Byun
Baekhyun był legendą wśród rówieśników.
Jakimś
cudem każdy miał do opowiedzenia historie z jego życia, wszyscy znali jego
imię. Choć Byun był w rzeczywistości jedną z tych osób, których tak naprawdę
mało kto znał osobiście - ludzie go kojarzyli, bo był oryginalny. Wyrobił sobie
reputację, na której teraz inni swobodnie żerowali. Nie bez przyczyny przyjaźń z Baekhyunem była
powszechnie nazywana "zaszczytem".
Osobiście
nigdy go nie spotkałem, choć bywałem na wielu akademickich imprezach, na które
podobno był zaproszony. Podobno.
Każdy, kto urządzał imprezy zawsze rozgadywał na prawo i lewo, że Baek jest na
liście gości. Czy naprawdę był, tego już nikt nie sprawdzał, ale po takiej
zapowiedzi często pojawiały się tłumy.
Krążyły o nim tak dziwne pogłoski, że już dawno przestałem
w nie wierzyć, co jednak wcale nie sprawiło, że mniej chciałem go poznać. Jak
każdy byłem ciekawy, jaki jest naprawdę. Chciałem sprawdzić, czy jego
samozwańczy przyjaciele choć w połowie mówili o nim prawdę.
Czasami zastanawiałem się, czy polubiłby kogoś takiego, jak
ja. Czy miałbym jakąkolwiek szansę zostać jego prawdziwym kumplem, gdybym
kiedykolwiek go poznał?
To nie tak, że miałem obsesję na jego punkcie, czy coś w
tym rodzaju. Nie rozmyślałem o nim całymi dniami, modląc się o możliwość
poznania go, bo miałem na głowie ważniejsze sprawy. Własne problemy, a nie
reputację nieznajomego. O Baekhyunie po prostu nie dało się zapomnieć na
dłużej, kiedy wszyscy dookoła przekazywali sobie coraz to ciekawsze plotki na
jego temat.
Od Byun Baekhyuna zwyczajnie nie dało się daleko uciec.
Od Byun Baekhyuna zwyczajnie nie dało się daleko uciec.
- Park Chanyeol! - Ktoś wykrzyczał moje imię. Odwróciłem
się, by stanąć twarzą w twarz z moim najlepszym przyjacielem. Oh Sehun świdrował mnie wzrokiem, jakby chciał mnie o coś oskarżyć. - Wołam cię i wołam,
a ty jak zwykle w swoim świecie. Przebiegłem dla ciebie cały korytarz, hyung -
wysapał, po czym wziął głębszy oddech, żeby uspokoić serce. Przeczesał palcami
swoje farbowane na blond włosy.
- Przynajmniej poprawisz sobie kondycję - wybełkotałem,
znów idąc przed siebie, tym razem u boku Sehuna. Prychnął w odpowiedzi. - Czego
chcesz? - zapytałem, nie bawiąc się w żadne przesłodkie formułki
grzecznościowe. Rzadko kiedy tak naprawdę się witaliśmy. Już do tego
przywykłem. Sehun chyba też, bo wcale się nie skarżył.
- Idziemy wieczorem do Luhana? - od razu przeszedł do
rzeczy.
- Kto to jest Luhan?
- A czy to ważne? Jest impreza, to idziemy - odpowiedział.
Przewróciłem oczami. Nim zdążyłem cokolwiek powiedzieć,
drogę zagrodziła mi niewysoka, czarnowłosa dziewczyna. Wpadłbym na nią, gdyby nie szybka reakcja Sehuna, który złapał mnie za rękaw i
pociągnął w swoją stronę.
- Cześć, Chanyeol! I... och, to znowu ty - burknęła w
kierunku mojego kumpla, czym nawet trochę mnie rozbawiła. Sehun był odwiecznym
wrogiem Suzy (choć znali się dopiero od roku, byłem pewny, że nienawidzili
siebie już od urodzenia).
- Och, to znowu ty - zaczął ją przedrzeźniać, a jego głos
podniósł się niemal o oktawę.
Wybuchnąłem śmiechem, klepiąc kumpla po ramieniu. Dopiero
kiedy spojrzałem na rozwścieczoną Suzy, opamiętałem się. Nie chciałem jej
zbytnio do siebie zrażać, bo jakby nie patrzeć, w pewien sposób, od jakiegoś
czasu chyba się przyjaźniliśmy. Nie byłem co do tego w stu procentach pewny, bo
tak naprawdę rzadko widywaliśmy się poza murami uczelni, jednak w jakimś
stopniu zdążyłem ją polubić.
- Skoczymy wieczorem do kina? Zaczynają grać ten nowy film,
o którym tyle mówiłeś - powiedziała, uśmiechając się przy tym. Wyglądała
rozczulająco, kiedy się uśmiechała, bo jej policzki robiły się dwa razy
większe, jakby ktoś je napompował.
- Sorry, mała, ale dzisiaj idziemy do Luhana - wtrącił się
Sehun.
Nie zdążyłem nic powiedzieć, bo kumpel siłą odciągnął mnie
od Suzy, mamrocząc pod nosem coś o piekle i diablicach. Zerknąłem tylko przez
ramię i pomachałem jej na odchodne, czym chyba ją trochę rozweseliłem po tak
brutalnej odmowie.
- Kobiety - westchnął Oh Sehun, w teatralnym geście przewracając
oczami.
- Ogarnij się, biorę od niej notatki z wykładów. Jak mnie
przez ciebie znienawidzi, to ty mi je będziesz załatwiał. Nie obchodzi mnie jak
i od kogo - warknąłem, wyrywając wreszcie rękę z jego uścisku.
Przyspieszyłem kroku, ale... cóż, Sehuna jeszcze nigdy nie
udało mi się zgubić. Jakimś cudem zawsze był obok.
- Wiesz, że Byun Baekhyun tam będzie? - zagadnął, jakby ten
argument miał mu w czymś pomóc. Wzruszyłem ramionami.
- Co mnie obchodzi Byun Baekhyun?
- Chcę go poznać, hyung! - prawie krzyknął mi do ucha z
podekscytowania.
Zgromiłem go spojrzeniem, zastanawiając się w duchu,
dlaczego jeszcze, do jasnej cholery, się z nim zadaję. Szybko znalazłem
odpowiedź: w jakiś chory sposób, Sehun zawsze poprawiał mi nastrój. Często
chodził naburmuszony i patrzył na wszystkich tak, jakby chciał ich pozabijać -
to własnie w tych momentach wyglądał najbardziej komicznie. Bo tak naprawdę nie
skrzywdziłby muchy, choć starał się tak usilnie wyglądać na silnego i
niepokornego. Niestety, ale nie potrafiłem z nim wygrywać - zawsze ostatecznie
dostawał to, czego chciał. Nawet kiedy zachowywał się jak kompletny pacan,
wiecznie wkopując mnie w kłopoty, nie potrafiłem się na niego długo gniewać.
To chyba przez to jego szczenięce spojrzenie.
Dlatego tym razem szybko odwróciłem wzrok, nie chcąc się od
razu poddawać.
- I co, myślisz, że zakoleguje się z kimś takim, jak ty? -
zadrwiłem. Tak naprawdę nie chciałem go urazić, dogryzałem mu z
przyzwyczajenia.
- Na pewno szybciej zaprzyjaźni się ze mną, jak z tobą! -
odgryzł się.
- W marzeniach.
- Jak pójdziemy do Luhana, to się przekonamy - burknął pod
nosem. Chyba za bardzo na niego naskoczyłem, bo na chwilę naprawdę posmutniał.
- Jutro mam zaliczenie z...
- Jest weekend, hyung - wpadł mi w zdanie. Zakląłem pod
nosem.
- Skończyły mi się wymówki - stwierdziłem zawiedziony samym
sobą.
- Czyli idziemy? - zapytał podekscytowany.
- Ta - odpowiedziałem, ani trochę nie podzielając jego
entuzjazmu.
Chciałem poznać Baekhyuna, jak każdy na naszym roku. Ja po
prostu nie wierzyłem, że naprawdę się tam pojawi. Na zbyt wielu imprezach miał
być. Na żadnej jeszcze nigdy go nie widziałem.
Luhan był zadziwiająco gościnnym człowiekiem. Ja nie
wpuściłbym do swojego mieszkania połowy tej bandy tępych dzieciaków, którzy na
studia wybrali się tylko po to, żeby zaszaleć. Zdecydowanie nie chciałbym
patrzeć, jak upijają się na umór, rozwalając wszystko dookoła, co dopiero mówić
o sprzątaniu po całym spotkaniu.
Impreza już dawno się rozkręciła, a Byun Baekhyuna wciąż
nie było.
Czasami zastanawiałem się, czy on w ogóle istnieje - czy
może był tylko pogłoską, jakimś wyobrażeniem. Jakby żył tylko w myślach ludzi i
podróżował po Seulu wraz z rozsiewanymi plotkami.
Sehun podał mi piwo. Nie odmówiłem - co prawda nie byłem
fanem imprez, ale nie byłem również jakimś lamerem, który w ogóle nie potrafi
się bawić. Stuknęliśmy się butelkami i obydwoje od razu je przechyliliśmy.
Przez jakiś czas staliśmy w kącie, rozmawiając między sobą. Rozglądaliśmy się
dookoła, czekając na przybycie tej jednej, wyjątkowej osoby. Gwiazdy wieczoru.
Wielkiego Byun Baekhyuna.
I wreszcie, po kolejnej godzinie oczekiwania, pojawił się.
Nie trudno było domyślić się, który to, nawet jeżeli
wcześniej się go nie widziało. Gdy wszedł, ludzie od razu zaczęli do niego garnąć
- witali się, podawali mu różnego rodzaju trunki, przedstawiali się,
zagadywali. Osaczyli go, jakby naprawdę był gwiazdą. Przyglądałem się całej
sytuacji, nie ruszając się z miejsca. Po chwili w tłumie zobaczyłem również
Sehuna - nawet nie zwróciłem uwagi, że tam poszedł. Zmarszczyłem brwi. Nie
dziwiło mnie już, dlaczego Byun Baekhyun tak rzadko przychodzi na imprezy. Dla
niego to na pewno nie było aż tak zabawne, jak dla ludzi zebranych wokół.
- Wiesz, że Byun Baekhyun śpiewa? - zagadnął Luhan, który
od kilku sekund stał obok mnie i również przyglądał się całemu zajściu.
- Serio? - zapytałem, choć wcale nie byłem zdziwiony. Czego
nie potrafi słynny Baek?
- Niedługo podpisuje kontrakt z jakąś zarąbistą wytwórnią.
Ale nie pytaj mnie z którą, kompletnie się na tym nie znam - wyjaśnił jakby z
dumą i wyciągnął do mnie rękę. - Jestem Luhan.
Grzecznie się przywitałem - już chciałem powiedzieć, jak
się nazywam, kiedy wpadł mi w słowo.
- Znam już twoje imię, Chanyeol. Sehun mi o tobie opowiadał
- wyjaśnił, tym razem kompletnie mnie zaskakując.
- Poznałeś Oh Sehuna?
- Chyba wszyscy w tym pokoju poznali już Oh Sehuna.
Dzieciak jest wszędzie. - Zaśmiał się, sięgając po kolejne piwo. Otworzył je
zwinnym ruchem o kant stołu.
Westchnąłem i pociągnąłem kolejny łyk ze szklanej butelki.
Nie widziałem najmniejszej szansy w zapoznaniu się z Baekhyunem. Wątpiłem, by
Byun w ogóle chciał jeszcze kogokolwiek poznawać po całym zajściu. Dlatego
dokończyłem piwo, póki jeszcze było zimne i szybkim krokiem wymaszerowałem z
zatłoczonego pomieszczenia, zostawiając Luhana w towarzystwie jego dziwnych
kumpli.
Stanąłem na dworze, przy drzwiach, opierając się plecami o
ścianę. Wpatrywałem się w gwieździste niebo - wyjątkowo czyste i bezchmurne.
Chłodny wiatr delikatnie pieścił moje ciało. Było mi dobrze. W takich chwilach,
jak ta, naprawdę potrafiłem docenić swoje spokojne życie.
Kiedy odetchnąłem na świeżym powietrzu, zdecydowałem wrócić
do środka i zawiadomić Sehuna, że wracam do domu. Mógłbym po prostu go tu
zostawić i wyjść bez słowa, ale nie chciałem go zamartwiać. Ostatnim razem
kiedy zniknąłem, dzwonił do mnie cztery razy i zostawił sześć wiadomości z
pytaniem, czy żyję. Wtedy pierwszy raz dotarło do mnie, że Sehun naprawdę uważa
mnie za przyjaciela. Nie martwił by się o mnie, gdybym był jego zwykłym
znajomym.
Już miałem wchodzić do budynku, kiedy w progu ktoś mnie
zaatakował. Może nie celowo i nie do końca zaatakował, ale zwyczajnie wpadł we
mnie z impetem, próbując wybiec na dwór. Odbijając się od nieznajomego,
straciłem równowagę i chwilę później leżałem na ziemi, pocierając bolący kark.
- Jezu, wszystko w porządku? - zapytał, pomagając mi wstać.
Stał w cieniu, więc nie widziałem jego twarzy, ale... głos miał przyjemny.
Lekki i... czy głos może być charyzmatyczny?
- Tak, nie przejmuj się - odpowiedziałem wymijająco, choć
kark wciąż niemiłosiernie dawał o sobie znać. Skrzywiłem się, kiedy mocniej go
dotknąłem.
- Sapiesz, jakby cię coś bolało. Serio wszystko w porządku?
- dopytywał się.
- Bo boli, ale co z tego - warknąłem, próbując rozmasować spięte mięśnie. - Na bank coś nadciągnąłem - stwierdziłem, choć daleko mi było do tytułu
doktora.
Nieznajomy zrobił krok w moją stronę, wychodząc na światło
księżyca. Na chwilę zamarłem.
Był to Byun Baekhyun w całej swojej okazałości.
Nie był zbyt wysoki - zdecydowanie górowałem nad nim
wzrostem, jednak to sprawiało, że był w pewnym sensie uroczy. Chociaż wzrok miał zimny, a na jego twarzy malował grymas, jakby złościł się na cały
świat, nie mogłem oderwać od niego spojrzenia. Przyciągał mnie do siebie niczym
magnes, choć sam zapewne nawet o tym nie wiedział.
- Tam jest ławka, lepiej na chwilę usiądź - poinstruował,
ciągnąc mnie w tamtym kierunku.
- Gdzie ci się tak spieszyło, kopciuszku? - zapytałem
drwiąco. Nie chciałem wyjść na jednego z tych ludzi, co to tak bardzo pragną
spędzić z nim trochę czasu, dlatego udawałem niewzruszonego spotkaniem.
- Nie mogę spokojnie wejść do domu kumpla, bo zaraz ktoś
mnie próbuje staranować. Pomału mam tego wszystkiego dość - warknął w odpowiedzi, jakbym to ja czemukolwiek
zawinił.
- To ty staranowałeś mnie, a nie
odwrotnie - burknąłem.
- Po co sterczałeś w drzwiach?
- Nie sterczałem, wchodziłem do środka! - podniosłem głos,
bo naprawdę pomału zaczynał mnie denerwować.
- A ja mówiłem o tych debilach na górze, nie o tobie! - odpowiedział zdenerwowany.
Czy właśnie taki był prawdziwy Byun Baekhyun? Może i był
utalentowany - tego jeszcze nie miałem okazji sprawdzić - ale biorąc pod uwagę
fakt, że dopiero zaczynał karierę, dlaczego już zachowywał się jak gwiazda?
Jeżeli naprawdę był tak arogancki i niemiły, to zdecydowanie nie miałem ochoty
się z nim zadawać. Cała magia poznania Gwiazdy Wieczoru gdzieś zniknęła,
zastąpił ją gniew i rozczarowanie.
Podobno wystarczy minuta, by zrobić na kimś wrażenie -
nieważne czy złe, czy dobre. Baekhyun w przeciągu pierwszej minuty naszej
znajomości, zrobił ogromnie beznadziejne wrażenie.
*
Cześć i czołem! Przybywam z pierwszą częścią nowej historii o Exo. Po więcej informacji zapraszam do zakładki "This is us", tam już wszystko skrupulatnie opisałam. Pomysł na tiu chodził za mną od ponad roku, dlatego cieszę się, że wreszcie mogę wszystko przelać na papier, choć przyznam, że miałam niezłego stresa przed publikacją. Pierwotnie miała być to historia Chanyeola i Hani, ale ostatnio fazuję znowu na shipy, zresztą, mam feelsy na Baeka. Mam nadzieję, że komuś to przypadnie do gustu. Nie jestem pewna, czy naprawdę tu jesteście, czy te wyświetlenia to tylko przypadek - bo prolog do Sands doprawdy miał powodzenie. Chyba, że licznik wejść zrobił mnie w konia?
Przybywają nowi obserwatorzy - moje serce się cieszy <3 Witam wszystkich serdecznie!
Pozdrawiam, xx
Martis.
Pierwsza! zaszczyt, naprawdę.
OdpowiedzUsuńMimo, że ty walnęłaś mi komem na pół bloga (za co bardzo bardzo dziękuję) to ja nie jestem w tym taka dobra xD po pierwsze zaciekawiłaś mnie fabułą o g r o m n i e i choć może się wydawać że wiele jest takich wątków to nie wszystkie wciągają jak twoje. Czasami nie przepadam czytać opisów, ale twoje są wyjątkowo wciągające - nie nudne i to jest w tym takie hmm magiczne? sprawia, że jesteś ciekaw co będzie dalej, to na pewno i aż przykre że w takim momencie kończysz.
Byun Baek ; ciekawa i zagadkowa postać. Myślę, że nie jest taki jak mówił Chan bo to by nie była żadna niespodzianka przy tym opku, zdecydowanie.. pewnie odcisk otoczenia czy coś xd
Oh Sehun słodki ; czemu mnie to drażni? XD lubię go męskiego, bardzo dlatego śmiałam się jak głupia kiedy spławił Suzy XDD punkt dla niego, tak
i sam Chan ~ tak sobie pewnie myśli 'jak ja was wszystkich nie nawidzę' to też napawa mnie śmiechem xd
wyjątkowo podoba mi się tu Luhan, serio wszędzie zawsze ciotę z niego robią (ja też robię eh) a tu taki miły, ogarnięty (chyba, zobaczymy) chłopaczek.. czekam kochana, i zdecydowanie zostanę czytelniczką <3 również dodałam do polecanych blogów, bo to aż grzech tego nie zrobić!
zostawiam energię w kome na inne opki, bo nie wyrobię xD
Yumi, cocktailjoy
Dodając powiem że cholernie zainteresowały mnie tytułu rozdziałów - może dziwnie zabrzmi, ale strasznie kreatywnie ci to wyszło, ew ;~;
UsuńKochana Yumi, dziękuję za komentarze i miłe słowa <3 buźka się cały czas cieszy, kiedy o nich myślę. Świetne uczucie, jak czytelnik rozkłada bohaterów na części pierwsze - lubię jak ktoś się zagłębia. Och no i bardzo, bardzo się cieszę, że zwróciłas uwage na tytuły <3 to dla mnie jeden z ważniejszych aspektów tego opo (nie pytaj dlaczego, w sumie to sama nie wiem, po prostu tak jest :D)
UsuńPozdrawiam bardzo gorąco, xx~
jenyś! Baekkie jaki sławny. typowa szkolna Diva! taki obrazek do niego pasuje, ale jaki jest w środku naprawdę? może Chanyeol będzie mógł się o tym przekonać w końcu! przecież nie ocenia się książki po okładce.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam! :D
Dziękuję za komentarz <3 Cieszę się, że tu wróciłaś i zostawiłas po sobie ślad także pod tą historią. Pozdrawiam, xx
Usuń