29 sierpnia 2015

THIS IS US: How we met


Byun Baekhyun był legendą wśród rówieśników.
Jakimś cudem każdy miał do opowiedzenia historie z jego życia, wszyscy znali jego imię. Choć Byun był w rzeczywistości jedną z tych osób, których tak naprawdę mało kto znał osobiście - ludzie go kojarzyli, bo był oryginalny. Wyrobił sobie reputację, na której teraz inni swobodnie żerowali. Nie bez przyczyny przyjaźń z Baekhyunem była powszechnie nazywana "zaszczytem".
Osobiście nigdy go nie spotkałem, choć bywałem na wielu akademickich imprezach, na które podobno był zaproszony. Podobno. Każdy, kto urządzał imprezy zawsze rozgadywał na prawo i lewo, że Baek jest na liście gości. Czy naprawdę był, tego już nikt nie sprawdzał, ale po takiej zapowiedzi często pojawiały się tłumy.  
Krążyły o nim tak dziwne pogłoski, że już dawno przestałem w nie wierzyć, co jednak wcale nie sprawiło, że mniej chciałem go poznać. Jak każdy byłem ciekawy, jaki jest naprawdę. Chciałem sprawdzić, czy jego samozwańczy przyjaciele choć w połowie mówili o nim prawdę.
Czasami zastanawiałem się, czy polubiłby kogoś takiego, jak ja. Czy miałbym jakąkolwiek szansę zostać jego prawdziwym kumplem, gdybym kiedykolwiek go poznał?
To nie tak, że miałem obsesję na jego punkcie, czy coś w tym rodzaju. Nie rozmyślałem o nim całymi dniami, modląc się o możliwość poznania go, bo miałem na głowie ważniejsze sprawy. Własne problemy, a nie reputację nieznajomego. O Baekhyunie po prostu nie dało się zapomnieć na dłużej, kiedy wszyscy dookoła przekazywali sobie coraz to ciekawsze plotki na jego temat.
Od Byun Baekhyuna zwyczajnie nie dało się daleko uciec.
- Park Chanyeol! - Ktoś wykrzyczał moje imię. Odwróciłem się, by stanąć twarzą w twarz z moim najlepszym przyjacielem. Oh Sehun świdrował mnie wzrokiem, jakby chciał mnie o coś oskarżyć. - Wołam cię i wołam, a ty jak zwykle w swoim świecie. Przebiegłem dla ciebie cały korytarz, hyung - wysapał, po czym wziął głębszy oddech, żeby uspokoić serce. Przeczesał palcami swoje farbowane na blond włosy.
- Przynajmniej poprawisz sobie kondycję - wybełkotałem, znów idąc przed siebie, tym razem u boku Sehuna. Prychnął w odpowiedzi. - Czego chcesz? - zapytałem, nie bawiąc się w żadne przesłodkie formułki grzecznościowe. Rzadko kiedy tak naprawdę się witaliśmy. Już do tego przywykłem. Sehun chyba też, bo wcale się nie skarżył.
- Idziemy wieczorem do Luhana? - od razu przeszedł do rzeczy.
- Kto to jest Luhan?
- A czy to ważne? Jest impreza, to idziemy - odpowiedział.
Przewróciłem oczami. Nim zdążyłem cokolwiek powiedzieć, drogę zagrodziła mi niewysoka, czarnowłosa dziewczyna. Wpadłbym na nią, gdyby nie szybka reakcja Sehuna, który złapał mnie za rękaw i pociągnął w swoją stronę.
- Cześć, Chanyeol! I... och, to znowu ty - burknęła w kierunku mojego kumpla, czym nawet trochę mnie rozbawiła. Sehun był odwiecznym wrogiem Suzy (choć znali się dopiero od roku, byłem pewny, że nienawidzili siebie już od urodzenia).
- Och, to znowu ty - zaczął ją przedrzeźniać, a jego głos podniósł się niemal o oktawę.
Wybuchnąłem śmiechem, klepiąc kumpla po ramieniu. Dopiero kiedy spojrzałem na rozwścieczoną Suzy, opamiętałem się. Nie chciałem jej zbytnio do siebie zrażać, bo jakby nie patrzeć, w pewien sposób, od jakiegoś czasu chyba się przyjaźniliśmy. Nie byłem co do tego w stu procentach pewny, bo tak naprawdę rzadko widywaliśmy się poza murami uczelni, jednak w jakimś stopniu zdążyłem ją polubić.
- Skoczymy wieczorem do kina? Zaczynają grać ten nowy film, o którym tyle mówiłeś - powiedziała, uśmiechając się przy tym. Wyglądała rozczulająco, kiedy się uśmiechała, bo jej policzki robiły się dwa razy większe, jakby ktoś je napompował.
- Sorry, mała, ale dzisiaj idziemy do Luhana - wtrącił się Sehun.
Nie zdążyłem nic powiedzieć, bo kumpel siłą odciągnął mnie od Suzy, mamrocząc pod nosem coś o piekle i diablicach. Zerknąłem tylko przez ramię i pomachałem jej na odchodne, czym chyba ją trochę rozweseliłem po tak brutalnej odmowie.
- Kobiety - westchnął Oh Sehun, w teatralnym geście przewracając oczami.
- Ogarnij się, biorę od niej notatki z wykładów. Jak mnie przez ciebie znienawidzi, to ty mi je będziesz załatwiał. Nie obchodzi mnie jak i od kogo - warknąłem, wyrywając wreszcie rękę z jego uścisku.
Przyspieszyłem kroku, ale... cóż, Sehuna jeszcze nigdy nie udało mi się zgubić. Jakimś cudem zawsze był obok.
- Wiesz, że Byun Baekhyun tam będzie? - zagadnął, jakby ten argument miał mu w czymś pomóc. Wzruszyłem ramionami.
- Co mnie obchodzi Byun Baekhyun?
- Chcę go poznać, hyung! - prawie krzyknął mi do ucha z podekscytowania.
Zgromiłem go spojrzeniem, zastanawiając się w duchu, dlaczego jeszcze, do jasnej cholery, się z nim zadaję. Szybko znalazłem odpowiedź: w jakiś chory sposób, Sehun zawsze poprawiał mi nastrój. Często chodził naburmuszony i patrzył na wszystkich tak, jakby chciał ich pozabijać - to własnie w tych momentach wyglądał najbardziej komicznie. Bo tak naprawdę nie skrzywdziłby muchy, choć starał się tak usilnie wyglądać na silnego i niepokornego. Niestety, ale nie potrafiłem z nim wygrywać - zawsze ostatecznie dostawał to, czego chciał. Nawet kiedy zachowywał się jak kompletny pacan, wiecznie wkopując mnie w kłopoty, nie potrafiłem się na niego długo gniewać. To chyba przez to jego szczenięce spojrzenie.
Dlatego tym razem szybko odwróciłem wzrok, nie chcąc się od razu poddawać.
- I co, myślisz, że zakoleguje się z kimś takim, jak ty? - zadrwiłem. Tak naprawdę nie chciałem go urazić, dogryzałem mu z przyzwyczajenia.
- Na pewno szybciej zaprzyjaźni się ze mną, jak z tobą! - odgryzł się.
- W marzeniach.
- Jak pójdziemy do Luhana, to się przekonamy - burknął pod nosem. Chyba za bardzo na niego naskoczyłem, bo na chwilę naprawdę posmutniał.
- Jutro mam zaliczenie z...
- Jest weekend, hyung - wpadł mi w zdanie. Zakląłem pod nosem.
- Skończyły mi się wymówki - stwierdziłem zawiedziony samym sobą.
- Czyli idziemy? - zapytał podekscytowany.
- Ta - odpowiedziałem, ani trochę nie podzielając jego entuzjazmu.
Chciałem poznać Baekhyuna, jak każdy na naszym roku. Ja po prostu nie wierzyłem, że naprawdę się tam pojawi. Na zbyt wielu imprezach miał być. Na żadnej jeszcze nigdy go nie widziałem.



Luhan był zadziwiająco gościnnym człowiekiem. Ja nie wpuściłbym do swojego mieszkania połowy tej bandy tępych dzieciaków, którzy na studia wybrali się tylko po to, żeby zaszaleć. Zdecydowanie nie chciałbym patrzeć, jak upijają się na umór, rozwalając wszystko dookoła, co dopiero mówić o sprzątaniu po całym spotkaniu.
Impreza już dawno się rozkręciła, a Byun Baekhyuna wciąż nie było.
Czasami zastanawiałem się, czy on w ogóle istnieje - czy może był tylko pogłoską, jakimś wyobrażeniem. Jakby żył tylko w myślach ludzi i podróżował po Seulu wraz z rozsiewanymi plotkami.
Sehun podał mi piwo. Nie odmówiłem - co prawda nie byłem fanem imprez, ale nie byłem również jakimś lamerem, który w ogóle nie potrafi się bawić. Stuknęliśmy się butelkami i obydwoje od razu je przechyliliśmy. Przez jakiś czas staliśmy w kącie, rozmawiając między sobą. Rozglądaliśmy się dookoła, czekając na przybycie tej jednej, wyjątkowej osoby. Gwiazdy wieczoru. Wielkiego Byun Baekhyuna.
I wreszcie, po kolejnej godzinie oczekiwania, pojawił się.
Nie trudno było domyślić się, który to, nawet jeżeli wcześniej się go nie widziało. Gdy wszedł, ludzie od razu zaczęli do niego garnąć - witali się, podawali mu różnego rodzaju trunki, przedstawiali się, zagadywali. Osaczyli go, jakby naprawdę był gwiazdą. Przyglądałem się całej sytuacji, nie ruszając się z miejsca. Po chwili w tłumie zobaczyłem również Sehuna - nawet nie zwróciłem uwagi, że tam poszedł. Zmarszczyłem brwi. Nie dziwiło mnie już, dlaczego Byun Baekhyun tak rzadko przychodzi na imprezy. Dla niego to na pewno nie było aż tak zabawne, jak dla ludzi zebranych wokół.
- Wiesz, że Byun Baekhyun śpiewa? - zagadnął Luhan, który od kilku sekund stał obok mnie i również przyglądał się całemu zajściu. 
- Serio? - zapytałem, choć wcale nie byłem zdziwiony. Czego nie potrafi słynny Baek? 
- Niedługo podpisuje kontrakt z jakąś zarąbistą wytwórnią. Ale nie pytaj mnie z którą, kompletnie się na tym nie znam - wyjaśnił jakby z dumą i wyciągnął do mnie rękę. - Jestem Luhan.
Grzecznie się przywitałem - już chciałem powiedzieć, jak się nazywam, kiedy wpadł mi w słowo.
- Znam już twoje imię, Chanyeol. Sehun mi o tobie opowiadał - wyjaśnił, tym razem kompletnie mnie zaskakując. 
- Poznałeś Oh Sehuna? 
- Chyba wszyscy w tym pokoju poznali już Oh Sehuna. Dzieciak jest wszędzie. - Zaśmiał się, sięgając po kolejne piwo. Otworzył je zwinnym ruchem o kant stołu.
Westchnąłem i pociągnąłem kolejny łyk ze szklanej butelki. Nie widziałem najmniejszej szansy w zapoznaniu się z Baekhyunem. Wątpiłem, by Byun w ogóle chciał jeszcze kogokolwiek poznawać po całym zajściu. Dlatego dokończyłem piwo, póki jeszcze było zimne i szybkim krokiem wymaszerowałem z zatłoczonego pomieszczenia, zostawiając Luhana w towarzystwie jego dziwnych kumpli. 
Stanąłem na dworze, przy drzwiach, opierając się plecami o ścianę. Wpatrywałem się w gwieździste niebo - wyjątkowo czyste i bezchmurne. Chłodny wiatr delikatnie pieścił moje ciało. Było mi dobrze. W takich chwilach, jak ta, naprawdę potrafiłem docenić swoje spokojne życie.
Kiedy odetchnąłem na świeżym powietrzu, zdecydowałem wrócić do środka i zawiadomić Sehuna, że wracam do domu. Mógłbym po prostu go tu zostawić i wyjść bez słowa, ale nie chciałem go zamartwiać. Ostatnim razem kiedy zniknąłem, dzwonił do mnie cztery razy i zostawił sześć wiadomości z pytaniem, czy żyję. Wtedy pierwszy raz dotarło do mnie, że Sehun naprawdę uważa mnie za przyjaciela. Nie martwił by się o mnie, gdybym był jego zwykłym znajomym.
Już miałem wchodzić do budynku, kiedy w progu ktoś mnie zaatakował. Może nie celowo i nie do końca zaatakował, ale zwyczajnie wpadł we mnie z impetem, próbując wybiec na dwór. Odbijając się od nieznajomego, straciłem równowagę i chwilę później leżałem na ziemi, pocierając bolący kark.
- Jezu, wszystko w porządku? - zapytał, pomagając mi wstać. Stał w cieniu, więc nie widziałem jego twarzy, ale... głos miał przyjemny. Lekki i... czy głos może być charyzmatyczny?
- Tak, nie przejmuj się - odpowiedziałem wymijająco, choć kark wciąż niemiłosiernie dawał o sobie znać. Skrzywiłem się, kiedy mocniej go dotknąłem.
- Sapiesz, jakby cię coś bolało. Serio wszystko w porządku? - dopytywał się. 
- Bo boli, ale co z tego - warknąłem, próbując rozmasować spięte mięśnie. - Na bank coś nadciągnąłem - stwierdziłem, choć daleko mi było do tytułu doktora. 
Nieznajomy zrobił krok w moją stronę, wychodząc na światło księżyca. Na chwilę zamarłem.
Był to Byun Baekhyun w całej swojej okazałości.
Nie był zbyt wysoki - zdecydowanie górowałem nad nim wzrostem, jednak to sprawiało, że był w pewnym sensie uroczy. Chociaż wzrok miał zimny, a na jego twarzy malował grymas, jakby złościł się na cały świat, nie mogłem oderwać od niego spojrzenia. Przyciągał mnie do siebie niczym magnes, choć sam zapewne nawet o tym nie wiedział.
- Tam jest ławka, lepiej na chwilę usiądź - poinstruował, ciągnąc mnie w tamtym kierunku.
- Gdzie ci się tak spieszyło, kopciuszku? - zapytałem drwiąco. Nie chciałem wyjść na jednego z tych ludzi, co to tak bardzo pragną spędzić z nim trochę czasu, dlatego udawałem niewzruszonego spotkaniem.
- Nie mogę spokojnie wejść do domu kumpla, bo zaraz ktoś mnie próbuje staranować. Pomału mam tego wszystkiego dość - warknął w odpowiedzi, jakbym to ja czemukolwiek zawinił. 
- To ty staranowałeś mnie, a nie odwrotnie - burknąłem. 
- Po co sterczałeś w drzwiach?
- Nie sterczałem, wchodziłem do środka! - podniosłem głos, bo naprawdę pomału zaczynał mnie denerwować. 
- A ja mówiłem o tych debilach na górze, nie o tobie! - odpowiedział zdenerwowany.
Czy właśnie taki był prawdziwy Byun Baekhyun? Może i był utalentowany - tego jeszcze nie miałem okazji sprawdzić - ale biorąc pod uwagę fakt, że dopiero zaczynał karierę, dlaczego już zachowywał się jak gwiazda? Jeżeli naprawdę był tak arogancki i niemiły, to zdecydowanie nie miałem ochoty się z nim zadawać. Cała magia poznania Gwiazdy Wieczoru gdzieś zniknęła, zastąpił ją gniew i rozczarowanie.
Podobno wystarczy minuta, by zrobić na kimś wrażenie - nieważne czy złe, czy dobre. Baekhyun w przeciągu pierwszej minuty naszej znajomości, zrobił ogromnie beznadziejne wrażenie.


*



Cześć i czołem! Przybywam z pierwszą częścią nowej historii o Exo. Po więcej informacji zapraszam do zakładki "This is us", tam już wszystko skrupulatnie opisałam. Pomysł na tiu chodził za mną od ponad roku, dlatego cieszę się, że wreszcie mogę wszystko przelać na papier, choć przyznam, że miałam niezłego stresa przed publikacją. Pierwotnie miała być to historia Chanyeola i Hani, ale ostatnio fazuję znowu na shipy, zresztą, mam feelsy na Baeka. Mam nadzieję, że komuś to przypadnie do gustu. Nie jestem pewna, czy naprawdę tu jesteście, czy te wyświetlenia to tylko przypadek - bo prolog do Sands doprawdy miał powodzenie. Chyba, że licznik wejść zrobił mnie w konia?
Przybywają nowi obserwatorzy - moje serce się cieszy <3 Witam wszystkich serdecznie!
Pozdrawiam, xx
Martis. 


5 komentarzy:

  1. Pierwsza! zaszczyt, naprawdę.
    Mimo, że ty walnęłaś mi komem na pół bloga (za co bardzo bardzo dziękuję) to ja nie jestem w tym taka dobra xD po pierwsze zaciekawiłaś mnie fabułą o g r o m n i e i choć może się wydawać że wiele jest takich wątków to nie wszystkie wciągają jak twoje. Czasami nie przepadam czytać opisów, ale twoje są wyjątkowo wciągające - nie nudne i to jest w tym takie hmm magiczne? sprawia, że jesteś ciekaw co będzie dalej, to na pewno i aż przykre że w takim momencie kończysz.
    Byun Baek ; ciekawa i zagadkowa postać. Myślę, że nie jest taki jak mówił Chan bo to by nie była żadna niespodzianka przy tym opku, zdecydowanie.. pewnie odcisk otoczenia czy coś xd
    Oh Sehun słodki ; czemu mnie to drażni? XD lubię go męskiego, bardzo dlatego śmiałam się jak głupia kiedy spławił Suzy XDD punkt dla niego, tak
    i sam Chan ~ tak sobie pewnie myśli 'jak ja was wszystkich nie nawidzę' to też napawa mnie śmiechem xd
    wyjątkowo podoba mi się tu Luhan, serio wszędzie zawsze ciotę z niego robią (ja też robię eh) a tu taki miły, ogarnięty (chyba, zobaczymy) chłopaczek.. czekam kochana, i zdecydowanie zostanę czytelniczką <3 również dodałam do polecanych blogów, bo to aż grzech tego nie zrobić!
    zostawiam energię w kome na inne opki, bo nie wyrobię xD
    Yumi, cocktailjoy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dodając powiem że cholernie zainteresowały mnie tytułu rozdziałów - może dziwnie zabrzmi, ale strasznie kreatywnie ci to wyszło, ew ;~;

      Usuń
    2. Kochana Yumi, dziękuję za komentarze i miłe słowa <3 buźka się cały czas cieszy, kiedy o nich myślę. Świetne uczucie, jak czytelnik rozkłada bohaterów na części pierwsze - lubię jak ktoś się zagłębia. Och no i bardzo, bardzo się cieszę, że zwróciłas uwage na tytuły <3 to dla mnie jeden z ważniejszych aspektów tego opo (nie pytaj dlaczego, w sumie to sama nie wiem, po prostu tak jest :D)
      Pozdrawiam bardzo gorąco, xx~

      Usuń
  2. jenyś! Baekkie jaki sławny. typowa szkolna Diva! taki obrazek do niego pasuje, ale jaki jest w środku naprawdę? może Chanyeol będzie mógł się o tym przekonać w końcu! przecież nie ocenia się książki po okładce.
    pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz <3 Cieszę się, że tu wróciłaś i zostawiłas po sobie ślad także pod tą historią. Pozdrawiam, xx

      Usuń