indent: 35.4pt;">Może dlatego tak często tu
przychodził? Potrzebował czegoś, co było niezmienne.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">Gabinet psychologa był jedynym
miejscem na ziemi, w którym Taehyung czuł się bezpieczny. Kiedyś myślał, że człowiekowi
najlepiej jest w swoim pokoju – w swoim własnym świecie, leżąc pod kołdrą. Lubił
unikać świata. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">Teraz nawet tam mu przeszkadzano.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">– Wydaje mi się… myślę, że nikt
nie może mi już pomóc. Jestem stracony. Nawet sam dla siebie – oznajmił Tae,
wbijając wzrok w swoje dłonie. Trzęsły się, jak zawsze. Leki źle wpływały na
jego fizyczne zdrowie. Dodatkowy natłok negatywnych myśli i emocji wcale nie
pomagał. Miał ochotę się rozpłakać. Zrobiłby to, ale już dawno skończył mu się
zapas słonych łez.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">– To po co wciąż do mnie
przychodzisz? Skoro widuję cię co kilka dni… - zaczął, ale widząc grymas na
twarzy pacjenta, zmienił myśl. - Nie leczę ludzi od wczoraj, wiem jak zachowują
się straceńcy. No, więc… przypomnij sobie, dlaczego tu jesteś. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">Próbował podchwycić wzrok
Tae, choć wiedział, jak bardzo go to przeraża. Odwrócił spojrzenie, zrezygnowany,
kiedy nie dostał żadnego gestu w odpowiedzi. Mimo wszystko nie chciał go
wystraszyć. Czuł, że są na dobrej drodze. Szli powoli, ale przynajmniej szli do
przodu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">– Ja… chyba… ja potrzebuję
pomocy. Nie potrafię już sam sobie pomóc – powiedział drżącym głosem. Mówienie
o problemach wciąż było dla niego trudne, ale pomału zaczynał się do tego
przyzwyczajać. Z wizyty na wizytę mówił doktorowi Choi coraz więcej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">– Od zeszłego spotkania nic się
nie zmieniło, jak widzę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">Taehyung na chwilę podniósł wzrok,
zaskoczony stwierdzeniem psychologa. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">– Po czym pan wnioskuje?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">– Podkrążone, opuchnięte oczy.
Wciąż jesteś blady i… kiedy ostatnio coś jadłeś, Tae?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">– Nie pamiętam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">– Robisz sobie krzywdę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">– Przypadkiem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">– Jesteś pewny?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">– Nie wiem – szepnął, tym razem
patrząc w sufit. Kiedy Choi odwzajemniał spojrzenie, ciężko było mu utrzymać
kontakt. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">Taehyung przełknął głośno ślinę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">– Może to ci odpowiada? Boisz się
naprawdę skrzywdzić, więc szukasz innego sposobu. W końcu to takie proste.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">– Co to, reklama masochizmu? –
zapytał, nerwowo skubiąc skórki wokół paznokci. Poczuł się zaatakowany, więc
niemalże automatycznie odpowiedział na atak. Po chwili tego żałował. Zawsze
żałował, gdy pozwolił słowom zbyt szybko wypłynąć z jego ust.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">– To tylko jedno z moich
przemyśleń. Tak naprawdę wydaje mi się, że jesteś za silny na robienie sobie
krzywdy. – Doktor Choi dokładnie lustrował twarz pacjenta. Rzadko kiedy udawało
mu się wydobyć z niego inne emocje, niż strach czy smutek. Chociaż gniew był
zbędny, wziął to za dobry znak. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">– Albo za słaby – odpowiedział po
chwili wahania Taehyung. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">– Nie jesteś słaby.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">– Dla mnie nie ma ratunku. To
jest fakt.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">– Niestwierdzony.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">– Niech pan mówi, co chce. Proszę
mi tylko nie wmawiać, że jutro będzie lepiej. Co wizytę słyszę to samo. Do
tej pory nic się nie zmieniło.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">Taehyung czuł się oszukiwany, kiedy ktoś
powtarzał takie formułki. <i>Będzie lepiej</i>…
Za pierwszym, trzecim czy dziesiątym razem może jeszcze w to wierzył. Za
trzydziestym czy czterdziestym to były już tylko puste zlepki słów, wypowiadane
przez ludzi, którym zwyczajnie brakowało innych gestów pocieszenia. Tacy ludzie
nie rozumieli rozpaczy, przerażenia i wewnętrznej niestabilności Tae.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">– Bo przestałeś w to wierzyć.
Wiara czyni cuda – odrzekł doktor Choi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">– Na pewno.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">– Wierzysz w coś, Tae?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">– Nie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">Nawet nie zastanowił się nad
odpowiedzią. Kiedyś wierzył. Dzięki temu kochał i miał nadzieję. Wszystko
runęło. Wiara minęła, jak jakaś choroba. Jakby się z niej przez przypadek
wyleczył.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">– Mówiłeś, że muzyka przynosi ci
ukojenie. Nie wierzysz w muzykę?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">– To w muzykę da się wierzyć?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">– We wszystko można wierzyć,
Taehyung. A już na pewno w muzykę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">Tae patrzył na niego przez chwilę.
Nie robił tego świadomie. Odpłynął myślami, zastanawiając się nad słowami
doktora. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<i><span style="font-family: "times new roman" , "serif";">Muzyka</span></i><span style="font-family: "times new roman" , "serif";">. Czasem miał wrażenie, że tylko
to mu pozostało.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">Kiedy dotarło do niego, że wciąż
spogląda na doktora, szybko spuścił wzrok. Choi uśmiechnął się pod nosem,
niezauważalnie kiwając głową. Miał wrażenie, że wreszcie w jakiś sposób udało
mu się do niego dotrzeć. Chociaż Taehyung był trudnym przypadkiem, jedno było pewne –
nie zamierzał go skreślać. Nigdy jeszcze nie zdarzyło mu się zrezygnować z
pacjenta. Nie chciał, by Tae stał się wyjątkiem. Czuł, że jeszcze nie jest za
późno.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";">Choi miał już nawet kilka punktów
zaczepienia. Wszystkim, czego według niego potrzebował ten wysoki, jasnowłosy chłopak, był czas. I
muzyka, jak już zdążył się przekonać.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "times new roman" , "serif";"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: 13.5pt; line-height: 115%;">*</span><span style="font-size: 18pt; line-height: 115%;">*</span><span style="font-size: 13.5pt; line-height: 115%;">*</span><span style="font-family: "times new roman" , "serif";"><o:p></o:p></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-F-IhWKRkwd0/VgGw2Q3q6wI/AAAAAAAABto/YF8O36rIxG8/s1600/tumblr_ml22t9LW5t1snu68oo1_500_large.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="196" src="http://4.bp.blogspot.com/-F-IhWKRkwd0/VgGw2Q3q6wI/AAAAAAAABto/YF8O36rIxG8/s320/tumblr_ml22t9LW5t1snu68oo1_500_large.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<i>Cześć wszystkim, xx</i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<i>Rozpoczynam coś nowego, choć jeszcze nie skończyłam żadnej z poprzednich historii. Ale potrzebowałam czegoś... mniej wesołego? Do tej pory większość moich opowieści to czyste fluffy z zaledwie elementami angstów. Tym razem jest na odwrót. Miałam ochotę napisać coś czysto angstowego z zaledwie elementami fluffów. Nie wiem, co z tego wyjdzie, ale może uda mi się kogoś zainteresować.</i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<i>Pozdrawiam, </i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<i>Martis.</i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
</div>
Martishttp://www.blogger.com/profile/00031033110772366437noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-7989266052995417894.post-57497812254520994162015-09-16T12:38:00.002+02:002015-09-16T12:43:28.283+02:00THIS IS US: How we fell for each other<div style="text-indent: 50px;">
<div style="text-align: justify;">
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
<i style="text-indent: 33.95pt;">Zerwała ze mną. Potrzebuję piwa. Teraz.</i><br />
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
<span style="text-indent: 33.95pt;">Tylko ta wiadomość sprawiła, że w ogóle pomyśleliśmy o
wyjściu z domu w taką pogodę. Nie dość, że wiał niesamowicie lodowaty wiatr,
który sprawiał, że w kilka sekund wysychały oczy, to jeszcze zaczął padać
śnieg. I to nie byle jaki śnieg - szykowała się porządna zamieć. Ale czego się
nie robi dla kumpla, prawda?</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
<o:p></o:p></div>
</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Kim jest była Luhana? - zapytałem, łapiąc przy tym kilka
płatków śniegu do buzi.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Nazywa się Maxie Song. Przeprowadziła się do Korei cztery
lata temu i jakimś cudem ze wszystkich tutejszych Koreańczyków wpadła na
takiego Luhana z Chin - wyjaśnił Baekhyun. Uśmiechnąłem się pod nosem, próbując
się nie roześmiać. Sehun jak zwykle zaczął chichotać. Żarty Baeka zawsze mu się
podobały. Moje niekoniecznie. - Miłość od pierwszego wejrzenia i tym podobne -
dodał.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Nie wierzę w takie rzeczy - powiedziałem bardziej do
siebie, niż do nich. W sumie, wcale nie chciałem się z nimi dzielić tą informacją,
po prostu sama jakoś wysmyknęła się z moich ust.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- A ty w ogóle wierzysz w miłość? - zagaił Baekhyun. Nie powiedział nic, co mogłoby wywołać we mnie tak ogromną falę żalu i smutku... a jednak, poczułem ukłucie w sercu na sam dźwięk słowa <i>"miłość"</i>. </div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
<span style="text-indent: 33.95pt;">- Tak, ale nietypową. Zwykła miłość jest nudna -
stwierdziłem, choć sam nie do końca wiedziałem, o co mi chodzi.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
<o:p></o:p></div>
</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Po mojej wypowiedzi znów nastała cisza. Każdy z nas był w
pewnym sensie zajęty - ja toczyłem walkę z wiatrem, który w żartach próbował
zerwać mi szalik z szyi. Choć owinąłem go szczelnie wokół dwa razy, jakimś
cudem i tak prawie go zgubiłem. Sehun zasłaniał wrażliwe oczy przed zimnym
śniegiem, jednak dość nieumiejętnie, przez co non stop przeklinał pod nosem
matkę naturę. Ona chyba zdenerwowała się jeszcze bardziej, bo zaczęło mocniej
wiać. Baekhyun szedł pół kroku za mną, dlatego nie do końca wiedziałem, co
robi. Słyszałem jak głośno pociągał nosem, skarżąc się na katar. W kółko
powtarzał coś o swoim gardle i o tym, że nie może teraz się rozchorować, bo
niedługo idzie na nagranie pierwszego singla. Przechwalał się tym, kiedy tylko
nadarzyła się okazja - przy śniadaniu, kiedy słuchaliśmy radia, na imprezie,
kiedy śpiewaliśmy karaoke, w toalecie, gadając o tym, jak dobrze mu się śpiewa
pod prysznicem i nawet teraz, kiedy było tak zimno, że para praktycznie
zamieniała się w sople. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Zazwyczaj można wyczuć obecność osoby depczącej ci po
piętach - dlatego zdziwiła mnie ta <i>wolność</i>, którą nagle poczułem.
Obróciłem się, by spojrzeć na Baeka, który leżał teraz na lodzie z głową w
śnieżnej zaspie.</div>
</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Nie mogłem się powstrzymać - wybuchnąłem śmiechem,
prawie samemu się przy tym wywracając. Sehun również zaczął rechotać, trzymając
się za brzuch. Po chwili zrobiło
mi się głupio, więc wyciągnąłem rękę, żeby pomóc Byunowi wstać. Wciąż
chichotałem pod nosem, nie zważając na rozwścieczony wzrok Baeka. Trochę za
późno zorientowałem się, że to spojrzenie wcale nie było "gniewne". Byun Baekhyun miał w głowie złowieszczy plan, który wprowadził w życie w
momencie, w którym nasze dłonie się złączyły. <span style="text-indent: 33.95pt;">Nim zdążyłem poczuć ciepło jego
skóry, leżałem już na chodniku obok niego. Szybko się podniósł, ale tylko na
chwilę, żeby sekundę później wygodnie usiąść na moim brzuchu. Jęknąłem bardziej
dla zasady niż z bólu, w końcu Byun nie był ciężki. Jedną ręką złapał moje
nadgarstki i przytrzymał je nad moją głową, żeby drugą z łatwością wetrzeć mi okropnie zimny śnieg w twarz. Sehun zaczął się śmiać jeszcze głośniej.
Chyba to wszystko nagrywał - nie miałem okazji się przyjrzeć, bo w oczach miałem
coraz więcej śniegu. Kiedy mu się znudziło (albo kiedy zrozumiał, że naprawdę
zamarzam), zaczął mnie łaskotać, chichocząc prawie tak głośno, jak obserwujący
nas przyjaciel.</span><br />
<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Byun Baek...hyun, przestań! - krzyczałem między
kolejnymi salwami śmiechu. Próbowałem wyrwać ręce z jego uścisku. Miał zadziwiająco dużo siły, jak na takie chucherko. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Kto ma przestać? - zapytał, a ja już zdążyłem zrozumieć,
do czego pije.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Baek ma przestać. - Mój śmiech szybko przerodził się w
kolejny długi jęk, kiedy wrzucił mi śnieg za koszulkę.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Kto?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- HYUNG - krzyknąłem, mrużąc oczy. Doprawdy nie sądziłem,
że to słowo kiedykolwiek w jego towarzystwie przejdzie mi przez gardło. <o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Byun zamarł na chwilę, uśmiechając się triumfalnie. Wreszcie
dopiął swego. Nazwałem go hyung, choć oczywiście pod przymusem. To nie powinno się w ogóle liczyć. Baekhyun nie powinien się teraz uśmiechać jak wariat i wpatrywać w moje oczy. Baek w ogóle nie powinien tak intensywnie się na
mnie patrzeć. A ja powinienem przerwać kontakt wzrokowy, w chwili, w której
zaczęło robić się niezręcznie. Zamiast tego tonąłem w jego oczach. Myślałem nad
tym, że jeszcze nigdy nie byliśmy tak blisko siebie. Zazwyczaj trzymaliśmy
dystans, nie tylko w naszej relacji, ale ten fizyczny także.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
<span style="text-indent: 33.95pt;">Jego oczy dziwnie lśniły. Pewnie zaczęły łzawić przez
katar, którego biedak się nabawił naszą nieodpowiedzialną, nocną wędrówką.
Jeżeli jutro nie będzie w stanie mówić, poczuję się winny. Chłód nocy dawał mu
się we znaki, miał uroczo zarumienioną twarz. Powędrowałem wzrokiem za jego
językiem, kiedy przejechał nim po spierzchniętych wargach.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
<o:p></o:p></div>
</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Dobra, zakochańce, wstawać! Luhan czeka na piwo - zaśmiał
się Sehun, chyba wreszcie zatrzymując nagranie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Baekhyun wstał jak oparzony, otrzepując się ze śniegu.
Przez chwilę leżałem na ziemi, dochodząc do siebie. Pomału wracała mi
świadomość - docierało do mnie wszystko, co się przed chwilą stało. Ten
niezręczny moment, kiedy Byun tak głęboko patrzył mi w oczy i to dziwne ciepło,
które rozlało się po moim ciele, pomimo paskudnej i zimnej pogody. Co to, do
cholery jasnej, było?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Wyciągnął do mnie rękę, żeby pomóc mi wstać, ale szybko ją
odtrąciłem. Znów wróciliśmy do standardowego nielubienia się. Nic się nie
zmieniło. To wszystko nie miało miejsca, a ja wciąż zachowywałem się wobec
niego jak skończony dupek. Tak miało być. Tak było dobrze.<o:p></o:p><br />
<i>Bo samotność ma swoje plusy.</i></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Jakie znowu zakochańce, dzieciaku - warknąłem do Sehuna,
mijając go.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Włożyłem dłonie do kieszeni kurtki, a twarz schowałem za
szalikiem w taki sposób, że na chłód narażałem tylko swoje oczy. Nie
wspominając o tym, że przemarzał mi tyłek, bo jeansy prawie całkowicie zmokły,
kiedy leżałem w śniegu. Chwilę później młodszy przyjaciel zrównał ze mną krok.
Szliśmy w milczeniu - ja uspokajałem oddech, Sehun wciąż chichotał pod nosem, a
Baek? Spojrzałem na niego przez ramię. Nie ruszył się z miejsca. Stał tam
pochylony, rozglądając się dookoła. Wyglądał, jakby czegoś szukał.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Przewróciłem oczami, po czym spojrzałem na Sehuna. Przybrał
dziwnie kamienny wyraz twarzy. Westchnąłem. Jego też coś trapiło?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Hyung? - zaczął, jakby na potwierdzenie moich
myśli. Kiwnąłem głową, dając mu znak, by kontynuował. - Przyzwyczaiłeś się już
do Baekhyuna, czy wciąż go nienawidzisz? - zapytał, wbijając wzrok w chodnik.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Skrzywiłem się. Nie lubiłem tego typu pytań, bo nie
wiedziałem, co właściwie powinienem powiedzieć. Gdybym powiedział, że go nie
lubię... to w pewnym sensie byłoby kłamstwo. Widujemy się praktycznie
codziennie (choć ani razu nie spędzaliśmy czasu tylko we dwójkę), rozmawiamy,
żartujemy... zdążyliśmy się bardzo dobrze poznać w ciągu ostatnich kilku
miesięcy. Chociaż między nami wciąż czasami można było dostrzec niewidzialną
barierę, to w sytuacjach takich, jak ta przed chwilą, bariera znikała, a my
swobodnie mogliśmy się do siebie zbliżyć. I to mi w gruncie rzeczy nie
przeszkadzało. Co mnie przerażało, to fakt, że z każdym kolejnym dniem chciałem
poznawać go coraz bardziej. Wiedzieć o nim więcej. Rozmawiać częściej.
Przebywać w tym samym pomieszczeniu, żebym mógł chociaż na niego zerknąć.
Dlaczego? Tego nie wiedziałem. Fascynowało mnie to i irytowało w tej samej
chwili.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Nie nienawidzę Byun Baekhyuna - stwierdziłem. - Ja tylko
nie chcę go dopuścić zbyt blisko siebie. To skomplikowane, Hunnie - wyjaśniłem,
a on tylko pokiwał głową w odpowiedzi.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Czy naprawdę tak bardzo przejmował się naszymi relacjami?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Martwisz się? - zapytałem.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Jego długie milczenie wziąłem za odpowiedź twierdzącą. <o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Nie powinieneś - szepnąłem, klepiąc go po ramieniu.
Czasem w takich chwilach widać było, że Sehun wciąż jest tylko nieogarniającym
świata dzieciakiem. Zagubionym w swoich uczuciach i relacjach innych. <o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Oh Sehun naprawdę był moim najlepszym przyjacielem.
Wiedział o mnie wszystko, jako jedyny na całym świecie. Znał moje najgłębiej
skrywane sekrety i własnie dlatego tak bardzo się przejmował.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Kiedy tak lustrowałem wzrokiem jego twarz, poczułem dziwne
ciepło rozlewające się w okolicach mojego serca. Znaliśmy się od tak dawna, że
w pewnej chwili stał się dla mnie młodszym bratem, którego nigdy nie miałem.
Kimś, na kim mi zależy, o kogo mogę się troszczyć, kto mnie zawsze wysłucha.
Sehun był świetnym słuchaczem. W przyszłości będzie najlepszym psychologiem w
Seulu.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Potrzeba przytulenia go była silniejsza, niż zwykle.
Zrzuciłem więc na chwilę maskę skurwiela i wyciągnąłem do niego rękę. Hunnie
uwielbiał okazywać uczucia innym - dobrze o tym wiedziałem, ale na co dzień...
zwyczajnie nie potrafiłem go do siebie dopuścić. Właśnie dlatego na jego twarzy
malowało się teraz zdziwienie. Szybko zniknęło - wtulił się we mnie, jak mała
dziewczynka w ulubionego misia przed snem. Westchnąłem, hamując narastającą
chęć przewrócenia oczami.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
W pewnym sensie było mi dobrze, choć na pewno nie aż tak,
jak gadającemu pod nosem głupoty Sehunowi, który chyba własnie nazwał mnie
pandą.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Idź po to piwo dla Luhana, bo w takim tempie zajdziemy do
niego o północy. Ja zobaczę, co się dzieje z Baekhyunem - zaproponowałem, kiedy
zrobiło się niezręcznie. Zapewne tylko dla mnie, Hunnie mógłby się tak do mnie
kleić cały wieczór i jeszcze byłoby mu mało. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Ochoczo przystał na moją propozycję i chwilę później
obserwowałem, jak znika za rogiem kolejnej przecznicy. Emanował radością - nie
szedł jak normalny człowiek, tylko dziwnie podrygiwał.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
<i>Dzieciak.</i><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Zgubiłeś coś? - zapytałem Baekhyuna.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Ta - rzucił krótko i dość oschle, grzebiąc w śniegu.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Co konkretnie? - podpytywałem, rozglądając się dookoła.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Łańcuszek - odpowiedział z powagą.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Łańcuszek - powtórzyłem i prychnąłem pod nosem.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
<span style="text-indent: 33.95pt;">Bakehyun podniósł na chwilę wzrok. Jego lodowate spojrzenie
prawie dorównywało dzisiejszej pogodzie. </span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
<o:p></o:p></div>
</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Dostałem go od matki, to bardzo sentymentalna rzecz -
warknął, wracając do poszukiwań. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Właśnie w takich chwilach ciężko było mi go lubić. Kiedy na
kilka minut, czasem nawet kilka godzin, stawał się opryskliwy i wredny. Gdy
zachowywał się jak rozpieszczone dziecko skrzyżowane z kimś, kto sądzi, że
zjadł wszystkie rozumy. Tego Baekhyuna, który myślał tylko o sobie nie
tolerowałem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Kucnąłem obok, również rozglądając się za przedmiotem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Byłoby łatwiej, gdybyś zamiast na mnie syczeć,
powiedział, jak wygląda - stwierdziłem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Przez chwilę mierzyliśmy się wzrokiem. Tym razem to
zdecydowanie nie było tak przyjemnie niezręczne, jak wcześniej. Teraz dosłownie
byliśmy gotowi skoczyć sobie do gardeł. Chyba zdążyłem się przyzwyczaić do
naszych przyjacielsko-nienawistnych relacji, bo wcale mnie to nie zdziwiło.
Nawet nie będę zszokowany, jeżeli któregoś dnia, któryś z nas oberwie po
twarzy.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Srebrny z zawieszką w kształcie skrzydeł - burknął,
prawie grzebiąc już w ziemi.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Przez chwilę obserwowałem jego trzęsące się dłonie. Ten
łańcuszek naprawdę musiał mieć ogromną wartość sentymentalną. To trochę
zmotywowało mnie do poszukiwań, w przeciwieństwie do ogólnego zachowania
Baekhyuna.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Długo szukaliśmy tego jakże cennego przedmiotu Byuna. Sehun
zdążył wrócić z zakupami, więc odesłaliśmy go do Luhana. Dostał niesamowicie
ważną misję specjalną - podtrzymać go na duchu, dopóki nie przyjdziemy. Nie
dzwonił, nie przesyłał przerażających SMS-ów z kodem "SOS", więc
wzięliśmy to za dobry znak i dalej szperaliśmy w śniegu. Kiedy Baekhyun był
gotowy się poddać, klęcząc na ziemi ze spuszczoną głową, dostrzegłem w oddali
coś błyszczącego. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Chyba znalazłem - szepnąłem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Byun podniósł głowę i otworzył oczy. Widziałem nadzieję w
jego ciemnych oczach, trochę czerwonych ze zmęczenia.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Jeszcze nigdy nie widziałem go tak radosnego, tak bardzo zadowolonego.
Gdyby Sehun był z nami, pewnie rzuciłby mu się na szyję. Nasza niewidzialna
bariera nie pozwalała nam na takie gesty. Ograniczyliśmy się do uśmiechu i
wymiany szczęśliwych spojrzeń.</div>
</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Pomału ruszyliśmy w stronę domu Luhana. Wtedy dotarło do
mnie, że pierwszy raz od tego trochę niefortunnego spotkania zapoznawczego,
spędzamy czas sam na sam. Ogarnęła mnie niepewność. Niemalże od razu na tę
myśl, poczułem się niekomfortowo. Na szczęście Byun nie miał chyba podobnego problemu.
Kroczył spokojnie, patrząc pod nogi, dłonią wciąż dotykając wiszącego już na
jego szyi łańcuszka. Wziąłem kilka głębszych oddechów, żeby dorównać mu
spokojem, kiedy zacząłem temat.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Gdzie jest twoja mama? - zapytałem. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Spodziewałem się jakiegoś wrednego, nietypowego komentarza
albo chociażby słów w stylu "nie twoja sprawa". Ku mojemu zdziwieniu,
na twarzy Byuna pojawił się grymas. Chwilę zastanawiał się nad odpowiedzią,
jakby kalkulował, na ile może mi zaufać. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Wyjechała ponad dziesięć lat temu. To wszystko, co mi po
niej zostało. Ojciec spalił większość jej rzeczy po rozwodzie - wyjaśnił.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Pokiwałem głową, bo nie bardzo wiedziałem, co odpowiedzieć.
Zwykłe przykro mi albo współczuję wydawało się totalnie nieadekwatne do tego,
co naprawdę czułem. Przygnębienie, smutek, żal, współczucie, troskę i
zadziwiającą chęć przytulenia go.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Ale wykorzystałem już dzienny limit przytulasów.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Dlaczego mi pomogłeś? - zrewanżował się pytaniem. - Nie spodziewałem się tego po tobie. Raczej sądziłem, że mnie
wyśmiejesz i pójdziesz z Oh Sehunem - stwierdził, a ja poczułem, jak coś kuje
mnie w sercu.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
<span style="text-indent: 33.95pt;">- Masz o mnie fatalne zdanie - stwierdziłem.</span></div>
</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Ty o mnie też - odpowiedział.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Jeszcze nigdy nie rozmawialiśmy tak szczerze.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Poprawiło się? - znów zadałem pytanie. Chyba zbiłem go z
tropu, bo przez chwilę się nie odzywał. - Twoje zdanie o mnie. Poprawiło się? -
sprostowałem, ale Byun mimo tego wciąż uporczywie milczał.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- A chciałbyś, żeby się poprawiło? - odpowiedział pytaniem,
stawiając mnie w dość nieprzyjemnej sytuacji. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Między innymi dlatego nie chciałem zostawać z nim sam na
sam. Zrobiło się dziwnie. Trochę zbyt intymnie. Atmosfera zgęstniała - jeszcze
chwila, a będzie można kroić ją nożem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Westchnąłem. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Szliśmy dość blisko siebie. W pewnej chwili, zupełnie
przypadkiem, nasze dłonie się zetknęły. Jak oparzony cofnąłem rękę. Poczułem
się głupio, bo spanikowałem - zacząłem więc udawać, że tak naprawdę chciałem
tylko poprawić szalik, chociaż dobrze wiedziałem, że Baekhyun mi nie wierzy.
Uśmiechnął się pod nosem, wpatrując się w chodnik. Wyglądał niesamowicie w
świetle księżyca i ulicznych lamp. Niedawno rozjaśnił włosy na prośbę
stylistki. Od jakiegoś czasu był również na diecie - z dnia na dzień rysy jego
twarzy stawały się coraz bardziej widoczne, dzięki czemu wyglądał coraz
bardziej męsko.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Nie wiem - odpowiedziałem po dłuższej chwili. - Może -
szepnąłem już bardziej do siebie, niż do niego. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Sam nie wiedziałem, czego chcę. Z jednej strony czułem, że
lubię Byun Baekhyuna coraz bardziej i miałem nadzieję, że uda nam się trochę do
siebie zbliżyć. Z drugiej wciąż mnie irytował swoim zachowaniem, sprawiając, że
czasami miałem ochotę go uderzyć. Co w sumie wcale nie wpływało na pierwszy,
najważniejszy punkt na liście: moje uczucia co do niego z dnia na dzień ulegały
zmianie, czy tego chciałem, czy nie. Zaczynało mi zależeć, choć wcale tego nie
planowałem. Przywiązałem się do niego, pomimo początkowej nienawiści, którą
nawzajem się darzyliśmy.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
To wszystko nie miało sensu.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Albo miało go tak wiele, że aż nie ogarniałem.<o:p></o:p></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<div style="text-align: center;">
<img height="168" src="https://lh5.googleusercontent.com/-FGpNo0cL2NE/U0Y0Gtx0FSI/AAAAAAAAQ_g/9zsrpOPedsw/w500-h210/anigif.gif" width="400" /></div>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Hej miśki, x</i><br />
<i>Przyznam, że spodziewałam się większego odzewu przy Sands. To znaczy, wyświetleń było dużo, ale ile z Was naprawdę to przeczytało, to nie wiem. No nic, wracamy więc to This is us - historii, którą chyba na razie najlepiej mi się pisze. Może dlatego, że mam już cały zarys fabuły? <strike>Albo przez feelsy na Baeka.</strike></i><br />
<i>Jak tam po rozpoczęciu roku szkolnego? (Dla studentów: jak tam nastroje przed nowym rokiem?) </i><br />
<i>Pozdrawiam serdecznie ♥</i><br />
<i>Martis </i></div>
</div>
Martishttp://www.blogger.com/profile/00031033110772366437noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-7989266052995417894.post-42881289939274715992015-09-13T18:23:00.001+02:002015-09-24T14:33:37.605+02:00Scream & Shout<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-XYGhu9qeoRs/VfVfRFd0y0I/AAAAAAAABqY/5i56GTPyqBY/s1600/Sands.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="96" src="http://3.bp.blogspot.com/-XYGhu9qeoRs/VfVfRFd0y0I/AAAAAAAABqY/5i56GTPyqBY/s320/Sands.png" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: 'Arabic Typesetting';">CZĘŚĆ
PIERWSZA: SZARY CZŁOWIEK</span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-family: 'Freestyle Script'; font-size: 18pt;"><br /></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-family: 'Freestyle Script'; font-size: 18pt;">Kibum<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">- Chyba jestem chory – stwierdziłem,
wpatrując się w sprzątającą biuro Oh Ji.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">Jak inaczej wytłumaczyć to, że nagle
straciłem swój dar?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">Jednego dnia widzę chłopaka o czarnych
włosach, którego z powierzchni ziemi zmiata rozpędzony samochód, drugiego żyję
jak przeciętny szary człowiek, zmuszony do ręcznego wyszukiwania informacji z
ostatniej chwili. Zostałem dziennikarzem od siedmiu boleści, który nie potrafi
nawet wykonywać już swojej pracy.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">- Wyczuwam zwolnienie – dodałem nieco
ciszej.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">Od niedoszłego wypadku minął tydzień.
Zazwyczaj w ciągu siedmiu dni miewałem średnio dziesięć do dwunastu wizji –
mniej lub bardziej przydatnych. Tym razem nie miałem nawet jednej. Zero. Nada.
Null. Przerażające, nie dające mi spać po nocach <i>nic</i>. Niejednokrotnie próbowałem je na sobie wymusić – wieczorami
zamykałem się w pokoju i skupiałem tak mocno, że za każdym razem cierpiała na
tym moja głowa. Po wzięciu prochów przeciwbólowych zazwyczaj męczyłem się
dalej, w międzyczasie modląc się o cud, który oczywiście nie nadchodził. Ktoś
zwyczajnie zrobił sobie ze mnie żarty, najpierw racząc mnie najlepszą na
świecie super-mocą, później bez uprzedzenia ją odbierając.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">Dowcip warty nagrody. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">- Jestem taki bezużyteczny – poskarżyłem
się piątego dnia katorgi. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">Jiah brak moich wizji przeżywała prawie
tak bardzo, jak ja. Choć powodem jej irytacji był raczej fakt, że musiała
słuchać mojego jęczenia prawie co piętnaście minut przez całe osiem godzin w
pracy.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">- Przestań się nad sobą użalać. Wreszcie
jesteś normalny – stwierdziła, układając jakieś dokumenty w teczkach naszego przełożonego.
<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">Jęknąłem przeciągle, chowając twarz w
dłoniach. Wiedziałem, że próbowała mnie pocieszyć, ale przez jej słowa zrobiło
mi się niedobrze.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">- Normalność ssie – wybełkotałem w swoje ręce.
<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">Niemalże od razu poczułem na sobie wzrok
rozwścieczonej przyjaciółki. Chwilę później dostałem w głowę jedną z czarnych
teczek, oznaczonych plakietką „ważne”. Z nudów zacząłem ją przeglądać, choć
technicznie rzecz biorąc nie byłem do tego upoważniony. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">- Jak tak bardzo brakuje ci roboty i
chcesz się na coś przydać, to mi pomóż – warknęła, rzucając kolejnym plikiem
dokumentów. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">Oh Jiah w pracy robiła się zadziwiająco
poważna. Jakby naprawdę jej na niej zależało. Jakby bycie asystentką serio było
szczytem jej marzeń. Znałem ją dość długo, by wiedzieć, że w tej pracy tylko
się marnuje.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">- Chcę ją z powrotem – rzuciłem po kilku
minutach milczenia i przekładania papierków z jednej teczki do drugiej. Nie
przykładałem do tego aż tak wielkiej wagi, jak Ji, za co drugi raz dostałem po głowie,
kiedy się zorientowała. Często stosowała wobec mnie przemoc. Chyba się do tego
przyzwyczaiłem, bo nawet przestało mnie to denerwować. – Lubiłaś moje cudowne
zdolności…<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">Zamknąłem się, kiedy zgromiła mnie
wzrokiem.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">- Nigdy nie powiedziałam, że je lubię. Nie
przeszkadzały mi, bo dzięki nim byłeś jeszcze bardziej nienormalny niż ja –
powiedziała. – Naprawdę ciężko jest znaleźć kogoś takiego.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">Tym niespodziewanym wyznaniem przykuła
moją uwagę i na chwilę oderwała mnie od moich przykrych umiejętnościowych spraw.
Byłem świadom tego, że Ji miała problemy, które były trochę bardziej… poważne,
niż któregokolwiek z moich znajomych. Ale mimo tego nigdy w życiu nie nazwałbym
jej otwarcie i na poważnie <i>nienormalną</i>.
Robiłem tak tylko w żartach albo żeby trochę ją zirytować. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">- Jiah… - zacząłem, ale powstrzymała mnie
gestem dłoni. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">- Wiem, co chcesz powiedzieć i nie chcę
tego słuchać - burknęła.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">Pokiwałem głową. Postanowiłem uszanować
jej decyzję, chociaż słowa, które kłębiły się w mojej głowie, nie dawały mi
spokoju. Zacisnąłem mocniej wargi – milczenie nigdy nie było moją mocną stroną.
Gorączkowo myślałem nad jakąś anegdotką, która rozładowałaby nieco napięcie.
Jak na złość, moje myśli wciąż kręciły się wyłącznie wokół Oh Ji.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">Historia o tym, jak się poznaliśmy, jest wciąż
najbardziej interesującą opowieścią, jaką mogę sprzedawać znajomym przy piwie.
Jiah nigdy nie zakazała mi o tym mówić – żyła w przekonaniu, że sekrety są
niepotrzebne i najlepiej egzystuje się ludziom, którzy są otwarci na innych. Dlatego
sama często zrzucała swoje problemy na nieznajomych. To był główny powód,
dzięki któremu nie miałem żadnych zahamowań i rozpowiadałem na prawo i lewo,
jak to pewnego razu wcieliłem się w rolę super bohatera i powstrzymałem piękną
blondynkę o oczach czarnych jak smoła przed skokiem z budynku, w którym
aktualnie obydwoje pracowaliśmy. Sam fakt, że Ji chciała popełnić samobójstwo
nie był wcale najbardziej przerażający. Rąbek jej prawdziwej osobowości można
było odkryć już przy pierwszym poznaniu, kiedy to niemalże z dumą przedstawiała
się obcym jako „<i>Oh Jiah, niedoszła
samobójczyni</i>”. Większość reagowała śmiechem, myśląc, że to żart. Jednak
towarzysząca tej (spektakularnej za każdym razem) chwili moja grobowa mina i
psychopatyczny uśmiech Ji sprawiały, że prawda spadała na nich niczym grom z
jasnego nieba.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">Zakłopotanie tych ludzi było nie do opisania.
Doprawdy bezcenny widok.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">Ciszę, która zapadła między nami,
przerwało ciche pukanie. Zza drewnianych drzwi wychylił się rudowłosy chłopak z
opadającą mu na oczy grzywką. Musiał pracować tu od niedawna, bo w ogóle nie
kojarzyłem jego twarzy. Powstrzymałem jęknięcie. Gdybym miał swoje
umiejętności, pewnie już dawno wiedziałbym, że mamy nowego.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">- Szukam Kim Kibuma – wyjaśnił bez
zbędnych ceregieli.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">Wymieniłem spojrzenia z Ji – moje wyrażało
zakłopotanie, a jej dziwną fascynację.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">- Kibum to
ja – powiedziałem, machając do niego ręką. Rudzielec uśmiechnął się
szeroko. Wyglądał, jakby zalała go fala ulgi. Ciekawe jak długo mnie szukał, że
tak bardzo ucieszył się na mój widok.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">- Pan Choi cię wzywa.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">- Naprawdę wyczuwam zwolnienie – zaśmiała
się Ji, wystawiając mi język.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">Obserwowałem przez chwilę, jak bezczelnie
drwi z mojego cierpienia. To była kolejna cecha mojej przyjaciółki, o której
warto było pamiętać – lubiła śmiać się z cudzych nieszczęść, choć tylko przy
mnie robiła to tak otwarcie. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">- Zamknij się, Free-fall – warknąłem, używając
mojego ulubionego przezwiska Ji. Zamiast przestać chichotać, jeszcze głośniej
wybuchła śmiechem. – To, że wylecę, tak bardzo cię bawi? – zapytałem, unosząc w
zdziwieniu brwi.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">- Nasze wielkie medium, Kim Kibum, straci
nie tylko swoje umiejętności, ale również pracę. Życie to menda – zaśmiała się,
opadając na krzesło przy biurku. W teatralnym geście złapała się za brzuch. W
odpowiedzi tylko przewróciłem oczami.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">- Zobaczymy, kto się będzie śmiał ostatni –
rzuciłem, podążając za rudowłosym chłopakiem.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">- Ja już swoje przeżyłam, teraz przyglądam
się cierpieniu innych – usłyszałem, nim zatrzasnąłem za sobą drzwi. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">Kochałem tę dziewczynę całym sercem,
naprawdę. Starałem się zastąpić jej prawdziwego starszego brata, który kilka
lat temu zginął w wypadku. Robiłem co w mojej mocy, żeby wreszcie znów
pokochała życie. Ale czasem działała mi na nerwy do tego stopnia, że na chwilę
przestawałem ją lubić.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">- Od dawna tu pracujesz? – zagadałem do nowego,
przerywając tę niezręczną ciszę. Z przyjaciółmi jeszcze potrafiłem jako tako
milczeć (choć mówienie było chyba jedną z moich ulubionych czynności). Z
nieznajomymi atmosfera robiła się zbyt dziwna, kiedy nikt nie podtrzymywał
rozmowy. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">- Dopiero od czterech dni – odpowiedział,
ucinając temat. Spodziewałem się jakiegoś grzecznościowego pytania
rewanżującego. Zdziwiłem się, kiedy żadnego nie dostałem. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">Szedłem pół kroku za nim, więc pozwoliłem
sobie zrobić kilka głupich min. Niespodziewanie rudy spojrzał na mnie przez
ramię, kiedy wytrzeszczałem na niego oczy z językiem na wierzchu. Teraz dopiero
zrobiło się niezręcznie. Odwróciłem szybko wzrok, udając, że nic się nie stało,
chociaż czułem, jak z zażenowania pieką mnie policzki.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">Oto ja, Key, ze swoją naturalną głupotą i
brakiem zahamowań.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">Na szczęście nowy nic nie powiedział.
Dostrzegłem jedynie cień uśmiechu na jego ustach.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">- Lee Taemin – rzucił po kolejnej krótkiej
chwili milczenia. – Nazywam się Lee Taemin – wyjaśnił, jakbym był jakimś przygłupem.
Powstrzymałem niestosowny komentarz, który cisnął mi się na usta i uścisnąłem
jego dłoń.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">Rzadko kiedy zdarzało mi się polubić kogoś
na pierwszym spotkaniu. Właściwie to do tej pory miałem tylko dwa takie
przypadki – jednym z nich była oczywiście Oh Jiah, dziewczyna, w której
odnalazłem zaginionego członka mojej rodziny. Pierwszym już w dzieciństwie stał
się Lee Jinki, chłopak o pucułowatych policzkach i mało zgrabnym nosie, ale o
sercu prawie tak ogromnym, jak cały Półwysep Koreański. Lee Taemin zdecydowanie
nie zaliczał się do grona moich ulubionych <i>wyjątków</i>.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">- Jesteś chłopcem na posyłki? – zagaiłem,
krocząc tuż obok niego.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">Spojrzał na mnie chłodno kątem oka.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">- Asystentem pana Choi – wyrecytował
dumnie. Wyprostował się, jakby to miało dodać mu punktów do zajebistości. Jak
dla mnie, to tylko kilka odjęło.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">- Brawo – szepnąłem bardziej do siebie,
niż do niego, ale na tyle głośno, by na pewno to usłyszał. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">Zdecydowanie się nie polubimy. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">- Masz jakiś problem, panie <i>niedługo stracę pracę</i>? - burknął. Zatrzymał się w miejscu, zmuszając
mnie do zrobienia tego samego. Byliśmy prawie tego samego wzrostu, więc
wyprostował się jeszcze bardziej, jakby chciał sobie dodać kilka centymetrów.
Uśmiechnąłem się krzywo.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">- Tak się zastanawiam… - zacząłem,
przyglądając mu się badawczo. Podszedłem bliżej, zostawiając między nami
zaledwie kilkanaście centymetrów przestrzeni. Wystraszył się, ale mimo tego
wciąż próbował zgrywać twardziela. – Nie
jestem przypadkiem od ciebie starszy? – zapytałem przesłodzonym tonem.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">Taemin zamrugał kilkakrotnie, nie
odzywając się słowem. Widziałem, jak ciężko przełyka ślinę. Popełnienie
podobnej gafy w pracy często źle się kończy, wiedziałem to na swoim
przykładzie. Miałem dość niewyparzony język, zdarzało mi się powiedzieć komuś o
kilka słów za dużo.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">- Prawdopodobnie – odpowiedział i
odchrząknął.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">- Zresztą, jesteś tylko asystentem, więc
uważaj na słowa.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">- Twoja koleżanka jest asystentką. Jej też
tak słodzisz, <i>hyung</i>? – zadrwił.
Zacisnąłem dłonie w pięści, lokując tam cały swój gniew i irytację.
Powstrzymywałem się, żeby przypadkiem nie ulokować tego gniewu na twarzy nowego
znajomego.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">- Jiah zapracowała na swoją pozycję. Ty zdecydowanie
wyglądasz na kogoś, kto dostał pracę po znajomości – stwierdziłem, uśmiechając
się drwiąco. – Nie mylę się, prawda?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">Przez chwilę mierzyliśmy się spojrzeniami.
<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">- Powinniśmy już iść. Pan Choi podobno nie
lubi czekać – rzucił po chwili, wymijając mnie szybkim krokiem. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">Ludzie z mojego otoczenia dzielili się na
dwie grupy: albo mnie uwielbiali, albo nienawidzili z całego serca. Czułem, że
Taemin już wyciąga rękę do tych szczerze życzących mi śmierci idiotów. Nie,
żebym się tym jakoś szczególnie przejął, ale grupa numer dwa – ta nic dla mnie
nie znacząca – już dawno przerosła jedynkę.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">Lee zniknął za drzwiami jednego z
najbardziej odpicowanych pomieszczeń w całym budynku. Nasz szef zdecydowanie
należał do tych, którzy wprost kochają wydawać pieniądze. Miał ich dużo, więc naprawdę
nie szczędził sobie udogodnień. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">- Przyprowadziłem Kim Kibuma – usłyszałem przytłumiony
głos nowego. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">Zacisnąłem mocno usta, czując nagły
przypływ strachu. Lubiłem swoją pracę. Poza tym, nie chciałem stracić jedynego
źródła utrzymania, które nawiasem mówiąc wystarczało mi na całkiem wygodne
życie. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">- Niech wejdzie.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">Taemin wystawił głowę na korytarz i
machnął na mnie ręką.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">Wszedłem do jaskini lwa, czując się jak
bezbronny i bardzo dorodny kawał mięcha.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-family: 'Freestyle Script'; font-size: 18pt;">Jonghyun<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">- Bling, zostaw te naczynia. Stolik numer
trzy jest cały zasyfiony, ludzie nie mają gdzie siedzieć. – Nie zdążyłem nawet
zwrócić uwagi na to, kto wydaje mi rozkaz, bo sekundę później na mojej głowie
wylądowała wilgotna ścierka.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">Zdjąłem ją z twarzy szybkim, zbyt energicznym
ruchem, zrzucając przy tym jeden z brudnych talerzy na podłogę. Roztrzaskał się
w drobny mak. Może nikt nie zwróciłby na to uwagi, gdyby nie dźwięk tłuczonego
szkła, który rozniósł się po kuchni.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">- Uważaj, co robisz, dzieciaku – warknął jeden
z kucharzy, mierząc mnie groźnym spojrzeniem.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<i><span style="font-size: 11pt;">Nienawidzę
tej pracy. Nienawidzę mojego życia.<o:p></o:p></span></i></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">- Potrącę ci to z pensji – dodał szef
szefów, uśmiechający się do wszystkich, tylko nie do mnie, Lee Donghae.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">Zdążyłem się już przyzwyczaić do tego, że
nikt mnie tutaj nie lubi. Byłem tolerowany, bo ktoś w końcu musiał wykonywać
brudną robotę – zmywać naczynia, myć podłogi, sprzątać stoliki i wynosić
śmieci. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">Z gastronomią nie miałem wiele wspólnego –
umiałem zrobić kimchi i na tym kończyły się moje kucharskie umiejętności,
dlatego nawet nie marzyłem o awansie. Dlaczego więc którykolwiek z kucharzy
miałby utrzymywać ze mną kontakt? Jedyne, o czym mogliśmy rozmawiać, to jakość
tutejszej porcelany, skuteczność detergentów i kolory fartuchów. Właściwie
tylko tyle nas łączyło – takie same fartuchy.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">Często zadawałem sobie pytanie: <i>co ja właściwie tutaj robię?</i> Odpowiedź
bardzo szybko pojawiała się w mojej głowie. <i>Zarabiam
marne grosze, żeby nie wylecieć z mieszkania i mieć co wrzucić do codziennej wodnistej
zupy. <o:p></o:p></i></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">- Zostaw to. Idź sprzątnąć cholerne
stoliki, porcelana nigdzie nie ucieknie – pogonił mnie kucharz, sięgając przez
moje ramię po jakiś rondel.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">Zabrałem w miarę czystą szmatkę i jakiś
detergent w sprayu. Przerzuciłem sobie suchą ścierkę przez ramię i wyszedłem
zza zaplecza. Wychodząc, zdążyłem się jeszcze przejrzeć w szklanych drzwiach.
Może i byłem pomywaczem, ale wciąż dbałem o swój wygląd. Trochę ze względu na
swoją i tak już marną w okolicy reputację, a trochę przez krzywe spojrzenia
Donghae, który zawsze narzekał, że kiedy jestem umorusany na twarzy, odstraszam
mu klientów. Przelotnie sprawdziłem więc, czy nie mam na sobie żadnych resztek
jedzenia, poprawiłem swój biały fartuch oraz plakietkę z imieniem, na końcu podciągając rękawy czarnej koszuli.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">Rozejrzałem się po zatłoczonej
restauracji, szukając pustych stolików do sprzątnięcia. Dzisiaj rzeczywiście
mieliśmy ruch. Donghae’s dosłownie pękało w szwach. Dodatkowo co rusz ktoś
wchodził, licząc na wolne miejsca i po chwili zawiedziony opuszczał lokal. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">Nienawidziłem tej niezręcznej chwili,
kiedy wysyłali mnie, żeby posprzątać, podczas gdy ktoś inny zajmował już
stolik. Niby jeszcze nikt nie posłał mi krzywego spojrzenia, ani nie warczał
jak pies, któremu usiłuję odebrać miskę, ale nigdy nic nie wiadomo. Zawsze musi
być ten pierwszy raz.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">Dostrzegłem stertę brudnych naczyń na
stoliku w samym rogu lokalu. Oczywiście siedziała już przy nim kolejna osoba,
przeglądająca nasze menu. Pozwoliłem sobie na ciche westchnięcie i ruszyłem w
stronę rudowłosej piękności. Młoda dziewczyna o uroczo okrągłych policzkach i oczach
w kolorze mlecznej czekolady przesuwała dłonią po karcie dań, co rusz stukając
o nią palcami w tylko sobie znanym rytmie. Zwróciłem uwagę na idealnie dobrany
do odcieniu włosów kolor jej paznokci.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">Kiedy mój cień padł na jej kartę,
podniosła wzrok. Miałem okazję dokładnie przyjrzeć się jej twarzy – ogromne
oczy, pełne usta pomalowane czerwoną szminką, blada cera, która rzucała się w
oczy pomimo zewsząd dopełniających ją kolorów. Przypominała mi porcelanową
lalkę – piękną, ale niesamowicie delikatną. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">W mojej głowie zawitała dziwna myśl: <i>nawet gdybym miał okazję, bałbym się jej
dotknąć.</i><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">- Potrzebuję jeszcze chwili – powiedziała.
Miała uroczy głos – lekki, dziewczęcy, barwny. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">Uśmiechnąłem się, kręcąc głową. Pomyliła
mnie z kelnerem. Poczułem się zażenowany. Przez chwilę zastanawiałem się nad
kłamstwem – mógłbym dać jej „jeszcze chwilę”, a później nie wychylając się,
pozwolić ją obsłużyć kelnerowi z prawdziwego zdarzenia. Wszystko świetnie –
plan pierwsza klasa, ale niestety – naczynia same nie zaniosą się do zlewu.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">- Nie jestem kelnerem – wyjaśniłem,
spoglądając znacząco na stertę brudów na drugim końcu stolika.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">- Och,
przepraszam – rzuciła, z zakłopotaniem zasłaniając usta kartą dań.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">Zebrałem naczynia i szybko przetarłem
stolik, cały czas czując na sobie jej spojrzenie. Kiedy na nią zerknąłem,
spuściła wzrok, znów przeglądając listę dań głównych. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">- Jeżeli przyszła pani zjeść coś
europejskiego, nie polecam. Tutejsi kucharze specjalizują się w koreańskiej
kuchni, inne potrawy są… zwyczajnie mdłe – szepnąłem konspiracyjnie, zdając
sobie świetnie sprawę z tego, że właśnie narażam się na zwolnienie.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">Jedno z przykazań Donghae’s brzmi: nawet
jeżeli podajemy mięso z kartonu, pracownicy mają je wychwalać, jakby miało
wartość stu tysięcy wonów.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">Rudowłosa dziewczyna cicho zachichotała,
uśmiechając się szeroko.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">- Dziękuję, wezmę to pod uwagę –
odpowiedziała szeptem, wracając do lektury.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">Na kilka sekund poprawiła mi humor.
Sprawiła, że miejsce, do którego pałałem szczerą nienawiścią, na chwilę zrobiło
się… przytulne. Niestety, wystarczyło wejść do kuchni, gdzie jeden kucharz
przekrzykiwał drugiego, gdzie panowała wieczna duchota, śmierdziało
przypalonymi potrawami no i… gdzie z marszu zostałem obrzucony krzywymi
spojrzeniami, żeby wszystko wróciło do normy.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">Wrzuciłem naczynia do zlewu i zająłem się
zbieraniem potłuczonej porcelany. Ktoś na mnie wpadł, wylewając mi na ramię pomyje.
Zakląłem pod nosem, czując nieprzyjemny zapach brudnej wody. Zacisnąłem dłonie
w pięści, na chwilę zapominając o odłamkach w rękach. Krzyknąłem rozwścieczony,
kiedy z ręki pociekła pierwsza stróżka krwi.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">- Kurwa! – warknąłem głośniej, niż
zamierzałem, zanurzając ranę w strumieniu zimnej wody. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">Nikt nie przejął się niewielką kałużą krwi
na podłodze – przecież pomywacz zaraz wszystko posprząta, a rana pewnie nie jest
wielka i do wesela się zagoi.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">Wziąłem do ręki czysty ręcznik i na odchodne kopnąłem rozwaloną porcelanę, robiąc
jeszcze większy bajzel. Po raz pierwszy przestałem się na chwilę przejmować
pracą i zająłem się sobą. Po raz pierwszy zirytowali mnie na tyle, żebym
wreszcie pomyślał o zmianie roboty. Po raz pierwszy miałem nadzieję, że następnego
dnia uwielbiany przez wszystkich Donghae mnie zwolni.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;"> Restauracja,
w której pracowałem, była tak tandetna, że nawet zamek w tylnych drzwiach
zacinał się co pięć minut. Zdecydowałem więc zrobić szefostwu jeszcze większą
scenę i wyszedłem dziarskim krokiem przez główne wejście, zwracając na siebie
uwagę całego personelu i większości klientów.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">Oparłem się plecami o zimną, ceglaną
ścianę. Ból w ręce nasilał się z każdą kolejną minutą, rana wciąż krwawiła, a
ja czułem narastającą wściekłość.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<i><span style="font-size: 11pt;">Co
za dzień</span></i><span style="font-size: 11pt;">, jęknąłem w
myślach, zazdroszcząc Minho jego spokojnej roboty na recepcji w hotelu. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">Nie wiem, czy dziewczyna o rudych włosach
zwyczajnie zdecydowała się zmienić lokal, czy naprawdę wyszła za mną, ale kilka
minut później stała przy mnie, przyglądając się mojej ranie. Zdziwiony
lustrowałem ją wzrokiem, zastanawiając się, czy przypadkiem nie straciłem zbyt
dużej ilości krwi i nie mam halucynacji. Dopiero kiedy podtrzymała moją dłoń
swoją, kiedy ciaśniej zawiązywała mój prowizoryczny bandaż – gdy poczułem
nieprzyjemne pieczenie i jeszcze większy ból, zrozumiałem, że ta urocza kobieta
naprawdę tu jest.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">- Chyba będzie trzeba to zszyć –
stwierdziła, zerkając w moje oczy. – Przyjeżdżasz do pracy samochodem? –
zapytała.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">Zazwyczaj przyjeżdżałem swoim starym
gratem, który jak na złość dwa dni wcześniej rozkraczył się w samym środku
miasta. Od razu pożałowałem swojego dzisiejszego zachowania – nie mogłem
stracić tej pracy, kiedy całe moje oszczędności i część pieniędzy
przeznaczonych na czynsz, poszły na naprawę samochodu.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">- Na co dzień tak, dzisiaj nie –
odpowiedziałem, czując się jak ostatni frajer. Pomywacz, którego nie stać na
samochód. Pewnie tak wyglądałem w jej oczach.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">Miałem ochotę zapaść się pod ziemię.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">- Zawiozę cię. Zaparkowałam niedaleko. –
Nim zdążyłem zaprzeczyć, już ciągnęła mnie za niezranioną rękę w kierunku
swojego samochodu. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">- Nie jesteś cichym zabójcą, gwałcicielem ani porywaczką, prawda? – zapytałem, uśmiechając się pod nosem. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">- Nie odkryłam jeszcze swojego powołania,
więc… kto wie – odpowiedziała, spoglądając na mnie przez ramię.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">Prawie się nie znaliśmy – nawet nie
wiedziałem, jak ma na imię, a już zdążyłem ją polubić.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">Szmatka, która robiła za elastyczny
bandaż, coraz bardziej przesiąkała krwią. Zmarszczyłem brwi. Próbowałem
ignorować ból, żeby ruda nie wzięła mnie dodatkowo za mięczaka. Może nie byłem
wysoki, ale byłem równie męski, co Lee Donghae i właśnie to starałem się teraz
udowodnić.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">Kiedy przypomniałem sobie o mokrej koszuli
i nieprzyjemnym zapachu, który pewnie roztaczałem, uchyliłem okno. Spojrzałem
na dobroduszną nieznajomą, która ze skupieniem podążała za znakami drogowymi,
kierującymi nas do najbliższego szpitala.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">Zebrałem w sobie trochę odwagi i już
otwierałem usta, żeby zapytać o jej imię, gdy poczułem nieprzyjemne mrowienie w
okolicach oczu.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<i><span style="font-size: 11pt;">Cholera
jasna,</span></i><span style="font-size: 11pt;"> pomyślałem,
wpatrując się w budynki za szybą.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">Nie miałem wizji od kilku dni. Żyłem z
nadzieją, że może wreszcie znormalniałem… że ktoś dał mi spokój i odebrał ten
chory dar, kiedy zauważył, że wcale mnie nie cieszy. Niestety, chyba nie mogłem
liczyć na żadną normalność w swoim cholernym, beznadziejnym życiu.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;">Zamknąłem oczy, przetwarzając powoli
wszystkie obrazy, które przelatywały przez mój umysł.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;"><br /></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: center; text-indent: 33.95pt;">
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<img height="155" src="https://akasvieland.files.wordpress.com/2011/01/jongkey-gif.gif" width="400" /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 11pt;"><i>Cześć, skarby, x</i></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 14.6667px;"><i>Skończyłam pierwszy part sands i jakoś tak mnie wzięło, żeby od razu wrzucić. No, więc wrzucam, bo jestem naprawdę bardzo ciekawa Waszych opinii. (Sands prowadzi w ankiecie, co tylko wzbudza moją ciekawość. no i nie oszukujmy się, pisałam pod presją, ale mam nadzieję, że coś z tego wyszło).</i></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 14.6667px;"><i>Pozdrawiam <3</i></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-size: 14.6667px;"><i>Martis.</i></span></div>
Martishttp://www.blogger.com/profile/00031033110772366437noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-7989266052995417894.post-71164394389937226852015-09-12T22:45:00.001+02:002015-09-12T22:52:18.551+02:00THIS IS US: How I was broken inside<div style="text-indent: 50px;">
<div style="text-align: justify;">
- Mam dla ciebie propozycję, hyung - rzekł któregoś dnia Sehun, uśmiechając się przy tym znacząco. </div>
<div style="text-align: justify;">
Choć nie wiedziałem, czego konkretnie mogę się po nim spodziewać (ostatnio miewał chore pomysły, chyba wkroczył w wiek buntu albo coś podobnego), domyślałem się, że nie jest to propozycja, która przypadnie mi do gustu. Rozsiadłem się wygodniej na burym fotelu w mieszkaniu Sehuna, szykując się na długą, męczącą rozmowę. Wzrok przyjaciela mówił sam za siebie - przybrał swój standardowy poważny wyraz twarzy, wyprostował się i zmarszczył brwi. Czekałem, aż wreszcie powie, o co mu chodzi, ale on tylko przyglądał mi się w milczeniu, jakby czegoś ode mnie oczekiwał.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Czekasz, aż się zestarzeję? - zapytałem, bawiąc się kluczami, które wcześniej wyciągnąłem z kieszeni. Sehun przewrócił oczami, krzyżując ręce na piersi. - A może ty musisz trochę dorosnąć? Nurtują cię jakieś sprawy dorosłych? - zadrwiłem. Jak zwykle, robiłem to z miłości. Nigdy nie chciałem go naprawdę skrzywdzić. Był dla mnie jak młodszy brat, a młodszych bracie z zasady po prostu się gnębi. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Hyung - zaczął wreszcie. Najłatwiejszym sposobem na zmuszenie Sehuna do mówienia, było zirytowanie go. Wtedy słowa jakoś same się z niego wylewały. I tym razem moja metoda podziałała, bo wreszcie przeszedł do rzeczy. - Spotkajcie się z Baekhyunem - zaproponował.</div>
<div style="text-align: justify;">
Na chwilę odebrało mi mowę. W pokoju zapadła cisza - słychać było tylko dźwięcznie obijające się o siebie klucze, które teraz zawisły na moim palcu. Nie do końca wiedziałem, czy dobrze zrozumiałem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Przecież cały czas się spotykamy - powiedziałem cicho, uśmiechając się. Chciałem obrócić tę sytuację w żart, ale jak na złość, nic porządnego nie przychodziło mi do głowy. Jakby ktoś wyprał mój mózg ze wszystkich dobrych tekstów, które trzymałem tam na czarną godzinę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Mam na myśli sam na sam. Nigdy się nie dogadacie, jeżeli za każdym razem w rozmowie będziecie zasłaniać się nami. Nie chcę być już twoją tarczą. Luhan zresztą też pomału ma tego dość - poskarżył się, opierając się wygodnie o oparcie krzesła. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie wiem, czego wy od nas oczekujecie, ale nie mam zamiaru... - podjąłem atak, ale nim zdążyłem się na dobre rozkręcić, wpadł mi w słowo.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie mówię, że masz się z nim umawiać, hyung. - Zaśmiał się nagle, jakby cała ta sytuacja naprawdę miała w sobie coś zabawnego. Wciąż wpatrywałem się w niego ze złością, kiedy on usiłował dobrać odpowiednio słowa. - Miałem na myśli męskie spotkanie przy piwie. Poznajcie się wreszcie, bo niby jesteście przyjaciółmi, a ledwo się znacie - wyjaśnił, wciąż chichocząc pod nosem.</div>
<div style="text-align: justify;">
Pokręciłem głową, nie wierząc własnym uszom. Właśnie dostałem życiową poradę od dzieciaka imieniem Oh Sehun. Świat chyba pomału się kończył, skoro dochodziło do takich ekscesów.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie jesteśmy przyjaciółmi - burknąłem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Należymy do jednej grupy, widujemy się codziennie, ale nie możemy się w pełni cieszyć spotkaniami, bo wszystko psujesz - rzucił oskarżycielsko, spoglądając na mnie spod długich, ciemnych rzęs.</div>
<div style="text-align: justify;">
- <i>Ja</i> wszystko psuje? To Baekhyun jest cholernym egoistą z tak wysokim mniemaniem o sobie, jakiego jeszcze w życiu nie widziałem! - Sehun prychnął. - Co? </div>
<div style="text-align: justify;">
- Zabawne, że Baekhyun hyung powiedział o tobie to samo - powiedział, po czym znów zaczął się śmiać, jakby właśnie usłyszał najlepszy na świecie żart. Kiedyś jego humor mnie zadziwiał - często śmiał się z byle czego. Teraz odbierałem to jako coś normalnego, całkowicie dla niego typowego.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Powiedział, że jestem egoistą? - zapytałem trochę zbity z tropu. </div>
<div style="text-align: justify;">
Nigdy nie zastanawiałem się nad tym, jakie Baek ma o mnie zdanie. Obrzucałem go błotem w myślach (ewentualnie w towarzystwie Sehuna), świetnie się przy tym bawiąc. Nawet nie przeszło mi przez głowę, co Byun mógł mówić o mnie chłopakom. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Co, zabolało, hyung? - odpowiedział pytaniem na pytanie. </div>
<div style="text-align: justify;">
Próbowałem udawać niewzruszonego, choć rzeczywiście, trochę zabolało. W tej chwili cieszyłem się, że nie posiadam żadnych nadprzyrodzonych zdolności i nie potrafię czytać ludziom w myślach. Wtedy byłbym co rusz wystawiony na podobne opinie, które trochę godziły w moje ego.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Spotkasz się z nim?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Po tym, co mi powiedziałeś? Chyba w snach - warknąłem, wracając do jakże pasjonującej zabawy kluczami. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Widzisz, o to mi własnie chodzi! Jakbyście wreszcie się poznali, to może przestalibyście skakać sobie do gardeł i moglibyśmy zacząć zachowywać się jak na normalnych kumpli przystało - uniósł się, machając przy tym dziwnie rękami. Do dramatycznych scen to on zdecydowanie się nie nadawał, choć jego twarz mogła wskazywać na coś innego.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ktoś ci zapłacił, żeby nas zeswatać, czy o co, do jasnej cholery, chodzi? - zapytałem, również podnosząc głos. Dlaczego w ogóle o tym rozmawialiśmy? Dlaczego Lu z Sehunem nie mogli nas zostawić wreszcie w spokoju? </div>
<div style="text-align: justify;">
- Nikt mi nie zapłacił. Ja tylko chcę, żeby mój hyung był szczęśliwy - burknął, odwracając wzrok.</div>
<div style="text-align: justify;">
Teraz nie było już tylko dziwnie - zrobiło się na maksa sentymentalnie i do bólu uroczo. Westchnąłem. Oczywiście, że chodziło o moje <i>szczęście</i>. Sehun był przewrażliwiony na tym punkcie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Skąd pomysł, że Baekhyun mnie uszczęśliwi? - zapytałem, spuszczając z tonu. Choć wiecznie mnie irytował i trochę za często wtykał nochal w nie swoje sprawy, mimo wszystko nie chciałem go do siebie zrazić. Sehun był jedyną osobą, która jeszcze się ode mnie nie odwróciła. Nie zrezygnował z naszej przyjaźni, chociaż zazwyczaj zachowywałem się jak dupek.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Bo już cię uszczęśliwia, chociaż tak bardzo się przed tym bronisz - stwierdził, a mi opadła szczęka. No może nie dosłownie, choć czułem się, jakby właśnie zjechała dwa piętra niżej i zatrzymała się gdzieś na parterze. - Wiem, że sprawa z Yixingiem jest jeszcze zbyt...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Skończ - warknąłem, gwałtownie wstając z miejsca. Sehun zrobił to samo, zatrzymując mnie ruchem dłoni.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wiem, że Baekhyun hyung nie jest ci obojętny. Nie musisz...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie muszę <i>co</i>? Uroiłeś sobie coś w tej farbowanej łepetynie. Myślisz, że wielce wiesz o mnie wszystko, tak?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Chan...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Daj sobie spokój. Nie potrzebuję nikogo. Nie chcę nikogo. Dobrze mi samemu, do cholery, nie rozumiesz? - warknąłem. Sehun jakby skulił się w sobie, choć dziarsko próbował mierzyć mnie wzrokiem. Wziąłem głębszy wdech, żeby trochę się uspokoić. Nie chciałem kompletnie go wystraszyć. Sehun był zadziwiająco wyczulony na krzyki, w pewien sposób go przerażały. - Gdyby nie wy, nic by mnie z Baekhyunem nie łączyło. Nie zwróciłbym na niego nawet uwagi. Zadaję się z nim tylko ze względu na ciebie i Luhana - powiedziałem.</div>
<div style="text-align: justify;">
Z każdym kolejnym słowem, coś coraz mocniej zaciskało się wokół mojej szyi. Jakby moje ciało próbowało mnie w ten sposób ukarać za ukrywanie prawdy. </div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Kłamałem.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
Notorycznie oszukiwałem siebie i chłopaków. Baekhyun nie był mi obojętny. W jakiś chory sposób stał się jedną z ważniejszych osób - każdy dzień bez niego był dniem straconym. Ale nie mogłem tego powiedzieć Sehunowi. Tym bardziej nie chciałem ujawniać prawdy przed Byunem, na którym zaczęło mi zależeć, pomimo irytacji i gniewu, jaki często we mnie wzbudzał. </div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Z całego potoku słów, który przed chwilą wylałem na Sehuna
niczym kubeł zimnej wody, jedna rzecz była prawdą: naprawdę nie chciałem teraz
budować z nikim żadnych istotnych relacji. Dobrze mi było samemu. Przynajmniej
w ten sposób miałem pewność, że w najbliższych czasie nikt mnie nie zrani, nikt
nie opuści. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Samotność ma swoje plusy.<o:p></o:p></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<img src="http://i1089.photobucket.com/albums/i350/slightdecay/Chanhun/tumblr_mk9mb0dX1t1s7wucpo1_500_zpse1ba2cb1.gif" height="128" width="400" /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i>
<i>Cześć i czołem. </i><br />
<i><br /></i>
<i>Muszę się do czegoś przyznać. To chyba stało się zbyt widoczne, żeby to ukrywać xD</i><br />
<i><br /></i>
<i>This is us to historia którą piszę nie po kolei, stąd czasem ciężko mi dopasować do siebie niektóre fragmenty. Właśnie dlatego powstają takie party jak ten powyżej, w którym akcja stoi w miejscu, ale dzięki któremu potrafię jako tako połączyć ze sobą fakty, ewentualnie wprowadzić jakiś nowy element do fabuły. Mam nadzieję, że nikt nie zasnął czytając to coś.</i><br />
<i><br /></i>
<i>Napisałam kilka partów do przodu (następny wyszedł chyba trochę ciekawszy, idk), więc mogę się spokojnie skupić na Scream & Shout. Wymyśliłam już główne wątki, więc pomału zabieram się za tworzenie. Oby wyszło z tego coś ogarniętego. Czuję lekką presję (lud przemówił w ankiecie: większość z Was czeka właśnie na sands), mam nadzieję, że podołam. </i><br />
<i><br /></i>
<i>Pozdrawiam, xx</i><br />
<i>Martis.</i></div>
</div>
Martishttp://www.blogger.com/profile/00031033110772366437noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-7989266052995417894.post-76528590516105815802015-09-08T22:13:00.002+02:002015-10-20T12:11:01.641+02:00[ Feniks ] 3. Płomyk<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white; color: #282828; font-family: helvetica, arial, sans-serif; font-size: 14px; line-height: 22.4px;"><br /></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 33.95pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify;">
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Taemin i Minho się… przyjaźnią, prawda? – zapytałem z
czystej ciekawości.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Tak – odpowiedział krótko Jonghyun, rozkładając
prześcieradło na swoim nowym łóżku.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
Czy Jjongowi naprawdę nie przeszkadzała zmiana pokoju i
współlokatora, czy może tylko udawał, żeby nie robić problemu i mnie nie
zasmucać? Jakby nie patrzeć, nie kazałem mu się przenosić. O nic również nie
prosiłem, więc nie powinienem mieć wyrzutów sumienia. Sam zaproponował mi
przenosiny. Zgodziłem się, bo nie chciałem mieszkać z jakimś obcym wybrykiem
natury, który w nocy może zmienić się w jakąś bestię albo, dajmy na to,
zamrozić nam pokój. To chyba naturalne, że nie ufałem jeszcze w pełni nikomu z
Instytutu?<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Kim Jonghyun był wyjątkiem, bo znałem go od dziecka. Był
jedyną osobą z mojego otoczenia, która poznała wszystkie moje sekrety, która
posiadała klucze do mojego (byłego już) mieszkania. Tylko od niego pożyczałem
pieniądze (jak już wspominałem, częściowo z przymusu) i tylko jemu ze
wszystkich moich przyjaciół pozwalałem się przytulać. Kim Jonghyun<span class="apple-converted-space"> </span><i>zawsze</i><span class="apple-converted-space"> </span>był dla mnie wyjątkiem od wszelakich
reguł.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Minho jest dla niego trochę jak starszy brat – dodał po
dłuższej chwili namysłu. - Taemin jest w niego wpatrzony jak w obrazek. Już do
tego przywykliśmy, że Choi robi za jego autorytet, chociaż samego Minho z
początku bardzo to irytowało. Tae wiecznie pałętał się obok niego, zadawał
mnóstwo pytań, nie spuszczał z niego wzroku. Po jakimś czasie Minho w końcu
przekonał się, że dzieciak był po prostu samotny. Wtedy wreszcie go do siebie
dopuścił. – Widać było po nim, że chciał coś jeszcze powiedzieć, ale zawahał
się, jakby nie był pewny, czy może. Nie chciałem naciskać, więc bez słowa
czekałem, aż sam zdecyduje. – Nie wiem, czy chcesz to wszystko wiedzieć. Nie
będę cię niepotrzebnie zanudzać – powiedział, trzepiąc kolorowe poduszki.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Chyba muszę wykreślić słowo „nuda” ze słownika po
dzisiejszym dniu. Serio, wątpię, by historia Taemina mnie zanudziła – stwierdziłem,
rozglądając się po pomieszczeniu, które oficjalnie miało być już „moim
pokojem”. Wróć, „naszym” - moim i Jjonga.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Ciężko było mi uwierzyć, że miałem swój kąt w takim
miejscu. Doprawdy wydawało mi się, że przebywają tu tylko najbogatsi ludzie z
Seulu.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Pozory jednak mylą.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Taemin trafił do Instytutu, kiedy miał czternaście lat.
Nie miał rodziny, mieszkał w domu dziecka przez długi czas. Podobno kojarzy
swojego ojca, ale matki nigdy nie widział – wyjaśniał Jjong, rozkładając pomału
swoje rzeczy na szafkach. Na chwilę przerwał swoją opowieść, podziwiając
ustawione alfabetycznie książki. Zajął się wieszaniem ubrań w szafie i
kontynuował: - Krążą pogłoski, że nie miał przyjaciół. Bał się z nimi przebywać
ze względu na… no wiesz, wodę i w ogóle. Zresztą, wyśmiewali się z niego, bo
wyglądał jak dziewczyna.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nadal wygląda – stwierdziłem, nim zdążyłem ugryźć się w
język.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Przez chwilę myślałem, że dostanie mi się za te słowa.
Jjong przestał wieszać ubrania, by spojrzeć na mnie przez ramię. Już miałem
przeprosić, kiedy dostrzegłem uśmiech na jego twarzy.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie ma zamiaru ścinać włosów, już pytałem. – Zaśmiał się,
wracając do robienia porządków. – Tak czy inaczej, przez to wszystko Tae stał
się bardzo zamknięty w sobie. Słyszałem, że przez kilka pierwszych miesięcy z
nikim z Instytutu nie rozmawiał. Wychodził do szkoły, wracał tutaj, zaszywał
się w sali treningowej, a później chował się w pokoju. Minho pojawił się tu rok
po Taeminie. Nie wiem, dlaczego upatrzył sobie akurat jego, ale Choi Minho jest
do tej pory oficjalnie nazywany „pierwszą osobą, z którą Taemin naprawdę
rozmawiał”.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- No, to ciekawe dlaczego akurat on… - powiedziałem
bardziej do siebie, niż do niego, jednak widocznie moje słowa przykuły jego
uwagę, bo wyprostował się nagle i spojrzał w moją stronę.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- W sumie… nigdy nie pytałem o to Tae. Rozmawiam głównie z
Minho. – Westchnął, wracając do przerwanej czynności. – Taemin nie jest już
taki… dziwny. Przyjaźń z Minho trochę go zmieniła, ale mimo wszystko, wciąż nie
jest wylewny. Dlatego ciężko się do niego zbliżyć.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Ciężko, jeżeli nie jest się Minho? – zapytałem. Jonghyun
zaśmiał się słabo w odpowiedzi.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Wcześniej nie zauważyłem, jak bardzo zmęczony jest mój
przyjaciel. Dopiero teraz dotarło do mnie, że przez całą poprzednią noc nie
zmrużył przeze mnie oka. Jechał kilka godzin z Seulu (znając jego, to
denerwował się nawet bardziej, niż ja), a później zająłem cały jego czas
panikując - naprawdę długo mnie uspokajał. Chciałem mu jakoś podziękować, ale
nie miałem żadnego pomysłu. Był dla mnie oparciem przez cały ten czas, kiedy ja
odchodziłem od zmysłów.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Jjong i jego dobre serce…<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie musisz się jutro zrywać z samego rana. Profesor zna
twoją sytuację, dlatego kazał cię nie budzić. Ale masz być gotowy na ten
popołudniowy - wyjaśnił, przebierając się w dresy i przydużą koszulkę. Przez
kilka sekund miałem okazję podziwiać jego wyrzeźbione ciało.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Co ze szkołą? – zapytałem, będąc już gdzieś na krawędzi
snu i jawy. Nawet się nie przebrałem. Leżałem na swoim niesamowicie wygodnym
łóżku (z bardzo brzydką pościelą w żółte kwiatki) w jeansach i znoszonej
bluzie. Marzyłem o prysznicu, ale nie miałem siły kiwnąć palcem, a co dopiero
wstać. <o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Nie dowiedziałem się, co będzie ze szkołą, bo kilka chwil
później już odpływałem do krainy Morfeusza. Zapamiętałem tylko moją ostatnią myśl
przed zaśnięciem:<span class="apple-converted-space"> </span><i>czy każą mi
ćwiczyć jogę, żebym lepiej zapanował nad sobą? </i><o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Kiedy następnego dnia stanąłem w progu sali treningowej,
opadła mi szczęka. Jeszcze nigdy nie widziałem tak ogromnego pomieszczenia.
Było wielkości co najmniej dwóch sal gimnastycznych, utrzymane w ciemnych
kolorach – wyglądało trochę jak zrobione ze stali. Cóż, może naprawdę było. W
końcu szkolili tu mutantów o przeróżnych zdolnościach – zwykła sala mogłaby nie
wytrzymać więcej niż jednego szkolenia.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- …z kolei proponuję trzymać się z daleka od Bang Yongguka.
Nie jest agresywny, zazwyczaj siedzi gdzieś z boku ze swoim przydupasem, Kwon
Jiyongiem, ale obydwoje mają dość nieprzyjemne umiejętności, więc na wszelki
wypadek… lepiej uważać – mówił Jjong. Próbowałem się skupić na jego słowach,
ale w ciągu zaledwie pięciu minut drogi z pokoju do sali treningowej zdołał dać
mi tak wiele rad, że połowy już nie pamiętałem. – A, no i lepiej nie daj się
dotykać Jungkookowi. Jakkolwiek dziwnie to brzmi. – Zaśmiał się sam z siebie, kręcąc
przy tym głową.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Wszystko fajnie, ale nawet nie wiem, jak oni wyglądają –
burknąłem pod nosem, wlokąc się za przyjacielem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Weszliśmy na salę. Od razu rozejrzałem się dookoła. Na
razie nic wielkiego się nie działo – nieznani mi ludzie przygotowywali się do
treningu, poprawiali specjalne stroje (taki sam dostałem od Jonghyuna),
rozciągali mięśnie, rozgrzewali się, wybierali broń lub po prostu ze sobą
dyskutowali.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
Z rana cieszyłem się na pierwszy trening. Byłem ciekaw, czy
naprawdę będą w stanie pomóc mi opanować nowe zdolności. W dodatku intrygowało
mnie, czy zobaczę na własne oczy działanie jeszcze jakichś niesamowitych mocy.
Teraz, po wysłuchaniu wykładu Jonghyuna, na miejsce ciekawości wdarła się
niepewność i strach. Rzeczywiście, nie przemyślałem tego wcześniej. Będę
zamknięty w jednym pomieszczeniu z kilkunastoma dzieciakami o przedziwnych
zdolnościach, nad którymi większość jeszcze nie panuje.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<i>Jeżeli przeżyję, napiję się wieczorem z Jjongiem, żeby to
uczcić</i>, obiecałem sobie w myślach.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Uwierz mi, szybko zrozumiesz od kogo lepiej trzymać się z
daleka. Wystarczy, że trochę z nimi pobędziesz – skwitował.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Czekaj, to co oni wszyscy robią, że są tacy
niebezpieczni? – podpytałem, siląc się na spokój. Głos mi drżał. Ogólnie, to
cały trząsłem się jak galareta.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Pięknie, pomyślą, że jestem frajerem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Yongguk… może sprawić, że coś cię zaboli, choć nawet nie
dotknie cię palcem. Jiyong, hm, powiedzmy, że opanował sztukę perswazji do
perfekcji. Może cię namówić do zrobienia największej głupoty wszech
czasów. Uwierz, nie będziesz w stanie odmówić – wyjaśniał po kolei. – Z
kolei Jungkookowi wystarcza jeden krótki dotyk, żeby poznać cię na wylot. W
pewnym sensie kradnie ludziom wspomnienia.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Wzruszył ramionami, jakby mówił o czymś tak prostym i
oczywistym jak oddychanie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
Powiedzieć, że się wystraszyłem, to za mało. Miałem ochotę
stamtąd uciec, spakować swoje rzeczy i wyjechać za granicę, zostawiając
wszystkich niebezpiecznych<span class="apple-converted-space"> </span><i>dziwolągów</i><span class="apple-converted-space"> </span>za sobą. Choć z grubsza przyjąłem do
wiadomości, że ludzie z mutującym genem naprawdę istnieją, wszystko i tak
wydawało się kosmicznie nienaturalne. Gdyby nie fakt, że sam byłem takim
wynaturzeńcem, już odpoczywałbym w swoim nowym mieszkaniu gdzieś na drugim
końcu świata.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Jak na prawdziwego faceta przystało, zacisnąłem mocno
dłonie w pięści i hamując chęć ucieczki, grzecznie stałem u boku Jonghyuna.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Poczułem się trochę lepiej, kiedy dostrzegłem wśród
zebranych na sali ludziach znajome twarze. Daehyun wraz z depczącą mu po
piętach Yuri kierowali się właśnie w naszą stronę – on z niesamowicie poważną
miną, jakby chciał pokazać nowicjuszom, kto tu rządzi, a ona jak zwykle
uśmiechnięta, machała do nas energicznie ręką.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Kibum oppa! – pisnęła, podskakując w miejscu, kiedy do
nas dołączyli.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Uśmiechnąłem się, w odpowiedzi rzucając jej imieniem, choć
w nie tak wesoły sposób. Cóż, lubiłem tę dwójkę, naprawdę. Ale na razie nie
mogłem się przyzwyczaić do ich dziwnych umiejętności, a fakt, że Yuri
bezproblemowo mogła grzebać mi w mózgu sprawiał, że jakoś ochota na rozmowę z
nią gdzieś odpływała.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie w mózgu, a w myślach – burknęła pod nosem,
spuszczając wzrok na swoje splecione dłonie. – To różnica – dodała, jakby to
naprawdę miało poprawić nasze kontakty.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<i>Przestań,</i><span class="apple-converted-space"> </span>pomyślałem
kilka krotnie. Trochę posmutniała, ale nic nie powiedziała.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Mówiłeś Kibumowi, jak wygląda trening? – zwrócił się do
Jjonga Daehyun, choć jego spojrzenie wciąż spoczywało na mnie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Daehyun wczoraj zrobił bardzo pozytywne wrażenie. Był
wesoły, gadatliwy i roztaczał wokół siebie aurę pozytywnej energii. Dzisiaj nie
wyglądał na zadowolonego – jego chłodny wzrok przeszywał mnie na wskroś, a na
ustach nie było nawet cienia uśmiechu.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie miałem okazji. Zająłem się cennymi uwagami odnośnie
naszych kolegów – odpowiedział, dumnie wypinając pierś do przodu. Kiedy tak
robił, miałem ochotę bić mu brawo.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Mogę? – zapytał Daehyun, a Jjong w odpowiedzi tylko
kiwnął głową. Dae odchrząknął, po czym zaczął swój krótki wykład. – Profesor ma
swój system szkoleń, który co jakiś czas udoskonala. Obecnie wygląda to
następująco: każdego dnia przypisany jesteś do innej grupy uczestników, z
którymi wykonujesz konkretne ćwiczenia. Zmiana otoczenia sprawia, że jesteś
wystawiony na ciekawsze umiejętności, z którymi w inny sposób mógłbyś nie mieć
do czynienia. Dzięki temu więcej się uczysz – wyjaśnił rzeczowym tonem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Pokiwałem głową. Wszystko wydawało się jasne i logiczne.
Pytań nie miałem, dlatego tylko delikatnie się uśmiechnąłem. Daehyun na ten
gest jakby spuścił z tonu i również uraczył mnie nonszalanckim pół-uśmiechem.
Zanotowałem sobie w głowie, by zapytać później Jjonga o te dziwne zmiany
nastrojów naszego kolegi. Czy miało to jakiś związek z jego<span class="apple-converted-space"> </span><i>mocą</i>? Czy umiejętności mogą
mieć jakiś skutek uboczny? A może Daehyun zajmował jakieś zaszczytne miejsce w
hierarchii tutejszych dziwolągów i na sali treningowej zwyczajnie zachowywał
się adekwatnie do swojej roli?<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- To ostatnie – szepnęła Yuri, szczerząc się od ucha do
ucha.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Miałem ochotę ją uderzyć za to, że jeszcze śmie się obnosić
ze swoją umiejętnością, którą od dzisiaj miałem zamiar nazywać nadmierną
wścibskością. Ciekawe który gen odpowiada za takie głupie moce.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Ej, to nie było miłe. Moja moc nie jest głupia –
poskarżyła się, zakładając ręce na piersi.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Powiedzmy – skwitowałem, odwracając od niej wzrok.
Naprawdę nie miałem ochoty na użeranie się z nią i jej nadmierną wścibskością.
Chciałem spokojnie pomyśleć, bez czyjegoś nadzoru.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
Yuri zdecydowanie to usłyszała, bo sekundę później
odwróciła się na pięcie i podeszła do jednej z grupek stojących przy składzie
broni.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Mam pytanie – odezwałem się do chłopaków – ale nie jest
związane z ćwiczeniami – stwierdziłem. Daehyun zrobił ręką jakiś dziwny gest,
który chyba miał znaczyć<span class="apple-converted-space"> </span><i>kontynuuj</i>.
Przynajmniej tak to odebrałem. – Pewnie znacie większość ludzi z Instytutu. Kto
waszym zdaniem ma tutaj najciekawszą zdolność?<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Jjong rozejrzał się po sali, głęboko się nad tym
zastanawiając. Daehyun zmarszczył brwi, jakby również szukał w głowie odpowiedzi.
Kilka chwil później spojrzeli po sobie, uśmiechając się.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- O kim pomyślałeś? – zapytał Dae.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- O Chanyeolu, a ty? – odpowiedział Jjong.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Kyungsoo.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Naprawdę próbowałem to powstrzymać, ale nie dałem rady i
zwyczajnie przewróciłem oczami. No tak, oni wszystkich znają, wiedzą kto czym
włada, więc mogą teraz podśmiewać się pod nosem i kiwać sobie głowami. Ja nie
miałem bladego pojęcia, kim były osoby wyżej wymienione, dlatego tylko głośno
westchnąłem. Skupiłem na sobie całą uwagę Daehyuna, który wreszcie wrócił na
ziemię ze świata swoich myśli.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Tak na poważnie, to ciężko wybrać jedną osobę. Zważywszy
na to, że mamy tutaj nawet człowieka, który potrafi porozumieć się z samym
szatanem… Wyobraź sobie jak ciekawie tu jest na co dzień. – Dae zaśmiał się pod
nosem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Wytrzeszczyłem oczy, automatycznie rozglądając się po
pomieszczeniu. W sumie nie wiem, czego się spodziewałem. Że człowiek, który
łączy się z szatanem, będzie miał taką plakietkę na czole?<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Kyungsoo, nazywany przez nas dzieckiem szatana, stoi tam
pod ścianą – wyjaśnił Jjong, kiwając głową w stronę chłopaka o ciemno
czerwonych włosach, dziwnie zaczesanych do przodu. Z daleka nie widziałem
dokładnie jego twarzy, ale od razu mogłem stwierdzić, że nie wygląda na kogoś,
kto ucina sobie przy herbatce pogawędki z ciemną stroną mocy. Był dość niski
(przynajmniej w porównaniu z czarnowłosym chłopakiem, który stał obok niego i
nonszalancko opierał się o ścianę) i szczerze, to trochę wyglądał na
zagubionego, jakby na trening przyszedł po raz pierwszy.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Chanyeol z kolei jest taką naszą papugą. Wzoruje się na
mocach innych ludzi. Niesamowite, bo w pewnym sensie nie ma żadnych ograniczeń,
jeżeli chodzi o nadzwyczajne umiejętności – kontynuował Daehyun.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Próbowałem sobie to wszystko jakoś poukładać w głowie, żeby
już drugiego dnia nie doznać nieprzyjemnego<span class="apple-converted-space"> </span><i>uczucia</i><span class="apple-converted-space"> </span><i>chaosu</i> i zagubienia się we
własnych myślach. Jednak przyswoiłem do tej pory tak dużą część informacji, że
prawie czułem, jak gotuje mi się mózg.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Dae zerknął na zegarek i klasnął w dłonie, czym trochę mnie
wystraszył. Podskoczyłem w miejscu, po czym zalałem się czerwienią ze wstydu.
Miałem nadzieję, że nikt nie zwrócił na mnie uwagi, jednak po chwili usłyszałem
cichy chichot Yuri i jej (chyba) przyjaciółki. Z minuty na minutę lubiłem ją
coraz mniej.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Dobra ludzie! Zaczynamy trening! – Daehyun podniósł głos,
próbując przekrzyczeć gawędzących ze sobą ludzi. Minęło kilka sekund, nim
wszyscy naprawdę się uciszyli. Tylko kilku chłopaków stojących na samym końcu
wciąż szemrało między sobą, kompletnie olewając produkującego się Dae. Ten nie
zwrócił na nich najmniejszej uwagi i kontynuował. – Rozpiska grup wisiała od
jakiegoś czasu, więc chyba każdy wie z kim dzisiaj trenuje. Jeżeli nie, to
proponuję udać się do holu głównego i to sprawdzić – rzucił sucho. – Stańcie,
proszę, tak jak was wcześniej pogrupowano i zaczynamy ćwiczenia – dodał, po
czym zwrócił się centralnie do mnie. – Jeszcze nie byłeś nigdzie przydzielony,
więc będziesz dzisiaj trenował z nami – powiedział cicho, tak, że ledwie go
usłyszałem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
Jonghyun pokiwał ochoczo głową. Jeszcze chwila a zacznie
skakać z radości w miejscu jak wcześniej Yuri. Średnio podzielałem jego
entuzjazm. Ogólnie, to wciąż miałem w głowie plan ucieczki, jednak zamiast go doskonalić,
skupiłem się na uspokajaniu własnego ciała, które teraz nienaturalnie zaczęło
drżeć.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Kiedy wszyscy zebrani odnaleźli swoje grupy, Daehyun
pokrótce przedstawił listę ćwiczeń do wykonania. Według Jjonga ćwiczenia na co
dzień za bardzo się od siebie nie różnią. Większość już wie, co ma robić, a
początkowa mowa Dae jest przeznaczona głównie nowym adeptom.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Z tego co zrozumiałem, trening jest podzielony na cztery
części. Przygotowanie – czyli różnego rodzaju ćwiczenia na skupienie i
wyzwolenie mocy (brzmi idiotycznie, wiem), szkolenie z opanowania i utrzymania
konkretnego poziomu swoich umiejętności, ćwiczenia na defensywę oraz ostatnie –
atak, który przez wszystkich nazywany był po prostu sparringiem – ludzie
walczyli między sobą, próbując nowych trików, których nauczyli się w trakcie
szkolenia oraz w międzyczasie starając się nawzajem nie pozabijać. Do tego
ostatniego zdecydowanie potrzeba było dużo koncentracji i opanowania, inaczej
wyglądało się jak podobno znany już wszystkim nowicjusz o ksywce Xiumin, który
ciskał na prawo i lewo piorunami, wywołując przy tym niezłą śnieżną zamieć.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Stanąłem u boku Jonghyuna, który poklepał mnie
przyjacielsko po ramieniu. Próbował mi dodać odwagi, ale średnio mu to
wychodziło. Nogi miałem jak z waty, a ręce trzęsły się niczym przed ostatecznym
sprawdzianem, od którego zależała moja przyszłość. Wiedziałem, że przesadzam,
ale nie mogłem nic na to poradzić. Moje ciało po prostu w ten sposób radziło
sobie ze stresem. Miałem tylko nadzieję, że z czasem do tego wszystkiego
przywyknę i treningi (oraz ogólnie całe moje życie) staną się łatwiejsze.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Daehyun został z nami. Po chwili podszedł do nas Minho,
ciągnąc za sobą Taemina, który chichotał cały czas pod nosem. Zacząłem się
zastanawiać, czy Tae przypadkiem nie jest na jakichś prochach – cały czas był
zadowolony, non top się śmiał, miał pełno energii, której chyba nie potrafił w
żaden sposób porządnie ulokować.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie chcieliśmy cię rzucać na głęboką wodę, więc dzisiaj
poćwiczysz z nami – wyjaśnił Jjong, wciąż klepiąc mnie po ramieniu niczym
rodzic.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Wiesz już jak działają twoje umiejętności? – zapytał
Minho.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Ani trochę – przyznałem zgodnie z prawdą.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Czyli zaczynamy od zera. – Zaśmiał się Taemin, klaszcząc
w dłonie. – To takie ekscytujące!<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Zmarszczyłem brwi.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Raczej przerażające – syknąłem na tyle cicho, by żaden z
nich mnie nie usłyszał (o ile żaden z nich nie czytał z ruchu warg, ani nie
miał takiej umiejętności jak Yuri).<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Pierwsze piętnaście minut treningu było istną katorgą.
Znajomi zamiast skupiać się na sobie, starali się mi pomóc w ogóle jakoś
zacząć. Problem pojawił się już przy części „przygotowania”, kiedy to miałem
zamknąć oczy, głęboko oddychać i zastanowić się nad swoimi umiejętnościami.
Podobno w ten sposób najłatwiej jest odnaleźć „siebie” i zrozumieć na czym
polegają zdolności, które posiadasz.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- O ile zaraz nie dostanę objawienia, to się, cholera,
dzisiaj nie dowiem – skwitowałem, otwierając oczy.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Szukałem w sobie wewnętrznego ognia, krzycząc w duchu różne
formułki typu „ogniu – przybądź”, modląc się, by to coś dało. Oprócz tego, że
na chwilę zrobiło mi się gorąco (raczej z zażenowania, niż dzięki
umiejętnościom), nic ciekawego się nie wydarzyło.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Jjong westchnął, pocierając czoło dłonią.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Nie martw się, Kibum. Niektórzy potrzebują więcej czasu
na przygotowanie – powiedział.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify;">
Wcale nie poczułem się lepiej. Wręcz przeciwnie. Teraz
czułem się jak dzieciak, który nie potrafi wykonać najprostszego zadania na
zajęciach.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Spróbuj jeszcze raz – szepnął Taemin, lustrując mnie
wzrokiem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Pierwszy raz od czasu spotkania na korytarzu, kiedy to miał
zranioną rękę, widziałem, żeby się przejmował. Skoro nawet Tae zrobił się
nazbyt spokojny, ze mną naprawdę musiało być coś nie tak.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Ile ci to zajęło, Taemin? – zwróciłem się do niego.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Wzruszył ramionami.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Kilka minut. Ale nie przejmuj się! Przecież nie możemy
być wszyscy tacy sami – odpowiedział zmieszany.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Minho uśmiechnął się do niego pokrzepiająco.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<i>Halo! To ja tutaj cierpię, a nie Taemin!</i><o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Dobra, Kibum. Weź głęboki oddech i spróbuj jeszcze raz.
Tylko tym razem naprawdę się skoncentruj, a nie myślisz o pierdołach – rozkazał
Daehyun, mrużąc gniewnie oczy. – Jeżeli nie uwierzysz, że nie jesteś tutaj
przez przypadek, to ci się nie uda.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Czekaj – zatrzymał mnie ruchem ręki Jjong. – Najpierw wy
trochę pobawcie się waszymi umiejętnościami. Pokażcie mu, na czym to wszystko
polega. Może się odblokuje – zaproponował, po czym zerknął na mnie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Zaczynaj, Tae – mruknął Minho.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Koncentracja czy od razu sparring?<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Bez gry wstępnej, chłopcy. – Zaśmiał się Daehyun,
odsuwając się na bok. Podążyłem jego śladem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Kilka sekund później podziwiałem najciekawszy pokaz,
jakiego w życiu byłem świadkiem. Choć prowadzili ze sobą swego rodzaju walkę
wody i powietrza, wyglądali, jakby tańczyli. Na pierwszy rzut oka dało się
wyczuć, że mają za sobą lata praktyki. To prawie tak, jakby mieli już swoją
choreografię, w której różne powtarzane po milionowy raz sekwencje, mieszały
się. Za każdym razem, kiedy Taemin wysuwał wodny atak, Minho bawił się
powietrzem, broniąc się, bądź od razu odbijał pałeczkę, co było nieco bardziej
problemowe dla Tae.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Bawili się żywiołami przez kilka następnych minut. W pewnej
chwili Daehyun klasnął w dłonie i zamachał rękami, by zwrócić na siebie ich
uwagę. Zmęczeni, zasapani, ale bardzo radośni skończyli igrać z żywiołami,
uśmiechając się do siebie. Minho zgiął się w pół i podparł się rękami o uda,
normując oddech. Taemin jak zwykle zaczął się śmiać, więc Choi dmuchnął mu
powietrzem prosto w twarz, co jeszcze bardziej go rozweseliło.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Przewróciłem oczami. To było tak słodkie, że aż zebrało mi
się na wymioty.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Kibum – zwrócił się do mnie zachęcająco Jjong. – Jak
widzisz, używanie mocy nie jest takie trudne. Trzeba się przełamać i naprawdę
porządnie skoncentrować.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
- Mogę spróbować po swojemu? – zapytałem dość niepewnie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Pokiwali głowami, zainteresowani moim planem. Teraz
poczułem się jeszcze gorzej, bo jeżeli znowu nie wypali, to po raz setny tego
dnia wyjdę na idiotę przed ludźmi, których ledwo znam (w których oczach
chciałem zachować pozory i być<span class="apple-converted-space"> </span><i>cool</i>).<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Wyciągnąłem przed siebie otwartą dłoń i na chwilę
zawiesiłem na niej spojrzenie. Wyobraziłem sobie ogień – pomyślałem o byle
jakim płomieniu: z kominka, z ogniska, z czegokolwiek. Mój umysł nie wiadomo
dlaczego podsunął mi zwykłą zapałkę, którą siłą umysłu zwyczajnie próbowałem
zapalić. Zamknąłem oczy, wyobrażając sobie taką sytuację: stoję na środku
chodnika, jest cholernie zimno, mam w ręce zapałkę, która w jakiś chory sposób
ma mi pomóc się ogrzać, ale nie wiem, jak ją zapalić. Skupiam się więc na
„wewnętrznym ogniu”, który podobno w sobie noszę i… zapałka się rozpala. Ot tak.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Krzyk radości Jjonga i reszty moich nowych znajomych
sprowadził mnie na ziemię. Zignorowałem ich, próbując skupić się na tym dziwnym
cieple, które pojawiło się w moim ciele, zwłaszcza w okolicy dłoni. Wiwat
przyjaciela był tak głośny, że spodziewałem się niesamowicie ogromnego
płomienia, który pożera moją rękę. Jakież było moje zaskoczenie, kiedy po
otwarciu oczu dostrzegłem malutki, chyba najmniejszy na świcie płomyczek.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
Nie jestem zachłanny, dlatego cieszyłem się, że w ogóle mi
się udało. Mimo to płomyk wielkości kilku milimetrów wcale nie był
satysfakcjonujący. Czułem, że się zbłaźniłem, choć ogólna radość i oklaski
moich znajomych podniosły mnie nieco na duchu. <o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<i>Przede mną długa droga</i><span class="apple-converted-space"> </span>- pomyślałem, wpatrując się w ogień, który pojawił się
znikąd. Delikatnie łaskotał moją skórę, emitując przyjemne ciepło. Moja
umiejętność bardzo powoli zaczynała mi się podobać.<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<i><span style="font-family: 'Bookman Old Style', serif; font-size: 11pt;"><br /></span></i></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: center; text-indent: 33.95pt;">
<img src="http://25.media.tumblr.com/abbd4ab7fa6d59e701c7e6ebe7d68385/tumblr_mfs6nzgXaU1qlccy4o1_500.gif" height="233" width="400" /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-family: Bookman Old Style, serif;"><span style="font-size: 14.6667px;"><i><br /></i></span></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-family: Bookman Old Style, serif;"><span style="font-size: 14.6667px;"><i>Hej, hej! ♡</i></span></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-family: Bookman Old Style, serif;"><span style="font-size: 14.6667px;"><i>Skończyłam dzisiaj trójkę do Feniksa i nie mogłam się powstrzymać. Bardzo zależało mi na tym, żeby po tej rocznej przerwie wrócić jak najszybciej do jego publikowania. Odświeżyłam więc zakładkę z bohaterami (teraz również w spisie treści jako "cast") i napisałam to coś powyżej. Czy jestem zadowolona? Cóż, może być. Pomału wracam do tematu, wdrążam się w świat nadprzyrodzonych umiejętności, piszę, piszę i piszę. Będzie lepiej. </i></span></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-family: Bookman Old Style, serif;"><span style="font-size: 14.6667px;"><i>Pozdrawiam serdecznie, xx</i></span></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<span style="font-family: Bookman Old Style, serif;"><span style="font-size: 14.6667px;"><i>Martis</i></span></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 33.95pt;">
<br /></div>
Martishttp://www.blogger.com/profile/00031033110772366437noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-7989266052995417894.post-44078119248665247142015-09-07T22:22:00.003+02:002015-09-26T13:32:32.667+02:00THIS IS US: How we became something like 'friends'<div style="text-indent: 50px;">
<div style="text-align: justify;">
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Próbowałem o nim nie myśleć.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Wydawało mi się, że po naszym pierwszym spotkaniu, Byun Baekhyun stanie się dla mnie nieważny. Zapewne tak właśnie by było, gdyby nie fakt, iż niestety, ku
wszechogarniającej mnie złości, nie mogłem się od niego uwolnić. Różnica była taka, że teraz widziałem go w zupełnie innym świetle. Nie spędzałem już cennych studenckich minut na zastanawianiu się, jakby
to było, gdyby Baek się do mnie odezwał, bo tak naprawdę nie zależało mi już na jego przychylności. Wręcz przeciwnie. Teraz każda najdrobniejsza wzmianka o
jego osobie natychmiastowo wprowadzała mnie w stan irytacji.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Jak niegdyś wspominałem od Byun Baekhyuna naprawdę nie można daleko uciec. <span style="text-indent: 33.95pt;">To nieważne jak bardzo się starasz, ktoś w twoim otoczeniu i tak prędzej czy
później zacznie podrzucać ci kolejne anegdoty na jego temat. Historie, które
sprawiają, że masz ochotę zamknąć się w swoim pokoju, założyć słuchawki, puścić muzykę
najgłośniej jak tylko się da i wreszcie skupić się na sobie. Doprawdy nie
obchodziło mnie, co Byun powiedział w tajemnicy po drugim piwie, a co zrobił po
szóstym. Miałem własne problemy do rozwiązania, jak na przykład zastanowienie się nad odpowiednim sposobem na danie kosza dziewczynie, która uganiała się za mną od dwóch miesięcy.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Zaraz ci przyłożę - warknąłem do Sehuna, gdy któregoś
dnia po raz setny opowiadał mi o swoim nowym przyjacielu. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Wciąż się wściekasz, że przegrałeś? Przez to, że jednak
Baekhyun zainteresował się mną, a nie tobą, hyung? - zadrwił w odpowiedzi,
poprawiając swoje tlenione włosy. Niedawno pofarbował grzywkę na róż, który teraz spłukał się do lekko rudawego odcieniu. Wyglądał komicznie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Przez ostatnie kilka tygodni denerwował mnie niemal tak
samo, jak słynny Baek, którego twarz musiałem oglądać przy każdym spotkaniu w
mieszkaniu Sehuna. Jakim cudem Oh Sehun stał się przyjacielem Byuna, to
pozostawało dla mnie tajemnicą. Zahipnotyzował go, zaszantażował? Nie miałem pojęcia - trochę liczyłem na hipnozę, która wkrótce mogłaby przestać działać.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Nie obchodzi mnie to, z kim się zadajesz. Zwyczajnie mam
dość słuchania o tym, jaki jest wspaniały - burknąłem, przekręcając kluczyk w
drzwiach swojego pokoju. Przez chwilę zastanawiałem się, czy nie zatrzasnąć ich
Sehunowi przed nosem, ale chłopak niósł część moich zakupów, więc zdecydowałem się
w podzięce wpuścić go do środka.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Rzuciłem plecak pełen wypożyczonych książek na łóżko, po
czym sam podzieliłem jego los. Z nosem w poduszce znów słuchałem długich
wywodów Oh na temat jego kolegów z roku i kolejnej weekendowej imprezy u
jednego z nich w towarzystwie Baeka. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Kiedy już miałem się rozryczeć w poduszkę, ukrywając to
skrupulatnie przed kumplem, ktoś zapukał do drzwi. Sehun oczywiście nie ruszył
swojego kościstego tyłka z miejsca, ale przynajmniej na chwilę zamilkł,
zaciekawiony niespodziewanym gościem. W tym momencie przypominał mi surykatkę, kiedy tak
prostował się na krześle i wbijał wzrok w drewno, jakby mógł przez nie coś
zobaczyć. Może mógł, kto wie. Oh Sehun był dość dziwnym dzieciakiem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Na początku sam nie poruszyłem się nawet o milimetr.
Pomyślałem, że może tajemniczy gość zwątpi i sobie pójdzie. Przeliczyłem się,
bo po kilku sekundach zapukał jeszcze raz - tym razem dłużej i głośniej.
Wydałem z siebie dziwny dźwięk - coś pomiędzy jęknięcia, warknięcia a stęknięcia i wreszcie wstałem, ociągając się, jak tylko to było możliwe. W
międzyczasie ktoś zastukał trzeci raz, naprawdę wzbudzając tym moją ciekawość. </div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
W progu stał Byun Baekhyun z telefonem w ręce. Opierał się
o framugę, patrząc na mnie z przymrużonymi oczami. Nie byłem pewny, czy Baek darzył mnie tymi samymi negatywnymi uczuciami co ja jego, ale jego
wzrok często na to wskazywał. Nie przypadłem mu do gustu już pierwszego dnia,
czy może zraziłem go do siebie swoim późniejszym zachowaniem? <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Stawiałem na to drugie, bo za każdym razem, kiedy zadawał mi jakieś grzecznościowe pytania, zbywałem go machnięciem ręki. Ani razu się przed nim nie ukłoniłem, tym bardziej nie mówiłem do niego hyung, choć miałem
świadomość, że był ode mnie ciut starszy. Nie robiłem tego z braku wychowania -
zwyczajnie robiłem mu na złość, bo słyszałem, że zwraca uwagę na takie rzeczy. Odkąd zirytował mnie przy naszym pierwszym spotkaniu,
teraz ja robiłem mu to notorycznie. Cóż, bywałem mściwy.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Szukam Sehuna - rzucił od razu, mijając mnie w progu,
choć wcale nie zapraszałem go do środka.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Przewróciłem oczami i zatrzasnąłem za nim drzwi, specjalnie
robiąc przy tym więcej hałasu, niż było potrzeba. Nim odwróciłem się do niego
przodem, usłyszałem ciche prychnięcie. Odetchnąłem głęboko, by trochę się
uspokoić. Przy takim obrocie spraw, niedługo się pozagryzamy. Sehun będzie tego
świadkiem, bo to on zazwyczaj bywał naszym<span class="apple-converted-space"><i> </i></span><i>łącznikiem</i>.
Nie spotykaliśmy się bez niego albo bez Luhana. Przez to Lulu nazywał siebie i Sehuna
naszymi swatkami, co bawiło wszystkich oprócz mnie. Nawet Baek śmiał się z ich
żartów, podczas gdy ja tylko wywracałem oczami, pokazując im jak bardzo marne są te dziecięce dowcipy. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Doprawdy nie wiem, kiedy zmieniłem się w tego nudnego
staruszka, który nic tylko krytykuje ludzi. Zresztą, to mało ważne. Nie miałem nikogo, przed kim musiałbym udawać, że jestem inny. Nikomu nie próbowałem się przypodobać, więc było mi z tym dobrze.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Hyung, jesteś - ucieszył się Sehun, szczerząc się od ucha
do ucha. Nigdy się tak nie cieszył, kiedy rozmawiał ze mną. Poczułem ukłucie
zazdrości, ale sprytnie je zignorowałem. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Cały i zdrowy - odpowiedział mu, uśmiechając się.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Przez chwilę go obserwowałem, zastanawiając się, dlaczego
właściwie tak bardzo mnie denerwuje. Kiedy Sehun zadawał mi podobne pytania,
nie potrafiłem jednoznacznie odpowiedzieć. Zwyczajnie miał w sobie coś
takiego... co doprowadzało mnie do białej gorączki. Ale jednocześnie zdarzały się takie chwile jak
ta teraz, w których nie mogłem odwrócić od niego wzroku. Choć często mnie
drażnił i sprawiał, że stawałem się jakiś... nieswój w jego obecności, mimowolnie chyba się do niego przyzwyczajałem. Jego obecność z dnia na dzień, ze spotkania na
spotkanie nie robiła już na mnie tak wielkiego wrażenia, co na początku. </div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Nie był już Gwiazdą
Wieczoru, choć czasem śpiewał na prośbę Sehuna, który cieszył się wtedy jak
mała dziewczynka. Pomału przestawałem widzieć w nim tą nienaturalną osobę,
którą wszyscy wokół znali, a zaczynałem dostrzegać jego prawdziwe cechy.
Zauważyłem na przykład, że jest opiekuńczy i ma dobre serce. Wiedziałem, że zależy mu na
przyjaciołach, bo zawsze na początku spotkania pytał o ich samopoczucie. Czasem odprowadzał Sehuna do jego mieszkania, kiedy późno kończyliśmy imprezy.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Kiedy myślałem tak o pozytywnych cechach Byun Baekhyuna,
poczułem dziwny żal w sercu. Zignorowałem to jednak, wreszcie odwracając wzrok.
Wpatrzyłem się w swoje dłonie, jakbym miał wyczytać na nich jakiś niesamowity fakt. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Zamówimy jakieś żarcie? - zapytał Sehun, chyba
kontynuując ich rozmowę. Nie byłem tego pewny, bo na chwilę wyłączyłem się z
konwersacji.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Pewnie! Mam ochotę na kurczaka. Chanyeol? - zwrócił się
do mnie Baekhyun, szukając mojego spojrzenia. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Kiwnąłem tylko głową, nie podnosząc wzroku. Speszyłem się, choć nie miałem ku temu większego powodu. W jakiś dziwny sposób sprawił, że w kilka sekund straciłem całą swoją pewność siebie. To była kolejna
cecha Byuna, której nie potrafiłem ignorować. Potrafił mnie rozbroić w tak krótkim
czasie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Zajmę się tym - zaoferował się Sehun i zaczął szperać w
telefonie. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Wpuścisz mnie do łazienki, czy mam lecieć aż do Luhana? -
zapytał po chwili milczenia Baek, używając niezwykle protekcjonalnego tonu. Często
tak robił, kiedy się do mnie zwracał. Sehuna obdarowywał uśmiechami i
wewnętrzną radością, a jedyne co ja od niego dostawałem, to chamskie komentarze o
niewychowaniu i te pół-uśmieszki, które zazwyczaj brałem za wyraz drwin.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Rób co chcesz - burknąłem, rzucając mu przelotne
spojrzenie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Chwilę później wyszedł.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Nie rozumiem - zagaił Sehun, patrząc na mnie sponad
ekranu telefonu.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Czego?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Te spojrzenia, które mu rzucasz. Nie rozumiem ich.
Nienawidzisz go czy się zauroczyłeś? - zaśmiał się, wracając do scrollowania
jakiejś strony.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Czułem, jak pomału robię się czerwony na twarzy, więc
wbiłem wzrok w podłogę.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Nie pieprz głupot - powiedziałem tylko, próbując uciąć
temat.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Sehun czasem miewał dziwne pomysły. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Mówiąc bardziej serio, to będziecie się często widywać, bo na większość imprez chodzimy razem.
Nie mógłbyś trochę... spróbować go polubić? - zapytał, tym razem rzeczywiście
siląc się na powagę. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Westchnąłem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Nie mówię, że go nie lubię. Gość po prostu mnie irytuje
- stwierdziłem, kładąc się na swoim łóżku. Przez chwilę podziwiałem sufit.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Ty też mnie często wkurzasz, hyung, a jednak wciąż się
z tobą zadaję.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Stąpasz po cienkim lodzie, dzieciaku - warknąłem, rzucając
mu jedno ze specjalnych spojrzeń, zarezerwowanych tylko dla Sehuna. Raczyłem go
nimi zawsze, kiedy powiedział bądź zrobił coś tak głupiego, że nie dało się
tego opisać słowami. Zazwyczaj po takim geście się zamykał, tym razem jednak kontynuował. Zamknąłem oczy, mrucząc pod nosem kilka przekleństw.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Hyung - jęknął, odkładając telefon na bok. Czułem na
sobie jego wzrok. - Może jak się trochę zaangażujesz, to Baek odpłaci się tym
samym? To dobry człowiek. Nie skreślaj go.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Mimowolnie zacisnąłem dłonie w pięści. <o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Nie skreśliłem Byun Baekhyuna. Sęk w tym, że zwyczajnie nie
mogłem się od niego uwolnić, dlatego zaczął mnie wkurzać. Był wszędzie - w każdej rozmowie czy wspomnieniu.
Moi znajomi i mój pokój - to było dotychczas jedyne miejsce, w którym miałem spokój. Teraz
Byun wdarł się nawet tutaj. </div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Tak mi się wydawało, że gdzieś tam głęboko w duszy... nawet gdybym chciał, nie potrafiłbym już wyrzucić go z mojego życia. Jak bardzo trzeba być pokręconym, żeby
przywiązać się do człowieka, który budzi w tobie tak sprzeczne, choć częściej
tak bardzo negatywne emocje? </div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
<span style="text-indent: 33.95pt;">W jego towarzystwie czułem się czasem tak bardzo zagubiony, że zwyczajnie brakowało mi słów. Nie lubiłem tego, jaki się przy nim stawałem. Inny. Dziwny. Nieogarnięty.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
<u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Im dłużej o tym myślałem, tym szybciej docierało do mnie, że w pewnym sensie <span style="text-indent: 45.2667px;">- przez naszych wspólnych znajomych i godziny spędzone w swoim towarzystwie -</span><span style="text-indent: 45.2667px;"> </span><span style="text-indent: 33.95pt;">staliśmy się sobie na tyle bliscy, żeby móc
nazywać się czymś w rodzaju</span><span class="apple-converted-space" style="text-indent: 33.95pt;"> </span><i style="text-indent: 33.95pt;">przyjaciół</i><span style="text-indent: 33.95pt;">. Co prawda nie lubiłem Byuna w ten sam sposób, co Sehuna, ale w pewnym sensie było mi to
na rękę. Dzięki temu przy Bakehyunie zawsze mogłem być sobą. Robiłem i mówiłem,
co chciałem, bo nie zależało mi na tym, co sobie o mnie pomyśli. Zresztą,
jeszcze nigdy nie zdarzyło się, żeby zrównał mnie z ziemią za którąś z moich
dziwnych opinii. Zdawać się mogło, że akceptował mnie takiego, jakim byłem -
choć drażniło go moje zachowanie, po prostu się z nim pogodził. Jak na znielubionego prawie przyjaciela przystało.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
<br /></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> </span><img height="205" src="https://33.media.tumblr.com/1339e0827462ab51f938214d51ea23e6/tumblr_inline_nskahraryV1ts5qzl_500.gif" width="400" /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 18.4px;"><i>Cześć kochani, x</i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 18.4px;"><i>Druga część historii Baekyeola. Tak jak mówiłam, party są krótkie, akcja pomału toczy się do przodu. Wszystko jest zamierzone, wszystko idzie zgodnie z planem, co w sumie nawet mnie cieszy. Dużo uczuć, trochę opisów, mało akcji. Wszystko po kolei.</i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 18.4px;"><i>Napisałam połowę trzeciego rozdziału Feniksa. Niedługo wrzucę. Chociaż możliwe, że najpierw pojawi się kolejny part This is us.</i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 18.4px;"><i>Na koniec chciałam podziękować za komentarze i piękną liczbę odwiedzin.</i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="line-height: 18.4px;"><i>Love ya all ♥</i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
</div>
</div>
Martishttp://www.blogger.com/profile/00031033110772366437noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-7989266052995417894.post-44924888038323441392015-08-31T15:47:00.000+02:002015-09-17T20:04:30.229+02:00Moving forward<div style="text-align: center;">
<img src="http://static.tumblr.com/zqy7awg/Bigm79jgp/tumblr_lsgu0xqwjn1qgcnpjo1_500_large.gif" height="224" width="400" /></div>
<div style="text-align: center;">
Tytuł: <b>Moving forward</b><br />
One shot, angst<br />
Inspiracja: <a href="http://static.tumblr.com/zqy7awg/Bigm79jgp/tumblr_lsgu0xqwjn1qgcnpjo1_500_large.gif" target="_blank">★</a> <a href="http://data2.whicdn.com/images/50414139/large.jpg" target="_blank">☆</a> <a href="https://pbs.twimg.com/media/CDfELj9UgAABQUU.jpg:large" target="_blank">★</a> <a href="http://33.media.tumblr.com/d32a9630672d665e808d74847ef83fef/tumblr_nt61mhnFPx1tuszjwo1_500.gif" target="_blank">☆</a> <a href="http://33.media.tumblr.com/8cd1aa9f48cb30f324f25dec966c910a/tumblr_nnkr8oow1N1shkd2bo1_500.gif" target="_blank">★</a> <a href="http://38.media.tumblr.com/7b008c370432dc45ff79cd55337a7635/tumblr_no6j26rAhU1u54zofo1_1280.gif" target="_blank">☆</a><br />
Pisane przy<i> <a href="https://www.youtube.com/watch?v=NMdTd9e-LEI" target="_blank">I need U</a>, <a href="https://www.youtube.com/watch?v=5nN8v3LJQrg" target="_blank">intro 화양연화,</a> <a href="https://www.youtube.com/watch?v=LBcR4OkS_tQ" target="_blank">Promise</a></i><br />
a/n: <i>Napisałam to kiedyś pod wpływem bardzo negatywnych emocji. Długo się zastanawiałam, czy w ogóle to gdziekolwiek dodawać, ale ostatecznie stwierdziłam, że do odważnych świat należy. Shot jest chaotyczny, ale taki był zamysł. Sama nie wiem, co o nim myśleć. <strike>Chyba się do niego nie przyznaję. </strike>Główny bohater nie jest określony - zostawiam to waszej wyobraźni, choć przyznam, że pisząc to, wyobrażałam sobie V.</i><br />
<br />
<i>Proponuję I need U w tle.</i></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-large;">★</span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Stos kartonowych pudeł
wypełnionych osobistymi rzeczami blondyna piętrzył się na środku salonu. Chłopak
stał w progu, rozglądając się po
pomieszczeniu. Wszystko było już spakowane. Za chwilę miał opuścić to miejsce
na zawsze. Oddać klucze nowemu właścicielowi i ruszyć naprzód.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Dlaczego to było takie trudne?
Powinien z radością wymaszerować z budynku, wreszcie poczuć się… wolny. W końcu
wynosił stąd więcej smutnych, wręcz żałosnych wspomnień, które najlepiej
wymazałby z pamięci jak niechciane ołówkowe smugi z kartki papieru w szkolnym
zeszycie. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Zacisnął dłonie na framudze
drzwi, chroniąc się przed upadkiem. Serce waliło mu jak oszalałe, a do oczu
napłynęły łzy. Zamrugał kilka razy, próbując pozbyć się słonej oznaki słabości.
W pewnej chwili przymknął powieki, na chwilę odpływając do krainy własnych
pokręconych myśli. Był stanowczo zbyt sentymentalny. Zbyt szybko przywiązywał
się do miejsc, rzeczy i ludzi. Dobrze o tym wiedział – już nie raz cierpiała
przez to jego dusza. Nie raz ucierpiało jego ciało.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Nienawidził tego miejsca z całego
serca. Jednocześnie nie potrafił sobie wyobrazić mieszkania gdzie indziej.
Jakby został na wieki przydzielony do tego niewielkiego zakątka na ziemi. To
tak długo był jego dom. Nie chciał wynosić stąd jedynie tych beznadziejnych wspomnień
i ogromnej ilości niespełnionych marzeń. Odnosił wrażenie, jakby większość tych
kartonowych pudeł właśnie to miało w środku. Miał ochotę w ten sposób je
oznaczyć. <i>Niespełnione marzenia. Pożerające mnie od środka negatywne emocje.
Masa niechcianych wspomnień. </i></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Powstrzymał się od drwiącego
uśmiechu. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Tak bardzo chciał znaleźć choć jeden słoneczny
promyk, wśród tych ciemnych, beznadziejnych chmur. Potrzebował radosnego
wspomnienia – takiego, które przysłoniłoby całe cierpienie. Dzięki któremu to
miejsce nie kojarzyłoby mu się jedynie z pustką, bólem, krzykiem i łzami.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Wszedł do swojej byłej już
sypialni.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Miał wrażenie, że granatowe,
obdarte i przebarwione od wiszących na nich wcześniej fotografiach ściany
wołały o pomoc. Cały ten pokój kojarzył mu się tylko z jednym. Z rozpaczą. To
tutaj najczęściej wypłakiwał oczy w poduszkę, dusząc się własnymi łzami – krył
się ze swoją słabością przed wymagającą matką. To tutaj zapijał żal po śmierci swojej jedynej dotąd miłości. To tutaj umierały jego najskrytsze marzenia – w ciszy, w samotności, tak jak on w
ciszy umierał w środku każdego dnia.<br />
<br />
Tu nawet sny przestały być kolorowe.</div>
<div class="MsoNormal">
Wiecznie te same koszmary.</div>
<div class="MsoNormal">
We śnie i na jawie.<br />
<i><br /></i>
<i>Gdybyś tu była, może świat wyglądałby inaczej.</i></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
To zawsze wyglądało podobnie –
trochę, jakby to pomieszczenie żyło i miało tylko jedno zadanie: opleść swoimi
obleśnymi mackami swojego mieszkańca i pomału, dzień po dniu wykańczać go
ciemnością, pochłonąć go, zalać cierpieniem.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Zatrzasnął drzwi.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Dusił się. Coś zaciskało się
wokół jego szyi, jakby nie chciało dać mu odejść.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Dlaczego to było takie trudne?
Przecież nienawidził tego miejsca. Powinien z radością stąd uciec. Zacząć nowy
etap w życiu. Tym razem zrobić to odpowiednio – po swojemu. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Wlekł się korytarzem. Zatrzymał
się przy ogromnym oknie na końcu wąskiego holu. Przesunął dłonią po chropowatej
powierzchni betonowego parapetu, na którym potrafił przesiadywać całymi nocami.
Po ciemku, wpatrując się w księżyc i gwiazdy. Nie zapalał światła, kiedy czytał
tu książki. Przychodził z latarką i czerwonym kocem. Nie chciał budzić matki.
Zawsze miała problemy z zasypianiem.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Wyjrzał na zewnątrz. Na dworze
robiło się ciemno. Słońce zachodziło, zabierając ze sobą całą radość i
szczęście. Jego rolę pomału przejmował księżyc. Ledwo świecił.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Spojrzał na starą huśtawkę,
zwisająca z niebezpiecznie suchej gałęzi. Tuż obok w ziemi wykopano wielki dół,
do którego później nasypano piachu. Ten prowizoryczny plac zabaw miał tyle lat,
co jego najlepszy przyjaciel, starszy od niego o trzy lata. To miejsce widziało
więcej, niż by chciało. Znało wszystkie sekrety dorastających dzieciaków.
Towarzyszyło wielu pokoleniom żałosnych nastolatków bez świetlanej przyszłości.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Teraz nikt tu nie przychodził. Wyrośli z niego. Dla młodszych kolegów
był niewystarczający. Zbyt stary. Za słaby. Kompletnie bezużyteczny.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Plac zabaw opustoszał.</div>
<div class="MsoNormal">
Całe osiedle pomału pustoszało.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Ze starej grupy nie został nikt
oprócz niego. Większości poszczęściło się w życiu, choć początek każdego był
podobny. Pochodzili z tego miejsca. Dzielili ten sam smutny los. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Każdy z nich miał swoje problemy.
Rozwiązywali je, bujając się na tej
starej, słabej i bezużytecznej huśtawce. Marzyli o lepszym jutrze. Właśnie to ich połączyło - marzenie. Rozmawiali między sobą szeptem, jakby
otaczające ich drzewa mogły wszystko usłyszeć. Jakby miały przekazać wszystko
rodzicom. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Nie widzieli się od trzech lat.
Chyba dawno zapomnieli o złożonej sobie obietnicy.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Spotykajmy się tu ostatniego dnia każdych wakacji. </i><i>Obiecuję, że będę
czekał na was na tej huśtawce. Ostatniego dnia wakacji. O osiemnastej.</i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Obiecujesz?</i></div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div class="MsoNormal">
<i>Obiecuję. </i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Będę wypatrywał was z okna.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><br /></i></div>
<div class="MsoNormal">
Spojrzał na zegarek.</div>
<div class="MsoNormal">
Dwudziesta pierwsza trzydzieści
cztery.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Nie przyszli.</div>
<div class="MsoNormal">
Kolejny rok z rzędu.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Właśnie tak działa czas. Obietnice
przestają mieć znaczenie, choć w chwili złożenia jej, ma się wrażenie, że to
najważniejsza rzecz na świecie. Pamiętać… Czy to tak dużo? </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Ludzie zapominają. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Przestali się do niego odzywać po
dwóch miesiącach. Cholerne dwa miesiące. Tylko tyle zajęło im przystosowanie
się do nowego środowiska i puszczenie w niepamięć wszystkiego, co kiedyś miało
dla każdego z osobna tak ogromne znaczenie.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Przetarł policzki rękawem
czerwonego swetra. Tęsknił, chociaż o nim zapomnieli. Brakowało mu ich, chociaż
jasno dali mu do zrozumienia, że nie jest dla nich ważny. Wciąż o nich myślał,
choć dawno powinien przestać. Martwił się o nich, bo tak robią przyjaciele.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Jako ostatni opuszczał to
miejsce. Robił krok przed siebie, czują się jak ślepiec, niepewny gruntu
pod stopami. Czuł, że nie podoła. Wyobrażał sobie swój upadek tak wiele razy…
Ale nigdy naprawdę nie czuł tego bólu. Teraz coś się zmieniło.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Dlaczego to było tak trudne?
Bardziej bał się nieznanego, w które wkraczał, niż przyszłości spędzonej tutaj? </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Przełknął ciężko ślinę. Próbował
rozluźnić mięśnie. Coś cały czas go dusiło. To było tak cholernie realne
uczucie. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Usiadł na środku salonu między
pudłami. Cała ta przeprowadzka – wszystko szło
zgodnie z planem. Aż do teraz. Siedział sam pośród swoich rzeczy, chowając
twarz w dłoniach. <i>Kiedy stąd wyjdę, nie
będzie powrotu</i>, myślał.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Dlaczego to było tak trudne? To
wszystko nie miało sensu. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Krztusił się własnymi łzami.</div>
<div class="MsoNormal">
<i>Bądź cicho.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><br /></i></div>
<div class="MsoNormal">
Coś, co zostało mu z dzieciństwa.
Płakał w ciszy, bo tak go nauczono.</div>
<div class="MsoNormal">
<i>Łzy są oznaką słabości</i>, mawiali.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Nawet jego przyjaciele to
wiedzieli i grzecznie się do tego stosowali. Może dlatego się od niego
odwrócili? Bo jako jedyny z nich płakał. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Nie. To kłamstwo. Raz już
widział, jak jego hyung płakał. Jeden, jedyny raz. Wtedy sam też nie wytrzymał.
I w ciszy płakali razem.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Ktoś zapukał do drzwi. Wytarł
policzki i nos, przetarł oczy dłonią, odchrząkując. Przybrał obojętny wyraz
twarzy. Wpuścił do środka wysokiego mężczyznę, który miał pomóc mu wynieść jego
graty z mieszkania. W milczeniu obserwował, jak facet pakuje pudła do
ciężarówki, zamyka drzwi.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Ostatni raz spojrzał przez ramię,
idąc w kierunku ciężarówki. Tak cholernie się bał.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Nie ma odwrotu.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><br /></i></div>
<div class="MsoNormal">
Z tą myślą oddał klucze
właścicielowi. Ukłonił się nisko i odszedł, po raz ostatni wracając myślami do
tej starej, zakurzonej, zniszczonej huśtawki, za którą już tak bardzo tęsknił.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Przywiązanie.</div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div class="MsoNormal">
<i>Okropieństwo.</i></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-large;">★</span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
</div>
Martishttp://www.blogger.com/profile/00031033110772366437noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7989266052995417894.post-40372703564394300072015-08-29T13:06:00.000+02:002015-08-29T13:06:07.438+02:00THIS IS US: How we met<div style="text-indent: 50px;">
<div style="text-align: justify;">
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Byun
Baekhyun był legendą wśród rówieśników.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Jakimś
cudem każdy miał do opowiedzenia historie z jego życia, wszyscy znali jego
imię. Choć Byun był w rzeczywistości jedną z tych osób, których tak naprawdę
mało kto znał <i>osobiście</i> - ludzie go kojarzyli, bo był oryginalny. Wyrobił sobie
reputację, na której teraz inni swobodnie żerowali. Nie bez przyczyny przyjaźń z Baekhyunem była
powszechnie nazywana "zaszczytem".</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Osobiście
nigdy go nie spotkałem, choć bywałem na wielu akademickich imprezach, na które
podobno był zaproszony.<span class="apple-converted-space"> </span><i>Podobno</i>.
Każdy, kto urządzał imprezy zawsze rozgadywał na prawo i lewo, że Baek jest na
liście gości. Czy naprawdę był, tego już nikt nie sprawdzał, ale po takiej
zapowiedzi często pojawiały się tłumy. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Krążyły o nim tak dziwne pogłoski, że już dawno przestałem
w nie wierzyć, co jednak wcale nie sprawiło, że mniej chciałem go poznać. Jak
każdy byłem ciekawy, jaki jest<span class="apple-converted-space"> </span><i>naprawdę.</i><span class="apple-converted-space"> </span>Chciałem sprawdzić, czy jego
samozwańczy przyjaciele choć w połowie mówili o nim prawdę.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Czasami zastanawiałem się, czy polubiłby kogoś takiego, jak
ja. Czy miałbym jakąkolwiek szansę zostać jego prawdziwym kumplem, gdybym
kiedykolwiek go poznał?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
To nie tak, że miałem obsesję na jego punkcie, czy coś w
tym rodzaju. Nie rozmyślałem o nim całymi dniami, modląc się o możliwość
poznania go, bo miałem na głowie ważniejsze sprawy. Własne problemy, a nie
reputację nieznajomego. O Baekhyunie po prostu nie dało się zapomnieć na
dłużej, kiedy wszyscy dookoła przekazywali sobie coraz to ciekawsze plotki na
jego temat.<br />
Od Byun Baekhyuna zwyczajnie nie dało się daleko uciec.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Park Chanyeol! - Ktoś wykrzyczał moje imię. Odwróciłem
się, by stanąć twarzą w twarz z moim najlepszym przyjacielem. Oh Sehun świdrował mnie wzrokiem, jakby chciał mnie o coś oskarżyć. - Wołam cię i wołam,
a ty jak zwykle w swoim świecie. Przebiegłem dla ciebie cały korytarz, hyung -
wysapał, po czym wziął głębszy oddech, żeby uspokoić serce. Przeczesał palcami
swoje farbowane na blond włosy.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Przynajmniej poprawisz sobie kondycję - wybełkotałem,
znów idąc przed siebie, tym razem u boku Sehuna. Prychnął w odpowiedzi. - Czego
chcesz? - zapytałem, nie bawiąc się w żadne przesłodkie formułki
grzecznościowe. Rzadko kiedy tak naprawdę się witaliśmy. Już do tego
przywykłem. Sehun chyba też, bo wcale się nie skarżył.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Idziemy wieczorem do Luhana? - od razu przeszedł do
rzeczy.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Kto to jest Luhan?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- A czy to ważne? Jest impreza, to idziemy - odpowiedział.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Przewróciłem oczami. Nim zdążyłem cokolwiek powiedzieć,
drogę zagrodziła mi niewysoka, czarnowłosa dziewczyna. Wpadłbym na nią, gdyby nie szybka reakcja Sehuna, który złapał mnie za rękaw i
pociągnął w swoją stronę.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Cześć, Chanyeol! I... och, to znowu ty - burknęła w
kierunku mojego kumpla, czym nawet trochę mnie rozbawiła. Sehun był odwiecznym
wrogiem Suzy (choć znali się dopiero od roku, byłem pewny, że nienawidzili
siebie już od urodzenia).<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Och, to znowu ty - zaczął ją przedrzeźniać, a jego głos
podniósł się niemal o oktawę.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Wybuchnąłem śmiechem, klepiąc kumpla po ramieniu. Dopiero
kiedy spojrzałem na rozwścieczoną Suzy, opamiętałem się. Nie chciałem jej
zbytnio do siebie zrażać, bo jakby nie patrzeć, w pewien sposób, od jakiegoś
czasu chyba się przyjaźniliśmy. Nie byłem co do tego w stu procentach pewny, bo
tak naprawdę rzadko widywaliśmy się poza murami uczelni, jednak w jakimś
stopniu zdążyłem ją polubić.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Skoczymy wieczorem do kina? Zaczynają grać ten nowy film,
o którym tyle mówiłeś - powiedziała, uśmiechając się przy tym. Wyglądała
rozczulająco, kiedy się uśmiechała, bo jej policzki robiły się dwa razy
większe, jakby ktoś je napompował.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Sorry, mała, ale dzisiaj idziemy do Luhana - wtrącił się
Sehun.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Nie zdążyłem nic powiedzieć, bo kumpel siłą odciągnął mnie
od Suzy, mamrocząc pod nosem coś o piekle i diablicach. Zerknąłem tylko przez
ramię i pomachałem jej na odchodne, czym chyba ją trochę rozweseliłem po tak
brutalnej odmowie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Kobiety - westchnął Oh Sehun, w teatralnym geście przewracając
oczami.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Ogarnij się, biorę od niej notatki z wykładów. Jak mnie
przez ciebie znienawidzi, to ty mi je będziesz załatwiał. Nie obchodzi mnie jak
i od kogo - warknąłem, wyrywając wreszcie rękę z jego uścisku.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Przyspieszyłem kroku, ale... cóż, Sehuna jeszcze nigdy nie
udało mi się zgubić. Jakimś cudem zawsze był obok.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Wiesz, że Byun Baekhyun tam będzie? - zagadnął, jakby ten
argument miał mu w czymś pomóc. Wzruszyłem ramionami.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Co mnie obchodzi Byun Baekhyun?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Chcę go poznać, hyung! - prawie krzyknął mi do ucha z
podekscytowania.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Zgromiłem go spojrzeniem, zastanawiając się w duchu,
dlaczego jeszcze, do jasnej cholery, się z nim zadaję. Szybko znalazłem
odpowiedź: w jakiś chory sposób, Sehun zawsze poprawiał mi nastrój. Często
chodził naburmuszony i patrzył na wszystkich tak, jakby chciał ich pozabijać -
to własnie w tych momentach wyglądał najbardziej komicznie. Bo tak naprawdę nie
skrzywdziłby muchy, choć starał się tak usilnie wyglądać na silnego i
niepokornego. Niestety, ale nie potrafiłem z nim wygrywać - zawsze ostatecznie
dostawał to, czego chciał. Nawet kiedy zachowywał się jak kompletny pacan,
wiecznie wkopując mnie w kłopoty, nie potrafiłem się na niego długo gniewać.
To chyba przez to jego szczenięce spojrzenie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Dlatego tym razem szybko odwróciłem wzrok, nie chcąc się od
razu poddawać.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- I co, myślisz, że zakoleguje się z kimś takim, jak ty? -
zadrwiłem. Tak naprawdę nie chciałem go urazić, dogryzałem mu z
przyzwyczajenia.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Na pewno szybciej zaprzyjaźni się ze mną, jak z tobą! -
odgryzł się.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- W marzeniach.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Jak pójdziemy do Luhana, to się przekonamy - burknął pod
nosem. Chyba za bardzo na niego naskoczyłem, bo na chwilę naprawdę posmutniał.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Jutro mam zaliczenie z...<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Jest weekend, hyung - wpadł mi w zdanie. Zakląłem pod
nosem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Skończyły mi się wymówki - stwierdziłem zawiedziony samym
sobą.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Czyli idziemy? - zapytał podekscytowany.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Ta - odpowiedziałem, ani trochę nie podzielając jego
entuzjazmu.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Chciałem poznać Baekhyuna, jak każdy na naszym roku. Ja po
prostu nie wierzyłem, że naprawdę się tam pojawi. Na zbyt wielu imprezach miał
być. Na żadnej jeszcze nigdy go nie widziałem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Luhan był zadziwiająco gościnnym człowiekiem. Ja nie
wpuściłbym do swojego mieszkania połowy tej bandy tępych dzieciaków, którzy na
studia wybrali się tylko po to, żeby zaszaleć. Zdecydowanie nie chciałbym
patrzeć, jak upijają się na umór, rozwalając wszystko dookoła, co dopiero mówić
o sprzątaniu po całym spotkaniu.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Impreza już dawno się rozkręciła, a Byun Baekhyuna wciąż
nie było.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Czasami zastanawiałem się, czy on w ogóle istnieje - czy
może był tylko pogłoską, jakimś wyobrażeniem. Jakby żył tylko w myślach ludzi i
podróżował po Seulu wraz z rozsiewanymi plotkami.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Sehun podał mi piwo. Nie odmówiłem - co prawda nie byłem
fanem imprez, ale nie byłem również jakimś lamerem, który w ogóle nie potrafi
się bawić. Stuknęliśmy się butelkami i obydwoje od razu je przechyliliśmy.
Przez jakiś czas staliśmy w kącie, rozmawiając między sobą. Rozglądaliśmy się
dookoła, czekając na przybycie tej jednej, wyjątkowej osoby. Gwiazdy wieczoru.
Wielkiego Byun Baekhyuna.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
I wreszcie, po kolejnej godzinie oczekiwania, pojawił się.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Nie trudno było domyślić się, który to, nawet jeżeli
wcześniej się go nie widziało. Gdy wszedł, ludzie od razu zaczęli do niego garnąć
- witali się, podawali mu różnego rodzaju trunki, przedstawiali się,
zagadywali. Osaczyli go, jakby naprawdę był gwiazdą. Przyglądałem się całej
sytuacji, nie ruszając się z miejsca. Po chwili w tłumie zobaczyłem również
Sehuna - nawet nie zwróciłem uwagi, że tam poszedł. Zmarszczyłem brwi. Nie
dziwiło mnie już, dlaczego Byun Baekhyun tak rzadko przychodzi na imprezy. Dla
niego to na pewno nie było aż tak zabawne, jak dla ludzi zebranych wokół.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Wiesz, że Byun Baekhyun śpiewa? - zagadnął Luhan, który
od kilku sekund stał obok mnie i również przyglądał się całemu zajściu. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Serio? - zapytałem, choć wcale nie byłem zdziwiony. Czego
nie potrafi słynny Baek? <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Niedługo podpisuje kontrakt z jakąś zarąbistą wytwórnią.
Ale nie pytaj mnie z którą, kompletnie się na tym nie znam - wyjaśnił jakby z
dumą i wyciągnął do mnie rękę. - Jestem Luhan.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Grzecznie się przywitałem - już chciałem powiedzieć, jak
się nazywam, kiedy wpadł mi w słowo.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Znam już twoje imię, Chanyeol. Sehun mi o tobie opowiadał
- wyjaśnił, tym razem kompletnie mnie zaskakując. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Poznałeś Oh Sehuna? <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Chyba wszyscy w tym pokoju poznali już Oh Sehuna.
Dzieciak jest wszędzie. - Zaśmiał się, sięgając po kolejne piwo. Otworzył je
zwinnym ruchem o kant stołu.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Westchnąłem i pociągnąłem kolejny łyk ze szklanej butelki.
Nie widziałem najmniejszej szansy w zapoznaniu się z Baekhyunem. Wątpiłem, by
Byun w ogóle chciał jeszcze kogokolwiek poznawać po całym zajściu. Dlatego
dokończyłem piwo, póki jeszcze było zimne i szybkim krokiem wymaszerowałem z
zatłoczonego pomieszczenia, zostawiając Luhana w towarzystwie jego dziwnych
kumpli. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Stanąłem na dworze, przy drzwiach, opierając się plecami o
ścianę. Wpatrywałem się w gwieździste niebo - wyjątkowo czyste i bezchmurne.
Chłodny wiatr delikatnie pieścił moje ciało. Było mi dobrze. W takich chwilach,
jak ta, naprawdę potrafiłem docenić swoje spokojne życie.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Kiedy odetchnąłem na świeżym powietrzu, zdecydowałem wrócić
do środka i zawiadomić Sehuna, że wracam do domu. Mógłbym po prostu go tu
zostawić i wyjść bez słowa, ale nie chciałem go zamartwiać. Ostatnim razem
kiedy zniknąłem, dzwonił do mnie cztery razy i zostawił sześć wiadomości z
pytaniem, czy żyję. Wtedy pierwszy raz dotarło do mnie, że Sehun naprawdę uważa
mnie za przyjaciela. Nie martwił by się o mnie, gdybym był jego zwykłym
znajomym.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Już miałem wchodzić do budynku, kiedy w progu ktoś mnie
zaatakował. Może nie celowo i nie do końca zaatakował, ale zwyczajnie wpadł we
mnie z impetem, próbując wybiec na dwór. Odbijając się od nieznajomego,
straciłem równowagę i chwilę później leżałem na ziemi, pocierając bolący kark.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Jezu, wszystko w porządku? - zapytał, pomagając mi wstać.
Stał w cieniu, więc nie widziałem jego twarzy, ale... głos miał przyjemny.
Lekki i... czy głos może być charyzmatyczny?<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Tak, nie przejmuj się - odpowiedziałem wymijająco, choć
kark wciąż niemiłosiernie dawał o sobie znać. Skrzywiłem się, kiedy mocniej go
dotknąłem.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Sapiesz, jakby cię coś bolało. Serio wszystko w porządku?
- dopytywał się. <o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Bo boli, ale co z tego - warknąłem, próbując rozmasować spięte mięśnie. - Na bank coś nadciągnąłem - stwierdziłem, choć daleko mi było do tytułu
doktora. <o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Nieznajomy zrobił krok w moją stronę, wychodząc na światło
księżyca. <span style="text-indent: 33.95pt;">Na chwilę zamarłem.</span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
<u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Był to Byun Baekhyun w całej swojej okazałości.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Nie był zbyt wysoki - zdecydowanie górowałem nad nim
wzrostem, jednak to sprawiało, że był w pewnym sensie uroczy. Chociaż wzrok miał zimny, a na jego twarzy malował grymas, jakby złościł się na cały
świat, nie mogłem oderwać od niego spojrzenia. Przyciągał mnie do siebie niczym
magnes, choć sam zapewne nawet o tym nie wiedział.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Tam jest ławka, lepiej na chwilę usiądź - poinstruował,
ciągnąc mnie w tamtym kierunku.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Gdzie ci się tak spieszyło, kopciuszku? - zapytałem
drwiąco. Nie chciałem wyjść na jednego z tych ludzi, co to tak bardzo pragną
spędzić z nim trochę czasu, dlatego udawałem niewzruszonego spotkaniem.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Nie mogę spokojnie wejść do domu kumpla, bo zaraz ktoś
mnie próbuje staranować. Pomału mam tego wszystkiego dość - warknął w odpowiedzi, jakbym to ja czemukolwiek
zawinił. <o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- To ty staranowałeś mnie, a nie
odwrotnie - burknąłem. <o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Po co sterczałeś w drzwiach?<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- Nie sterczałem, wchodziłem do środka! - podniosłem głos,
bo naprawdę pomału zaczynał mnie denerwować. <o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
- A ja mówiłem o tych debilach na górze, nie o tobie! - odpowiedział zdenerwowany.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Czy właśnie taki był prawdziwy Byun Baekhyun? Może i był
utalentowany - tego jeszcze nie miałem okazji sprawdzić - ale biorąc pod uwagę
fakt, że dopiero zaczynał karierę, dlaczego już zachowywał się jak gwiazda?
Jeżeli naprawdę był tak arogancki i niemiły, to zdecydowanie nie miałem ochoty
się z nim zadawać. Cała magia poznania Gwiazdy Wieczoru gdzieś zniknęła,
zastąpił ją gniew i rozczarowanie.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
Podobno wystarczy minuta, by zrobić na kimś wrażenie -
nieważne czy złe, czy dobre. Baekhyun w przeciągu pierwszej minuty naszej
znajomości, zrobił ogromnie beznadziejne wrażenie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 33.95pt;">
<div style="text-align: center;">
*</div>
</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<img src="http://24.media.tumblr.com/7e81d5d79ef269327a93ff9a088dc4e1/tumblr_n592h8IWkJ1qgnxifo2_r1_500.gif" height="155" width="400" /><br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
<i>Cześć i czołem! Przybywam z pierwszą częścią nowej historii o Exo. Po więcej informacji zapraszam do zakładki "This is us", tam już wszystko skrupulatnie opisałam. Pomysł na tiu chodził za mną od ponad roku, dlatego cieszę się, że wreszcie mogę wszystko przelać na papier, choć przyznam, że miałam niezłego stresa przed publikacją. Pierwotnie miała być to historia Chanyeola i Hani, ale ostatnio fazuję znowu na shipy, zresztą, mam feelsy na Baeka. Mam nadzieję, że komuś to przypadnie do gustu. Nie jestem pewna, czy naprawdę tu jesteście, czy te wyświetlenia to tylko przypadek - bo prolog do Sands doprawdy miał powodzenie. Chyba, że licznik wejść zrobił mnie w konia?</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Przybywają nowi obserwatorzy - moje serce się cieszy <3 Witam wszystkich serdecznie!</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Pozdrawiam, xx</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Martis. </i></div>
<i><br /></i>
<br /></div>
</div>
</div>
Martishttp://www.blogger.com/profile/00031033110772366437noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-7989266052995417894.post-45883732252995079832015-08-25T01:24:00.000+02:002015-08-25T01:24:38.512+02:00[ Sands ] Prolog<div class="separator" style="clear: both; text-align: center; text-indent: 50px;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-vqQ5hc8ATGY/VdCKbHjNGuI/AAAAAAAABYE/v799xAfOssk/s1600/Sands.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="120" src="http://4.bp.blogspot.com/-vqQ5hc8ATGY/VdCKbHjNGuI/AAAAAAAABYE/v799xAfOssk/s400/Sands.png" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 50px;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-indent: 37.5pt;">
<span style="font-family: 'Freestyle Script'; font-size: 20pt;">Jonghyun<o:p></o:p></span></div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 50px;">
<i>Jestem normalnym człowiekiem.</i><br />
Codziennie rano przed lustrem powtarzałem te same słowa, zamykając na chwilę oczy i skupiając się na pozytywnej energii, która delikatnie przepływała przez moje ciało. Za każdym razem na chwilę udawało mi się zapomnieć i naprawdę uwierzyć w to, co mówię. </div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 50px;">
Przez kilka sekund każdego dnia byłem szczęśliwy. Wtedy otwierałem oczy i całe przekonanie o własnej normalności rozpadało się na miliony drobnych kawałeczków. W pierwszej sekundzie mężczyzna z lustra wyglądał normalnie - wysportowany, przystojny, szeroko uśmiechnięty, niezbyt wysoki (cóż, życie płata ludziom figle). Prawie wszystko się zgadzało. Wszystko, tylko nie ten przerażająco jasny, nie złoty, ale beznadziejnie żółty kolor oczu. </div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 50px;">
Nienawidziłem żółtego niemal tak bardzo jak ostatnio nienawidziłem siebie.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 50px;">
- Jonghyun, pośpiesz się, do cholery jasnej! - krzyknął mój współlokator, głośno uderzając ręką w drzwi. Łazienkę zamknąłem na klucz, ale Minho otworzył kiedyś zamek za pomocą noża, więc wcale nie czułem się bezpieczniej. Bałem się, że zrobi to ponownie, więc grzecznie spełniłem jego prośbę i moje ruchy wreszcie nabrały tempa.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 50px;">
Wziąłem szybki prysznic, założyłem ciemnobrązowe szkła kontaktowe i po raz kolejny stanąłem przed lustrem. Strzeliłem sobie szybki monolog o radości z życia, milion razy powtarzając swojemu odbiciu, że da sobie radę. I kiedy miałem już wychodzić, bo mój współlokator zdawał się tracić nad sobą panowanie, coraz głośniej mi o sobie przypominając, stało się to, czego nienawidziłem jeszcze bardziej, niż cholernego żółtego.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 50px;">
Zamknąłem oczy, w tym samym czasie zaciskając mocno dłonie w pięści. Próbowałem unormować oddech, czekając, aż te dziwne obrazy pojawiające się w mojej głowie po prostu znikną. Zawsze to samo - tragedie, wypadki... wszędzie śmierć. Doprawdy rzadko zdarzało się, bym zobaczył coś pozytywnego. I tym razem nie było inaczej.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 50px;">
<i>Korea, Seul, poranek, chłód, zima, lód, ulica... Minho. </i></div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 50px;">
Kiedy doszedłem do siebie i wreszcie otworzyłem oczy, w lustrze zobaczyłem odbicie kogoś ogarniętego paniką. Próbowałem się uspokoić, ale ręce wciąż mi się trzęsły, kiedy odkręcałem kran i przemywałem twarz lodowatą wodą. Orzeźwiła mnie, ale nie sprawiła, że z głowy wyleciał mi obraz wypadku samochodowego, w którym dzisiaj miał wziąć udział mój najlepszy przyjaciel.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 50px;">
Otworzyłem drzwi, prawie wpadając na mocno zdenerwowanego kumpla. Górował nade mną wzrostem, więc poczułem się doprawdy niekomfortowo, kiedy tak mierzył mnie wzrokiem niczym prawdziwy bad boy z dobrej dramy o szkolnych gangsterach. Widziałem, jak się stara wyglądać groźnie, zaciskając mocno wargi. Mimo nieprzyjemnego wyrazu twarzy, który jakimś cudem przybrał, jego oczy wciąż pozostały... normalne. Ogromne, wyrażające szczerą troskę. Nie potrafił się gniewać, nawet kiedy chciał. Niewielki uśmiech, który pojawił się na mojej twarzy, zniknął zaledwie sekundę później, gdy Minho pstryknął mnie w nos.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 50px;">
- Przez ciebie się spóźnię - burknął, mijając mnie.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 50px;">
Złapałem go za nadgarstek.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 50px;">
- Zawiozę cię - powiedziałem. Strzepnął moją rękę, marszcząc brwi. Chyba naprawdę zdenerwowało go moje wieczne blokowanie łazienki.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 50px;">
- Daj spokój, masz w ogóle nie po drodze.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 50px;">
<i>Co ty nie powiesz,</i> prychnąłem w myślach. Jednak nie chciałem go zniechęcić do swojego świetnego planu ratowania życia przyjaciela, więc tylko wzruszyłem ramionami.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 50px;">
- Raz mogę to dla ciebie zrobić. W końcu przeze mnie możesz się spóźnić - wyjaśniłem, wchodząc do niewielkiej kuchni.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 50px;">
Nasze mieszkanie ogólnie było małe, ale na naszą dwójkę idealne. Chociaż spaliśmy w jednym pokoju - ewentualnie jeden z nas okupował kanapę w salonie, kiedy zwyczajnie mieliśmy siebie dość - nie mieliśmy prawdziwego stołu, przy którym moglibyśmy jadać posiłki, a w pokoju stało tylko jedno biurko, to mimo wszystko czuliśmy się dość komfortowo. Żaden z nas bynajmniej nigdy nie narzekał.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 50px;">
Minho westchnął, przeczesując palcami czarne, dość długie, proste włosy. Od dawna mówił, że musi iść do fryzjera, ale jakoś do tej pory tego nie zrobił.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 50px;">
- Jadę autobusem.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 50px;">
Zawsze był uparty.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 50px;">
- Jedziesz ze mną. Zaufaj mi, hyung. Po prostu jedź dzisiaj ze mną - syknąłem.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 50px;">
Robiłem coś wbrew sobie, co automatycznie wywołało u mnie gniew. Nie lubiłem <i>namawiać</i> ludzi. Nie robiłem tego, bo miałem wrażenie, jakbym w ten sposób ograniczał ich wolność czy coś w tym rodzaju. Mówiłem coś raz i czekałem na odpowiedź, jeżeli ktoś podjął już decyzję, to się z nim nie sprzeczałem. Tym razem zachowałem się inaczej, co nie uszło uwadze Minho. </div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 50px;">
Na szczęście nie zadawał żadnych pytań. Kiwnął głową na znak zgody i chwilę później zniknął za drzwiami łazienki. </div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 50px;">
Westchnąłem.</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 50px;">
Czekała mnie dzisiaj długa droga do pracy. Na około. Przez całe, zapchane, zakorkowane miasto. </div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 50px;">
<i>Nie jestem normalny, ale przynajmniej uratuję komuś życie.</i><br />
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 50px;">
<br /></div>
<div style="text-align: center; text-indent: 50px;">
*</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 50px;">
<br />
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-indent: 37.5pt;">
<span style="font-family: 'Freestyle Script'; font-size: 20pt;">Kibum<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 50px;">
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
Moje życie to pasmo fascynujących wydarzeń.<o:p></o:p><u1:p></u1:p><u2:p></u2:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
Będąc oryginalną, interesującą osobą, przyciągałem do siebie samych niesamowitych ludzi, z którymi wiązały się liczne, dziwne historie. Dodatkowo, mając swoją tajną broń, zawsze mogłem być w centrum najświeższych, najciekawszych zdarzeń. Nie miałem pojęcia, dlaczego akurat ja dostałem ten cudowny dar, jakim była możliwość zaglądania w przyszłość, ale byłem cholernie wdzięczny temu, kto mi go dał. Dzięki temu w moim słowniku nie było słowa "nuda". Pracowałem jako dziennikarz, gdzie moje umiejętności były niezastąpione, a w życiu prywatnym... cóż, w tym momencie wracamy do opowiadania o interesujących ludziach.<o:p></o:p><u1:p></u1:p><u2:p></u2:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
Ponad cztery lata temu poznałem niedoszłą samobójczynię, która obecnie była moją najlepszą przyjaciółką i w tym momencie siedziała przede mną, robiąc z siebie idiotkę, jak to miała w zwyczaju. Usmarowana pianką od kawy, wykrzykiwała na prawo i lewo przekleństwa, obrzucając błotem biednego kelnera, który podał jej zimną kawę. <o:p></o:p><u1:p></u1:p><u2:p></u2:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
Oh Jiah była inna - w pewnym sensie nienormalna, ale wcale mi to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie, właśnie dzięki temu naprawdę się dogadywaliśmy. <o:p></o:p><u1:p></u1:p><u2:p></u2:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
Jiah była jedyną osobą, która wiedziała o mnie wszystko. I mówiąc to, naprawdę miałem na myśli<span class="apple-converted-space"> </span><i>wszystko</i>.<o:p></o:p><u1:p></u1:p><u2:p></u2:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
- Robisz scenę już od kilku minut. Chcesz zmienić wreszcie kawiarnię, czy dać ci jeszcze trochę czasu? - zapytałem, spoglądając na zszokowanych ludzi, siedzących przy stoliku obok.<o:p></o:p><u1:p></u1:p><u2:p></u2:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
Miałem spory ubaw, przyglądając się ich zniesmaczonym minom.<o:p></o:p><u1:p></u1:p><u2:p></u2:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
- Nie wyjdę stąd, póki nie dostanę mojej<span class="apple-converted-space"> </span><i>gorącej</i><span class="apple-converted-space"> </span>kawy. Jest ZIMA, do cholery! Kto w zimę pije frappe? - warknęła, uderzając otwartą dłonią o stół tak mocno, że kawa prawie wylała się z jej szklanki.<o:p></o:p><u1:p></u1:p><u2:p></u2:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
Upiłem łyk swojej równie zimnej "gorącej" czekolady i uśmiechnąłem się do przyglądającej się nam dziewczyny, która chyba tu pracowała, ale bała się podejść do wrzeszczącej klientki. Oczywiście nie odwzajemniła uśmiechu, wystraszyła się jeszcze bardziej i zwyczajnie zniknęła za ladą. Dosłownie zniknęła, bo w jednej sekundzie tam stała, a w drugiej już jej nie było.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
Zaśmiałem się pod nosem, poprawiłem okulary i wstałem z miejsca, zwracając na siebie uwagę wszystkich klientów kawiarni. Podszedłem do kasy, ignorując protesty Ji i wyjrzałem zza lady. <o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
- Przepraszam - zagadałem do dziewczyny, która w tej samej chwili zaczęła udawać, że sprząta reklamówki. - Chciałem zamówić kawę. Naprawdę <i>gorącą</i> kawę - poprosiłem. Kiwnęła głową, przyjęła pieniądze i bez słowa wyszła do zaplecza. Chwilę później trzymałem już w ręku parzący kubek.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
- Jak znowu zrobisz scenę, to cię tu zostawię. Nie obchodzi mnie, że przyjechałaś tu ze mną i nie masz jak wrócić - burknąłem, stawiając kubek przed nosem Ji. Uśmiechnęła się szeroko, jakby właśnie dostała coś naprawdę wartościowego.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
- To się nazywa gorąca kawa, patrz jak paruje! - krzyknęła uradowana i wsypała do kubka kilka czubatych łyżek cukru. <o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
- Nic dziwnego, że jesteś taka nadpobudliwa przy takiej ilości cukru - stwierdziłem, zabierając jej cukierniczkę z przed nosa. <o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
- Kibum, oddaj.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
- Pij i idziemy - zarządziłam, oglądając się przez ramię. <o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
Dziewczyna, która zrobiła Ji kawę wciąż stała przy kasie, wpisując coś w zeszyt. Patrzyłem na nią przez chwilę, dopóki Jiah nie uderzyła mnie w ramię.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
- Nie gap się tak, wystraszysz ją.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
Prychnąłem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
- Jakby mnie to obchodziło - sprostowałem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
Ji zapewne rzuciła jakąś ciętą ripostę, którą naprawdę chciałbym usłyszeć. Jednak w tym samym czasie kilka ciekawych obrazów pojawiło się w mojej głowie.<br />
Uwielbiałem ten moment, kiedy wszystkie moje dotychczasowe myśli po prostu uciekały, a zastępowało je to jedno, ważne wydarzenie, przez jakiś czas znane tylko mnie. Czułem się wtedy wyjątkowy i bardzo z tego powodu szczęśliwy.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
Najpierw zobaczyłem zatłoczoną ulicę w środku miasta. Nic szczególnego - zimowy poranek w Seulu. Dorośli ludzie spieszący się do pracy, a dzieciaki i młodzież do szkoły. Przez chwilę myślałem, że jedyną rzeczą, która miała się stać, było pośliźnięcie się na lodzie bardzo wysokiej dziewczyny w mundurku. Po chwili jednak dotarło do mnie, dlaczego moje myśli powędrowały w to miejsce. <i>Wysoki, czarnowłosy chłopak w słuchawkach własnie wkracza na jezdnię, a tuż obok samochód, który wpada w poślizg. Kolejne dwa pędzące auta w żaden sposób nie poprawiają sytuacji. <span style="text-indent: 37.5pt;">Tragedia w samym środku miasta.</span></i></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
- Wypadek - rzuciłem podekscytowany do Ji, która wpatrywała się we mnie bez słowa. - Niedaleko nas.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
Dobrze wiedziała, co się działo, kiedy za długo milczałem. Zawsze posłusznie czekała, aż wszystko minie. Nie zadawała za dużo pytań, za co w sumie byłem jej wdzięczny. Czasem ekscytacja brała górę i od razu opowiadałem jej, co widziałem, a czasem mimowolnie stawałem się świadkiem tak okropnych wydarzeń, że wolałem od razu o nich zapomnieć. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
- I z czego się cieszysz? - burknęła, upijając łyk kawy. Wyglądała na mocno zniesmaczoną.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
- Nie cieszę się! Ale co niby mam zrobić? Wypadek i tak będzie miał miejsce, a ja jako świadek przynajmniej będę miał o czym pisać - stwierdziłem, szybko wstając od stołu. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
Zazwyczaj moje wizje nie wybiegały zbyt daleko w przyszłość, dlatego musiałem szybko znaleźć się na miejscu zdarzenia. Zostawiłem więc Ji w kawiarni, chociaż wcześniej obiecałem jej, że odwiozę ją do domu. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
- Jesteś nienormalny! - krzyknęła za mną.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
- Nie nienormalny, ale oryginalny! - odpowiedziałem standardową formułkę, zamykając za sobą drzwi. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
Piętnaście minut później byłem już na miejscu. Stanąłem w bezpiecznej odległości i... czekałem. Nic się nie działo. Sekundy zamieniały się w minuty, a po wypadku ani śladu. Przez chwilę zastanawiałem się, czy aby na pewno przyszedłem w odpowiednie miejsce, ale byłem w stu procentach pewny, że nazwy ulic i numery budynków się zgadzały. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
To się jeszcze nigdy nie zdarzyło. Każda moja wizja zawsze się sprawdzała! Miałem dość czasu, żeby się o tym przekonać. Kiedy na początku jeszcze próbowałem zapobiegać wszystkim tym wypadkom, kiedy jeszcze miałem siłę i czas na udawanie anioła stróża, często wiele wizji i tak ostatecznie się sprawdzało. Jakby los uparł się na nieszczęście niektórych ludzi. Tym razem... nic.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
Westchnąłem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
To nie tak, że brak wypadku mnie zasmucił. Oczywiście cieszyłem się, że nikomu nic się nie stało! Jednak ta fałszywa wizja naprawdę sprawiła, że zacząłem się martwić.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
Czyżby coś mi się stało?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 37.5pt;">
</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
<img height="193" src="http://3.bp.blogspot.com/-FuDvCad9Eto/UXJi1ZlNekI/AAAAAAAAAIg/D4NC2RhPFxc/s400/tumblr_midjkdbG7g1s2mwyvo1_500.gif" width="400" /></div>
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 50px;">
<i>Nie było mnie tutaj ponad rok. Zapewne nikt tu już nie zagląda, ale to nic. Zaczynam z nową historią, więc może uda się znaleźć również nowych czytelników. </i><br />
<i>Powyżej taki oto wstęp do Scream and shout. Zaczyna się niewinnie. Jak będzie później - zobaczymy.</i><br />
<i>Pozdrawiam, xx~ </i><br />
<i>Martis.</i></div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 50px;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify; text-indent: 50px;">
<br /></div>
<br />
<div style="text-align: justify; text-indent: 50px;">
</div>
<br />
<div style="-webkit-text-stroke-width: 0px; color: black; font-family: 'Times New Roman'; font-size: medium; font-style: normal; font-variant: normal; font-weight: normal; letter-spacing: normal; line-height: normal; orphans: auto; text-align: justify; text-indent: 50px; text-transform: none; white-space: normal; widows: 1; word-spacing: 0px;">
<div style="margin: 0px;">
<br /></div>
</div>
Martishttp://www.blogger.com/profile/00031033110772366437noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-7989266052995417894.post-75093450155462102522014-02-10T01:36:00.001+01:002015-09-24T17:07:26.910+02:00[ Feniks ] 2. „Dziwadło”<div style="margin-bottom: 13.5pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://fc02.deviantart.net/fs70/f/2012/099/7/0/chanyeol_mama_gif_2__by_tokinhafujoshi-d4vjivr.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://fc02.deviantart.net/fs70/f/2012/099/7/0/chanyeol_mama_gif_2__by_tokinhafujoshi-d4vjivr.gif" height="174" width="320" /></a></div>
</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: justify;">
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
-
A ty?! Skoro wszyscy tutaj są wybrykami natury, to ty też. Co niby robisz? –
warknąłem, krzyżując ręce na piersi.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
-
Podróżuję po snach – odpowiedział z dumą Jonghyun, jakby to była jego
największa zaleta.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Zaśmiałem
się donośnie. Starałem się, naprawdę, ale dla mnie to, co mówił Jjong było
niemożliwe. W myślach wsadziłem wszystkie jego słowa do szufladki, zasunąłem ją
i zamknąłem na klucz, żeby więcej nie musieć się nad tym zastanawiać. Co prawda
Jonghyun naprawdę się wysilił, kiedy wyjaśniał mi mi działanie Instytutu i... w
sumie całego ich świata. Istniała możliwość, że mówił prawdę... Może to
nie było aż tak nienormalne wytłumaczenie wszystkich dziwnych wydarzeń.
Tak? Albo miał niesamowitą wyobraźnię. Lub ktoś nauczył go perfekcyjnie
kłamać. Tylko jaki niby miałby w tym cel, żeby mnie przekonać do swoich racji?
To wszystko było bez sensu. </div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Bez
słowa opuściłem pokój. Jak najszybciej chciałem wyjść z tego nienormalnego
budynku. Nigdy nie posądzałem mojego przyjaciela o szaleństwo. Widocznie każdy
ma zadatki, nawet ten, kto zachowuje się stosunkowo normalnie. Słyszałem
za sobą czyjeś kroki. Najprawdopodobniej samego Jonghyuna, którego celem było
przemówienie mi do rozsądku. Czy to nie ja powinienem próbować naprostować
jego? Przecież to on wierzył w te całe umiejętności.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Nie
do końca wiedziałem, gdzie idę. Nie znałem tego budynku, nie pamiętałem którędy
konkretnie przyszliśmy do pokoju, więc szedłem trochę na
ślepo. Najwidoczniej moja pamięć była lepsza, niżbym się spodziewał, bo
już po chwili otwierałem ogromne drzwi budynku. Poczułem chłodny wiatr, a na
moim ciele od razu pojawiła się gęsia skórka. No tak, to nie był najlepszy czas
na spacerek w krótkim rękawku, ale kto by się przejmował takimi drobiazgami.
Miałem ciekawsze zmartwienia, jak na przykład to, że mój przyjaciel wierzył w
nadnaturalne istoty. Wmawiał mi, że sam jest jednym z nich. Jakby tego było
mało, twierdził, że ja też.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
-
Cholera jasna, Key, zatrzymaj się w tej chwili! – krzyknął. Siła jego głosu,
ten ton, którego tak rzadko używał sprawił, że stanąłem w miejscu nieco
zszokowany. Nie zaszedłem daleko, stałem zaledwie kilka kroków od ogromnej
bramy. – Kibum, co ty sobie myślisz? Że grasz w jakimś filmie, z którego w
każdej chwili możesz zrezygnować? To jest prawdziwe życie! Jeżeli teraz odejdziesz,
to w najbliższym czasie spłonie nie tylko twoje mieszkanie, ale może i połowa
miasta – tłumaczył wciąż tym samym ostrym tonem. – Co będzie twoim następnym
celem? Spożywczak na rogu czy może coś większego, jak na przykład teatr? –
zapytał drwiąco, uderzając chyba w najczulszy punkt. Dobrze wiedział o tym, że
właśnie balansuje na granicy. Jeżeli ją przekroczy, to nie przekona mnie do
zamieszkania w Instytucie. Póki co podawał jasne argumenty, których nie mogłem
ot tak odrzucić.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
-
Hyung.… nie jestem <i>dziwadłem</i><span class="apple-converted-space"> </span>–
wyrzuciłem w końcu z siebie to, co kłębiło się od samego początku tej rozmowy.
Kiedy odwróciłem się w jego stronę, dostrzegłem zdziwienie i delikatny niesmak
malujący się na jego twarzy. Czy moje słowa go.… zabolały? – To, co
mówisz,<span class="apple-converted-space"> </span><i>to</i><span class="apple-converted-space"> </span>nie może się mnie tyczyć. Skąd niby.…<span class="apple-converted-space"> </span><i>jak</i>?! – dodałem szybko, nim
Jjong kompletnie odpuścił.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Jonghyun
chyba również był na skraju wytrzymałości. Zacisnął mocno szczękę. Bezwiednie
zaczął sztyletować mnie spojrzeniem. Do tej pory nie było jeszcze takiej
sytuacji, w której był na mnie naprawdę wściekły. Potrafił wybaczyć mi
wszystko, każde najgłupsze, najbardziej tępe przezwisko, jakie wymyśliłem. Bo
taki był - dobry, spokojny, nieco uległy. Czyżbym tym razem posunął się za
daleko? Ale przecież on musiał wiedzieć, że kompletnie nie rozumiem, co się
dzieje. Nie chciałem go obrazić. W sumie, nie miałem bladego pojęcia, że coś
takiego może być dla niego obraźliwe. On widocznie był innego zdania.
Wpatrywałem się w niego, kiedy zaczął się lekko cofać. </div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Tego
wszystkiego było już za dużo. Sytuacja mnie przerastała, problemy się
piętrzyły, a ja nie mogłem nic na to poradzić. Przynajmniej tak mi się
wydawało. Czułem, że wszystko się we mnie gotuje. Było mi cholernie
gorąco, a oddech stał się płytki. Zacisnąłem ręce w pięści, paznokciami chyba
rozdarłem skórę, bo poczułem coś ciepłego, lepkiego we wnętrzu dłoni. Jjong
musiał to zauważyć, bo przystanął w miejscu.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
-
Doprawdy nie rozumiem, co cię tak przeraża. Zawsze byłeś opanowany, wierzyłeś w
różne bzdety, do których ja nie mogłem się przekonać – wyznał, podchodząc
bliżej. Położył rękę na moim ramieniu, odszukując mój rozbiegany wzrok. Jego
palce mocno wbiły się w moją skórę. Z początku czułem ogromny ból, ale chwilę
później wszystko odeszło. Oddychałem miarowo, bez większego wysiłku. Nawet
chłód nocy na nowo dawał się we znaki, bo zrobiło mi się trochę zimno. – Nie
jesteś<span class="apple-converted-space"> </span><i>dziwadłem</i>. Żadne z
nas nie jest – wreszcie przestał mówić do mnie formalnie i oschle. Na powrót
stał się moim przyjacielem. Gdyby nie całe to szaleństwo, może nawet bym się
uśmiechnął. – Jesteśmy inni, ale nie gorsi. I czy tego chcesz czy nie, i tak
prędzej czy później będziesz się musiał z tym pogodzić. Najlepiej od razu,
inaczej znowu narobisz sobie problemów i wyrzutów sumienia, gdy nie będziesz
mógł nad sobą zapanować.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Przez
chwilę panowała cisza. On natarczywie lustrował mnie wzrokiem, kiedy ja
uciekałem swoim jak najdalej. Bałem się spojrzeć mu w oczy, bo nagle wziąłem go
na poważnie. Gdyby to był żart... chyba dałby już sobie spokój. Tymczasem
ciągnął to w nieskończoność, najwyraźniej nie miał zamiaru przestać wpajać mi
swoich racji. Jednak dotychczasowa szarość mojego życia nie chciała mnie tak
szybko opuścić i choć serce już wierzyło, umysł wciąż obstawał przy swoim.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
-
Żałuję, że nie mogę cię przekonać, że to wszystko prawda. Nie mam takiej
umiejętności, którą mógłbym ci ot tak pokazać, nie potrafię jeszcze zabierać ze
sobą ludzi do cudzych snów. W dodatku, no, musielibyśmy spać. – Westchnął,
wreszcie odlepiając ode mnie swoje czekoladowe tęczówki. Miałem ochotę
odetchnąć z ulgą, bo pomału przygniatał mnie siłą spojrzenia. – Ale jest wiele osób,
które mogą mnie zastąpić i wreszcie sprawić, byś uwierzył – dodał nieco ciszej,
odwracając się w stronę Instytutu. – Pytanie tylko, czy zdecydujesz się z nami
zostać?</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Spojrzałem
na ogromny budynek, który wciąż nie krzyczał w moją stronę, że jest najlepszym
miejscem na Ziemi. Jednak zmienił się jeden drobiazg - tym razem miałem ochotę
przekroczyć jego próg. Możliwe, że ze zwykłej ciekawości. Może przez fakt, że i
tak nie miałem dokąd wracać. Zresztą, co za różnica.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
-
I tak nie mam dokąd iść – szepnąłem, potwierdzając swoje myśli, na co Jong
tylko delikatnie się uśmiechnął. Objął mnie w pasie i mocno do siebie
przyciągnął, drugą ręką mierzwiąc mi włosy. Prychnąłem, kiedy kompletnie
rozwalił mi fryzurę i jeszcze na dodatek miał czelność się ze mnie śmiać.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
*</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
W
dłoni Taemina coś błysnęło. Kilka sekund później mogłem podziwiać przezroczystą
różę o idealnych kształtach w całości wykonaną... z wody. Przetarłem oczy
wierzchem dłoni, nie wierząc własnym oczom. No teraz... teraz chyba nie dało
się kompletnie odrzucić teorii Jonghyuna o nadprzyrodzonym świecie.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Zerknąłem
na chłopaka, którego skupiona twarz po części ukryta była w długich, prostych
włosach. Czyli młody był jednym z nich. Był mieszkańcem Instytutu, który mógł
kontrolować wodę. Który mógł ją sobie wyczarować na przykład na środku pustyni,
gdyby przez przypadek na niej wylądował. Przynajmniej tak wnioskowałem.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
-
Intrygujące – mruknąłem pod nosem, podchodząc bliżej. Ale przyznam szczerze, że
nie aż tak jak to, że z jego ręką było już wszystko w porządku. Nie, żebym się
nie cieszył, ale jak? Kiedy? Przecież kiedy ostatnim razem go widziałem, to
prawie zwijał się z bólu, sycząc na prawo i lewo.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Chłopak
uśmiechnął się szeroko. Chyba był dumny ze swojego dzieła. Przyglądałem się
dokładnie wodnemu kwiatu, kiedy nagle ciecz zamarzła, opadając ciężko na jego
dłonie. Nawet nie wydawał się zaskoczony, w przeciwieństwie do mnie. Otworzyłem
szerzej oczy, od razu przenosząc wzrok na jego czekoladowe tęczówki. Czy to
on...? Oprócz tego, że to stworzył, to jeszcze...?</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
-
Sehun, może dla odmiany stworzyłbyś coś własnego, a nie zawsze musisz niszczyć
moje dzieła? - burknął Taemin, spoglądając gdzieś ponad moje ramię. Odwróciłem
się na pięcie, by zapoznać się z obliczem kolejnego chłopaka z ponadludzkimi
zdolnościami.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Sehun
całkiem dobrze się prezentował. Wysoki, wysportowany, o delikatnych rysach
twarzy, trochę jak u Taemina. Blond włosy ułożone w artystyczny nieład,
czekoladowe tęczówki, chłodne spojrzenie i czarujący półuśmiech. Założył ręce
na pierś, nonszalancko opierając się o framugę drzwi. W pierwszej chwili
sprawiał wrażenie rozpieszczonego, wyniosłego dzieciaka. Do ogólnego obrazka
nie pasował tylko ten wyglądający szczery uśmiech.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
-
Ja nie niszczę, ja sprawiam, że twoje dzieło zostaje z nami na dłużej -
wyjaśnił.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
-
Aż w końcu ginie śmiercią tragiczną, roztapiając się w moim dłoniach - dodał z
udawanym smutkiem Taemin.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
-
Proszę, proszę - wtrąciła się Yuri, mierząc Sehuna gniewnym spojrzeniem. Nie
byłem pewny czy ta dwójka naprawdę znajduje się w tak kiepskich stosunkach, czy
może tylko grali. - Oczywiście, musieli ci zaprezentować jak pięknie się
dopełniają - burknęła, wreszcie zaszczycając mnie uwagą. - Słodkie, co?</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Szybko
do mnie dotarło, że to nie była gra. Ona naprawdę była zdegustowana widokiem
blondyna, którego dla odmiany sytuacja naprawdę musiało bawić, bo tłumił
chichot wierzchem dłoni.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
-
Cholernie – odpowiedziałem. W sumie nawet nie kontrolowałem już swoich słów.
Minuta za minutą przeżywałem kolejny szok, który coraz bardziej wpędzał mnie w
ogłupienie.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Może
i przedstawienie, jakie fundowali mi mieszkańcy Instytutu trochę mnie
rozbudziło, ale działało o stokroć gorzej, niż porządna kawa, bo oczy mimo
ogólnego podekscytowania niesamowicie mnie piekły. Jonghyun proponował mi
odpoczynek, nim zabrał się za przedstawianie mi jego znajomych, jednak ja byłem
zbyt uparty i zbyt ciekawy nowego, by go słuchać. Kraina Morfeusza wabiła mnie
do siebie coraz mocniej. Przymknąłem na chwilę powieki, które coraz ciężej było
mi otwierać. Gdy po raz kolejny podziwiałem lekko rozmyte kontury świata, z
delikatnym zdziwieniem stwierdziłem, że w pokoju znajduje się jedna osoba
więcej. Albo zwyczajnie zaczęło mi się dwoić w oczach.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
-
Oppa?</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Dziewczyna
o ciemnobrązowych lokach, przewyższająca stojącą obok niej Yuri niemal o głowę,
wbiła wzrok w Sehuna, który teraz zajmował miejsce przy ścianie. Uśmiechnął się
do niej serdecznie i skinął lekko głową. Szczupła dziewczyna w mgnieniu oka
pokonała całą długość pomieszczenia i zatopiła się w rozmowie z blondynem.
Mówili niesamowicie cicho, najwyraźniej o osobistych sprawach. Równie dobrze
mogli opuścić pokój, ale w sumie nie dziwiło mnie, że tego nie zrobili, skoro
nikt prócz mnie nie zwracał na nich uwagi. Szatynka stała tyłem, przez co byłem
zmuszony podziwiać oblicze podekscytowanego Sehuna, który ochoczo kiwał głową.
Po chwili przygarnął do siebie dziewczynę, prawie pozbawiając ją przy tym
kontaktu z podłogą.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
-
... Uhm, Kibum? - Do moich uszu dotarł głos Taemina, który szturchnął mnie
lekko w ramię. Zawstydziłem się. Naprawdę bardzo rzadko zdarzało mi się
ignorować rozmówców.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
-
Powtórz, proszę?</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
-
Pytałem jak na razie podoba ci się Instytut. Chyba nie jest najgorzej, co? –
zapytał. Na jego buźce pojawił się szeroki uśmiech. Skąd ten dzieciak brał tyle
radości?</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
-
Jest świetnie. – Ze zdziwieniem stwierdziłem, że te słowa nie do końca były
kłamstwem. Pomimo początkowego anty-nastawienia na cały ten pokręcony
instytutowy świat, teraz nie było najgorzej. Każda kolejna poznana osoba
wydawała mi się coraz bardziej normalna, co brałem za dobry znak.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Nie
zdążyłem powiedzieć nic więcej, bo Taemin przeniósł całą swoją uwagę na Sehuna.
Rozglądałem się dookoła w poszukiwaniu ciemnowłosej dziewczyny. Przepadła, tak
po prostu.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
-
Soojin wyglądała na podekscytowaną. Stało się coś dobrego? – zagadnął Taemin.
Odnotowałem w pamięci kolejną cechę chłopaka. Zebrała się już niewielka lista:
do bólu uroczy, przyjaźnie nastawiony, tworzy sobie przedmioty z wody. Teraz
dopisałem jeszcze: dociekliwy, a dokładniej: zbyt ciekawski.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
A
więc ta wysoka dziewczyna, to była słynna Soojin, której nie można było nie
znać. Przygryzłem wargę, również skupiając uwagę na Sehunie, czekając na więcej
informacji.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
-
Wybrała wreszcie sukienkę na ten cały bal jesienny w jej szkole. Jutro mam z
nią iść na zakupy – odpowiedział Sehun. Nie wyglądał na podekscytowanego, ale
nie był również kompletnie obojętny.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Powstrzymałem
głębokie westchnięcie, karcąc się w myślach za swoje zachowanie. W
przeciwieństwie do Taemina, ja nie byłem wścibski i na ogół nie interesowałem
się sprawami innych, ale tym razem w głowie znalazłem kilka pytań, jak na
przykład ,,kim dla Sehuna była szatynka'' lub ,,ile Soojin ma lat, skoro
jeszcze bawi się w jakieś bale".</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Brak
snu naprawdę robił ze mną dziwne rzeczy. Jeszcze nigdy nie byłem tak
rozkojarzony, żeby nie ogarniać co dzieje się dookoła mnie. Teraz wpatrywałem
się w dłoń Sehuna, która znajdowała się jakoś dziwnie blisko mnie. Przeniosłem
wzrok na twarz blondyna. Uniósł tylko wysoko brwi, jakby na coś czekał. Dopiero
po chwili uścisnąłem jego rękę, rzucając standardową formułką na przywitanie,
przy okazji podając swoje imię. Dobrze, że o tym nie zapomniałem, bo wyszedłbym
na idiotę.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
-
Miło mi cię poznać. Tymczasem, będę znikał – powiedział i cofnął się kilka
kroków.<span class="apple-converted-space"> </span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Ze
zdziwieniem stwierdziłem, że jego słowa wziąłem całkowicie na poważnie. To
znaczy, tę część „będę znikał”. Kolejna ciekawa moc? Nie miałem jeszcze
przyjemności poznać kogoś, kto bawił się w niewidzialnego człowieka. Z
uwagą obserwowałem, jak chłopak spokojnym krokiem kieruje się do wyjścia.
Czyli oprócz zamrażania przedmiotów nie miał żadnego asa w rękawie. Może to i
lepiej.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Nim
Sehun całkowicie zniknął z pola widzenia, do pokoju wpadł wysoki czarnowłosy
chłopak z tak ogromnymi oczami, jakich jeszcze do tej pory chyba nie widziałem.
Przeszył groźnym spojrzeniem próbującego przemknąć obok blondyna.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
-
Tu jesteś – warknął wielkooki, wymachując placem przed twarzą Sehuna. Uniosłem
brwi, przyglądając się całej scenie. – Kiedy ty się wreszcie nauczysz, że masz
przestać się popisywać? Mam dość wysłuchiwania jęków Taemina, że go wszystko
boli za każdym razem gdy kończycie sparring. Słyszałem, że dzisiaj ucierpiała
jego ręka, tak? Uważaj, żeby następnym razem nie ucierpiała twoja głowa –
dodał, prawie sycząc przez zęby.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Stłumiłem
prychnięcie, w przeciwieństwie do Sehuna, który od razu za to oberwał.
Czarnowłosy trzepnął go w tył głowy, wciąż gderając pod nosem.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
-
Jaki waleczny. – Śmiech Jonghyuna rozniósł się po pomieszczeniu. Gdyby nie to,
że nie znałem czarnowłosego i nie wiedziałem czy tylko udawał złego chłopczyka i
stawiał się Sehunowi dla samej zasady, to też bym się zaśmiał.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
-
Zamknij się, Jjong, też byłbyś wkurzony – odpowiedział nieznajomy, teraz dla
odmiany pieszczotliwie mierzwiąc włosy Sehunowi, który chichotał cicho pod
nosem. Kompletnie nic z tego nie rozumiałem i miałem dziwne wrażenie, że trochę
czasu minie, nim zrozumiem. W końcu w Instytucie było trochę ludzi, każdy miał
jakieś powiązania, których raczej nie da się dostrzec w jeden wieczór.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
-
Oj, Minho. Dobrze wiemy, że kiedy chodzi o Taemina, to stajesz się
najniebezpieczniejszą osobą na świecie. Z kijem nie podchodź, jak to mówią.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Minho
zaśmiał się głośno, odrzucając teatralnie głowę do tyłu. Kiedy znów spojrzał w
naszą stronę, grzywka opadała mu na oczy, przez co wyglądał całkiem niewinnie i
uroczo. Trochę inaczej niż prezentował się zaledwie kilka sekund wcześniej,
warcząc na Sehuna. Jego wzrok padł prosto na mnie. Tak przynajmniej mi się
wydawało, bo czekoladowe tęczówki wciąż krył za włosami. Przekrzywił zabawnie
głowę. Mogłem spokojnie wyobrazić sobie wielki znak zapytania nad jego głową.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
-
Kim Kibum – odezwałem się zadziwiająco szybko, wyciągając rękę w jego stronę.
Podszedł i mocno ją ścisnął. Od razu usłyszałem w głowie ciche pytanie o jego
zdolności, ugryzłem się jednak w język. Może to też było niegrzeczne? Jeszcze
bym go przez przypadek uraził, jak wcześniej własnego przyjaciela.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
-
A ty tu skąd? – zapytał. Wreszcie odgarnął grzywkę, więc mogłem dokładnie
przyjrzeć się jego oczom. Jezusie, były ogromne!</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
-
Jonghyun go przywlekł – odezwała się za mnie Yuri, za co została zgromiona
spojrzeniem przez Jonghyuna i Daehyuna na raz. Od razu zrobiła zdegustowaną
minę, odwracając wzrok. To dziewczę naprawdę potrafiło denerwować samą swoją
obecnością. Może to kolejna magiczna umiejętność? Doprowadzanie ludzi do białej
gorączki.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
-
Jjong, dobry samarytanin – zakpił Minho. Choć taką uwagę można było odebrać na
różne sposoby, w jego osobie było coś, co od razu mówiło, ze ma dobre chęci i
nie chce nikogo skrzywdzić, więc zaśmiałem się cicho, spoglądając na Jonghyuna.
Trafiłem na moment, kiedy przewracał oczami. – To już trzeci w tym miesiącu –
sprostował, widząc moje zdziwione spojrzenie. – Najpierw Lee Jinki, później ten
cały Luhan, a teraz jeszcze ty. – Na jego twarz znów wypłynął uśmiech. Ale ci
ludzie tutaj są denerwująco radośni.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
-
Zaczekaj aż poznasz Hyejung – burknęła Yuri, po czym od razu zatkała sobie
buzię ręką. Spojrzenia wszystkim znów skierowały się w jej stronę, kiedy
dziewczyna klęła pod nosem, wciąż bełkocząc w swoją dłoń.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Zmrużyłem
oczy. Miała tego nie robić! Podobno nie może bezkarnie czytać sobie ludziom w
myślach!</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
-
Przepraszam! – jęknęła, przenosząc ręce na uszy. – Tak, jakby to miało w czymś
pomóc – warknęła bardziej do siebie niż do nas. Dziwne, nie sądziłem, że
czytanie w myślach może tak wykańczać. – Żebyś wiedział! Uch, przestań, co? –
Spojrzała centralnie na mnie, a ja w odpowiedzi tylko otworzyłem szerzej oczy.
I co niby miałem zrobić? Wszyscy tutaj pewnie byli do tego przyzwyczajeni i
naprawdę starali się oczyścić umysły, by pomóc Yuri, ale ja miałem za dużo do
powiedzenia, za dużo do przemyślenia. Niezadane pytania czy wymyślone
odpowiedzi przelatywały przez moją głowę w tempie ekspresowym, co raczej
utrudniało sprawę. Kiedy zrozumiała, że nie jestem w stanie jej pomóc, po
prostu wyszła z pokoju, wciąż mrucząc pod nosem.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
-
Przepraszam, nie chciałem jej tak... - zacząłem wyjaśniać, kiedy Taemin położył
dłonie na moich ramionach, kręcąc głową. Jego odruch trochę mnie zawstydził, w
końcu ledwo go znałem.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
-
Proszę cię - przerwał mi, dziwnie przeciągając samogłoski - już się
przyzwyczailiśmy, że tak robi. Nie masz się czym przejmować. W jednej chwili z
nią rozmawiasz, a w drugiej już jej nie ma. To trochę dziwne, ale normalne.
Profesor cały czas próbuje jej pomóc. Jak widzisz ciężko mu idzie.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Pokiwałem
głową na znak, że zakodowałem nowe wiadomości.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
-
Mam tylko jedno pytanie. Czy mam się bać tej całej Hyejung? - zapytałem, nim
zdążyłem ugryźć się w język.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Zebrani
zaczęli chichotać. Równo, jak na zawołanie. Trochę przerażające, kiedy
wszystkie czyjeś odruchy zapisane są jak w zegarku. Grzecznie czekałem, aż ktoś
wreszcie wtajemniczy mnie w sytuację. Nie, żebym łaknął uwagi, ale nie lubiłem
być jedyną niedoinformowaną osobą w towarzystwie.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
-
Hyejung to nasza gwiazdka – Daehyun zaznaczył dokładnie słowo „gwiazdka”, żebym
czasem później o tym nie zapomniał. – Jest wredna, ale nie musisz się jej bać.
Profesor traktuje ją specjalnie, bo jako jedyna nie może opuszczać Instytutu za
dnia. Jako jedyna w ogóle nie powinna go opuszczać, dopóki nie znajdziemy
jakiegoś sposobu, żeby nie przyciągała uwagi – wyjaśnił, niestety dość ogólnie,
bo wciąż nie załapałem najważniejszego.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
-
Co z nią nie tak? – dopytywałem. – To znaczy, dlaczego nie może wychodzić?</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
-
Ma skrzydła. Ogromne, śnieżnobiałe jak u aniołka – wytłumaczył Taemin, jakoś
dziwnie się przy tym zachwycając. Naprawdę były aż tak ładne? Minho przewrócił
oczami, co nie uszło ani mojej uwadze, ani Taemina, który szybko się zamknął i
wbił wzrok w podłogę.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
-
No, to rzeczywiście może być problem – skwitowałem. Nie bardzo wiedziałem, co innego
powiedzieć. Nawet jej nie widziałem, nie miałem pojęcia jak wyglądały jej<span class="apple-converted-space"> </span><i>śnieżnobiałe skrzydła aniołka</i>.
– Jak je ukrywała zanim tutaj trafiła? - dodałem, kiedy wreszcie znalazłem
odpowiednie słowa.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
-
Jest jedną z pierwszych osób, które przyjął Profesor. Nie znam całej historii,
wiem tylko, że była mała, kiedy ją znalazł, więc może nie rzucała się aż tak w
oczy – tłumaczenia Jjonga wydawały się sensowne. Bo chyba nie urodziła się od
razu z ogromnymi skrzydłami, pewnie rosły z wiekiem.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Pokiwałem
głową. Więcej wyjaśnień chyba nie potrzebowałem. No, nie zważając na to, że
teraz naprawdę chciałem ją poznać. Chyba dość normalna reakcja.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
-
Tak sobie myślę, że Tao ma o stokroć lepiej. Co z tego, że ma ogon, jak w
każdej chwili może całkiem zmienić wygląd – stwierdził Daehyun, ściągając na
siebie moją uwagę.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
-
Ale cię zebrało na przemyślenia. – Minho zaśmiał się, kierując się w stronę
kanapy, która stała na środku pokoju, tuż przed kominkiem. Mądre posunięcie,
nawiasem mówiąc. Niepewnie spojrzałem na Jjonga, który kiwnął głową. We dwóch
ruszyliśmy na miejsce obok czarnowłosego. Po jego lewej stronie od razu
usadowił się Taemin, podciągnął nogi pod brodę i oparł na nich głowę. Daehyun
stanął plecami do kominka i przeciągnął się z uśmiechem.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
-
Jak to zmienia wygląd? – Nie potrafiłem zdusić tego pytania w sobie, to
wszystko było zbyt intrygujące.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
-
Jest zmiennokształtnym. Rozumiesz, w każdej chwili może przybrać inną postać. –
Zabawne, że Daehyun co chwilę zdawał się mieć coś ważnego do powiedzenia.
Jeszcze ciekawsze było to, że reszta cały czas czekała na jego słowa. Wcześniej
nie wyglądał na aż tak rozgadanego, choć rzeczywiście, dziwnie szybko nawiązał
ze mną kontakt po tym incydencie w korytarzu przed pokojem Profesora. To samo
jego siostra. Po bliższym zastanowieniu dało się wyczuć, że wychowywali się
razem. Tak samo energiczni, zdecydowani, rozgadani. Tylko ona była trochę
bardziej denerwująca. Daehyun miał w sobie coś takiego, że od razu chciało się
go słuchać. Od Yuri tylko chciało się uciekać.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
-
Key – zwrócił się do mnie Jonghyun. Przygryzłem wargę. Zrobiłem coś nie tak? –
Tak się zastanawiam... wszystko w porządku, prawda? – zapytał, a ja przez
chwilę nie bardzo wiedziałem jak zareagować. – To wszystko to trochę dużo do
przyswojenia w jeden wieczór, w razie czego, to pytaj o co tylko chcesz, nie
krępuj się – sprostował, sprawiając, że mało nie wybuchnąłem śmiechem. Martwił
się o mnie, jak zwykle. Zawsze zachowywał się jak mój starszy zbyt troskliwy
brat.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
-
Hyung, proszę cię. To jest jak poznawanie nowej klasy. Dobrze wiesz, jaką mam
świetną pamięć do imion, twarzy i w ogóle do wszystkiego. Nie, żebym się
chwalił – wypiąłem dumnie pierś. Jjong trzepnął mnie w głowę, jednak zrobił to
z uśmiechem, więc szybko mu wybaczyłem.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
-
Jongie, jak zwykle dobroduszny, cudowny i słodki niczym<span class="apple-converted-space"> </span><i>troskliwy miś</i><span class="apple-converted-space"> </span>– zaśmiał się Minho. Jego wredne, ale
dziwnie przyjazne komentarze zaczęły mi się podobać.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
-
Zamknij się – burknął Jonghyun. Chyba trochę się zawstydził, bo na policzkach
pojawiły się rumieńce.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Po
słowach Jonghyuna zapadła cisza. Osobiście nie czułem najmniejszej potrzeby, by
przerywać milczenie. To nie była jedna z tych chwil, kiedy wszyscy patrzyli na
siebie, wyczekując jakiegoś ruchu. Każdy zajął się sobą, swoimi myślami. W
pokoju było cieplutko, z kominka co chwilę dochodziły ciche, uspokajające
trzaski. Dae usiadł sobie obok ognia tak, by nie zasłaniać nam widoku. Co
prawda co jakiś czas czułem na sobie ich spojrzenia, ale wiedziałem, że to
tylko zwykła ciekawość. Ktoś nowy z nieznanymi im umiejętnościami właśnie wszedł
do ich świata. Zabawne, że dla mnie pomału to przestawało być dziwne. Według
Jjonga panowałem nad ogniem. Trochę niedorzeczne, a jednak po tym, co już
widziałem, chyba prawdziwe. Bo chyba nie miałem do czynienia z perfekcyjnymi
magikami i ukrytą kamerą?</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Przyglądałem
się płomieniom, które w dziwny sposób koiły moje nerwy. Po dzisiejszym dniu
byłem trochę roztrzęsiony, do czasu, aż wreszcie spokojnie zasiedliśmy przed
kominkiem. Poczułem ulgę, mógłbym w spokoju odpłynąć wreszcie w błogi sen,
którego tak bardzo potrzebowałem. Bardzo przyjemne uczucie, móc się wreszcie
odprężyć i...</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
-
Słyszałem, że mamy nowego! – ktoś krzyknął, wpadając do salonu.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Każdy
człowiek mógł się przestraszyć. Tylko że każdy<span class="apple-converted-space"> </span><i>normalny</i><span class="apple-converted-space"> </span>człowiek podskoczyłby w miejscu albo
chociażby zaczął zdzierać gardło, panikując. Jeszcze inaczej zachowali się moi
nowi znajomi, którzy tylko z szeroko otwartymi oczami odwrócili się w stronę
przybysza. Przerażenie ogarnęło ich dopiero kiedy wrócili spojrzeniami na
dotychczas leniwie poruszające się płomyki w kominku, które teraz były
prawdziwym, ogromnym płomieniem, pochłaniającym niedawno dorzucone drewno w
kilka sekund.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
-
Woah, nawet wiem już, co potrafi! – dodał uradowany widokiem, jaki zastał.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Matko,
czy on był psychiczny? Przecież... chyba mogłem spowodować pożar! Zacisnąłem
dłonie w pięści, przyglądając się płomieniom, które nawet na chwilę nie
przygasały.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
-
Key, spokojnie – usłyszałem przytłumiony głos Jjonga, jakby zza ściany.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Łatwo
powiedzieć, naprawdę cholernie się przestraszyłem! Zmarszczyłem brwi, wciąż
ledwo łapiąc oddech. Poczułem się tak samo jak kilka godzin wcześniej, kiedy
złapały zrobiło mi się nienaturalnie gorąco. Jak to spokojnie?! Powinni mnie
zamknąć w jakiejś izolatce i to najlepiej do końca życia, skoro bezwiednie
wyczyniałem takie cuda!</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
-
Baekhyun, mówiliśmy ci kiedyś, że masz nie straszyć ludzi! Niektórzy jak
widzisz się nie kontrolują i czystym przypadkiem mogą zrobić nam krzywdę –
warknął Daehyun, który siedział najbliżej ognia, więc chyba przeze mnie przed
chwilą przeżył mały zawał. – Przestań się śmiać!</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
-
Ej, przecież nie zrobiłem tego specjalnie - rzucił w odpowiedzi nieznajomy.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Nawet
nie oderwałem wzroku od płomieni żeby zerknąć na wspomnianego Baekhyuna. Wciąż
wpatrywałem się w płomienie z zainteresowaniem i pozostałością zszokowania,
które szybko się ulatniało. Płomienie pomału się uspokajały, równo ze mną. To
by było na tyle, jeżeli chodziło o jakiekolwiek wątpliwości co do moich<span class="apple-converted-space"> </span><i>umiejętności<span class="apple-converted-space"> </span></i>czy w ogóle istnienia świata
nadprzyrodzonego. Wszystko zostało wyjaśnione. To raczej nie był
najprzyjemniejszy sposób, ale wciąż skuteczny.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
-
No proszę, znaleźliśmy twoje przeciwieństwo, Minnie – odezwał się Minho,
kompletnie ignorując przybyłego Baekhyuna.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Taemin
uśmiechnął się szeroko w odpowiedzi, wlepiając oczy w moją osobę. Mina trochę
mu zrzedła, kiedy przyjrzał mi się uważniej. Naprawdę wyglądałem aż tak źle?</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
-
Wyglądasz strasznie! - rzucił, jakby w odpowiedzi na moje przemyślenia. - Czy
to był pierwszy raz, kiedy ty.… no? – zapytał, chyba równie poruszony tym
faktem, co ja sam.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
-
Kibum? – Jonghyun szturchnął mnie w ramię, kiedy przez dłuższą chwilę się nie
odzywałem.</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Pokiwałem
głową, wreszcie odwracając wzrok od ognia.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nie przejmuj się, Key. Takie<span class="apple-converted-space"> </span><i>niespodzianki</i><span class="apple-converted-space"> </span>czasem się zdarzają. Nic wielkiego się
nie stało, spokojnie – zapewniał Jjong. Słuchałem go uważnie, czując jak emocje
całkowicie opadają. Czegoś takiego się nie spodziewałem, kiedy zaledwie dzień
wcześniej Jonghyun namawiał mnie na przybycie do Instytutu. Miałem tylko
nadzieję, że te<span class="apple-converted-space"> </span><i>niespodzianki</i><span class="apple-converted-space"> </span>nie wymkną się spod kontroli.<o:p></o:p></div>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<u1:p></u1:p>
<br />
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
</div>
</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Bookman Old Style', serif; font-size: 11pt; text-indent: 35.4pt;">*</span><br />
<span style="font-family: 'Bookman Old Style', serif; font-size: 11pt; text-indent: 35.4pt;"><br /></span></div>
</div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://lh5.googleusercontent.com/proxy/AeNph6jUWH8tLmsqI5V-IbPc5QA-p70ULHYXbOXdSQzn_cdErIUfB2RRbUK2Ledgq-PIKSKyWQbBKsJW7llBTLvwZm_V" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://data3.whicdn.com/images/62216121/large.gif" height="200" width="400" /></a></div>
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: 11pt; text-indent: 35.4pt;"><i>Part krótki, nie ma fajerwerków, bo wciąż ciągniemy poznawanie bohaterów. W sumie od razu mogłam ostrzec, że przez jakiś czas za dużo nie będzie się działo, życie w Instytucie, zmiana perspektywy i poznanie historii innych bohaterów. Jeżeli ktoś szuka większych wrażeń, to zapraszam za kilka rozdziałów. Mimo wszystko mam nadzieję, że nikogo nie rozczarowałam. Naprawdę dałam z siebie dużo, pisząc to coś powyżej. Drobne nieścisłości? Zdarzają się, przepraszam, do perfekcji jeszcze długa droga. Nie jest to chyba jednak najgorsza praca na świecie, tak mi się wydaje. Ocenę pozostawię Wam.</i></span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: 11pt; text-indent: 35.4pt;"><i>Pozdrawiam, xx.</i></span><br />
<span style="font-family: 'Bookman Old Style', serif; font-size: 11pt; text-indent: 35.4pt;"><i><br /></i></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: 'Bookman Old Style', serif; font-size: 11pt;"><br /></span></div>
</div>
</div>
<!-- Blogger automated replacement: "https://images-blogger-opensocial.googleusercontent.com/gadgets/proxy?url=http%3A%2F%2Fdata3.whicdn.com%2Fimages%2F62216121%2Flarge.gif&container=blogger&gadget=a&rewriteMime=image%2F*" with "https://lh5.googleusercontent.com/proxy/AeNph6jUWH8tLmsqI5V-IbPc5QA-p70ULHYXbOXdSQzn_cdErIUfB2RRbUK2Ledgq-PIKSKyWQbBKsJW7llBTLvwZm_V" -->Martishttp://www.blogger.com/profile/00031033110772366437noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-7989266052995417894.post-33716716631684222972014-01-30T19:27:00.001+01:002015-09-17T22:02:50.214+02:00One shot: Now you see me<br />
<div class="separator" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;">
<img border="0" src="http://static.tumblr.com/1wj5pms/uCZm1v0q3/hunhan_gif.gif" height="103" width="200" /> </div>
<i><b>Tytuł: </b>Now you see me</i><br />
<i><b>Ilość słów:</b> 4210</i><br />
<i><b>Gatunek: </b>obyczaj, fluff, slight angst, hunhan friendship, exo au</i><br />
<i><b>Uwagi:</b> nah; tylko zaznaczam, że całość jest <b>z perspektywy Luhana.</b></i><br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
*<span style="font-size: large;">*</span>*</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Dwudziesty trzeci kwietnia. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Dzień zaczął się zwyczajnie. Podniosłem się z łóżka głównie
po to, by roztrzaskać budzik o podłogę. Zbiegając do kuchni na śniadanie, o
mały włos nie zabiłem się na schodach. Poszedłem na wykłady, żeby poirytować
trochę nauczycieli i zdenerwować połowę znajomych. I w końcu dotarłem tutaj. Do
miejsca, w którym czułem się najlepiej, bo mogłem cieszyć się samotnością i
wolnością. Dziękowałem w duchu temu, kto pozwolił na wybudowanie tego parku, do
którego zachodziłem każdego dnia po szkole. Zdarzało się, że spędzałem tu nawet
wolne weekendowe wieczory. Teoretycznie, jak każdy nastolatek w moim wieku,
powinienem wtedy imprezować, wychodzić z przyjaciółmi na miasto albo spędzać
czas z jakąś super słodką dziewczyną z roku. I gdybym się postarał, to mógłbym
spełnić wszystkie punkty z listy, ale nie należałem do ludzi walczących o
popularność i uznanie. Lubiłem siadać pod tym samym drzewem co zawsze,
zakładać słuchawki, podkręcać głośność i wpatrywać się w niebo. Często
wyciągałem z plecaka szkicownik i zatracałem się w kreowaniu własnego,
komiksowego świata. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Gdybym powiedział, że odwiedzam to miejsce tylko dla
świętego spokoju, skłamałbym.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Tak naprawdę miałem jeszcze jeden bardzo ważny powód, dla
którego zawsze wybierałem to samo drzewo kilka metrów dalej od tej samej starej
drewnianej ławki. Co prawda nie znałem jeszcze<span class="apple-converted-space"> </span><i>imienia</i><span class="apple-converted-space"> </span>tego<span class="apple-converted-space"> </span>powodu,
ale... chyba nawet nie chciałem go znać. Bo żyłem w przekonaniu, że zbliżenie
zazwyczaj wszystko komplikuje. A ja nie lubiłem komplikacji. Uciekałem od nich
jak najdalej, by tylko nie musieć później rozwiązywać problemów. Dlatego
poznawałem ten<span class="apple-converted-space"> </span><i>powód</i><span class="apple-converted-space"> </span>po swojemu. Z daleka.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Obserwowałem go od ponad tygodnia. Na początku bałem się,
by przez przypadek nie przywołać go spojrzeniem. Z czasem zauważyłem jednak, że
chłopak jest na tyle roztargniony, że nie zwraca uwagi na takie szczegóły, jak
non stop wpatrujący się w niego nieznajomy, kulący się niedaleko pod drzewem.
Przyznam, że trochę mnie to martwiło. Bałem się, że skoro jest aż tak
nieuważny, to prędzej czy później coś mu się stanie. Dziwne… martwić się o
kogoś, kogo nawet się nie zna. Pomijając jednak dziwne uczucie troski, które
kłębiło się we mnie odkąd zobaczyłem go po raz pierwszy, jego roztrzepanie było
mi na rękę. Przynajmniej przestałem się z tym kryć i czasem otwarcie
lustrowałem go wzrokiem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Pomału popadałem w rutynę, ale nie przeszkadzało mi to. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Często kiedy przychodziłem do parku po wykładach, on już
tutaj był. Siedział na ławce, wpatrzony w ekran telefonu. Jego palce zwinnie
poruszały się po klawiaturze. Co jakiś czas podnosił wzrok i rozglądał się
dookoła. Zawsze tak robił, bo zawsze na kogoś czekał. Dzień za dniem na tę samą
osobę, która - ku mojej uciesze - wywoływała uśmiech na tej szczupłej,
perfekcyjnej twarzy. Czerwono włosy chłopak pojawiał się mniej więcej o tej
samej porze, kilkanaście minut po mnie. Za każdym razem witał szatyna mierzwiąc
mu grzywkę albo klepiąc po plecach.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Po kilku dniach dostrzegłem, że chłopak miał intrygujące
wahania nastrojów. W jednej sekundzie gromił wszystkich dookoła wzrokiem, a w
następnej posyłał niewinny, słodki uśmiech. Z czasem zacząłem się zastanawiać,
czy gdybyśmy mieli okazję naprawdę się poznać… czy w ogóle byśmy się
dogadalibyśmy?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Z opisów moich znajomych dowiedziałem się, że jestem
irytujący, niedbały i niepunktualny, ale przy tym stały i niezmienny, jak jakaś
cholerna kukła. Nie spodziewałem się takich opinii, ale... przynajmniej byli
szczerzy. A ten chłopak (którego zacząłem nazywać<span class="apple-converted-space"> </span><i>Sparkle</i>, bo zawsze miał na
sobie różne błyskotki – poczynając od kolorowych, brokatowych przypinek do
plecaka, na łańcuszkach i pierścionkach kończąc) prawdopodobnie był moim
kompletnym przeciwieństwem. Zawsze na czas, zawsze z uśmiechem, towarzyski,
zabawny, otwarty na ludzi. Robił ciekawe pierwsze wrażenie - jak najbardziej
intrygował wyglądem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<i>Sparkle</i><span class="apple-converted-space"> </span>miał w sobie
coś, czego brakowało większości moich znajomych. Oni byli wredni i nietaktowni,
przez nich czasem miało się ochotę zakopać pod kołdrą i najlepiej nigdy więcej
nie wychodzić. Niestety, zawsze wybierałem beznadziejnych przyjaciół, dlatego
teraz nie miałem ich wcale. W przeciwieństwie do tych bezdusznych istot,
szczycących się mianem moich kolegów, <i>Sparkle</i><span class="apple-converted-space"> </span>roztaczał wokół siebie pozytywną aurę,
dzięki której z marszu miało się ochotę zostać jego przyjacielem. Pozytywna
energia chłopaka udzielała się światu. Nawet cały obraz parku wydawał się
jaśniejszy, przyjemniejszy, gdy spędzał tu czas. Kiedy nie przychodził, robiło
się... zwyczajnie. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
To co zwyczajne, od razu kojarzyło mi się z nudą. Może
właśnie w tym tkwił problem? Ja sam byłem zbyt zwyczajny, przez co całe moje
życie z dnia na dzień stawało się mniej ciekawe.<span class="apple-converted-space"> </span><i>Sparkle</i><span class="apple-converted-space"> </span>był od tej normalności idealną
odskocznią.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Żałowałem tylko jednej rzeczy. Siedząc tak daleko od niego,
nie miałem szansy zerknąć w jego oczy. Ale często je sobie wyobrażałem. Według
mnie delikatnie lśniły i miały kolor mlecznej czekolady. Jego spojrzenie było
bystre, inteligentne, a w nim ukryta wrażliwość i ciekawość świata. Trzymałem
się tych wyobrażeń, jakby były prawdziwe, bo były wszystkim, co miałem. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Gdzieś głęboko w sercu pojawiło się nawet drobne marzenie,
by w końcu złapać z nim kontakt wzrokowy. Co prawda mogłem upozorować jakieś
przypadkowe spotkanie na przejściu. Wpaść na niego i mamrocząc przeprosiny,
spełnić je. Ale bałem się, że kiedy raz zobaczy moją twarz, później łatwiej
będzie mu mnie rozpoznać i prędzej czy później zrozumie, co robię. Czasem
czułem się jak psycho-fan, stalker z prawdziwego zdarzenia. Tłumaczyłem sobie
to jednak w ten sposób, że przecież zwykłe podziwianie jego urody nie jest
niczym złym czy zabronionym. To nie tak, że za nim chodziłem, spędzałem czas w
każdym miejscu, w którym przesiadywał czy coś podobnego. To on przychodził
tutaj. Ja tylko patrzyłem. To nic nieprzyzwoitego.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Westchnąłem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Dzisiejszego dnia<span class="apple-converted-space"> </span><i>Sparkle</i><span class="apple-converted-space"> </span>zachowywał się co najmniej dziwnie.
Wiercił się, rozglądał panicznie na boki - z daleka było widać, że wzrokiem
prawie woła o pomoc. Nie wiedziałem, co się stało, a wewnętrznie i tak
denerwowałem się razem z nim. Miałem ochotę podejść i zagadać. Powstrzymywałem
się z całych sił, dłońmi kurczowo chwytając wystające źdźbła trawy. Jakby to w
czymkolwiek miało mi pomóc...<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Sięgnąłem do plecaka po telefon, by sprawdzić godzinę. I
wtedy zrozumiałem. Jego przyjaciel nie pojawiał się od ponad czterdziestu
minut. Na ogół się nie spóźniał, zawsze szybkim krokiem maszerował prosto do
szatyna, a teraz… teraz przepadł jak kamień w wodzie. Zacisnąłem wargi, uważnie
lustrując wzrokiem<span class="apple-converted-space"> </span><i>Sparkle</i>.
Jego nastrój zdecydowanie za szybko mi się udzielił, przez co zacząłem sobie
wypominać własną słabość.<span class="apple-converted-space"> </span><i>Co
to za przypływ empatii, Luhan?<u1:p></u1:p></i><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Mijały kolejne minuty, które chcąc nie chcąc zmieniły się w
pełną, okrągłą godzinę czekania.<span class="apple-converted-space"> </span><i>Sparkle<span class="apple-converted-space"> </span></i>nie ruszył się z miejsca. Wciąż
siedział wyprostowany z telefonem w ręku, ze wzrokiem utkwionym w jakiś punkt w
oddali. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Ja również czekałem. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Powinienem już dawno wrócić do domu, zając się czytaniem
jakichś nudnych wierszy, ale dobrze wiedziałem, że nie potrafiłbym się skupić.
Nie teraz, kiedy moje myśli co chwilę wymykały się spod kontroli i biegły ku
szatynowi, który w tej chwili dla odmiany krył twarz w dłoniach. Wyglądał na
bezbronnego, delikatnego chłopca, który zagubił się w parku. Złapałem się nawet
na myśleniu o tym, że chciałbym móc teraz usiąść obok i po prostu go przytulić.
Sprawić, żeby się uspokoił i znów zaczął emanować tą swoją radosną aurą.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Spuściłem wzrok na swoje dłonie, które teraz znalazły sobie
nowe zajęcie w postaci wyciągania nitek z koszuli. I jak ja niby chciałem
uspokoić<span class="apple-converted-space"> </span><i>Sparkle</i>, skoro
sam nie potrafiłem siedzieć spokojnie? Zabawne, jak łatwo wpływał na mnie ten
dzieciak. To były dość dziwne uczucia, z którymi nie miałem wcześniej
przyjemności się zapoznać. Ten ucisk w dole brzucha, szybsze bicie serca,
przygryzanie warg do krwi mimo woli… Ignorując jednak te wszystkie kiepskie
dodatki do sytuacji, całkiem podobało mi się to, co ze mną zrobił. Pobudził
mnie do życia, choć sam o tym nie wiedział. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Oparłem głowę o korę drzewa, przymykając oczy, by trochę
się rozluźnić. Nie mogłem aż tak się przejmować, to nie była moja sprawa. A mój
kontakt ze<span class="apple-converted-space"> </span><i>Sparkle</i><span class="apple-converted-space"> </span>miał być ograniczony tylko do
przyglądania się, nie do rozmawiania, myślenia czy cokolwiek innego.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<i>Luhan, ogarnij się.</i><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Która godzina?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Ze zdziwienia prawie opadła mi szczęka. <i>Sparkle</i><span class="apple-converted-space"> </span><i>przemówił</i>.<span class="apple-converted-space"> </span><i>Sparkle</i><span class="apple-converted-space"> </span>odezwał się<span class="apple-converted-space"> </span><i>do mnie</i>. Z kilkunastu osób
znajdujących się wokół nas, wybrał akurat<span class="apple-converted-space"> </span><i>mnie</i>.
Cudowne uczucie, jakby stado motyli w moim sercu wzbiło się do lotu. Nieraz już
słyszałem jego głos. Zapadł mi w pamięć szybciej niżbym tego chciał, bo już po
pierwszym spotkaniu potrafiłem odtworzyć standardowe formułki, które dość
głośno wypowiadał. Zazwyczaj miał przyjemną, ciepłą, bardzo męską barwę i
najczęściej używał miłego, troskliwego tonu. Dzisiaj ten głos był kompletnie
wyprany z emocji. Nie mógł zapanować nad jego drżeniem, chyba poddał się już
przy pierwszej próbie. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Szesnasta dwadzieścia – rzuciłem, nie otwierając oczu
nawet na chwilę. Zachowałem spokój, choć przeżywałem teraz mały atak
serca.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Jak miło było dla odmiany nie wlepiać w niego oczu, a
poczuć na sobie jego wzrok. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Jednak co by się nie działo, gdzieś tam wewnątrz mnie wciąż
siedział irytujący do bólu egoista, który dawał o sobie znać w najmniej
oczekiwanym momencie. Na przykład kiedy najlepszy na świecie kandydat na mojego
przyjaciela pierwszy raz w życiu się do mnie odezwał. Aż miałem ochotę na
siebie warknąć, kiedy zrozumiałem, dlaczego tak bardzo denerwuję ludzi. Ja po prostu
nie potrafiłem nigdy wyczuć sytuacji i adekwatnie się do niej zachować.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nawet nie spojrzałeś na zegarek – stwierdził sucho.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Wzruszyłem ramionami, wreszcie zaszczycając go spojrzeniem.
Czułem, że na mojej twarzy pojawia się delikatny, nonszalancki uśmiech, którego
tak bardzo nienawidzi moja mama. Zawsze sądziła, że kiedy tylko się pojawiał,
to właśnie drwiłem z niej w myślach. Zabawne, bo tak naprawdę kiedy zazwyczaj
się pojawiał, ja nie myślałem o niczym. Kompletnie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Masz w ręce telefon – zauważyłem, wywołując ciche
prychnięcie<span class="apple-converted-space"> </span><i>Sparkle</i>.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Rozładował się. Powiesz mi czy nie?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Nie chciałem całkowicie wyprowadzić go z równowagi. Choć
tak ciężko szło mi zachowywanie się normalnie, tym razem zebrałem w sobie całą
siłę, schowałem swoje ego i opanowałem dziwne zachowania, by wziąć telefon do
ręki i sprawdzić czas.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Szesnasta jedenaście. No patrz, dużo się nie pomyliłem –
powiedziałem nieco bardziej pogodnie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Nie usłyszałem już żadnej odpowiedzi. Zamiast tego
obserwowałem, jak<span class="apple-converted-space"> </span><i>Sparkle</i><span class="apple-converted-space"> </span>ociężale i bardzo ślamazarnie podnosi
z ziemi plecak i wrzuca do niego rozładowany telefon. Od dawna bawiłem się w<span class="apple-converted-space"> </span><i>dostrzeż szczegóły<span class="apple-converted-space"> </span></i>- można by powiedzieć, że
doszedłem prawie do mistrzostwa, dlatego nie umknęło mojej uwadze, że<span class="apple-converted-space"> </span><i>Sparkle</i><span class="apple-converted-space"> </span>ma rozwiązane sznurówki. Niestety, nie
zdążyłem odezwać się słowem, kiedy szatyn runął na ziemię kilka kroków przede
mną.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Przez chwilę nie wiedziałem, co zrobić. Technicznie rzecz
biorąc, to wciąż pozostawał dla mnie tylko nieznajomym. To nic, że czułem się
jakbym znał go od wieków. On raczej nie miał podobnego podejścia do sprawy,
dlatego pierwszą moją myślą było zostawienie go w spokoju. Cóż, to wyglądałoby
dziwnie, gdybym rzucił się mu na ratunek, prawda?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Nie mogłem jednak po prostu siedzieć na miejscu i
obserwować, jak syczy coś pod nosem, rozmasowując obolałą nogę. Nie podnosił
się przez dłuższą chwilę, w trakcie której ja zdążyłem przemyśleć wszystkie za
i przeciw po kilkanaście razy. Zdecydowałem, że skoro już nawiązał ze mną
jakikolwiek kontakt, nawet w postaci prostego, nic nieznaczącego pytania,
powinienem zareagować. Przecież byłem dobrze wychowaną, empatyczną osobą, która
lubi spełniać dobre uczynki.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Powstrzymałem prychnięcie i podniosłem się z miejsca,
zostawiając tam wszystkie swoje rzeczy. W ręce wciąż trzymałem komórkę, więc
wsunąłem ją szybko do kieszeni.<span class="apple-converted-space"> </span><i>Sparkle</i><span class="apple-converted-space"> </span>nie zwracał na mnie uwagi, dopóki nie
wyciągnąłem do niego ręki. Wciąż rozmasowywał obolałe miejsce, kiedy pomachałem
mu dłonią przed twarzą. Cóż, na ogół nie łaknąłem uwagi, ale również nie
lubiłem być olewany. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<i>Sprakle</i><span class="apple-converted-space"> </span>wreszcie
podniósł na mnie wzrok, krzyżując nasze spojrzenia. Przyglądaliśmy się sobie
przez dłuższą chwilę. Ja podziwiałem jego oczy, które okazały się być prawie
identyczne jak w moich wyobrażeniach, a on zmarszczył brwi i zacisnął wargi.
Wyglądał, jakby w głowie kalkulował na ile może mi zaufać, czy coś w tym stylu.
W końcu przyjął moją pomoc i stanął na równe nogi, krzywiąc się, gdy tylko
obolała kończyna dotknęła chodnika.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Wszystko w porządku? Bardzo cię boli? – dopytywałem się.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<i>Sparkle</i><span class="apple-converted-space"> </span>miał na sobie
krótkie spodenki, przez co przy upadku mocno ucierpiała jego skóra.
Przyglądałem się przez chwilę ogromnej szramie, która niemalże natychmiast
pojawiła się na delikatnym ciele. Oceniłem szybko, na ile poważne było otarcie.
Odetchnąłem spokojnie, gdy stwierdziłem, że chłopak jeszcze trochę pożyje.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Jest okay, dzięki – burknął.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Walczyłem z samym sobą. Powinienem się przywitać, czy może
odejść bez słowa? Gdybym się przedstawił, poznałbym wreszcie jego imię, ale...
przecież tego właśnie chciałem uniknąć. Przywiązania. Szkoda, że już dawno
wkopałem się w to całe przywiązanie, skoro zacząłem się nawet o niego martwić.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Oh Sehun. – Wyciągnął rękę w moją stronę, rozwiewając tym
wszelakie wątpliwości. Przecież niegrzecznie by było po prostu sobie odejść. Z
jego twarzy wciąż nie schodził wyraz troski i zmieszania, więc uśmiechnąłem się
szeroko, by dodać mu otuchy.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Luhan – odpowiedziałem, ściskając jego dłoń.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Miło mi cię poznać.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Po tym jak delikatnie się ukłonił, ruszył przed siebie,
zbierając po drodze z ziemi swój plecak. Wpatrywałem się w jego plecy wciąż
lekko oszołomiony. Dotarło do mnie, że poznanie imienia<span class="apple-converted-space"> </span><i>Sparkle<span class="apple-converted-space"> </span></i>wcale nie było równoznaczne z
zaprzyjaźnieniem się. Takie oczywiste… a jednak wcześniej o tym nie pomyślałem.
Nie mogłem się zdecydować czy jest mi przykro, czy może to wszystko jest mi
obojętne. Przecież nie potrzebowałem przyjaciół, więc dlaczego miałbym o niego
zabiegać?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div align="center" style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
To jest niemożliwe, żeby mi go brakowało. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Znałem tylko jego imię. Nie wiedziałem nic więcej, więc nie
mogłem za nim tęsknić. A jednak, jego nieobecności nie dało się<span class="apple-converted-space"> </span>nie<span class="apple-converted-space"><i> </i></span>zauważyć.
Nagle park stracił jakiekolwiek znaczenie. Nie miałem ochoty spędzać każdego
popołudnia na czekaniu, na wymyślaniu kolejnego powodu, dla którego<span class="apple-converted-space"> </span><i>Sprarkle</i>… dla którego Sehun nie
zjawiał się w swoim ulubionym miejscu od tylu dni.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Może to nawet lepiej, że przestałem go widywać? Wymazanie
go z pamięci powinno być proste, skoro nie poznaliśmy się bliżej.<span class="apple-converted-space"> </span><i>Powinno.</i> Szkoda, że - jak
już się przekonałem - wcale nie było. Bo zamiast pomału odpuszczać, zająć się
swoimi sprawami, to zastanawiałem się czy wszystko z nim w porządku, czy ma się
dobrze. No i najważniejsze - czy jeszcze kiedyś w ogóle tutaj przyjdzie?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<i>Cholera, Luhan. Ogarnij dupę.<u1:p></u1:p></i><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Upominanie się w myślach wcale nie pomagało. Chciałem
przestać wpatrywać się w drewnianą ławkę, ale nie potrafiłem. Wciąż miałem
nadzieję, że za chwilę zmaterializuje się na niej postać wesołego, beztroskiego
chłopaka z szerokim uśmiechem na twarzy. Gdzie on się podziewał? Co teraz
robił? Czy wszystko z nim dobrze?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Wyciągnąłem szkicownik z plecaka i ułożyłem go na kolanach.
Odszukałem swój ulubiony ołówek w piórniku. Zacisnąłem na nim palce i oparłem
się plecami o drzewo. Kora nieprzyjemnie wbijała się w moje ciało, jednak
postanowiłem to ignorować. Zamknąłem oczy, by w wyobraźni przywrócić postać
Sehuna. Często występował w moich komiksach. Do tej pory jako obserwator,
postać drugoplanowa, kompletnie nic nie wnosząca do historii. Teraz poczułem
nieodpartą chęć zrobienia z niego superbohatera. Człowieka z peleryną, który
ratuje świat przed złem. Osobę, bez której zwykli ludzie sobie nie poradzą. Bez
której świat jest szary i zwyczajnie nudny.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Kiedy nakreśliłem w myślach fabułę i przebieg zdarzeń,
spuściłem wzrok na białą kartkę papieru. Pierwsza kreska zawsze była
najtrudniejsza. Po niej wszystko szło gładko, ale póki nie zrobiło się tego
znaczącego ruchu…<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Westchnąłem. Tak bardzo chciałem zacząć, ale nie
potrafiłem. Do tej pory jeszcze nie miałem blokady twórczej. Wyobraźnia
podsuwała mi mnóstwo pomysłów, ale ręce odmawiały posłuszeństwa. Dziwne
uczucie, bardzo nieprzyjemne.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Po raz kolejny bezwiednie zerknąłem w kierunku ławki, na
której… ktoś siedział. Zamarłem.<span class="apple-converted-space"> </span><i>Sehun
wrócił</i>. I to wcale nie byłoby dziwne, gdyby nie fakt, że on również
badawczo mi się przyglądał. Dosłownie wlepiał we mnie swoje ogromne,
czekoladowe oczy, jakby czegoś ode mnie oczekiwał. Miałem kłopoty? Zrozumiał,
że miał cichego obserwatora i teraz chciał się ze mną rozprawić? Dlaczego tak
długo z tym zwlekał?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Przez chwilę walczyłem sam ze sobą, nie spuszczając wzroku
z Sehuna. Chłopak uniósł brwi, jego pokerowy wyraz twarzy nie zmienił się nawet
na chwilę. Naprawdę trudno było mi go rozgryźć. Położyłem szkicownik na ziemi,
podnosząc się niepewnie.<span class="apple-converted-space"> </span><i>Sparkle</i><span class="apple-converted-space"> </span>ledwo zauważalnie kiwnął głową, więc
ruszyłem w jego stronę z niemałym wahaniem. Dopiero kiedy znalazłem się obok
niego, spuścił wzrok na swoje dłonie, przygryzając wargę.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Będziesz tak stał? – zapytał, bawiąc się palcami.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Usiadłem obok, uważając, by zachować między nami
odpowiednią przestrzeń. Sehun wydawał się jeszcze bardziej zakłopotany niż ja,
co trochę podnosiło mnie na duchu. W głowie miałem tylko jedno pytanie. Po co
mnie zawołał? Zacisnąłem mocno wargi, żeby słowa przez przypadek same z nich
nie wypłynęły. Skoro on wykonał pierwszy krok, to niech teraz skończy, co
zaczął.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Siedzieliśmy w milczeniu. Atmosfera zamiast stygnąć, robiła
się gęstsza, co trochę mnie krępowało. Sehun dla odmiany z minuty na minutę
wydawał się coraz bardziej rozluźniony. Przestał zajmować się swoimi rękami,
plecami przylgnął do oparcia ławki i rozglądał się dookoła. Na jego twarzy
pomału pojawiał się delikatny, bardzo delikatny uśmiech. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Wziąłem to za dobry znak.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Luhan, tak? – odezwał się w końcu, kątem oka spoglądając
w moją stronę. Pokiwałem głową.<span class="apple-converted-space"> </span><i>Zapamiętał
moje imię…</i> - Przepraszam, że sobie wtedy poszedłem. Nie miałem ochoty
na rozmowy – wyjaśnił.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nic nie szkodzi. – Nie potrafiłem dłużej powstrzymać
uśmiechu, który cisnął mi się na usta.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Znów zapadła cisza. Tym razem dużo bardziej przyjemna.
Nigdy wcześniej czegoś takiego nie przeżyłem. Żeby siedzieć w czyimś
towarzystwie i po prostu… milczeć? Uwielbiałem gadać. Najczęściej mówiłem
totalne bzdury, które bawiły wszystkich dookoła. Albo irytowały, zależnie od
kontekstu.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Pomimo tego, że nierozmawianie rzeczywiście było miłe,
miałem w głowie kilka pytań, na które bardzo, bardzo chciałem znać odpowiedź.
Gdzie się podział przyjaciel Sehuna? Gdzie podziewał się Sehun przez całe dwa
tygodnie? Dlaczego wrócił? I dlaczego zaprosił mnie do rozmowy?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Od jak dawna rysujesz? - zapytał.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Powiodłem za jego spojrzeniem, które utkwione było w
szkicowniku niedbale rzuconym pod drzewem. Wzruszyłem ramionami.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Zacząłem… jakoś w szkole średniej. Z nudów, na lekcjach.
Całkiem nieźle mi szło. Nakupowałem książek, wyuczyłem się kilku trików... –
odpowiedziałem. Chyba podałem więcej szczegółów, niż<span class="apple-converted-space"> </span><i>Sparkle</i><span class="apple-converted-space"> </span>oczekiwał, bo jego uśmiech stał się
bardziej wyrazisty. Tak to jest, jak przy najmniej oczekiwanym momencie pojawia
się słowotok, którego nie da się zatrzymać.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Kim jestem? – zapytał, spoglądając w moje oczy. – W
twoich rysunkach… kim jestem? – sprostował, kiedy dotarło do niego, jak
śmiesznie zabrzmiał za pierwszym razem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Otworzyłem szerzej oczy, od razu uciekając wzrokiem.<span class="apple-converted-space"><i> </i></span><i>Skąd wiedział? Jak…</i><span class="apple-converted-space"> </span><i>Co?!</i><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Ja… - zacząłem. Nie potrafiłem ukryć zakłopotania, głos
cholernie mi drżał, tak samo jak ręce. Zacisnąłem je w pięści, żeby choć trochę
się opanować. Było mi głupio… tak bardzo głupio… - Przepraszam – dodałem tylko.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Zastanawiałem się, czy nie byłoby lepiej, gdybym teraz
odszedł i więcej tutaj nie przychodził. Zostałem złapany na gorącym uczynku.
Czułem się jak dziecko, które przed obiadem zjadło całą tabliczkę czekolady.
Myślałem, że mi się upiecze, a tu wyskakuje mama z pustym papierkiem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Hej, no co ty, nie przepraszaj, jest okay – rzucił od
razu, przysuwając się bliżej mnie. – Nie jestem zły, jestem ciekawy. – Zaśmiał
się cicho i przyjaźnie. Odetchnąłem spokojnie, kiedy zalała mnie fala ulgi.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Kiedyś ci pokażę, jeżeli jeszcze będziesz chciał
wiedzieć.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Kiwnął głową. Chyba chciał coś dopowiedzieć, bo kilka razy
otwierał i zamykał usta. Potrzebował chwili, żeby się zdecydować, więc
cierpliwie czekałem. Wreszcie westchnął, znów odwrócił się tak, że widziałem
tylko jego profil i rzucił na jednym wydechu:<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Wydaje ci się, że nie zwracałem na ciebie uwagi, co?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Rozchyliłem wargi, w sumie nie bardzo wiedząc, co
odpowiedzieć. A więc Sehun wiedział o moim istnieniu? Tylko udawał, że mnie nie
widzi?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Dobrze wiedziałem, że cały czas mi się przyglądasz.
Rozmawiałem nawet o tobie z moim przyjacielem. Hwa z początku miał z tym lekki
problem, ale przekonałem go, że raczej nie jesteś seryjnym mordercą i może
spuścić z tonu. – Odczekał chwilę, żebym dobrze przetrawił jego słowa, po czym
kontynuował, jak gdyby nigdy nic. – W końcu wyglądałeś bardzo niewinnie.
Wiecznie ze skupieniem bazgrałeś coś na kartkach, uśmiechając się pod nosem.
Nie chciałem cię wystraszyć, więc postanowiłem nie reagować – skończył, a na
jego twarzy zagościł prawdziwy, całkiem szczery uśmiech.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Wyglądałem<span class="apple-converted-space"> </span><i>niewinnie</i>?
Musiałem wyglądać jak totalny frajer, cały czas samotnie siedząc pod drzewem,
wlepiając gały w nieznajomych przechodniów. A zwłaszcza w jednego. Tego
szczególnego, którego - po dłuższym namyśle - zdecydowanie nie chciałem
stracić. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Nie widziałem sensu w poprawianiu swojego wizerunku na
siłę. Wierzyłem, że jeżeli będzie chciał mnie poznać, to z czasem zobaczy moje
prawdziwe ja, a nie tego dzieciaka spod drzewa ze skłonnościami do
prześladowania innych.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Chciałem ci podziękować – szepnął tak cicho, że przez
chwilę myślałem, że się przesłyszałem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Byłem w szoku. Podziękować? Mi? Za co?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- W sumie nawet się nie znamy, ale mimo tego twoje
towarzystwo wiele dla mnie znaczyło. Uhm, wciąż znaczy – poprawił się,
zaciskając dłonie na drewnianej ławce. – Dzięki tobie nie czułem się samotny.
Bo wiedziałem, że kiedy tutaj przyjdę, zawsze będziesz obok. Cichutki,
niezauważalny… taki chciałeś być, prawda? Ale wiesz, przyciągasz wzrok.
Chciałem poznać cię wcześniej, tylko nie mogłem zebrać się w sobie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
W miarę jak dochodziły do mnie jego słowa, byłem coraz
bardziej szczęśliwy. Ktoś wreszcie mnie dostrzegł. Podobało mi się to, że wcale
nie musiałem zabiegać o jego uwagę, że sam o wszystko zadbał. To co mówił,
sprawiało, że zrobiło mi się jakoś cieplej na sercu. Powstrzymałem westchnięcie
i dziwną chęć przytulenia go<i>.</i><span class="apple-converted-space"> </span>Może
zdążyliśmy już złapać więź duchową, ale na fizyczną było chyba trochę za
wcześnie. Tak mi się bynajmniej wydawało.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Teraz, kiedy rozmowa sama płynęła i nie musiałem się
zbytnio przejmować, czy przypadkiem niczego nie zepsuję, zebrałem się w sobie i
wreszcie zadałem mu pytanie, które od początku cisnęło mi się na usta.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Gdzie twój przyjaciel?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Sehun zacisnął mocno wargi, które niemal natychmiastowo
zaczęły drżeć. Od razu pożałowałem, że się odezwałem… Przecież mogłem się
domyślić, że skoro go tutaj nie ma, to znaczy, że wydarzyło się coś niedobrego.
Oczywiście ja nie potrafiłem wyczuć sytuacji i palnąłem to pytanie, nim
zdążyłem mocno się nad nim zastanowić. Tak czy siak, nie mogłem cofnąć czasu,
więc skupiłem całą swoją uwagę na tym, żeby jak najszybciej naprostować
sytuację.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Odszedł – rzucił Sehun<i>,</i><span class="apple-converted-space"> </span>odwracając głowę. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Nie dziwiło mnie, że nie zagłębiał się w szczegóły. Wciąż
musiałem upominać się w myślach, że przecież praktycznie go nie znam, więc to
normalne, że odpowiedział ogólnikowo, nie zrzucając na mnie swoich problemów.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Westchnąłem. Przez całe swoje życie unikałem komplikacji,
więc teraz nie do końca wiedziałem, co w takiej sytuacji zrobić. Siedziałem
więc nieruchomo, wpatrując się natarczywie w plecy chłopaka. Moje myśli
szalały, sumienie podpowiadało milion wyjść z sytuacji, ale ja nie słuchałem,
bo cichy głos w głowie szeptał tylko rozwiązania typu "<i>uciekaj</i>"
czy "<i>zostaw go samego</i>". Zdecydowałem się nawiązać zabroniony
wcześniej kontakt fizyczny, bo czułem, że słowami nie pomogę mu w żaden sposób.
Ostrożnie położyłem dłoń na jego plecach i poklepałem go po męsku. Moje ruchy
wciąż były automatyczne, trochę wymuszone, ale najwyraźniej i tak działały, bo
poczułem, jak jego mięśnie się rozluźniają.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Przykro mi – szepnąłem tylko. Wciąż brakowało mi słów.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Wypadek. Tak czasem bywa. Ludzie przychodzą, odchodzą,
nic nowego – mówił cicho, jakby próbował pocieszyć samego siebie, a o mojej
obecności kompletnie zapomniał. – Jest okay.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Odniosłem wrażenie, że „<i>jest okay</i>” to jego ulubiona
formułka. Nie wiedziałem tylko, czy naprawdę tak myślał, czy po prostu to sobie
wmawiał.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div align="center" style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Oparłem się o zimną ścianę, wyciągając przed siebie nogi. Z
uśmiechem wziąłem do ręki nowy szkicownik (poprzednie zapełniałem w ekspresowym
tempie historią ze<span class="apple-converted-space"> </span><i>Sparklemanem</i><span class="apple-converted-space"> </span>w roli głównej), w którym zdążyłem już
coś nakreślić oraz jeden z nowych ulubionych ołówków - oczywiście, że z marszu
stały się moimi ulubionymi, skoro dostałem je od Sehuna na urodziny - który
teraz przypominał ołówkową miniaturkę. Bez wahania przejechałem rysikiem po
kartce, kreśląc idealny kontur twarzy<span class="apple-converted-space"> </span><i>Sparkle</i>.
Przyjrzałem się przyjacielowi, który teraz leżał na środku pokoju z nosem
wściubionym w jakieś kolorowe czasopismo. W sumie nie musiałem już na niego
patrzeć, żeby dokładnie przelać jego urok osobisty na komiksową postać. Znałem
go na wylot, nie tylko jeżeli chodziło o wygląd, ale i duszę. Mogłem bez
wahania poddać się rysowaniu w ciemno, jednak tak już się przyjęło, że zawsze
najpierw badałem rysy jego twarzy, by dostarczyć sobie dawki inspiracji.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Z czego się tak cieszysz? – zapytałem, gdy Sehun prychnął
pod nosem, wciąż wpatrzony w pisemko.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Zastanawiam się kiedy ci się znudzi – odpowiedział
wesoło, przekręcając się na bok w taki sposób, bym mógł dokładnie się mu
przyjrzeć.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Co masz na myśli?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Rysowanie mnie. Kiedy ci się znudzi rysowanie mnie –
sprostował, a kąciki jego ust uniosły się jeszcze wyżej.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nie marudź,<span class="apple-converted-space"> </span><i>Sparkle</i>.
Źle ci, że zostałeś moim modelem? Mogę sobie znaleźć kogoś innego, jeżeli coś
ci nie pasuje – mruknąłem, wracając do pracy.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nawet się nie waż mnie wymieniać, hyung, obiecałeś, że to
praca na stałe, do samego końca – odpowiedział szybko, delikatnie się
rumieniąc.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Miałem ochotę do niego podejść, zmierzwić mu włosy, a potem
mocno pstryknąć w nos, żeby się opamiętał i nie myślał o głupotach, ale rysunek
kompletnie mnie pochłonął. Bałem się, że jeżeli teraz znowu go zostawię, to
później nie będę umiał do niego wrócić. A ta praca była dla mnie szczególnie
ważna.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Powiesz mi, co tym razem wymyśliłeś? – znowu zagadnął,
ściągając na siebie moje spojrzenie. – Jesteś bardziej zaabsorbowany pracą niż
zwykle.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Westchnąłem, spoglądając na w połowie nieskończone dzieło.
Zwykłem nie pokazywać mu swoich prac, dopóki nie były dopracowane do perfekcji,
ale tym razem… nie wytrzymałem. Przekręciłem szkicownik tak, by mógł przyjrzeć
się pierwszym rysunkom, przedstawiających naszą historię. Czasy, w których
jeszcze nie znaliśmy swoich imion, a już podświadomie nam na sobie zależało.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Cieszyłem się, że po raz kolejny udało mi się wywołać
ogromny uśmiech na jego twarzy oraz że praca - pomimo tego, że była
nieskończona - już przypadła mu do gustu. Cieszyłem się, że tak często
przesiadywał ze mną w kompletnej ciszy, kiedy rysowałem, a on w tym czasie
dokładnie studiował rysy mojej twarzy. Cieszyłem się, że mogliśmy razem
rozwiązywać nasze problemy, podnosić się po upadkach i godzić się z porażkami.
Cieszyłem się, że go poznałem, że wciąż miałem go przy sobie, bo sprawiał, że
byłem szczęśliwszy. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Nigdy nie marzyłem o takim przyjacielu.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Dziękowałem niebiosom, że ktoś postanowił spleść nasze
losy.<o:p></o:p></div>
<br />
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<img height="266" src="http://1.bp.blogspot.com/-50HcB_FcUSA/USe_UF2wRPI/AAAAAAAAAQM/xO3o3KAAVwQ/s400/HunHan+(3).png" width="400" /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Jak widać pierwszy shocik nie w formie romansu, od początku miał to być fick o przyjaźni. Pomysł nękał mnie od dawna, bo tak naprawdę miał to być kiedyś scenariusz na warsztaty. Jednak jako scenariusz nie bardzo przypadł mi do gustu, więc wykorzystałam to tutaj. Mam nadzieję, że za bardzo nie zawaliłam. Jak wyszło, oceńcie sami.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Może być trochę błędów, bo pisałam to od piętnastej, a już dziewiętnasta, więc wzrok odmawia współpracy i zaczyna sobie ze mną pogrywać, przez co gubię przecinki i bawię się w powtórzenia. No cóż, wkrótce wszystko poprawię, obiecuję.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Zastanawiałam się nad drugim partem, w którym przedstawiłabym Wam perspektywę Sehuna. W planach jest jeszcze "Now you need me" - czyli w pewnym sensie kontynuacja - i "It's a bro thing" również shot Hunhana.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Mam nadzieję, że mogę liczyć na Wasze opinie.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Pozdrawiam, xx!</i></div>
Martishttp://www.blogger.com/profile/00031033110772366437noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-7989266052995417894.post-15156907717864568762014-01-26T15:12:00.003+01:002015-09-24T17:06:29.787+02:00[ Feniks ] 1. „Niemożliwe”<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://lh3.googleusercontent.com/proxy/Dv6P5f_ogFZ34h4V2GXtMTfIdVcmgUjDDcd0DnDv0KxHHUCoucjK1nx_OxS2eyGCWamm0TlwlcN3n8iqpkdRMSwm0qRz6Sk18YZTNfbJxvwc8RJe8VWLpUE2Ox9UdMP1lIgwQALrMY9p2kqd3UbpfVeRYgr1" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="217" src="https://lh3.googleusercontent.com/proxy/Dv6P5f_ogFZ34h4V2GXtMTfIdVcmgUjDDcd0DnDv0KxHHUCoucjK1nx_OxS2eyGCWamm0TlwlcN3n8iqpkdRMSwm0qRz6Sk18YZTNfbJxvwc8RJe8VWLpUE2Ox9UdMP1lIgwQALrMY9p2kqd3UbpfVeRYgr1" width="400" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; text-indent: 35.4pt;">Uwagi:</span><span style="font-family: 'Bookman Old Style', serif; text-indent: 35.4pt;"><i> </i>Zmiana wieku bohaterów. Jonghyun jest starszy od Kibuma o trzy lata.</span></span></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Kim Jonghyun wpatrywał się we mnie z szerokim uśmiechem na
twarzy. Wiedziałem aż za dobrze co ten upierdliwy, wielkooki chłopak o ciele
atlety potrafi, choć sam chyba nie do końca zdawał sobie z tego sprawę. Jednym
spojrzeniem mógł załatwić praktycznie wszystko, bo swoim wyglądem stanowił
dziwne pomieszanie słodkiego zwierzęcia z surowym, wymagającym rodzicem. Z jednej
strony miałeś ochotę go przytulić, ale z drugiej bałeś się podejść, gdy nie
spuszczał z ciebie wzroku. Przez to, że dysponował tak okrutną dla otoczenia
bronią, każdy, kto znał go trochę lepiej wiedział, że po słowach "<i>mam
prośbę/mam propozycję</i>" trzeba rzucić wszystko i brać nogi za pas. Bo
żeby mu odmówić trzeba być naprawdę oschłym (i odważnym) albo opanować sztukę
asertywności do perfekcji. Albo najzwyczajniej w świecie przestać na chwilę
słuchać.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Cieszę się, że się zgodziłeś. Zobaczysz, że nie pożałujesz,
Key – rzucił beztrosko, ciągnąc mnie za rękaw koszuli w kierunku ogromnego
budynku.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nie dałeś mi wielkiego wyboru, hyung – odburknąłem. Nie
chciałem dłużej prowadzić tej rozmowy. Nie miałem siły się ruszać,
mówić tym bardziej.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Nie spałem od ponad czterdziestu ośmiu godzin. Bezpośrednią
przyczyną mojej bezsenności był niedawno wywołany pożar w
mojej szkole. Za każdym razem, gdy zamykałem na dłużej oczy, widziałem
stojący w płomieniach budynek, ogień rozciągający się we wszystkie możliwe
strony. Na nowo słyszałem krzyki strażaków, niemalże czułem bijące zewsząd
ciepło. Na samą myśl oblewał mnie zimny pot. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Oprócz okropnych wspomnień dręczyło mnie również poczucie
winy. Nie do końca rozumiałem jak to się w ogóle stało. W budynku nie było
nikogo prócz mnie, więc nie widziałem najmniejszego sensu w doszukiwaniu się
innego winowajcy. Chyba że padłem ofiarą bardzo okrutnego żartu albo pojawiłem
się w złym miejscu o złym czasie, co było wątpliwe. Moje życie było raczej
spokojne. Starałem się nie rzucać w oczy i, co najważniejsze, żyć z innymi w
zgodzie, dlatego odnosiłem się do ludzi z szacunkiem, zyskując dzięki temu
sporą grupę znajomych. Tylko znajomych, nigdy przyjaciół. Miałem Jonghyuna, on
znał mnie na wylot, rozumiał bez słów. Nawet kiedy wyniósł się na studia do
Seulu, nie czułem potrzeby szukania nowych kumpli. Skoro nie miałem wrogów, nie
mogłem obstawać przy opcji z wrobieniem. Więc w dziewięćdziesięciu dziewięciu
procentach byłem przekonany, że to wszystko przeze mnie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Nie tylko sumienie dawało mi się we znaki. Po długim
namyśle doszedłem do wniosku, że zacząłem się bać. Bałem się samego siebie. Nie
wiedziałem jak wywołałem pożar, więc nie miałem pewności, że to się nie
powtórzy. Może cierpiałem na rozdwojenie jaźni? Wszystko było możliwe... A przynajmniej
wszystko wydawało mi się możliwe, gdy tak usilnie próbowałem to wyjaśnić. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Co, jeżeli następnym razem nie tylko uszkodzę budynek, a
zranię ludzi znajdujących się w środku? Nie mogłem pozwolić sobie na utratę
przytomności, na choć odrobinę snu, kiedy istniała możliwość stworzenia
kolejnej katastrofy. To nic, że ledwo trzymałem się na nogach. To nic, że
zamiast rozmawiać jak człowiek z człowiekiem, bełkotałem pod nosem, denerwując
tylko biednego Jonghyuna. Kto by się tym przejmował...<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Kim przystanął w miejscu, przez co wpadłem na niego z
impetem, na chwilę tracąc równowagę. Przed bliskim spotkaniem z podłożem
uchronił mnie refleks i siła przyjaciela. Podtrzymał mnie za ramię, wpatrując
się we mnie z przejęciem. Ciężko było stwierdzić czy był bardziej podekscytowany,
czy może bardziej martwił się stanem mojego zdrowia. Głównie psychicznego, bo
na tle zdrowia fizycznego wypadało raczej blado.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Co to za miejsce? – zapytałem, nieprzytomnie rozglądając
się dookoła.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Jonghyun wspominał o tym, że mieszka w internacie. Nie
sądziłem jednak, że udało mu się dostać pokój w tak fantastycznym miejscu,
które niestety wcale nie wyglądało na tanie. Zastanawiałem się jak niby ja,
uczeń liceum dorabiający jako kelner, mam zapłacić za zakwaterowanie. Pomimo
tego, że powinienem oszczędzać, wcale tego nie robiłem. Brakowało mi
samodyscypliny. Za każdym razem kiedy wkładałem coś do skarbonki, miałem
nadzieję, że tym razem naprawdę nie wydłubię tego z powrotem w przeciągu
dwudziestu czterech godzin. I za każdym razem zawodziłem, bo zawsze
potrzebowałem ich na kilka minut po odłożeniu.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Przystanęliśmy przed stalową, wysoką bramą. Wejście było
tylko delikatną zapowiedzią tego, od czego chwilę później nie dało się oderwać
oczu. Ogromny ogród rozciągał się niemalże na całą szerokość posiadłości
otoczonej wysokim murem, który chyba miał za zadanie chronić ludzi przed
wścibskimi przechodniami. Mieliśmy wiosnę, więc mogliśmy napawać się zapachem
kwitnących, barwnych roślin, którymi wysłano większą część posesji. Ogród
musiał projektować ktoś o idealistycznym wyobrażeniu, wielki
wizjoner-perfekcjonista, bo dokładnie przez środek (pewnie liczył to kilka razy
co do milimetra) biegła wąska ścieżka wyłożona drobnymi kamykami, które
chrzęściły pod butami przy każdym kroku. Przez chwilę miałem wrażenie, że
projektant dokładnie odmierzał wszystko linijką, bo każdy najmniejszy krzaczek
zdobiący przejście posadzony był w równej odległości od chodnika.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- To Instytut. Mówiłem ci o nim, pamiętasz? – odpowiedział,
mocniej zaciskając place na moim ramieniu. Jeszcze kontaktowałem ze światem
zewnętrznym, nie musiał mnie co chwilę skrupulatnie przywracać do świadomości
szturchnięciami i innymi nieprzyjemnymi gestami.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Uśmiechnąłem się niemrawo, wpatrując się ze spokojem w
przyjaciela. Nazwa obiła mi się o uszy, nie zdołałem jej wcześniej powiązać z
miejscem, w którym się znaleźliśmy, to wszystko. Jjong jednak nie przyjmował
tego do wiadomości, bo pokręcił głową z dezaprobatą, do granic urażony tym, że
nie słuchałem jego wcześniejszych wywodów. Co w pewnym sensie było prawdą. Nie
miałem siły na sprzeczki, dlatego w milczeniu wytrzymywałem jego karcący wzrok.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Podniosłem spojrzenie na ogromny budynek Instytutu. Nie
musiałem nawet wchodzić do środka, by zrozumieć, że to nie jest miejsce dla
mnie. Dlaczego Jonghyun przyprowadził mnie do tej bogatej dzielnicy? Przecież
znał moją sytuację, nieraz byłem zmuszony pożyczać od niego pieniądze
(dosłownie zmuszony, bo Kim nigdy nie odpuszczał i wpychał mi banknoty do rąk
albo chował je do moich kieszeni). Wpatrywałem się w zbudowany z białej
cegły budynek, gotowy w każdej chwili uciec i więcej tu nie wracać.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Z każdą sekundą coraz bardziej zżerała mnie zazdrość. Że
też niektórzy mogą pozwolić sobie na życie w<span class="apple-converted-space"> </span><i>takim</i><span class="apple-converted-space"> </span>luksusie. Cóż, nie narzekałem na
swoje. Było nieco mniej wystawne, ale przynajmniej<span class="apple-converted-space"> </span><i>jakieś</i><span class="apple-converted-space"> </span>było. Naprawdę rzadko zdarzały się
sytuacje krytyczne, w których brakowało mi na zapłacenie rachunku. A nawet
jeśli, to zwykle w przeciągu kilku dni kryzys zostawał zażegnany (po ogromnym
wysiłku i kilkunastu nadgodzinach w pracy), a ja znów mogłem odetchnąć z ulgą
na kolejny miesiąc.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Przypomnij mi, proszę, kto zamieszkuje te zacne progi? –
zadrwiłem, zaciskając palce na pasku torby, którą za sobą taszczyłem. Naprawdę
siliłem się na spokój, ale realizm wziął górę i sprowadził mnie na ziemię, nim
zdążyłem pomarzyć o poranku spędzonym w tym miejscu.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Kibum, uduszę cię kiedyś, obiecuję – odpowiedział,
spoglądając na mnie kątem oka.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Cóż, nie moja wina, że czasem jego historie stawały się
niemalże gotową książką, w której aby poznać jej sens, trzeba było przebrnąć
przez tysiące niepotrzebnych słów. Lubiłem proste opowieści, lubiłem, kiedy
ktoś dobierał odpowiednie słowa, a nie lał wodę jak z kranu, lubiłem konkrety.…
ale mimo wszystkich tych cech, z mojej perspektywy wad, lubiłem Jonghyuna,
dlatego czasem robiłem wszystko, żeby nie wypaść z rozmowy i dotrwać do samego
końca. Niestety, ale nieprzespane noce utrudniały skupienie się, co owocowało
późniejszymi lukami w pamięci i głupimi pytaniami.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Uśmiechnąłem się delikatnie, by załagodzić sytuację. Jjong
westchnął, ale z anielską cierpliwością powtórzył wcześniejsze słowa.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Uczniowie szkół średnich, studenci, młodzież, która od
razu po szkole zajęła się pracą. Najstarszy z nas ma dwadzieścia dziewięć lat,
więc raczej nie powinieneś mieć problemu ze znalezieniem wspólnego języka i
zaaklimatyzowaniem się.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Tym razem zanotowałem w pamięci jego słowa, by więcej nie
narażać się na to gniewne spojrzenie, do którego wciąż nie potrafiłem się
przyzwyczaić.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Posłał mi szeroki uśmiech, kiedy jego humor wrócił do
normy.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- To co, możemy już wejść do środka czy potrzebujesz
jeszcze chwili na podziwianie okolicy? – Zaśmiał się przyjaźnie. Nie czekając
na odpowiedź, pociągnął mnie wzdłuż kamiennej dróżki.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Nie stawiałem oporu. Ufałem mu, dlatego z pokorą podążyłem
jego śladem. Kim energicznie otworzył drzwi, które z hukiem obiły się o ścianę,
dając do zrozumienia mieszkańcom, że przybyliśmy. Skrzywiłem się. Osobiście
wolałem to wszystko załatwić po cichu, skoro i tak nie było większych szans,
bym zatrzymał się tutaj na dłużej. Równie dobrze już mogłem oznajmić Jjongowi,
że zamierzam poszukać przytulne gniazdko na własną rękę, ale nie chciałem robić
mu przykrości. Wiedziałem, jak bardzo napalił się na ten pomysł dzielenia
pokoju teraz, kiedy i tak musiałem szukać nowej szkoły oraz w miarę niedaleko
również mieszkania. Nie byłem najlepszym mówcą, nie lubiłem przekazywać złych
wieści, dlatego na ogół unikałem podobnych sytuacji i teraz kompletnie nie
wiedziałem, jak z tego wybrnąć.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Wnętrze tego budynku było równie zaskakujące. Chyba nie
mieli tutaj nawet jednej rzeczy, która wyglądałaby na tanią.<span class="apple-converted-space"> </span><i>Serio, ile kasy wydali na
wybudowanie i udekorowanie tego miejsca?!</i><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Mój wzrok przesuwał się leniwie z eleganckich, wystawnych
żyrandoli, na obrazy zdobiące ściany tego pomieszczenia, które chyba było
punktem centralnym. Na środku, naprzeciwko drzwi wejściowych, wybudowane
zostały szerokie, strome schody prowadzące na drugie, zapewne równie eleganckie
piętro. Zarówno po lewej, jak i po prawej stronie znajdowały się otwarte na
oścież drzwi. Aż bałem się pomyśleć, co się za nimi kryło. Pokoje ze złotymi
ścianami i podłogami wyłożonymi brylantami?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Powstrzymałem prychnięcie. Nie chciałem więcej denerwować
Jonga. A nuż już o tych pokojach wspominał?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Kim ruszył w nieznanym mi kierunku. Minął schody i wszedł
przez drzwi, których wcześniej nie zauważyłem. Bałem się, że się zgubię, w
końcu Instytut był ogromny, więc szybko zrównałem z nim krok. Starałem się nie
wyglądać na zaskoczonego zwykłym wyglądem korytarza, który właśnie
przemierzaliśmy. To miejsce zdążyło mnie przyzwyczaić do wystawności i luksusu,
dlatego zwykłe szare ściany i drewniana, wysłużona podłoga wydawała mi się
kompletnie nie z tego świata. Zabawne.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Poczekaj tu na mnie, pójdę porozmawiać z profesorem –
powiedział, posyłając mi uspokajające spojrzenie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
-<span class="apple-converted-space"> </span><i>Profesorem</i>?
– powtórzyłem, otwierając oczy trochę szerzej ze zdziwienia.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Myślałem, że jesteśmy w internacie, ewentualnie w jakimś
hotelu o dziwnej nazwie. Co, do diabła, robił tutaj<span class="apple-converted-space"> </span><i>profesor</i>? A może to było czyjeś
przezwisko? Może tak naprawdę trafiłem do siedziby gangu, a niedługo będę
musiał przejść inicjację?<span class="apple-converted-space"> </span><i>Kibum,
majaczysz, naprawdę potrzebujesz snu</i>, warknąłem w myślach.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Usiadłem grzecznie na drewnianej ławce. Nie miałem nic
ciekawego do roboty, więc wpatrzyłem się w ścianę, na chwilę zajmując się
myślami. Nie minęło dużo czasu, kiedy zmęczenie wzięło górę i pozwoliłem
poprowadzić się do krainy Morfeusza. Kontury otaczającego mnie świata zaczęły
się lekko rozmazywać, serce biło w równym rytmie, a oddech powoli się
uspokajał.… kiedy wprost ze ściany naprzeciwko mnie wyłoniła się ciemna,
zakapturzona postać, trzymająca jakieś spiczaste narzędzie w ręku,
przyprawiając mnie o mikro-zawał. Podskoczyłem, kurczowo łapiąc się żelaznego
wykończenia oparcia. Krzyk ugrzązł mi w gardle, więc tylko wpatrywałem się w
przybysza z niemym wyrazem przerażenia na twarzy. Nim zdążyłem przetrawić
informacje i odezwać się choć słowem (chociażby po to, by błagać o darowanie
życia), postać zamaszystym ruchem zrzuciła z głowy kaptur, chowając – jak się
okazało – pilniczek do kieszeni bluzy.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Przede mną stał średniego wzrostu blond włosy chłopak o
ciemnych, bystrych oczach, pokazując szereg białych ząbków. Wyglądem wcale a
wcale nie przypominał seryjnego zabójcy, choć miał w sobie coś, co mogło trochę
odstraszać. Może to zimne, wyrafinowane spojrzenie, które nijak nie pasowało do
szerokiego uśmiechu. Spojrzał na zegarek, dotknął kolczyków w uszach, po czym
pomacał szyję, która była chyba jedynym miejscem, którego nie zdobiła żadna
biżuteria.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Jeszcze nie przetrawiłem tego, co przed chwilą zobaczyłem.
Próbowałem sobie wmówić, że to tylko moja wyobraźnia, w końcu w chwili
pojawienia się nieznajomego znajdowałem się między światem realnym a snem. Już
miałem puścić wszystko w niepamięć, przywitać się, zagadnąć, kiedy blondyn
odwrócił się na pięcie i podszedł do ściany. Obserwował ją chwilę w skupieniu,
po czym przyłożył do niej dłoń, która w mgnieniu oka zniknęła gdzieś w środku.
Omal nie zadławiłem się śliną z wrażenia. Czyżbym przegapił moment, w którym
totalnie odpłynąłem? To musiał być sen. Jak inaczej wyjaśnić to, że blondynek.…
że on.…<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Jezu Chryste! – warknął pod nosem nieznajomy, wciąż
grzebiąc w ścianie. – Gdzie.… to.… jest.… - mruczał cicho.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Chyba się zniecierpliwił, bo zaledwie kilka sekund później
z pola widzenia zniknęła również jego głowa, by po chwili z powrotem cały
wyłonił się na światło dzienne. Z uśmiechem na ustach wpatrywał się w swoją
zdobycz, którą okazał się być srebrny naszyjnik z pozłacaną zawieszką w
kształcie litery D. Zmarszczyłem brwi, wciąż nie bardzo wierząc własnym oczom.
Jeżeli to był sen, to najbardziej realistyczny jaki do tej pory
przeżyłem. W końcu naprawdę czułem gęsią skórkę na karku, zimny metal pod
dłonią i krew w ustach. Z przejęcia znów zacząłem przygryzać wargę, tym razem
nieco mocniej niż zazwyczaj.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Ostatnio często mi się to zdarza.… - powiedział nieco
głośniej, zapinając naszyjnik. – Zgubiłem już zegarek i kilka kolczyków, tylko
nie mam bladego pojęcia, w którym miejscu – dodał, podchodząc bliżej mnie. –
Jestem Daehyun. – Wyciągnął rękę na przywitanie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Podniosłem się z miejsca, by oddać gest. Ukłoniłem się,
wciąż zastanawiając się nad realnością tego wydarzenia. Najczęściej gdy
dotykałem kogoś we śnie, nie czułem ciepła jego ciała. Dziwne. Gdyby tak ktoś
mógł mnie uszczypnąć, żebym sprawdził.…<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Syknąłem z bólu, kiedy czyjeś palce mocno zacisnęły się na
mojej skórze, przy okazji głęboko wbijając w nią paznokcie. Odwróciłem się
gwałtownie w stronę człowieka, którego miałem ochotę zabić za dotykanie mnie
bez pozwolenia. Przez chwilę błądziłem wzrokiem dookoła, nie bardzo rozumiejąc,
co się dzieje. Minęła chwila nim zrozumiałem, że przede mną stoi niewysoka,
drobna dziewczyna o bardzo dziecięcej urodzie. Pomarańczowe włosy
związane w koński ogon kolorystycznie idealnie zgrywały się z jej
ubraniem. T-shirt w kolorze dojrzałej marchewki i czarne, krótkie spodnie
dosłownie wisiały na jej drobnym ciele. Uśmiechnęła się szeroko, wciąż
wlepiając we mnie swoje ogromne, czarne oczy.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Co ty, do cholery, robisz? – zapytałem, dziarsko mierząc
ją wzrokiem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Przecież prosiłeś! – żachnęła się, przekrzywiając lekko
głowę. – Chyba że.… - zawahała się, momentalnie smutniejąc - nie
powiedziałeś tego na głos, co? – zapytała, wpatrując się w podłogę.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Spojrzałem na nią jak na rasową wariatkę. Czy wszyscy
ludzie – włącznie z Jonghyunem, który był odpowiedzialny za przyprowadzenie
mnie tutaj – powariowali?!<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Yuri, znowu zapomniałaś o zakazie? – wtrącił się Daehyun.
Mówił bardzo surowym tonem. W dodatku nie zrezygnował ze swojego chłodnego
spojrzenia, przez co miałem wrażenie, że biedna pomarańczowowłosa zaraz
zapadnie się pod ziemię ze wstydu i skruchy.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Przepraszam, oppa. Kontrola nie jest moją mocną stroną. –
Westchnęła przeciągle, trzepocząc przy tym rzęsami, jak na słodką nastolatkę
przystało.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Patrzyłem to na jedno, to na drugie, a moje oczy z sekundy
na sekundę robiły się coraz większe. Blondynek jakiś czas temu swobodnie
przechodził sobie przez<span class="apple-converted-space"> </span><i>ściany</i>,
a ta mała smarkula czytała mi w<span class="apple-converted-space"> </span><i>myślach</i>?
W dodatku przed chwilą ktoś mnie uszczypnął, zgodnie z moim życzeniem, a ja
wcale się nie obudziłem. Przetarłem zmęczone oczy wierzchem dłoni. Może śniłem
na jawie? Albo byłem bardzo, bardzo poważnie chory i miałem halucynacje.
Przecież to możliwe...<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Tak.… więc ja jestem Jung Daehyun, a to Kwon Yuri, moja
przyrodnia siostra – ponownie przedstawił siebie, nisko się kłaniając, po czym
kiwnął głową na dziewczynę.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Kim Kibum – odpowiedziałem niemalże szeptem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Byłem skołowany, zmęczony, przerażony i zniechęcony
zarazem. Jeszcze mi się nie zdarzyło, żebym na raz czuł aż tyle negatywnych
emocji, co mnie coraz bardziej przytłaczało.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Coś ty taki przybity? – zainteresował się blondyn,
mierząc mnie wzrokiem. – Coś z tobą nie tak? – dodał po chwili.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- I kto o to pyta! – warknąłem, nim zdążyłem ugryźć się w
język. – Chłopak, który robi sobie ze ścian skrytki na biżuterię?!<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Zrobił kwaśną minę, odwracając wzrok. Szkoda, że naprawdę
nie zamknąłem się wcześniej. W końcu wydawał się miły, a ja się na nim
wyżywałem. Ale cała sytuacja doprowadzała mnie pomału do szału. Jak to,
cholera, możliwe, żeby ktoś robił<span class="apple-converted-space"> </span><i>takie</i><span class="apple-converted-space"> </span>rzeczy?! Przechodzenie przez ściany
jest definitywnie<span class="apple-converted-space"><i> </i></span><i>niemożliwe</i>!
Nigdy nie było i nie będzie! A czytanie w myślach?! Oprócz tego, że<span class="apple-converted-space"> </span><i>niemożliwe</i>, to jeszcze<span class="apple-converted-space"> </span><i>denerwujące</i>. Nikt oprócz mnie
nie powinien mieć do nich dostępu!<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- No, przecież o tym mówię – odpowiedział cicho. – Może
sprostuję.… coś nie tak z twoimi umiejętnościami?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Umie... umiejętnościami? - powtórzyłem, ledwie
rozchylając usta.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Nieśmiały uśmiech wpłynął na twarze obojga mieszkańców
Instytutu. Wciągnąłem głęboko powietrze, rozglądając się dookoła w poszukiwaniu
wsparcia. Jonghyun niestety przepadł jak kamień w wodzie. Teraz nie słyszałem
nawet jego głosu zza drzwi pokoju, który przypominał mi trochę pokój
nauczycielski. To znaczy, nie miałem jeszcze okazji wejść do środka, jednak sam
fakt czekania na korytarzu z innymi popapranymi nastolatkami sprawiał, że myślami
powracałem do swojego liceum. Do byłego liceum. Liceum, które spaliłem zaledwie
czterdzieści osiem godzin temu.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Pytanie o moje umiejętności wydawało mi się zarówno
szokujące jak i bezsensowne. Jakie, do cholery jasnej, umiejętności? Pisać i
czytać umiałem od dziecka, z mówieniem nie szło mi najgorzej (nie licząc wielu
niekulturalnych słów, których nie potrafiłem ot tak wyrzucić z własnego
słownika), myśleć jako tako myślałem trzeźwo.… zresztą, o to raczej się ludzi
nie pyta, więc o co chodziło? I, co najważniejsze, jak wielki związek miało to
z podpaleniem budynku? Bo jakiś musiało mieć, co dotarło do mnie szybciej
niżbym się spodziewał. W końcu pożar nie wybuchł dlatego, że postanowiłem sobie
urządzić romantyczny wieczór przy świecach w bibliotece. Nie rozumiałem jak w
ogóle mogło do tego dojść. Pamiętałem każdą minutę tamtego wieczoru. Albo...
może tylko wydawało mi się, że pamiętam.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Już sam nie wiedziałem, co bardziej mnie dziwiło. Pożar,
miejsce, do którego zabrał mnie Jong, czy może tutejsi ludzie i ich
nienaturalne pytania.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Od ponad minuty nie odezwałem się słowem. Przez cały ten
czas moi nowi znajomi wpatrywali się we mnie jak sępy w ofiarę. Wyglądali na
przejętych, a przecież nie mieli ku temu większych powodów. Ledwo mnie znali,
nawet gdyby z moimi<span class="apple-converted-space"> </span>„<i>umiejętnościami</i>”
faktycznie było „<i>coś nie tak</i>”, to nic im do tego. Na pewno nie
zwierzyłbym się z tego pierwszej napotkanej osobie, która w dodatku zachowaniem
delikatnie przypomina mi uciekiniera z wariatkowa.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<u1:p></u1:p>Nie zdążyłem przerwać denerwującego milczenia,
bo ktoś zrobił to za mnie. I to w jakim stylu! Średniego wzrostu osoba o
bardzo, bardzo chudych nogach i bardzo, bardzo długich, kasztanowych włosach,
wbiegła na korytarz, taranując przy okazji moich nowych znajomych. Z początku
wydawało mi się, że tegoż osobnika nie ruszą szkody jakich narobił, ale niemal
w tym samym czasie, kiedy o tym pomyślałem (przez co spojrzałem na niego
podejrzliwie), zatrzymał się w miejscu i z irytacją oraz bólem wymalowanym na
twarzy, odwrócił się na pięcie. Podszedł do Daehyuna i wymamrotał ciche
przeprosiny.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Przyjrzałem się mu dokładniej. Miał dość męskie rysy
twarzy, odważne spojrzenie i bardzo dobrze zbudowane ciało. Kasztanowa, trochę
przydługa grzywka opadała mu na oczy. Poprawił ją zwinnym ruchem dłoni,
zarzucając całkowicie do tyłu. Grymas z twarzy nie zniknął nawet na chwilę,
przez co wydawało się, że chłopak jest zwyczajnym gburem. Dopiero po chwili,
równocześnie z Yuri, zauważyłem, że młody (byłem pewny, że był ode mnie
młodszy) przyciskał do siebie prawą rękę, coraz bardziej się przy tym krzywiąc.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Taemin, coś ty znowu zrobił?! – pisnęła Yuri, jednym
susem doskakując do chłopaka. Ten syknął z bólu, gdy nieuważnie, niezbyt
delikatnie dotknęła zranionego miejsca.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nic mi nie jest. Robiliśmy sparring z Sehunem i jak zwykle
musiał się popisać – burknął pod nosem. Spuścił delikatnie głowę, tak, że
grzywka po raz kolejny zasłoniła mu widoczność. Sapnął ciężko, jeszcze mocniej
przytulając rękę do swojego drobnego ciała, którym wstrząsnął dreszcz.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Macie tu jakiegoś doktora... czy coś? – zapytałem,
zwracając na siebie uwagę całej trójki. Uch, wiedziałem, że to dość dziwne
pytanie, ale skoro znajdował się tutaj nawet<span class="apple-converted-space"> </span><i>profesor</i>,
to kto wie.…<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Taemin jakby nagle obudził się z transu, bo spojrzał na
mnie szeroko otwartymi oczami. Zagryzł mocno wargę i przez chwilę po prostu
stał, wlepiając we mnie czekoladowe tęczówki. Wyglądał tak niewinnie i
chłopięco... Przeniósł wzrok na Daehyuna, który ledwo zauważalnie kiwnął głową.
Dopiero wtedy młody delikatnie się uśmiechnął, kłaniając nisko. Odwzajemniłem
gest, jednak dość niemrawo i wymuszenie. Niestety wciąż nie czułem się zbyt
komfortowo w towarzystwie ludzi, wokół których non stop dzieją się dziwne
rzeczy. To dziwne, zważywszy na to, że sam miałem podobne problemy.<span class="apple-converted-space"> </span><i>Tak, ja po prostu jestem hipokrytą.</i><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Lee Taemin – przedstawił się chłopak. - Podałbym ci rękę,
ale niestety nie mam jak. Przepraszam – dodał ze smutkiem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
W odpowiedzi rzuciłem mu swoje imię, uważnie go obserwując.
Póki co jako jedyny zachowywał się normalnie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Kiedy uroczy uśmiech rozświetlił jego bladą twarz, w jednej
chwili w moich oczach przeobraził się z niemiłego gbura w przyjaznego, do bólu
słodkiego chłopaka. Mimo wcześniejszych fałszywych domysłów, dobrze mu z oczu
patrzyło. Postanowiłem więc, że, o ile zostanę w Instytucie na dłużej, poznam
go trochę bliżej. Bo jak do tej pory najbardziej przykuł moją uwagę. Nie,
żeby pozostałym coś brakowało. No, może piątej klepki ze względu na dziwne
zachowanie, umiejętności i pytania. W dodatku Yuri wydawała się szczególnie
nieopanowana i nieuważna, co z marszu uznałem za fatalnie dobrane przez los
cechy.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Um.… mamy coś<span class="apple-converted-space"> </span><i>w
rodzaju</i><span class="apple-converted-space"> </span>doktora. Niestety
dziewczyna nie posiada dyplomu, ani żadnej większej wiedzy, więc nie wiem, czy.…<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Skoro nie ma wiedzy i nie ma dyplomu, to nie jest
doktorem. Zresztą, nieważne. Chodziło mi o to, czy ma się kto nim zająć, czy
może trzeba go odwieźć do szpitala – odpowiedziałem szorstko.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nie trzeba, idę poszukać Soojin – rzucił na odchodne.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Poczekaj, a twoja ręka?! – krzyknąłem za nim, kiedy
znikał za rogiem korytarza.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Uch, od razu widać, że jesteś tu nowy. Każdy wie, kim
jest Soojin. – Yuri odwróciła się w moją stronę, gdy odprowadziła już wzrokiem
Taemina. – Musimy cię oprowadzić i zapoznać z odpowiednimi ludźmi, inaczej
długo tu nie wytrzymasz – dodała, przestępując z nogi na nogę. Naprawdę
zaczynała mnie denerwować swoim zachowaniem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Spojrzałem pytająco na Daehyuna, który tylko pokiwał głową.
Miał dziwną minę. Chyba martwił się o Taemina, bo zacisnął mocno usta, a jego
wzrok stał się nieobecny. Bezwiednie zerkał w miejsce, w którym przed chwilą
zniknął jego kolega.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Wyjaśnisz mi kim jest Soojin? – dopytywałem, próbując
zwróć na siebie ich uwagę. Cóż, nic dziwnego, że bardziej przejmowali się
kontuzjowanym przyjacielem, niż zagubionym nieznajomym.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
W myślach dopowiedziałem sobie resztę nurtujących pytań, bo
zadanie ich w tym momencie wydawało mi się dość niestosowne. Dlaczego ktoś ze
zranioną ręką miałby jej szukać, skoro nie była lekarzem? Po poznaniu tego
dziwnego rodzeństwa powinienem się z marszu przyzwyczaić do dziwactw, ale szło
mi to wyjątkowo opornie.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- W swoim czasie. My się na chwilę oddalimy, bo Jonghyun
wraca, a wygląda na to, że macie do obgadania sporo spraw – odpowiedziała, wpatrując
się w zamknięte drzwi pokoju profesora.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Yuri, cholera jasna, no! Nauczysz się w końcu, że nie
wolno ci podsłuchiwać myśli innych?! – warknął jej brat. Zanotowałem w myślach
jego wybuchowy temperament, żeby czasem w przyszłości mu nie podpaść. <o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<i>Zaraz, jakiej przyszłości?</i>, skarciłem się. <i>Przecież tutaj nie zostajesz.</i><o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Trzymaj się, Kibum – powiedziała z uśmiechem, po czym
ruszyła śladami Taemina.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Znajdziemy cię później – dodał Daehyun, siląc się na
spokój. Skinął głową na pożegnanie, szybko znikając mi z oczu.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Chwilę po ich odejściu na korytarz wyszedł uradowany Kim.
Wziął mnie w swoje objęcia. Trochę mnie tym zaskoczył. Z jakiej racji... Czy on
mnie ściskał dlatego, że właśnie oficjalnie zmieniałem miejsce zamieszkania?<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Witam w Instytucie, Bummie – powiedział, odsuwając mnie
na długość swoich ramion. – Mam ci wiele do przekazania, ale to za chwilę. Na
razie pokażę ci nasz pokój, rozpakujesz się.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Nie mogę tu zostać. Czynsz musi być ogromny! Jak ja
niby.… - zacząłem, ale chłopak ostro wpadł mi w zdanie, momentalnie uciszając.
Siła jego osobowości czasem mnie zaskakiwała, choć znałem go tak dobrze.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Ale tutaj nie ma czegoś takiego jak czynsz. Mówiłem ci,
że masz się niczym nie przejmować, teraz jesteś jednym z nas. – Zaśmiał się
serdecznie, widząc moją minę. – Jesteś zdezorientowany, wiem. Dlatego chcę cię
zaprowadzić do pokoju, żebyśmy mogli w spokoju porozmawiać – wytłumaczył.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Kiwnąłem głową. Kompletnie nic z tego nie rozumiałem.<span class="apple-converted-space"> </span><i>Natychmiastowo<span class="apple-converted-space"> </span></i>potrzebowałem wyjaśnień, ale
Jonghyun był uparty, dlatego wiedziałem, że zaprzeczeniami tylko opóźniłbym
rozmowę.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: center;">
<i>*</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><span style="font-size: large;">Cześć!</span></i></div>
<i>Pierwotnie rozdział miał być dłuższy o jeden fragment, ale pracowałam nad nim od tygodnia, więc naprawdę bardzo, bardzo chciałam go dzisiaj dodać. Sprawdzany po milion razy, dlatego drobne usterki mogły mi umknąć, co za dużo, to niezdrowo, jak to mówią. Chyba nie wyszło najgorzej, ale ocenę pozostawię Wam.</i><br />
<i><br /></i>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://25.media.tumblr.com/tumblr_m8aiwjDzNM1qg21qvo1_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://25.media.tumblr.com/tumblr_m8aiwjDzNM1qg21qvo1_500.gif" height="208" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-size: xx-small;">gif: credit to owner</span></div>
<i><br /></i>
<i>Opinie mile widziane!</i><br />
<i>Pozdrawiam!</i></div>
</div>
</div>
<!-- Blogger automated replacement: "https://images-blogger-opensocial.googleusercontent.com/gadgets/proxy?url=http%3A%2F%2Ffc02.deviantart.net%2Ffs70%2Ff%2F2012%2F099%2F7%2F0%2Fchanyeol_mama_gif_2__by_tokinhafujoshi-d4vjivr.gif&container=blogger&gadget=a&rewriteMime=image%2F*" with "https://lh3.googleusercontent.com/proxy/Dv6P5f_ogFZ34h4V2GXtMTfIdVcmgUjDDcd0DnDv0KxHHUCoucjK1nx_OxS2eyGCWamm0TlwlcN3n8iqpkdRMSwm0qRz6Sk18YZTNfbJxvwc8RJe8VWLpUE2Ox9UdMP1lIgwQALrMY9p2kqd3UbpfVeRYgr1" -->Martishttp://www.blogger.com/profile/00031033110772366437noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-7989266052995417894.post-89315101387592349482014-01-12T20:49:00.000+01:002015-09-24T17:04:03.311+02:00[ Feniks ] Prolog<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://lh3.googleusercontent.com/proxy/Dv6P5f_ogFZ34h4V2GXtMTfIdVcmgUjDDcd0DnDv0KxHHUCoucjK1nx_OxS2eyGCWamm0TlwlcN3n8iqpkdRMSwm0qRz6Sk18YZTNfbJxvwc8RJe8VWLpUE2Ox9UdMP1lIgwQALrMY9p2kqd3UbpfVeRYgr1" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="174" src="https://lh3.googleusercontent.com/proxy/Dv6P5f_ogFZ34h4V2GXtMTfIdVcmgUjDDcd0DnDv0KxHHUCoucjK1nx_OxS2eyGCWamm0TlwlcN3n8iqpkdRMSwm0qRz6Sk18YZTNfbJxvwc8RJe8VWLpUE2Ox9UdMP1lIgwQALrMY9p2kqd3UbpfVeRYgr1" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<div align="center" class="separator" style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: center; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Jest taka chwila, w której dociera do nas to, kim tak
naprawdę jesteśmy. Niektórzy wtedy obierają ścieżkę kariery, niektórzy
ustanawiają cele, do których mają zamiar dążyć, a jeszcze inni poznają
umiejętności, o których wcześniej nie mieli bladego pojęcia. Ja należałem do
tej ostatniej grupy, co niestety, w przeciwieństwie do większości ludzi, wcale
nie uczyniło mnie szczęśliwszym.<o:p></o:p><u1:p></u1:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Od zawsze wiedziałem, że coś ze mną jest nie tak. I nie
tylko dlatego, że z jakiegoś dziwnego powodu nieznajomi się mnie bali. Jakby
dostrzegali coś, czego sam zobaczyć nie potrafiłem. Mój przyjaciel próbował mi
wmówić, że krzywe spojrzenia to tylko wytwór mojej wyobraźni. Że każdy ma swoje
sprawy na głowie i nikt tak naprawdę nie zwraca uwagi na nieznajomych
przechodniów. Nie potrafił niestety wytłumaczyć dlaczego pewnego pięknego razu
kobieta, której chciałem pomóc w metrze, odskoczyła ode mnie gdy tylko jej
dotknąłem, nazwała mnie diabłem i zniknęła prędzej, niż zdążyłem pomyśleć, o co
jej chodzi. Cóż, kiedy kilka tygodni później wpatrywałem się w płonący budynek,
sam zastanawiałem się, czy nie przysłano mnie czasem prosto z piekła.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Pamiętam, że byłem przerażony. Chowając się za drzewem,
śledziłem wzrokiem strażaków, którzy z zaciętymi minami robili wszystko, co w
ich mocy, by ogień się nie rozprzestrzenił. Na szczęście w trakcie wybuchu
pożaru oprócz strażnika w budynku nikogo więcej nie było. (Wyszedł z tego cało,
sprawdzałem.) Wybiła już północ, więc obeszło się również bez tłumu gapiów,
dzięki czemu nie musiałem się martwić, że ktoś mnie zauważy. Chciałem czym
prędzej odejść z miejsca zbrodni i nigdy do niego nie wracać, ale nogi
odmawiały mi posłuszeństwa, dlatego zostałem zmuszony do obserwowania jak
języki ognia pochłaniają wszystko, co stało im na drodze. Drżącymi rękoma sięgnąłem
do kieszeni bluzy, w której znajdował się mój telefon.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Zawahałem się, nim wybrałem numer. Było już późno, nie
chciałem go zamartwiać. Sprawiać, by mnie znienawidził za popełnienie kolejnej
kompletnej głupoty. Z drugiej strony, to nie była zwykła błahostka, a on wciąż
pozostawał osobą, która potrafiła mi pomóc w najtrudniejszych sytuacjach. Wiele
mu zawdzięczałem. W końcu odkąd pamiętałem stał po mojej stronie, sprawiał, że
nie bałem się żadnego upadku, bo zawsze był obok, żeby w ostatniej chwili mnie
złapać.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
Odebrał po kilku sygnałach. Zanim zdążył się odezwać, z
moich ust wypłynął potok niezrozumiałych słów, które nijak nie układały się w
spójną całość. Dopiero kiedy rzucił kilka uspakajających formułek, zwolniłem
tempa, by złożyć chociaż jedną, konkretną myśl.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Hyung, pamiętasz jak powiedziałeś mi, że kiedy stanie się
coś złego, zawsze będziemy mogli o tym porozmawiać? – zapytałem drżącym z
emocji głosem.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Bummie, coś ty znowu.…<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
- Ja.… chyba podpaliłem szkołę – jęknąłem do słuchawki, nie
bardzo wiedząc jak inaczej ubrać to w słowa.<o:p></o:p></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: "Bookman Old Style","serif"; mso-bidi-font-family: Aparajita;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: center;">
*</div>
<br />
Dzień dobry!<br />
Cóż tu dużo mówić, to moja pierwsza historia o takiej tematyce. Mam nadzieję, że przypadnie komuś do gustu, bo mnie kompletnie wciągnęło<span style="text-indent: 35.4pt;"> </span><span style="text-indent: 35.4pt;">jej</span><span style="text-indent: 35.4pt;"> pisanie. Opinie mile widziane.</span><br />
Pozdrawiam!</div>
<!-- Blogger automated replacement: "https://images-blogger-opensocial.googleusercontent.com/gadgets/proxy?url=http%3A%2F%2Ffc02.deviantart.net%2Ffs70%2Ff%2F2012%2F099%2F7%2F0%2Fchanyeol_mama_gif_2__by_tokinhafujoshi-d4vjivr.gif&container=blogger&gadget=a&rewriteMime=image%2F*" with "https://lh3.googleusercontent.com/proxy/Dv6P5f_ogFZ34h4V2GXtMTfIdVcmgUjDDcd0DnDv0KxHHUCoucjK1nx_OxS2eyGCWamm0TlwlcN3n8iqpkdRMSwm0qRz6Sk18YZTNfbJxvwc8RJe8VWLpUE2Ox9UdMP1lIgwQALrMY9p2kqd3UbpfVeRYgr1" -->Martishttp://www.blogger.com/profile/00031033110772366437noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-7989266052995417894.post-63374741373244611262014-01-09T13:12:00.000+01:002015-08-25T00:50:07.479+02:00The Phoenix <div style="text-align: center;">
<i><span style="font-size: x-small;">W planach jest rozpoczęcie fanficka fantasy. Zobaczymy, czy taka tematyka się sprawdzi, bo ci czytelnicy, którzy trwają razem ze mną na blogspocie przy Niewolnikach Uczuć i innych historiach wiedzą, że zwykłam trzymać się komedii i romansu z lekką nutką dramatu. Fantasy to jednak fantasy, nie każdy lubi to czytać.</span></i><br />
<br />
<div style="text-align: left;">
<b>Tytuł: </b><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><i>The Phoenix</i></span> <span style="font-size: x-small;">(</span> <i>Feniks</i> <span style="font-size: x-small;">)</span></div>
<div style="text-align: left;">
<b>Gatunek: Fantasy</b> z nutką <b>komedii</b>, oczywiście wątki miłosne obowiązkowo. <b>Fan fiction</b>, ale w żadnym calu nie związane z 1D, tym razem<b> k-pop</b>, k-pop all the way. Nie będę ograniczać Feniksa do konkretnego zespołu, w tej historii występuje naprawdę dużo postaci. Oczywiste jest, że Feniks to <b>AU</b>, żaden z osobników w opowiadaniu nie będzie grał w zespole.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<b>Fabuła: </b><i>W Seulu istnieje Instytut, w którym młodzi ludzie uczą się jak kontrolować swoje nowo poznane umiejętności. Pewnego dnia pojawia się tam chłopak, którego zdolności przewyższają najśmielsze oczekiwania założycieli. Nie minęło dużo czasu odkąd Kim Kibum je odkrył, dlatego nie potrafi nad nimi panować, stwarzając zagrożenie sobie i otoczeniu.</i></div>
<br />
<div style="text-align: left;">
<b>Występują:</b><b><i> </i>m.in<i>. </i></b><i>B.A.P, SHINee</i>, EXO, <i>2NE1, GLAM plus bohaterowie od podstaw stworzeni przeze mnie, m.in. Lee Soojin.</i></div>
<div style="text-align: left;">
<b>Główni bohaterowie:</b><i> Kim Kibum oraz Lee Soojin</i></div>
<div style="text-align: left;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: left;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: left;">
<i><span style="font-size: x-large;">{ <a href="http://phoenix-ff.blogspot.com/p/bohaterowie.html">BOHATEROWIE</a> }</span></i></div>
<div style="text-align: left;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: left;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Krótko o świecie przedstawionym:</b> Instytut, niewiarygodne zdolności i te sprawy. Mam nadzieję, że efekt końcowy nikogo nie przerazi, a może i połączenie komuś się spodoba.</div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Kilka słów wyjaśnień: </b>Bohaterowie nie będą żywcem wyjęci z życia i wklepani w historię. Imiona, ksywki, oraz wygląd większości zostanie zapożyczony, ale charaktery czy upodobania stworzone na potrzebę opowiadania, tak jak wiek/kolor włosów/inne błahostki mogą zostać zmienione. To raczej oczywiste, nie mniej jednak wolę rozwiać wszelakie wątpliwości. Ludzie różnie przyjmują fan fcintion, może dlatego chciałam od razu wszystko wyjaśnić, bo w końcu nie wiem jaki każdy z nich jest w realu, w kontakty między konkretnymi osobnikami nie wnikam, wszystko co znajduje się na tym blogu to czysta fikcja.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Jeżeli ktoś będzie zainteresowany taką tematyką, to postaram się zrobić z tego coś dłuższego niż kilku-rozdziałowiec.<br />
<br /></div>
Martishttp://www.blogger.com/profile/00031033110772366437noreply@blogger.com1