Próbowałem o nim nie myśleć.
Wydawało mi się, że po naszym pierwszym spotkaniu, Byun Baekhyun stanie się dla mnie nieważny. Zapewne tak właśnie by było, gdyby nie fakt, iż niestety, ku
wszechogarniającej mnie złości, nie mogłem się od niego uwolnić. Różnica była taka, że teraz widziałem go w zupełnie innym świetle. Nie spędzałem już cennych studenckich minut na zastanawianiu się, jakby
to było, gdyby Baek się do mnie odezwał, bo tak naprawdę nie zależało mi już na jego przychylności. Wręcz przeciwnie. Teraz każda najdrobniejsza wzmianka o
jego osobie natychmiastowo wprowadzała mnie w stan irytacji.
Jak niegdyś wspominałem od Byun Baekhyuna naprawdę nie można daleko uciec. To nieważne jak bardzo się starasz, ktoś w twoim otoczeniu i tak prędzej czy
później zacznie podrzucać ci kolejne anegdoty na jego temat. Historie, które
sprawiają, że masz ochotę zamknąć się w swoim pokoju, założyć słuchawki, puścić muzykę
najgłośniej jak tylko się da i wreszcie skupić się na sobie. Doprawdy nie
obchodziło mnie, co Byun powiedział w tajemnicy po drugim piwie, a co zrobił po
szóstym. Miałem własne problemy do rozwiązania, jak na przykład zastanowienie się nad odpowiednim sposobem na danie kosza dziewczynie, która uganiała się za mną od dwóch miesięcy.
- Zaraz ci przyłożę - warknąłem do Sehuna, gdy któregoś
dnia po raz setny opowiadał mi o swoim nowym przyjacielu.
- Wciąż się wściekasz, że przegrałeś? Przez to, że jednak
Baekhyun zainteresował się mną, a nie tobą, hyung? - zadrwił w odpowiedzi,
poprawiając swoje tlenione włosy. Niedawno pofarbował grzywkę na róż, który teraz spłukał się do lekko rudawego odcieniu. Wyglądał komicznie.
Przez ostatnie kilka tygodni denerwował mnie niemal tak
samo, jak słynny Baek, którego twarz musiałem oglądać przy każdym spotkaniu w
mieszkaniu Sehuna. Jakim cudem Oh Sehun stał się przyjacielem Byuna, to
pozostawało dla mnie tajemnicą. Zahipnotyzował go, zaszantażował? Nie miałem pojęcia - trochę liczyłem na hipnozę, która wkrótce mogłaby przestać działać.
- Nie obchodzi mnie to, z kim się zadajesz. Zwyczajnie mam
dość słuchania o tym, jaki jest wspaniały - burknąłem, przekręcając kluczyk w
drzwiach swojego pokoju. Przez chwilę zastanawiałem się, czy nie zatrzasnąć ich
Sehunowi przed nosem, ale chłopak niósł część moich zakupów, więc zdecydowałem się
w podzięce wpuścić go do środka.
Rzuciłem plecak pełen wypożyczonych książek na łóżko, po
czym sam podzieliłem jego los. Z nosem w poduszce znów słuchałem długich
wywodów Oh na temat jego kolegów z roku i kolejnej weekendowej imprezy u
jednego z nich w towarzystwie Baeka.
Kiedy już miałem się rozryczeć w poduszkę, ukrywając to
skrupulatnie przed kumplem, ktoś zapukał do drzwi. Sehun oczywiście nie ruszył
swojego kościstego tyłka z miejsca, ale przynajmniej na chwilę zamilkł,
zaciekawiony niespodziewanym gościem. W tym momencie przypominał mi surykatkę, kiedy tak
prostował się na krześle i wbijał wzrok w drewno, jakby mógł przez nie coś
zobaczyć. Może mógł, kto wie. Oh Sehun był dość dziwnym dzieciakiem.
Na początku sam nie poruszyłem się nawet o milimetr.
Pomyślałem, że może tajemniczy gość zwątpi i sobie pójdzie. Przeliczyłem się,
bo po kilku sekundach zapukał jeszcze raz - tym razem dłużej i głośniej.
Wydałem z siebie dziwny dźwięk - coś pomiędzy jęknięcia, warknięcia a stęknięcia i wreszcie wstałem, ociągając się, jak tylko to było możliwe. W
międzyczasie ktoś zastukał trzeci raz, naprawdę wzbudzając tym moją ciekawość.
W progu stał Byun Baekhyun z telefonem w ręce. Opierał się
o framugę, patrząc na mnie z przymrużonymi oczami. Nie byłem pewny, czy Baek darzył mnie tymi samymi negatywnymi uczuciami co ja jego, ale jego
wzrok często na to wskazywał. Nie przypadłem mu do gustu już pierwszego dnia,
czy może zraziłem go do siebie swoim późniejszym zachowaniem?
Stawiałem na to drugie, bo za każdym razem, kiedy zadawał mi jakieś grzecznościowe pytania, zbywałem go machnięciem ręki. Ani razu się przed nim nie ukłoniłem, tym bardziej nie mówiłem do niego hyung, choć miałem
świadomość, że był ode mnie ciut starszy. Nie robiłem tego z braku wychowania -
zwyczajnie robiłem mu na złość, bo słyszałem, że zwraca uwagę na takie rzeczy. Odkąd zirytował mnie przy naszym pierwszym spotkaniu,
teraz ja robiłem mu to notorycznie. Cóż, bywałem mściwy.
- Szukam Sehuna - rzucił od razu, mijając mnie w progu,
choć wcale nie zapraszałem go do środka.
Przewróciłem oczami i zatrzasnąłem za nim drzwi, specjalnie
robiąc przy tym więcej hałasu, niż było potrzeba. Nim odwróciłem się do niego
przodem, usłyszałem ciche prychnięcie. Odetchnąłem głęboko, by trochę się
uspokoić. Przy takim obrocie spraw, niedługo się pozagryzamy. Sehun będzie tego
świadkiem, bo to on zazwyczaj bywał naszym łącznikiem.
Nie spotykaliśmy się bez niego albo bez Luhana. Przez to Lulu nazywał siebie i Sehuna
naszymi swatkami, co bawiło wszystkich oprócz mnie. Nawet Baek śmiał się z ich
żartów, podczas gdy ja tylko wywracałem oczami, pokazując im jak bardzo marne są te dziecięce dowcipy.
Doprawdy nie wiem, kiedy zmieniłem się w tego nudnego
staruszka, który nic tylko krytykuje ludzi. Zresztą, to mało ważne. Nie miałem nikogo, przed kim musiałbym udawać, że jestem inny. Nikomu nie próbowałem się przypodobać, więc było mi z tym dobrze.
- Hyung, jesteś - ucieszył się Sehun, szczerząc się od ucha
do ucha. Nigdy się tak nie cieszył, kiedy rozmawiał ze mną. Poczułem ukłucie
zazdrości, ale sprytnie je zignorowałem.
- Cały i zdrowy - odpowiedział mu, uśmiechając się.
Przez chwilę go obserwowałem, zastanawiając się, dlaczego
właściwie tak bardzo mnie denerwuje. Kiedy Sehun zadawał mi podobne pytania,
nie potrafiłem jednoznacznie odpowiedzieć. Zwyczajnie miał w sobie coś
takiego... co doprowadzało mnie do białej gorączki. Ale jednocześnie zdarzały się takie chwile jak
ta teraz, w których nie mogłem odwrócić od niego wzroku. Choć często mnie
drażnił i sprawiał, że stawałem się jakiś... nieswój w jego obecności, mimowolnie chyba się do niego przyzwyczajałem. Jego obecność z dnia na dzień, ze spotkania na
spotkanie nie robiła już na mnie tak wielkiego wrażenia, co na początku.
Nie był już Gwiazdą
Wieczoru, choć czasem śpiewał na prośbę Sehuna, który cieszył się wtedy jak
mała dziewczynka. Pomału przestawałem widzieć w nim tą nienaturalną osobę,
którą wszyscy wokół znali, a zaczynałem dostrzegać jego prawdziwe cechy.
Zauważyłem na przykład, że jest opiekuńczy i ma dobre serce. Wiedziałem, że zależy mu na
przyjaciołach, bo zawsze na początku spotkania pytał o ich samopoczucie. Czasem odprowadzał Sehuna do jego mieszkania, kiedy późno kończyliśmy imprezy.
Kiedy myślałem tak o pozytywnych cechach Byun Baekhyuna,
poczułem dziwny żal w sercu. Zignorowałem to jednak, wreszcie odwracając wzrok.
Wpatrzyłem się w swoje dłonie, jakbym miał wyczytać na nich jakiś niesamowity fakt.
- Zamówimy jakieś żarcie? - zapytał Sehun, chyba
kontynuując ich rozmowę. Nie byłem tego pewny, bo na chwilę wyłączyłem się z
konwersacji.
- Pewnie! Mam ochotę na kurczaka. Chanyeol? - zwrócił się
do mnie Baekhyun, szukając mojego spojrzenia.
Kiwnąłem tylko głową, nie podnosząc wzroku. Speszyłem się, choć nie miałem ku temu większego powodu. W jakiś dziwny sposób sprawił, że w kilka sekund straciłem całą swoją pewność siebie. To była kolejna
cecha Byuna, której nie potrafiłem ignorować. Potrafił mnie rozbroić w tak krótkim
czasie.
- Zajmę się tym - zaoferował się Sehun i zaczął szperać w
telefonie.
- Wpuścisz mnie do łazienki, czy mam lecieć aż do Luhana? -
zapytał po chwili milczenia Baek, używając niezwykle protekcjonalnego tonu. Często
tak robił, kiedy się do mnie zwracał. Sehuna obdarowywał uśmiechami i
wewnętrzną radością, a jedyne co ja od niego dostawałem, to chamskie komentarze o
niewychowaniu i te pół-uśmieszki, które zazwyczaj brałem za wyraz drwin.
- Rób co chcesz - burknąłem, rzucając mu przelotne
spojrzenie.
Chwilę później wyszedł.
- Nie rozumiem - zagaił Sehun, patrząc na mnie sponad
ekranu telefonu.
- Czego?
- Te spojrzenia, które mu rzucasz. Nie rozumiem ich.
Nienawidzisz go czy się zauroczyłeś? - zaśmiał się, wracając do scrollowania
jakiejś strony.
Czułem, jak pomału robię się czerwony na twarzy, więc
wbiłem wzrok w podłogę.
- Nie pieprz głupot - powiedziałem tylko, próbując uciąć
temat.
Sehun czasem miewał dziwne pomysły.
- Mówiąc bardziej serio, to będziecie się często widywać, bo na większość imprez chodzimy razem.
Nie mógłbyś trochę... spróbować go polubić? - zapytał, tym razem rzeczywiście
siląc się na powagę.
Westchnąłem.
- Nie mówię, że go nie lubię. Gość po prostu mnie irytuje
- stwierdziłem, kładąc się na swoim łóżku. Przez chwilę podziwiałem sufit.
- Ty też mnie często wkurzasz, hyung, a jednak wciąż się
z tobą zadaję.
- Stąpasz po cienkim lodzie, dzieciaku - warknąłem, rzucając
mu jedno ze specjalnych spojrzeń, zarezerwowanych tylko dla Sehuna. Raczyłem go
nimi zawsze, kiedy powiedział bądź zrobił coś tak głupiego, że nie dało się
tego opisać słowami. Zazwyczaj po takim geście się zamykał, tym razem jednak kontynuował. Zamknąłem oczy, mrucząc pod nosem kilka przekleństw.
- Hyung - jęknął, odkładając telefon na bok. Czułem na
sobie jego wzrok. - Może jak się trochę zaangażujesz, to Baek odpłaci się tym
samym? To dobry człowiek. Nie skreślaj go.
Mimowolnie zacisnąłem dłonie w pięści.
Nie skreśliłem Byun Baekhyuna. Sęk w tym, że zwyczajnie nie
mogłem się od niego uwolnić, dlatego zaczął mnie wkurzać. Był wszędzie - w każdej rozmowie czy wspomnieniu.
Moi znajomi i mój pokój - to było dotychczas jedyne miejsce, w którym miałem spokój. Teraz
Byun wdarł się nawet tutaj.
Tak mi się wydawało, że gdzieś tam głęboko w duszy... nawet gdybym chciał, nie potrafiłbym już wyrzucić go z mojego życia. Jak bardzo trzeba być pokręconym, żeby
przywiązać się do człowieka, który budzi w tobie tak sprzeczne, choć częściej
tak bardzo negatywne emocje?
W jego towarzystwie czułem się czasem tak bardzo zagubiony, że zwyczajnie brakowało mi słów. Nie lubiłem tego, jaki się przy nim stawałem. Inny. Dziwny. Nieogarnięty.
Im dłużej o tym myślałem, tym szybciej docierało do mnie, że w pewnym sensie - przez naszych wspólnych znajomych i godziny spędzone w swoim towarzystwie - staliśmy się sobie na tyle bliscy, żeby móc
nazywać się czymś w rodzaju przyjaciół. Co prawda nie lubiłem Byuna w ten sam sposób, co Sehuna, ale w pewnym sensie było mi to
na rękę. Dzięki temu przy Bakehyunie zawsze mogłem być sobą. Robiłem i mówiłem,
co chciałem, bo nie zależało mi na tym, co sobie o mnie pomyśli. Zresztą,
jeszcze nigdy nie zdarzyło się, żeby zrównał mnie z ziemią za którąś z moich
dziwnych opinii. Zdawać się mogło, że akceptował mnie takiego, jakim byłem -
choć drażniło go moje zachowanie, po prostu się z nim pogodził. Jak na znielubionego prawie przyjaciela przystało.
Cześć kochani, x
Druga część historii Baekyeola. Tak jak mówiłam, party są krótkie, akcja pomału toczy się do przodu. Wszystko jest zamierzone, wszystko idzie zgodnie z planem, co w sumie nawet mnie cieszy. Dużo uczuć, trochę opisów, mało akcji. Wszystko po kolei.
Napisałam połowę trzeciego rozdziału Feniksa. Niedługo wrzucę. Chociaż możliwe, że najpierw pojawi się kolejny part This is us.
Na koniec chciałam podziękować za komentarze i piękną liczbę odwiedzin.
Love ya all ♥
Nie wiem dlaczego, ale ten part naprawdę w niektórych momentach mnie powalił. Niby niepozornie fluffowato, ale bardzo przyjemnie i wesoło.
OdpowiedzUsuńRozdział może i krótki, ale ciekawy oraz zachęcający do czekania(przynajmniej dla mnie) :*
Weny!
Pozdrawiam
Juniel :*
Dzięki za komentarz, Juniel ♥ W sumie, to cieszę się, że tak odbierasz tę atmosferę, bo to z założenia lekki fluff i komedia. No i to miłe, jak komuś chce się czekać na kolejny part, xx
UsuńPozdrawiam :3
Zaczyna mi się to wszystko podobać. Zwłaszcza postać Sehuna. Taki kochany z niego dzieciaczek, że mam ochotę piszczeć, jak mała dziewczynka, podobnie, jak Hunnie, gdy Baekhyun śpiewa! To ta sama reakcja. Uwielbiam go w takiej formie, bo chociaż jego obojętna twarz zbytnio nie pasuje do takiego dzieciaczka to jednak nie wyobrażam sobie Sehuna w tym opowiadaniu w innym wydaniu. Aż człowiek chce się uśmiechać! Cud, że Chanyeol jest taki spokojny w jego towarzystwie, ponieważ Sehunnie potrafi być irytujący z swoim uwielbieniem do Baekhyuna. W sumie to rozumiem zachowanie Chana. Słuchanie i oglądanie jednego człowieka, za którym człowiek (to nie jest do końca udowodnione) nie przepada potrafi wkurzyć wielu. Jeszcze, jak Sehun i Luhan zaczynają ich swatać. Nic dziwnego, że poziom irytacji Chanyeola tak gwałtownie wzrasta. Pozostaje wyłącznie nadzieja, że to się zmieni, bo w sumie chłopak jeszcze tak dobrze nie poznał Baekhyuna, ponieważ ciągle go odrzuca ze względu na swoją niechęć do niego, która narodziła się przez to, że Baekkie jest taki popularny wśród innych. A poza tym, Baekkie kradnie mu przyjaciela w pewien sposób, bo przy Baekhyunie Sehun uśmiecha się szeroko. Zastanawiam się, kiedy Park Chanyeol zmieni swoje nastawienie do niego. Pewnie zanim do tego dojdzie to nie raz zirytuje się. Świetny rozdział i czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :D
Oh, wow, ale się rozpisałaś! :D
UsuńTo niesamowicie cudowne uczucie, kiedy ktoś analizuje tekst! Zwracasz uwagę na takie szczegóły, na jakie mi się marzy, żeby ktoś uwagę zwrócił ♥ Ogólnie to wszystkie Twoje spostrzeżenia są bardzo, bardzo trafne - aż się buźka cieszy z tego powodu.
Pozdrawiam serdecznie, xx!
Reakcja Chanyeola można zrozumieć, w końcu ile można.mówić o jednej osobie? Przyjaciele zachwycają się Byun Baekhyunem, Oh Sehun również jest nim zafascynowany - czy to pasuje Chanyeolwi? Możliwe, że w relacji Baekyeol chodzi o tą zazdrość, ale pewnie się myle. Kurde! Tak bardzo podoba mi się, że Park nie należy do tych, którzy wpatruja się w Baeka niczym w obrazek. Tak to byłoby za łatwo ^^
OdpowiedzUsuńJak czytałam pierwszy rozdział, pomyślałam - co jest tak wyjątkowego w tym Byunie? ~
Dobra - wyraźnie widać, że powoli coś się dzieje. Park, obudź się!
<3
Zawitałam na Twoim blogu i tak szybko nie uciekne :3
Pozdrawiam!
PS. Wybacz mi za tak dupny komentarz, ale jestem w szkole i nie myślę xd
Witaj w moich skromnych progach ♥ Bardzo się cieszę, że jesteś i że przeczytałaś tiu. Mam nadzieję, że zostaniesz na dłużej :3 Jaki dupny? Podziwiam, że w ogóle chciało Ci się to w szkole komentować ^^
UsuńPozdrawiam serdecznie, xx